Strony

niedziela, 7 czerwca 2015

CUD W KONSTANTYNOPOLU

   Było zwyczajem w pierwszych wiekach w Konstantynopolu, że gdy chciano odnowić świętą Eucharystię, dawano okruszyny, jakie pozostały od ostatniej konsekracji do spożycia dziatkom, będącym jeszcze w stanie niewinności. Raz, gdy sprowadzono dziatki ze szkoły, znalazł się miedzy nimi żydek, który też z innymi wziął Komunię św. Ojciec jego, szklarz z zawodu, wypytywał synka, dlaczego wrócił tak późno ze szkoły. Dowiedziawszy się, że przyjął Eucharystię, uniósł się tak wielką złością na dziecko, że wrzucił je w piec gorejący.

Po pewnym czasie matka przelękniona, że nie widać synka, krzyczała na głos w całym domu; wreszcie przechodząc koło pieca i lamentując jeszcze, usłyszała głos dziecka. Nie wiedząc zrazu, skąd ten głos pochodzi, otworzyła piec i ujrzała tam dziecię, które nie doznało żadnego uszkodzenia od ognia. Wyjęła stąd chłopczyka i zapytała, jakim sposobem nie spalił się wśród płomieni. >>Jakaś Pani w szacie purpurowej – odrzekł chłopiec – często mi się pokazywała i, polewając wodą koło mnie, gasiła ogień<<.

Wieść o tym cudzie rozbiegła się po całym mieście. Matka i syn przyjęli wiarę katolicką, lecz ojciec zatwardziały, nie chcąc nawrócić się, ukarany został śmiercią za swoją zbrodnię. Stało się to z rozkazu cesarza Justyniana 552 r. po narodzeniu Jezusa Chrystusa.

(Z pism Ks. Biskupa Pelczara).

Fragment z książeczki: „Kwiat Eucharystyczny”, Kraków 1939, str. 152-153.

Za:  https://lagloriadelasantisimavirgen.wordpress.com/2015/06/04/cud-w-konstantynopolu/