W życiu naszym ziemskim spotykamy się często oko w oko ze złymi ludźmi.
Ludzie ci, będąc sami w niewoli złego ducha, stają się narzędziem jego
działania. Jest to bardzo subtelny chwyt księcia ciemności. Jeśli bowiem
on sam namawia nas do złego, odrzucamy energicznie jego pokusy. Jeśli
zaś podchodzi do nas przez złych ludzi, często bogato obdarowanych
przymiotami ducha i ciała, – nie zawsze potrafimy odróżnić dobro od zła. Często bowiem zło podawane nam jest pod pozorem dobra.
Rozliczne przyczyny jak: stosunki nasze, towarzyskie względy, bliskie
współżycie, pokrewieństwo, wyższe stanowisko itp. wpływają na to, że
nie umiemy zdobyć się na stanowczość, idziemy na kompromis i dochodzimy
tam, dokąd bynajmniej nie mieliśmy zamiaru dojść. Trzeba nam tedy
wzmocnić naszą wolę przykładem św. Patriarchy z Nazaretu. Co
innego bowiem jest mieć litość i wyrozumienie dla błądzących, a co
innego pochwalać złe ich czyny i nie zwalczać ich zgubnych skutków.
Gdyby nie było dzisiaj tyle kompromisu w walce ze złem, gdybyśmy umieli
jasno postawić sprawę Prawa Bożego i przykazań Boskich, o ileż mniej
szerzyłoby się dzisiaj zepsucia, o ile mniej triumfowałby grzech! Hołdowanie
nowoczesnej modzie, popieranie współczesnej literatury i sztuki,
korzystanie z rozrywek stojących często na gruncie niechrześcijańskim,
to nic innego, jak tylko schlebianie złemu.
Taką metodą nie dojdziemy do odnowienia świata. Słabość nasza w tym
wypadku jest zaprzeczeniem zdrowych pojęć katolickich. Kościół nie żyje
słabością, lecz potęgą ducha w myśl słów Chrystusowych: „Królestwo Boże
gwałt cierpi i gwałtownicy porywają je”[1].
Trzeba dzisiaj więcej niż kiedykolwiek przeprowadzić stanowcze
rozgraniczenie w pojęciu złego i dobrego, zasad katolickich od
nowopogańskich, grzechu i cnoty. Inaczej bowiem spotka nas to
nieszczęście, jakie spotkało już niektóre narody. Nie bacząc na
sprzeczności, jakie zachodziły pomiędzy ich przekonaniami religijnymi a
głoszonymi ideami i dążeniami narodowościowymi – poszli za nimi i tym
samym przyłożyli rękę do dzieła straszliwej niesprawiedliwości i krzywdy
– jak to odczuliśmy w obecnej wojnie.
Często nie rozumiemy również, dlaczego Pan Bóg pozwala, by
złość święciła triumfy, by źli ludzie panoszyli się, podbijali w jarzmo
dobrych. Stają przed nami wtedy te pytania, jakie mogły stanąć i
przed świętym Patriarchą z Nazaretu: dlaczego my ludzie słabi mamy
walczyć w obronie Boga tak potężnego i jego życia w duszach ludzkich?
Szczęśliwy, kto w takich rozterkach, podobnie jak św. Józef, poczytuje
sobie za zaszczyt największy i szczęście, trudy i prace, znoszone dla
Boga i Jego prawa, zarówno w swej duszy, jak i w duszach swych bliźnich.
Jest to najpiękniejsza służba Boża, jest to najszczytniejsze
bohaterstwo, jest to przede wszystkim służba miłości wykonana czynem! Często więc nam trzeba patrzeć na tę bohaterską postawę św. Opiekuna Jezusowego, jaką zajął w chwilach prześladowania przez Heroda. Często nam też prosić należy o podobne męstwo i siłę w walce ze złem.
Bernard od Matki Bożej, św. Józef a
człowiek współczesny, Kazania wygłoszone w Kolegiacie Kaliskiej w 150.
rocznicę koronacji cudownego obrazu św. Józefa, Kraków 1948, str. 43-45.
Za: https://lagloriadelasantisimavirgen.wordpress.com/2016/01/27/nasza-postawa/#more-1021