Najświętsza Maryja Panna od początku
odgrywała w życiu Zakonu Kaznodziejskiego rolę szczególną. Bracia
uważali bowiem Matkę Bożą nie tylko za swoją umiłowaną patronkę, ale też
za swego rodzaju duchową założycielkę. Tradycja ta została spisana
przez Gerarda z Frachetto, autora dominikańskiej kroniki Vitae fratrum. Pewien
mnich miał w ekstazie ujrzeć Najświętszą Maryję Pannę, wstawiającą się
do Syna za grzesznikami. Chrystus miał odpowiedzieć natomiast, iż co
prawda wysyłał już do ludzi patriarchów, apostołów, męczenników,
doktorów oraz wyznawców i nie przyniosło to żadnych owoców. Ponieważ
jednak nie godzi się niczego odmawiać Matce, da ludzkości jeszcze jedną
szansę i wyśle na świat swoich kaznodziei (praedicatores).
Śmiało powiedzieć można, iż życie
każdego pobożnego dominikanina przesiąknięte było pobożnością maryjną.
Widoczne było to w licznych nabożeństwach ku czci Najświętszej Maryi
Panny, przede wszystkim w odbywanej po komplecie procesji ze śpiewem
antyfony Salve Regina. O genezie tego nabożeństwa w ciekawy
sposób pisał Humbert z Romans, przełożony generalny zakonu w latach
1254-1263. Miało ono pochodzić z Bolonii, gdzie jeden z braci nękany był
przez diabła, a jednym ratunkiem okazało się być właśnie odśpiewanie
wspomnianej powyżej antyfony.
Warto przypomnieć, iż pierwsi
dominikanie przybyli do Krakowa najprawdopodobniej jesienią 1222 roku.
Sprowadzenie Zakonu Kaznodziejskiego do Polski wiąże się z osobą biskupa
krakowskiego, Iwo Odrowąża. W czasie wizyty w Rzymie miał on spotkać
się ze św. Dominikiem, a także zaproponować, aby habit zakonny
przywdziały trzy osoby z jego otoczenia: św. Jacek, św. Czesław oraz
Herman Niemiec. Warto zwrócić uwagę, iż z pewnością znany wszystkim św.
Jacek odznaczał się szczególnym nabożeństwem do Matki Bożej. Wskazuje na
to żywot autorstwa lektora Stanisława. Św. Jacek miał zwyczaj
poszczenia o chlebie i wodzie w wigilię świąt ku czci Najświętszej Maryi
Panny, uważał Ją również za Opiekunkę i Pocieszycielkę synów św.
Dominika. Ponadto żywot opisuje też słynną wizję św. Jacka. W Święto
Wniebowzięcia ujrzał on Najświętszą Maryję Pannę, która skierowała
do niego następujące słowa: Synu Jacku, wesel się, ponieważ Twoje
modlitwy miłe są przed obliczem Syna mojego, Zbawiciela , i o cokolwiek
prosić będziesz za moim pośrednictwem, uzyskasz od niego[1].
Pochodzący z XVI wieku żywot autorstwa o. Seweryna Lubomlczyka dodaje,
iż św. Jacek po spotkaniu z Maryją miał uzyskać dar czynienia cudów.
Warto przypomnieć również słynną historię tak zwanej figury Jackowej.
Chodzi tu o niewielką alabastrową figurę Matki Bożej z Dzieciątkiem,
którą św. Jacek wyniósł z kijowskiego kościoła podczas ataku
Tatarów. Święty początkowo chciał wynieść tylko Najświętszy Sakrament,
jednak kiedy był już na środku kościoła, usłyszał głos dobiegający
od niewielkiej alabastrowej figurki Matki Bożej z Dzieciątkiem: Synu
Jacku, dlaczego sam uciekasz, a Mnie razem z moim Synem zostawiasz, aby
Tatarzy rozbili ten posąg i go podeptali? Weź mnie ze sobą[2]! Wydarzenie to przyczyniło się do tego, iż w późniejszym czasie św. Jacek
bardzo często przedstawiany był z Najświętszym Sakramentem w jednej
ręce i z figurą w drugiej.
Pisząc o dominikańskiej pobożności
maryjnej, trudno nie wspomnieć również o modlitwie różańcowej. Warto
pamiętać jednak, iż nie jest do końca jasne, czy początki tej modlitwy
rzeczywiście należy wiązać z działalnością Zakonu Kaznodziejskiego.
Zwyczaj wielokrotnego powtarzania Ave Maria połączonego z
medytacją scen z życia Chrystusa obecny był również w wielu innych
środowiskach zakonnych. Wiele przemawia jednak za tym, iż odmawiana po
dziś dzień forma różańca jest dziełem dominikanów. Przywołać trzeba tu
postać bł. Alana de la Roche (1428-1475), dominikanina i wielkiego
propagatora modlitwy różańcowej. Jest on autorem dzieła Apologia, skierowanego
do biskupa Clugny Emeryka Ferry, który zarzucał bł. Alanowi, iż uprawia
on „nowinkarstwo” i szerzy nieznane dotąd nabożeństwo. Bł. Alan
zasłonił się jednak tym, iż modlitwa ta odmawiana była już przez św.
