— Przemierzył Pan wzdłuż i wszerz niemal całą Europę
w poszukiwaniu śladów dusz czyśćcowych na ziemi. Czy odkrył Pan
namacalne dowody na istnienie życia po śmierci?
Na przestrzeni wieków można odnotować wiele przypadków, kiedy osoby
zmarłe szukały sposobu, aby nawiązać kontakt z żyjącymi. Ukazywały się
im i często pozostawiały po sobie wyraźne ślady, aby tym samym
uwiarygodnić, że ich wizyta z zaświatów nie była jedynie wymysłem
czyjejś fantazji, ale faktem.
— Kościół katolicki wierzy, że po śmierci dusza ludzka może trafić
do nieba lub do piekła. Przejściowo może także znaleźć się w czyśćcu,
czyli miejscu, gdzie musi odpokutować grzechy, aby kiedyś przekroczyć
bramy nieba. Skąd najczęściej przybywają dusze, które ukazały się
żyjącym?
Widma, które mogą zobaczyć osoby żyjące, to najczęściej dusze osób
przebywających właśnie w czyśćcu. Bóg, który jest Panem życia i śmierci,
dopuszcza tylko dusze czyśćcowe, aby prosiły osoby żyjące o modlitwę za
nie. Muszę tutaj bardzo wyraźnie powiedzieć, że dusze czyśćcowe nie
pojawiają się na ziemi, aby wywołać sensację lub strach, ale po to, aby
prosić o modlitwę lub za nią podziękować. Żyjąca na przełomie XVII
i XVIII wieku bawarska mistyczka, siostra Maria Anna Lindmayr, która
często widywała dusze czyśćcowe, pomagała im przede wszystkim swoją
osobistą modlitwą i postem. Dlatego często odwiedzały ją różne zmarłe
osoby, które w czyśćcu musiały cierpieć za grzechy popełnione za życia,
a które znikąd nie mogły spodziewać się pomocy. Jeśli chodzi o dusze
znajdujące się w piekle, to pojawiają się niezwykle rzadko. Jak
twierdził św. Augustyn, mogą się ukazywać, ale najczęściej jedynie ku
przestrodze żyjących i po to, by wzbudzić ich strach. Możemy się
domyślać, że Bóg nie dopuszcza podobnych objawień z tych samych
względów, dla których w przypowieści o Łazarzu Abraham sprzeciwił się
prośbie bezlitosnego bogacza, znajdującego się w piekle (Ewangelia wg
św. Łukasza, rozdział 16, wersety 19-31).
— Pod jaką postacią najczęściej ukazują się dusze czyśćcowe?
Z jednej strony widmowe postacie dusz czyśćcowych ujawniają
rozpoznawalne cechy twarzy i ciała osoby zmarłej. Z drugiej zaś postać
pojawiającego się ducha czasami unaocznia stan jego cierpienia, jego
osobistą niedoskonałość, czasami też grzech, za który musi odpokutować.
Pojawiające się widma dowodzą, że mamy do czynienia z konkretnymi
osobami, a nie z anonimową substancją duchową. Na podstawie świadectw,
jakie zostały odnotowane w różnych epokach, możemy rozróżnić
przynajmniej trzy podstawowe kategorie ukazywania się dusz czyśćcowych:
po pierwsze — pod postacią osób, którymi były za życia, np. w typowym
dla nich ubiorze; po drugie — pośród płomieni, jako zniekształcone
istoty uosabiające symbole grzechów lub odbywanych kar; i po trzecie —
jako uczłowieczonych zwierząt lub ludzi pod postacią zwierząt. Niemiecka
wizjonerka Eugenia von der Leyen, która żyła na przełomie XIX i XX
wieku, twierdziła, że dusze czyśćcowe rozpoznawała po ich oczach
i ustach. Jej zdaniem, wzrok i grymas twarzy dusz przychodzących
z zaświatów był tak wymowny i tak inny niż u ludzi jeszcze żyjących, że
nie miała wątpliwości, o kogo chodziło.
— Jak można odróżnić duszę przychodzącą z czyśćca od duszy potępionej?
Kryterium jest bardzo proste. Dusze z piekieł nigdy nie błagają o modlitwę, pomoc czy współczucie. Nie widać w nich nadziei.
— Komu mogą ukazać się dusze czyśćcowe?
Muszę tutaj raz jeszcze wyraźnie podkreślić to, co powiedziałem na
początku naszej rozmowy. Bóg zezwala spotkać się duszy czyśćcowej
z osobami żyjącymi tylko po to, aby takie spotkania mogły jej pomóc
w zakończeniu kary czyśćca lub ulżyć jej cierpieniom. Dlatego świadkowie
objawień dusz czyśćcowych to osoby wyróżniające się dobrocią
i pobożnością. Jeśli sięgniemy do życiorysów świętych, możemy w nich
odkryć, jak wielu z nich z takimi duszami miało osobisty kontakt. Mam na
myśli choćby św. Tomasza z Akwinu, św. Brygidę, św. Małgorzatę Marię
Alacoque (...)
— Czyściec to miejsce, w którym dusze oczekują na wejście do raju. Jak może wyglądać czyściec?
Warto odwołać się tutaj do przeżyć szesnastowiecznej wizjonerki
i świętej, Katarzyny Genueńskiej, nazywanej także „teologiem czyśćca”.
