POD OPIEKĄ ŚW. JÓZEFA I ŚW. MICHAŁA ARCHANIOŁA

Contemplare et contemplata aliis tradere

Veritas liberabit vos

sobota, 3 stycznia 2015

RYCERSTWO NIEPOKALANEJ - LIST NA STYCZEŃ


Drodzy katolicy,

Osiemnasty rok akademicki w naszym seminarium zbliża się do końca. W ciągu niespełna miesiąca seminarzyści zakończą kolejny rok swojej nauki. Większość pojedzie do domu, ale niektórzy pozostaną na dodatkowych letnich zajęciach by móc wcześniej otrzymać święcenia kapłańskie.

Założyłem Seminarium Trójcy Przenajświętszej we wrześniu 1995 roku. Dzięki łasce Bożej, która przez te wszystkie lata pobudzała waszą hojność, mogliśmy kontynuować działalność naszego seminarium. Nie da się przecenić znaczenia, jakie ma w dzisiejszych czasach formacja dobrze wykształconych kapłanów. Prawidłowo wykształcony kapłan ma zawsze fundamentalne znaczenie dla życia Kościoła. Jednakże Vaticanum II spowodował, że pojawiły się dwa powody, dla których posiadanie dobrych kapłanów zyskało jeszcze bardziej donioślejsze znaczenie: 1) odstępstwo duchownych Novus Ordo od katolickiej Wiary; 2) pragnienie kapłanów Bractwa Św. Piusa X, by współpracować i stać się częścią Novus Ordo. Innymi słowy, mamy do czynienia z podwójnym problemem.

W tym sensie, jesteśmy wezwani do prowadzenia wojny na dwóch frontach. Z jednej strony – musimy walczyć z błędami Vaticanum II i jego skutkami, a z drugiej – wojować z tradycjonalistami, którzy jedynego realnego rozwiązania dla przyszłości Kościoła upatrują we współpracy z Novus Ordo.

Chociaż chciałbym uważać, że Bractwo Św. Piusa X stoi na polu bitwy po tej samej stronie, co my – jako że zauważają błędy Vaticanum II i jego reform, to jednak jest bardzo niepokojące, że wciąż prowadzą rozmowy z wrogiem. Jeszcze bardziej złowieszcze jest to, że zgromadzili wokół siebie większość katolików, którzy sprzeciwiają się Vaticanum II. Stwierdzam to jednakże z dużymi zastrzeżeniami, ponieważ wiem z własnego doświadczenia, że opracowali system poglądów uznający Novus Ordo za prawowitą formę katolicyzmu. Nie zajęli kategorycznego stanowiska wobec religii Novus Ordo. Poczynili także – moim zdaniem – kilka bardzo groźnych kompromisów w stosunku do współczesnego świata. Połączenie tych dwóch czynników – otwartości na Novus Ordo oraz ustępliwości wobec współczesnej kultury – sprawiło, że stali się przynętą dla liberalnych katolików. Mam tu na myśli wyznawców Novus Ordo, którzy przejawiają pewne tradycyjne intuicje, lecz nie postrzegają Novus Ordo jako obcej religii, ani hierarchii Novus Ordo jako wrogów katolickiego Kościoła.

Mogliśmy ostatnio obserwować tenże fenomen podczas grudniowej wizyty, jaką biskup Fellay złożył Bergoglio w Watykanie. Został on zaproszony na późne śniadanie, po porannej "mszy" w Hotelu Świętej Marty, gdzie mieszka Bergoglio. Zaproszenie pochodziło od kapłanów związanych z Ecclesia Dei, watykańską agendą założoną w celu nadzorowania tradycyjnej Mszy odprawianej pod patronatem Novus Ordo. Pod koniec późnego śniadania (na którym Bergoglio najwidoczniej potraktował ozięble biskupa Fellaya), biskup Fellay uklęknął przed Bergoglio, gdy ten po skończonym posiłku miał się oddalić i poprosił go o błogosławieństwo.

To godne ubolewania, że biskup Fellay, który jest dla wielu uosobieniem katolickiej tradycji, następcą arcybiskupa Lefebvre, klęka przed człowiekiem negującym istnienie katolickiego Boga i który na temat sodomskich związków mówi: "Kimże jestem by osądzać?". Ponadto, Bergoglio – z niesamowitą głupotą i ignorancją – nazwał tradycjonalistów "pelagianami".

