Drodzy katolicy,
Osiemnasty rok akademicki w naszym seminarium zbliża
się do końca. W ciągu niespełna miesiąca seminarzyści zakończą kolejny rok swojej
nauki. Większość pojedzie do domu, ale niektórzy pozostaną na dodatkowych
letnich zajęciach by móc wcześniej otrzymać święcenia kapłańskie.
Założyłem Seminarium Trójcy Przenajświętszej we
wrześniu 1995 roku. Dzięki łasce Bożej, która przez te wszystkie lata pobudzała
waszą hojność, mogliśmy kontynuować działalność naszego seminarium. Nie da się
przecenić znaczenia, jakie ma w dzisiejszych czasach formacja dobrze
wykształconych kapłanów. Prawidłowo wykształcony kapłan ma zawsze fundamentalne
znaczenie dla życia Kościoła. Jednakże Vaticanum II spowodował, że
pojawiły się dwa powody, dla których posiadanie dobrych kapłanów zyskało jeszcze
bardziej donioślejsze znaczenie: 1) odstępstwo duchownych Novus Ordo od
katolickiej Wiary; 2) pragnienie kapłanów Bractwa Św. Piusa X, by współpracować
i stać się częścią Novus Ordo. Innymi słowy, mamy do czynienia z podwójnym problemem.
W tym sensie, jesteśmy wezwani do prowadzenia wojny na
dwóch frontach. Z jednej strony – musimy walczyć z błędami Vaticanum II
i jego skutkami, a z drugiej – wojować z tradycjonalistami, którzy jedynego realnego
rozwiązania dla przyszłości Kościoła upatrują we współpracy z Novus Ordo.
Chociaż chciałbym uważać, że Bractwo Św. Piusa X stoi
na polu bitwy po tej samej stronie, co my – jako że zauważają błędy Vaticanum
II i jego reform, to jednak jest bardzo niepokojące, że wciąż prowadzą rozmowy
z wrogiem. Jeszcze bardziej złowieszcze jest to, że zgromadzili wokół siebie
większość katolików, którzy sprzeciwiają się Vaticanum II. Stwierdzam to
jednakże z dużymi zastrzeżeniami, ponieważ wiem z własnego doświadczenia, że opracowali
system poglądów uznający Novus Ordo za prawowitą formę katolicyzmu. Nie zajęli
kategorycznego stanowiska wobec religii Novus Ordo. Poczynili także – moim
zdaniem – kilka bardzo groźnych kompromisów w stosunku do współczesnego świata.
Połączenie tych dwóch czynników – otwartości na Novus Ordo oraz ustępliwości
wobec współczesnej kultury – sprawiło, że stali się przynętą dla liberalnych
katolików. Mam tu na myśli wyznawców Novus Ordo, którzy przejawiają pewne
tradycyjne intuicje, lecz nie postrzegają Novus Ordo jako obcej religii, ani
hierarchii Novus Ordo jako wrogów katolickiego Kościoła.
Mogliśmy ostatnio obserwować tenże fenomen podczas grudniowej
wizyty, jaką biskup Fellay złożył Bergoglio w Watykanie. Został on zaproszony
na późne śniadanie, po porannej "mszy" w Hotelu Świętej Marty, gdzie
mieszka Bergoglio. Zaproszenie pochodziło od kapłanów związanych z Ecclesia
Dei, watykańską agendą założoną w celu nadzorowania tradycyjnej Mszy
odprawianej pod patronatem Novus Ordo. Pod koniec późnego śniadania (na którym
Bergoglio najwidoczniej potraktował ozięble biskupa Fellaya), biskup Fellay
uklęknął przed Bergoglio, gdy ten po skończonym posiłku miał się oddalić i
poprosił go o błogosławieństwo.
To godne ubolewania, że biskup Fellay, który jest dla
wielu uosobieniem katolickiej tradycji, następcą arcybiskupa Lefebvre, klęka
przed człowiekiem negującym istnienie katolickiego Boga i który na temat
sodomskich związków mówi: "Kimże jestem by osądzać?". Ponadto, Bergoglio
– z niesamowitą głupotą i ignorancją – nazwał tradycjonalistów
"pelagianami".