Już za życia miała ona okazję doświadczyć na sposób mistyczny, czym jest
czyściec. Opisywała go przede wszystkim jako stan, w którym odczuwa się
straszny ból za grzechy popełnione za życia. To samo potwierdzały duchy
ludzi zmarłych, ukazujące się w różnych epokach i różnym osobom. Za
każdym razem podkreślały one niewyobrażalny ból, który można porównać
jedynie do bólu, jaki sprawia człowiekowi ogień. Ból ten płynie
z tęsknoty za Bogiem.
— Na różnych przedmiotach, z którymi stykały się dusze czyśćcowe,
można dojrzeć ślady wypaleń. Czy to dowód, że dusze te rzeczywiście
znajdują się pośród płomieni?
Jeśli chodzi o mękę spalania się w ogniu, wiele dusz czyśćcowych
rzeczywiście objawia się w płomieniach, choć nie wszystkie. Ważny jest
fakt, że nawet dusze pojawiające się niezależnie od ognia mogą
pozostawić jakiś dowód swojego cierpienia w płomieniach. Dusza, która
kiedyś objawiała się siostrze Lindmayr, miała lodowato zimny oddech. Gdy
jednak dotknęła palcem stopy siostry, zostawiła na niej głębokie
oparzenie. W rzymskim Muzeum Dusz Czyśćcowych, jakie znajduje się przy
kościele Sacro Cuore del Suffragio niedaleko Watykanu, można znaleźć
bardzo wiele przedmiotów ze śladami wypaleń. Wspomnę tylko o odciskach
palców, wypalonych na modlitewnikach. Znajdują się one zazwyczaj na
określonych stronach, tak jakby zmarła osoba usiłowała zwrócić uwagę na
konkretne modlitwy. Jednym z ciekawszych eksponatów rzymskiego muzeum są
kartki niemieckiego modlitewnika, należącego do Georga Schitza.
Pozostawił je duch jego zmarłego brata Josepha. 21 grudnia 1838 roku
zmarły dotknął modlitewnika i poprosił swojego brata o odmawianie
modlitw: „Panie Jezu miłosierny, nie zważaj na ich przewinienia, ale
wezwij ich do królestwa niebieskiego” oraz „Wieczny odpoczynek racz im
dać, Panie”.
— Odwiedził Pan między innymi Jasną Górę. Czy także tam znalazł Pan coś ciekawego?
W klasztorze ojców paulinów chciałem przyjrzeć się korporałowi
z wypalonym śladem dłoni zmarłego księdza. To lniana tkanina, rozkładana
podczas Mszy Świętej na ołtarzu. Nie jest ona wystawiona na widok
publiczny, lecz znajduje się w jednej z krypt jasnogórskiego
sanktuarium. Brak jest jakiegokolwiek dokumentu lub opisu, w jakich
okolicznościach wypalona ręka pojawiła się na tym kawałku materiału.
W klasztorze opowiada się jedynie historię, że dwóch zakonnych kapłanów
obiecało sobie wzajemnie, że ten z nich, który umrze pierwszy, da
drugiemu znak z zaświatów. Upłynął pewien czas, gdy po śmierci jednego
z nich o złożonym wzajemnie przyrzeczeniu przypomniał sobie ten drugi
ksiądz. Gdy po zakończonej Mszy Świętej składał on jak zwykle korporał,
w jego głowie zaświtała myśl, że być może nie ma życia po śmierci. W tym
momencie na płótnie pojawiła się ręka, a gdy po chwili zniknęła,
zostawiła wypalone ślady. Co ciekawe, spaliła się jedynie wierzchnia
część korporału, warstwa dolna natomiast pozostała nienaruszona. Mamy co
prawda lukę w informacjach dotyczących tej historii, jednak fakt, że
zmarły tak niespodziewanie spełnił swoje przyrzeczenie, stanowi moim
zdaniem wymowną nauczkę, że wieczność to niezgłębiona tajemnica i nie
można z nią igrać z niemądrej ciekawości.
— Czy istnieją jakieś konkretne formy pomocy duszom czyśćcowym?
Święty Tomasz z Akwinu podkreślał ogromne znaczenie Mszy Świętej,
sprawowanej w intencji zmarłych dusz. Do ulubionych modlitw dusz należy
na przykład Psalm 129: „Z głębokości wołam do Ciebie, Panie” oraz różne
formy odpustów praktykowane w Kościele katolickim. Nie można zapominać
także o wielkiej mocy, płynącej ze wstawiennictwa Matki Bożej. Ogólnie
rzecz biorąc, istnieje duże prawdopodobieństwo, że przez Boga uznawane
są wszelkie praktyki religijne, a także akty i przejawy poświęcenia,
wynikające z czystych intencji i powodowane miłością do zmarłych.
Zgodnie ze starą tradycją, Anioł Stróż dodaje takiej duszy otuchy
i wspiera ją podczas pobytu w czyśćcu, przekazuje jej modlitwy, a na
końcu towarzyszy jej w drodze do nieba. Zdarza się też, że dusze
czyśćcowe odwdzięczają się żyjącym za ich pomoc albo same modlą się
w ich intencji. Potwierdzają to pisma wielu świętych i świadectwa osób
współcześnie żyjących.
Gerard J. M. van den Aardweg jest psychoterapeutą i doktorem
psychologii. Pracuje na Uniwersytecie Amsterdamskim i wykłada na wielu
uczelniach w Europie, Stanach Zjednoczonych i Brazylii. W Polsce
i jednocześnie w Holandii opublikował książkę pt. Spragnione dusze. Zjawy z czyśćca, która jest owocem jego wieloletnich badań i poszukiwań.
opr. mg/mg
Za: Magazyn Familia (11/2008)