Bóg w dobroci swojej, dla ratunku naszego, obdarzył wielu Świętych
różnemi przywilejami. Jedni znani są, jako skuteczni przyczyńcy w
różnych chorobach, drudzy – od zgubionych rzeczy, inni od zawiłych spraw
i t. p. Sam tylko Józef otrzymał tytuł Patrona powszechnego,
czyli że we wszystkich trudnościach i sprawach jest niezawodnym u Boga
Przyczyńcą. Doświadczyło tego wielu sług Bożych, szczególniej
Ś. Teresa, która zachęcała swoje córki duchowne, aby we wszystkich
potrzebach uciekały się do Józefa Świętego, twierdząc, że nigdy nie
modliła się na próżno, kiedy Jemu jaką prośbę polecała.
„Syn Boży, mówi ona, nic nie odmawiał Ś. Józefowi, żyjąc na ziemi, czegóż Mu więc odmówi, gdy Go ten prosi, będąc już w niebie? Czyż podobna przypuścić, aby Go mniej kochał teraz, niżeli za życia ziemskiego? Cóż takiego uczynił Józef, aby miał utracić względy swojego Boga i swojego Syna? Czy z powodu tych niezliczonych usług, jakie Mu tak gorliwie oddawał, miałby popaść w niełaskę i utracić ten przywilej w niebie, iż był pierwszym wybrańcem na ziemi? Któżby się takich myśli nie przeraził? Jest więc Ś. Józef potężniejszy od wszystkich i będzie nim zawsze przed Bogiem. Dlaczegóż cały świat nie korzy się ciągle u stóp Jego?”
Trudno oczywiście zrozumieć, dlaczego dotąd nie słynie ten najpotężniejszy Przyczyńca, jak na to ze wszech miar zasługuje. Tłomaczy się to, jak widzieliśmy tem, że Bóg chciał Go mieć w ukryciu, aż do dni naszych, teraz jednak czas, abyśmy wszyscy we wszystkiem z ufnością do Niego się uciekali.
Najprędzej i najskuteczniej Ś. Józef ratuje w rzeczach duchownych, w które że sam obfitował, więc poczytuje sobie za obowiązek wspomagać nędzę naszą.
Gdy kto pragnie postąpić w jakiej cnocie albo otrzymać dar modlitwy i
t. p. znajdzie w Nim skutecznego wspomożyciela. Również i w pokusach,
od których że sam był wolny, tem bardziej lituje się nad
nieszczęśliwymi, którzy ich doznają. A szczególniej, gdy grzesznik
pragnie szczerego nawrócenia. On, znając Serce Jezusa i Marji, przejmuje
się podobnemi uczuciami i wyjednywa łaskę skruchy tym nawet, za którymi
inni o to proszą. Czytamy w zbiorze Jego cudów o wielu zatwardziałych
grzesznikach, niechcących przed śmiercią się spowiadać, że za włożeniem w
ich łóżko szkaplerza Ś. Józefa wkrótce sami zażądali kapłana.
Ale i w doczesnych rzeczach nie odmawia pomocy i nieraz nadzwyczaj prędko jej udziela, szczególniej w ubóstwie, którego sam na ziemi doznawał. Niektóre Stowarzyszenia mają Go za ogólnego swego Gospodarza i w każdym braku udają się do Niego, jak gdyby był ich zwykłym kasjerem.
Dobroć Jego jest tak wielka, że w kłopotliwych położeniach osobiście przybywa na ratunek, w sposób dziwnie słodki i miły. Razu jednego dwie niewiasty, wielce nabożne do Ś. Józefa, zostały ze swoim pakunkiem na brzegu, opuszczone przez statek, który nagle odpłynął. Ściemniało się już, a do domu było daleko, obie więc w kłopocie swoim zwróciły się do ukochanego Świętego. I oto zaraz zjawił się przed niemi jakiś poważny człowiek, ofiarując się zanieść im pakunki, a gdy się wymawiały, że daleko bardzo mieszkają, bo aż przy ulicy Ś. Józefa, „To ja tam właśnie mieszkam”, odpowiedział, a po zaniesieniu bagaży, znikł im z oczu. Zrozumiały więc, że to był sam Ś. Józef i długie a łzawe dziękczynienia mu złożyły.
We wszelkich cierpieniach i chorobach Święty ten jest doświadczonym Przyczyńcą, ale szczególnie opieka Jego potrzebna jest wszystkim w godzinę śmierci. On sam był tak szczęśliwy, że miał wtedy przy swym boku Jezusa i Marję, to też przybywa na pomoc każdemu umierającemu, polecając go swej Świętej Oblubienicy, której wszyscy codziennie prosimy, żeby w tej godzinie modliła się za nami. I nic dziwnego, że na tę chwilę, od której cała wieczność zależy, upatrzył nam Pan Bóg takich potężnych Przyczyńców, przez których miljony dusz dostają się do nieba.
Nie rozdzielajmy przeto we czci i ufności tego, co sam Bóg tak dziwnie i miłośnie połączył. Jezus, Marja, Józef – to Trójca ziemska, z najświętszych, najmiłosierniejszych, a razem najpotężniejszych Istot złożona. To duchowna drabina, łącząca niebo z ziemią. Po tej świętej, mistycznej drabinie Bóg zstępuje do nas i my też po niej przystęp do Niego mamy. Syn Boży zstąpił z nieba do łona Panny Najświętszej i zlecił jej wszystkie skarby łask niebieskich, Ona zaś dopuściła do nich swego prawego Małżonka, aby przez Niego były ludziom szafowane. Gdy my uciekamy się do Józefa Ś., On przedstawia prośby nasze swojej Niepokalanej Oblubienicy, a ta udaje się z niemi do Serca Jezusa, które, połączywszy je z zasługami swojego życia i męki, przedstawia je do tronu Ojca Niebieskiego. Tą drogą miłosierdzie Boże spływa na całą ziemię.
A nie obawiajmy się przez to zmniejszenia ufności naszej do Pana Jezusa i do Najśw. Panny. Wiemy przecież, jak miłem jest Zbawicielowi, gdy udajemy się do Niego przez Marję, a więc i Matce Bożej musi być przyjemnie, gdy się modlimy do Jej Oblubieńca. Ona sama objawiła to Cz. Marji z Agreda, a Pan Jezus – Ś. Małgorzacie z Kortony. „Będzie mi bardzo miło, rzekł do niej, jeśli codziennie uczcisz Ś. Józefa, mojego Ojca i Karmiciela”. Czcząc bowiem Ojca, czcimy i Syna, oddając cześć Małżonkowi, czcimy zarazem Oblubienicę, czyli czcząc i uciekając się do Józefa, czcimy i uciekamy się do Jezusa i Marji w sposób dla Nich najpożądańszy.
Uroczystość Ś-go Józefa, „Idźcie do Józefa” przez brata Honorata Kapucyna, str. 41-45, Warszawa 1912.
Za: https://lagloriadelasantisimavirgen.wordpress.com/2016/02/03/sw-jozef-patron-powszechny/