Dominika. Czy tak było w rzeczywistości? Historycy do końca XIX wieku
autorstwo różańca przypisywali właśnie św. Dominikowi, później jednak
zaczęto tę tezę kwestionować. W rzeczywistości istnieją jednak pewne
przesłanki, które pozwalają nam domniemywać, iż uczyniono to
niesłusznie.
Zagadnienie to jest tematem na oddzielny
artykuł, niemniej jednak warto pewne kwestie zasygnalizować.
Przekonanie bł. Alana o tym, iż św. Dominik odmawiał różaniec, wcale nie
musiało być owocem średniowiecznej, naiwnej pobożności (jak twierdzili
niektórzy), ponieważ równie dobrze mogło ono opierać się na zgromadzonej
wiedzy. Bł. Alan w bibliotece w Gandawie korzystał bowiem z
następujących dzieł: Mariale autorstwa o. Jana de Monte oraz De miraculis Beatae Mariae Virginis
autorstwa o. Tomasza de Templo – obaj żyli w czasach św. Dominika.
Niestety, ani jedno, ani drugie źródło nie dotrwało do naszych czasów.
Warto zwrócić jednak uwagę na manuskrypt znajdujący się obecnie w
Bibliotece Narodowej w Paryżu. Znaleźć można tam poemat, którego myślą
przewodnią jest to, iż św. Dominik wraz ze swoimi braćmi byli apostołami
Ave Maria, powiązanego w różane wieńce. Róże w wieńcach miały
mieć trzy kolory: biały, czerwony i złocisty (bł. Alan widział w tym
później trzy części różańca). Co prawda manuskrypt ten pochodzi dopiero z
XIV wieku, jednak jego treść może być zapisem pewnej tradycji.
Jakkolwiek by nie było, to nie ulega wątpliwości, iż ogólnie rzecz
ujmując, Zakon Kaznodziejski miał niezwykle duży wkład w propagowaniu
różańca. Szczególnie duże zasługi ma tu wspominany już przeze mnie bł.
Alan. Objawiła mu się Matka Boża i wybrała na głosiciela
modlitwy różańcowej (objawienia te posiadają aprobatę Kościoła).
Do popularności różańca niewątpliwie
przyczyniły się zakładane przez dominikanów bractwa różańcowe. Część
historyków stała na stanowisku, iż pierwsze takie bractwo zostało
założone przez św. Dominika, na terenie Italii (...). Pewne jest, iż w roku 1470 bł. Alan założył bractwo w
Douai. Natomiast pięć lat później powstało bractwo w Kolonii,
założycielem był tamtejszy przeor konwentu dominikańskiego, Jakub
Spranger. Idea zakładania bractw różańcowych dotarła na ziemie polskie
najprawdopodobniej z Wrocławia (tu bractwo zostało założone w roku 1481
przez Jana z Kępnika, wielkiego apostoła modlitwy różańcowej).
Podkreślić należy jednak, iż istnienie bractwa różańcowego w Krakowie, w
okresie średniowiecza, budziło wśród historyków spore wątpliwości.
Księga bracka założona została bowiem dopiero w roku 1585 przez
Bartłomieja z Przemyśla, który uważał się za pierwszego fundatora
bractwa takiego typu w Polsce. Informacja ta nie jest jednak prawdziwa,
wiemy bowiem, iż księga bractwa lwowskiego jest o całe dziesięć lat
starsza. W mojej opinii rok 1585 można uważać co najwyżej za datę
reaktywacji bractwa w Krakowie. Pewną wskazówką mogą być tu zachowane po
dziś dzień trzy dokumenty z 1484 roku, w których Bartłomiej Comazio z
Bolonii, generał zakonu, informował o odpustach papieża Innocentego VIII
dla członków bractw różańcowych. Poza tym pamiętać należy o tym, iż
Kraków był przecież siedzibą prowincji polskich dominikanów (a co za tym
idzie, wszystkie bractwa różańcowe w Polsce znajdowały się pod zarządem
centralnym prowincjała krakowskiego), w związku z tym jest raczej mało
prawdopodobne, aby bracia nie wykorzystali tak bardzo atrakcyjnego
pomysłu duszpasterskiego, który z całą pewnością był im znany. Niestety,
o średniowiecznym bractwie krakowskim de facto nie jesteśmy w stanie
powiedzieć nic więcej. Najprawdopodobniej wszystkie interesujące źródła
spłonęły podczas licznych pożarów konwentu krakowskiego.