Jestem zaniepokojony, że biskup Fellay nadal nie rozumie natury Novus Ordo. Radykalizm Bergoglio to po prostu owoce tego wszystkiego, co jest zawarte w rewolucji Vaticanum II. U Bergoglio nie znajdziemy niczego, czego najpierw nie można by odnaleźć w Vaticanum II. Powodem tego jest to, że fundamentalny błąd Vaticanum II polega na umieszczeniu nakazów ludzkiego sumienia na tronie, ponad katolickim dogmatem i katolicką nauką moralną. W Deklaracji o wolności religijnej czytamy: "Nie wolno więc go [człowieka] zmuszać, aby postępował wbrew swemu sumieniu. Ale nie wolno mu też przeszkadzać w postępowaniu zgodnie z własnym sumieniem, zwłaszcza w dziedzinie religijnej" (II, 3).

Chociaż jest prawdą, że człowiek musi postępować zgodnie ze swym sumieniem, nawet, jeśli obiektywnie jest w błędzie, to prawdą jest również to, że musi stawić czoła konsekwencjom swoich czynów. Błędne sumienie nie daje prawa do podejmowania danego działania. Prawo może pochodzić jedynie od prawdy, a nie od błędu. Co więcej, społeczeństwo ludzkie ma obowiązek egzekwowania prawa Bożego i jeśli ktoś działa wbrew Bożemu prawu – nawet jeśli to czyni w dobrej wierze – to musi go spotkać odpowiednia kara.

Terroryści z 11 września działali zgodnie z ich religijnym sumieniem. Czy mamy być tak niedorzeczni by twierdzić, że nikt nie powinien był im przeszkodzić w tego typu działaniu, ze względu na poszanowanie ich religijnego sumienia?

Ten prymat ludzkiego sumienia nad obiektywnym dogmatem był gilotyną wzniesioną podczas samego Vaticanum II, szafotem, na którym, jeden po drugim, dogmaty i moralne nauki katolickiego Kościoła miały zostać zlikwidowane. Teraz, po pięćdziesięciu latach, jesteśmy świadkami egzekucji nawet prawa naturalnego, kiedy to kat Bergoglio pokazuje zakrwawioną głowę tłumowi wiwatujących sodomitów i cudzołożników.

Ci z nas, którzy przetrwali seminaria Novus Ordo lat sześćdziesiątych mogą zaświadczyć o radykalizmie Vaticanum II. Na własne oczy widzieliśmy brzydotę i ekstremizm tej rewolucji i pewnego dnia zdaliśmy sobie sprawę, że doprowadzi to do horroru, który dziś panuje. Biskup Fellay tego nie doświadczył i dlatego przejawia naiwność odnośnie natury Vaticanum II i ekstremizmu programu hierarchii Novus Ordo.

W związku z tym, FSSPX – organizacja, która powinna być ostoją tradycji i która powinna kształcić kapłanów by byli niewzruszeni wobec modernizmu – nie wypełnia żadnego z tych postulatów. Jest raczej fortecą skleconą z papierowej masy obsadzoną przez kapłanów i świeckich, którzy w rzeczywistości chcą się przyłączyć do wroga.

Nasze zadanie tu – w Seminarium Trójcy Przenajświętszej jest doprawdy przeogromne. Jesteśmy jednym z bardzo niewielu seminariów na świecie, które kształci kapłanów integralnie wiernych katolickiej tradycji i co jest równie ważne, chce być całkowicie odseparowane od hierarchii Novus Ordo. Z tego powodu, jest absolutnie konieczne, aby to seminarium nadal istniało tak długo jak istnieją moderniści podający się za katolicką hierarchię.

Okazuje się, że w przyszłym roku będziemy mieć przynajmniej czterech nowych kandydatów: dwóch Amerykanów, jednego Francuza i jednego Polaka. Lecz te liczby dość łatwo mogą ulec zmianie, na korzyść lub na niekorzyść. Jeszcze trochę za wcześnie na ostateczne ustalenia.
 
(...) 
maj AD 2014
J. Ex. x. Bp  Donald J. Sanborn