Jestem zaniepokojony, że biskup Fellay nadal nie
rozumie natury Novus Ordo. Radykalizm Bergoglio to po prostu owoce tego
wszystkiego, co jest zawarte w rewolucji Vaticanum II. U Bergoglio nie
znajdziemy niczego, czego najpierw nie można by odnaleźć w Vaticanum II.
Powodem tego jest to, że fundamentalny błąd Vaticanum II polega na umieszczeniu
nakazów ludzkiego sumienia na tronie, ponad katolickim dogmatem i katolicką
nauką moralną. W Deklaracji o wolności religijnej czytamy: "Nie
wolno więc go [człowieka] zmuszać, aby postępował wbrew swemu sumieniu.
Ale nie wolno mu też przeszkadzać w postępowaniu zgodnie
z własnym sumieniem, zwłaszcza w dziedzinie religijnej" (II,
3).
Chociaż jest prawdą, że człowiek musi postępować
zgodnie ze swym sumieniem, nawet, jeśli obiektywnie jest w błędzie, to prawdą
jest również to, że musi stawić czoła konsekwencjom swoich czynów. Błędne
sumienie nie daje prawa do podejmowania danego działania. Prawo może pochodzić
jedynie od prawdy, a nie od błędu. Co więcej, społeczeństwo ludzkie ma
obowiązek egzekwowania prawa Bożego i jeśli ktoś działa wbrew Bożemu prawu –
nawet jeśli to czyni w dobrej wierze – to musi go spotkać odpowiednia kara.
Terroryści z 11 września działali zgodnie z ich
religijnym sumieniem. Czy mamy być tak niedorzeczni by twierdzić, że nikt nie
powinien był im przeszkodzić w tego typu działaniu, ze względu na poszanowanie
ich religijnego sumienia?
Ten prymat ludzkiego sumienia nad obiektywnym dogmatem
był gilotyną wzniesioną podczas samego Vaticanum II, szafotem, na
którym, jeden po drugim, dogmaty i moralne nauki katolickiego Kościoła miały
zostać zlikwidowane. Teraz, po pięćdziesięciu latach, jesteśmy świadkami egzekucji
nawet prawa naturalnego, kiedy to kat Bergoglio pokazuje zakrwawioną głowę
tłumowi wiwatujących sodomitów i cudzołożników.
Ci z nas, którzy przetrwali seminaria Novus Ordo lat
sześćdziesiątych mogą zaświadczyć o radykalizmie Vaticanum II. Na własne
oczy widzieliśmy brzydotę i ekstremizm tej rewolucji i pewnego dnia zdaliśmy
sobie sprawę, że doprowadzi to do horroru, który dziś panuje. Biskup Fellay
tego nie doświadczył i dlatego przejawia naiwność odnośnie natury Vaticanum
II i ekstremizmu programu hierarchii Novus Ordo.
W związku z tym, FSSPX – organizacja, która powinna
być ostoją tradycji i która powinna kształcić kapłanów by byli niewzruszeni
wobec modernizmu – nie wypełnia żadnego z tych postulatów. Jest raczej fortecą
skleconą z papierowej masy obsadzoną przez kapłanów i świeckich, którzy w
rzeczywistości chcą się przyłączyć do wroga.
Nasze zadanie tu – w Seminarium Trójcy
Przenajświętszej jest doprawdy przeogromne. Jesteśmy jednym z bardzo niewielu
seminariów na świecie, które kształci kapłanów integralnie wiernych katolickiej
tradycji i co jest równie ważne, chce być całkowicie odseparowane od hierarchii
Novus Ordo. Z tego powodu, jest absolutnie konieczne, aby to seminarium nadal
istniało tak długo jak istnieją moderniści podający się za katolicką
hierarchię.
Okazuje się, że w przyszłym roku będziemy mieć
przynajmniej czterech nowych kandydatów: dwóch Amerykanów, jednego Francuza i
jednego Polaka. Lecz te liczby dość łatwo mogą ulec zmianie, na korzyść lub na
niekorzyść. Jeszcze trochę za wcześnie na ostateczne ustalenia.
(...)
maj AD 2014
J. Ex. x. Bp Donald J. Sanborn