Nie ulega jednak wątpliwości, iż
modlitwa różańcowa cieszyła się ogromną popularnością w Polsce
średniowiecznej i wczesnonowożytnej. Świadczą o tym liczne, zachowane do
dziś, instrukcje w języku staropolskim, które pouczają wiernych, w jaki
sposób należy się modlić. Przykładem może być tu następujący tekst: Sdrowa bucz Maria, a yeden paczyerz mowczye za kasdym dzyesząthkem[3]. Interesujące
jest to, iż autorzy piszący w języku staropolskim nie zawsze używali
nazwy „różaniec”. W źródłach można znaleźć również określenia takie jak Różany Panny Mariej Wianek, koronka czy żołtarz Panny Maryi. O
popularności różańca w jakimś stopniu świadczy fakt, iż w epoce
reformacji był on szczególnie znienawidzony przez protestantów.
Świadectwem tego są między innymi teksty Marcina Krowickiego. Autor ten
wyśmiał opowieść o złym królu, który został wybawiony przez Matkę Bożą
od potępienia tylko dlatego, iż nosił przy sobie różaniec. Ponadto z
tekstu wynika, iż protestantom bardzo nie podobało się określenie
„Psałterz Najświętszej Maryi Panny”, ponieważ ich zdaniem Psałterz mógł
być tylko jeden, Dawidowy. Interesujące jest jednak to, iż choć Krowicki
potępiał modlitwę różańcową, to jednak tekst jego autorstwa pokazuje
nam, w jaki sposób wierni byli uczeni modlitwy różańcowej: Panny
Mariey żołtarz zamyka w sobie piętnaście pacyerzy, które zniamionuią
piętnaście artykułów znamienitego y obfitego wilania krwie Jezussa
milego y sto y pięćdzyesiąt Zdrowych Marii, które znamionuią sto y
pięćdziesiąt Psalmów Dawida swyętego. Przez które rozpamyętywać mamy
wssytek żywot y opracowane panny naswietssey y pana Jezussa. Naswyetssey
panny żołtarz ten chwalebny lyudzyom prostem lepssy iest y ważnieyssy y
pożytecznieyssy ku mówieniu anissli łatwieyssy y nieteskliwssy[4]. Ponadto Obyczaj mówienia żołtarza nakazywał, aby różaniec poprzedzany był aktem ofiarowania tej modlitwy Bogu: Boże
oycze wssechmogący raczy przyiącz modlitwę tę y żołtarz na pamiątkę
wcyelenya, narodzenya, umęczenya, zmartwychwsanya, w nyebowstąpienya y
ducha swyętego zesłanya y wssytkiego opcowanya y pracowanya syna twego
milego Jezu Krysta pana naszego y na pamyątkę panny maryey ossobliwego
yey pocyeszena zasmucenya y pracowanya, które myala od początku
narodzenya syna yey milego, aże do skończenya żywota swego y na osobną
czescz y chwalę patrona moiego Michala Swiętego y anyola stróża moiego,
Jana Swiętego, S. Stanislawa, S. Franciszka, S. Bernardyna, S.
Katarzyny, S. Barbary, S. Anny, S. Jadwigy, wszystkich syętych za
nyewymowne grzechy obrażenya, wystęoy y zamyeskalosczi moie, za rodzyce,
przyiacijele dzyatky y dobrodzyeie moye, y za obronę królestwa y radę
dobrą, za wssytky wierne krzescziany żywe i umarłe, osobliwye za dusze
oyca mego y matki mey, a za ktorem wyęcey powynyem. Pokornye proszę, aby
mnye y gym była pożyteczna ku zbawientu y ku wiecznemu żywotowi
otrzimaniu[5]. Z
treści tej modlitwy wywnioskować można, iż najprawdopodobniej nie
wywodzi się ona ze środowiska dominikańskiego. Widoczne są w niej bowiem
wezwania do świętych z zakonu franciszkańskiego. Jak widać, zwyczaj
odmawiania różańca musiał przeniknąć więc z Zakonu Kaznodziejskiego do
innych środowisk zakonnych.
Małgorzata Jarosz
[1] Lektor Stanisław z Krakowa, Życie i cuda świętego Jacka z Zakonu Braci Kaznodziejów, tłum. T. Gałuszka, [w]: Święty Jacek Odrowąż. Studia i źrodła, red. M.Zdanek, Kraków 2007, s.108- 109.
[2] Seweryn Lubomlczyk, De vita, miraculis est actis canonisationis S. Hyacinthi, tłum. J. Salij, [w]: Legendy dominikańskie Poznań 1985, s.67
[4] Cyt. za: J. J. Kopeć, Bogarodzica w kulturze polskiej XVI wieku, s. 358- 359.
[5] Cyt. za: J. J. Kopeć, Bogarodzica w kulturze polskiej XVI wieku, s. 359.
Za: https://kierunki.info.pl/2016/05/mj-dominikanska-poboznosc-maryjna-polsce-sredniowiecznej-wczesnonowozytnej/