Św. Antoni był prawdziwem dzieckiem Marji;
w dniu uroczystości Jej Wniebowzięcia przybył na świat i w kościele Jej
Imieniowi poświęconemu chrzest św. odebrał. Gdy jako dziecię płakał,
zanosiła go matka do okna, z którego widać było kościół Marji, a na jego
widok łzy przestawały płynąć, na twarzy pojawiał się uśmiech szczęścia;
wyciągał ku niemu rączęta, a że mówić jeszcze nie umiał, rączętami
przesyłał Królowej Niebios serdeczne pocałunki.
Jako mały chłopczyna uważał sobie za święty obowiązek każdego dnia odwiedzić kościół N. P. Marji, gdzie często długie godziny przed Jej ołtarzem klęczał, modląc się żarliwie. Ulubioną jego pieśnią był hymn: „O gloriosa Domina”, którego tłumaczeniem polskiem jest nasza piękna pieśń do Matki Boskiej: „Gospodzie uwielbiona”.
Pieśń ta brzmiała często z ust św. Antoniego przez całe życie;
towarzyszyła mu we wszystkich podróżach, była mu pociechą we wszystkich
cierpieniach i doświadczeniach życia, z tą też pieśnią na ustach oddał
swą czystą i niewinną duszę Panu Bogu.
Poświęcony Marji przez swoją pobożną matkę przez całe swoje życie pozostał wiernem Jej dzieckiem. Najulubieńszym przedmiotem jego rozmyślań były cnoty N. P. Marji i z ich rozważania czerpał św. Antoni zachętę i pobudkę do życia świątobliwego. W rozmowach swoich, kazaniach i modlitwach pokrzepiał się wzywając Imienia Marji. Do Niej to zwracał się w tęsknocie ducha swego, udręczonego największym bólem z powodu pobożności chrześcijan. W chorobach swoich i trwogach śmiertelnych do Marji się zwracał z dziecięcą ufnością, czerpiąc siły do przetrwania w rozważaniu Jej boleści. O Marji mówić, Jej wspaniałość głosić, było jego największem szczęściem. To też sobie zasłużył na tę największą łaskę, jaką człowiek na ziemi po łasce poświęcającej osiągnąć może, że Przenajśw. Dziewica złożyła do rąk jego Dziecię Jezus, okazując mu tem, jak miłem Jej i Boskiemu Jej Synowi jest jego do Niej nabożeństwo i miłość gorąca. Można też śmiało powiedzieć, że św. Antoni temu to właśnie nabożeństwu swemu do Marji ma do zawdzięczenia, że nigdy nie zeszedł z drogi cnoty i niewinność zachował aż do końca.
Mili Czytelnicy! Czyż ten przykład św. Antoniego nie zapali nas do naśladowania? Wszak my również podobnie jak on jesteśmy dziećmi Marji, a Ona Matką naszą, bo za dzieci nas przyjęła pod krzyżem Syna swojego. Czyż zatem jak dzieci Marji nie będziemy Jej kochać? I właśnie w czasie uroczystości Marji mamy najlepszą sposobność okazania Jej naszej miłości, biorąc gorliwy udział w nabożeństwach. Tak jest, kto się poczuwa do dzieciństwa Marji, kto Ją za swoją Matkę uważa, ten bez żadnej zachęty będzie spieszył na nabożeństwa Marji, o ile mu na to pozwolą jego obowiązki i będzie Ją wielbił w pieśni.
Jednakże św. Antoni nie poprzestawał na samem nabożeństwie, on głównie niewinnością życia pragnął uradować serce swej Niebieskiej Matki, dlatego z największą troskliwością unikał wszystkiego, coby Ją zasmucić mogło, a przeciwnie czynił wszystko, coby Ją uradować mogło, a głównie starał się naśladować Jej cnoty. Takiem też niech będzie nasze nabożeństwo do Marji. Ona Niepokalana brzydzi się najmniejszym grzechem i nic Ją tak nie zasmuca, jak gdy widzi dziatki Swoje splamione grzechem. Stając więc z pieśnią przed Jej ołtarzami, niechaj Jej ócz nie zasmuca widok dusz naszych splamionych grzechem, a wtedy i pieśń nasza będzie Jej miłą. Oczyśćmy przeto dusze nasze w Sakramencie pokuty i tak oczyszczeni dopiero stawajmy przed Jej ołtarzami. Starajmy się także naśladować Jej cnoty, których tak wspaniałe przykłady pozostawiła nam w życiu swojem, a szczególnie cichości, dobroci, poddania się woli Bożej i miłości bliźniego. Bo to jest rozkosz, to chluba każdej matki, gdy widzi w dziatkach swoich wierny swój wizerunek.
Wy zaś, matki, weźcie sobie przykład z matki św. Antoniego i jak ona poświęćcie swe dziatki N. P. Marji, Ją obierzcie za matkę dla nich, w ich sercach od najwcześniejszej młodości zaszczepiajcie gorącą miłość Marji i zaprawiajcie je w nabożeństwie do Niej, bo tym sposobem zapewnicie im Jej przemożną opiekę. Gdy dziatki wasze będą nabożne do N. Panienki, nie zejdą tak łatwo z drogi cnoty, a nawet gdyby się zbłąkały, kiedyś nawrócą się i nie zginą. Niepodobna bowiem, aby Marja dopuściła zginąć na wieki swoim czcicielom.
Kochajmy wszyscy Marję za przykładem św. Antoniego, a jak on dostąpił szczęścia piastowania Dzieciątka Jezus i my za przyczyną tej Niebieskiej Matki dostąpimy szczęścia poosiadania Jezusa w Królestwie Niebieskiem.
O. I. Kmiecik, Św. Antoni Padewski jako zwierciadło cnót, Kraków 1931, str. 108-111.
Za: https://lagloriadelasantisimavirgen.wordpress.com/2016/01/12/sw-antoni-dzieckiem-marji/#more-996