"Albowiem gdzie są dwaj albo
trzej zgromadzeni w Imię Moje,
tam Ja jestem w pośrodku ich" (Mateusz
18,20)
O święceniu dni świętych
Prawy katolik w niedziele i święta, O Mszy, kazaniu
sumiennie pamięta, Nic nie kupuje i nic nie sprzedaje,
Sam nie zarabia, zarobku nie daje.
Aby obudzić i spotęgować pragnienie święcenia dni
świętych, podajemy tu kilka uwag o potrzebie ich
szanowania i przestrzegania.
Po pierwsze tedy potrzebujemy świąt i odpoczynku
świątecznego dla naszego ciała. Jak uczy
doświadczenie, praca ciągła i natężona, do jakiej
największa część ludzi dla zdobycia sobie chleba
powszedniego jest zmuszona, do tego stopnia wyczerpuje
siły ciała, że tego ubytku ani przerywanie pracy przez
jedną lub dwie godziny, ani nocny spoczynek dostatecznie
wynagrodzić nie zdołają; potrzeba na to koniecznie co
kilka dni dłuższego, co najmniej przez całą dobę
trwającego zupełnego wytchnienia. Bez tego organizm
cały stopniowo coraz więcej się osłabia,
przedwcześnie więdnie, traci swoją odporność przeciw
chorobom i innym dolegliwościom i w końcu niszczeje
zupełnie. Lepiej niż ktokolwiek wie to Pan Bóg, który
stworzył człowieka i wie doskonale, czego każdemu z
nas potrzeba. A ponieważ - jak mówi Pismo św. - miłuje wszystko co jest i nic nie ma
w nienawiści, z tego co uczynił, dlatego postanowił:
pamiętaj, abyś dzień święty święcił. Sześć dni
robić będziesz, i będziesz czynił wszystkie dzieła
twoje; ale dnia siódmego szabat Pana Boga twego jest;
nie będziesz czynił żadnej roboty weń, ty i syn
twój, i córka twoja, sługa twój i służebnica twoja,
bydlę twoje, i gość, który jest pomiędzy bramami
twymi.
Po wtóre potrzeba i dla duszy raz po raz dłuższego
wytchnienia od pracy zawodowej. Czy kto pracuje więcej
ciałem, jak np. rolnik, rękodzielnik i im podobni, czy
też ma pracę przeważnie umysłową, jak urzędnicy,
nauczyciele itd., każdemu ta mniej więcej jednostajna
praca właśnie dla tej jednostajności powszednieje i
uprzykrza się; tak że zabiera się do niej bez zapału,
a nawet bez najmniejszej ochoty, odbywa ją machinalnie,
byle się jej pozbyć, nie przymierzając jak ten koń,
który wciąż w jednym i tym samym chodzi kieracie. Przy
ciągłej, niczym nieprzerwanej ani nieurozmaiconej pracy
zawodowej umysł traci swoją sprężystość i
odporność; pamięć wreszcie i wyobraźnia, przesycona
jednakimi wrażeniami, tracą swój polot i stają się
na kształt tego ptaka w klatce, który pozbawiony
swobody wciąż kręci się w jednym, ciasnym kółku.
Niedziele i święta przerywają tę szarą, powszednią
jednostajność życia w kieracie. Kiedy człowiek po
całotygodniowej mozolnej pracy na niedzielę przybierze
się w odświętne szaty, odrazu jakby inny duch w niego
wstępuje; nie czuje się już kółkiem w wiecznie
zgrzytającej maszynie, ale człowiekiem, stworzonym na
podobieństwo Pana Boga, rozumnym i swobodnym. I
szczęśliwy, stokroć szczęśliwy, kto umie zbliżyć
się do Pana Boga swojego i u Niego, jako dawcy
wszystkich darów, zaczerpnąć nowych sił i
świeżości dla spracowanej i stęsknionej duszy.
Po trzecie człowiek ma serce, a i ono ma swoje
potrzeby nieodzowne. Przede wszystkim potrzebuje
cokolwiek szczęścia, i to jeszcze tu na ziemi, jako
też piękna. Wyjąwszy tę garstkę wybranych, którym
Pan Bóg raczy zastępować i ojca i matkę i braci i
siostry i wszystko, gdzież człowiek znajdzie trochę
szczęścia i zadowolenia, jak nie w kołku swoim
rodzinnym i - oczywiście jeśli ożywione duchem Bożym
i trwa w miłości. W powszedni, roboczy dzień ojciec
prawie zawsze, matka bardzo często, a i dzieci, nawet
nieletnie, tak bardzo bywają obarczone i umęczone
pracą na chleb codzienny, że ledwie zdążywszy
cokolwiek się posilić, już śpieszą na spoczynek. Z
powodu nawału pracy i ustawicznej troski o utrzymanie
nierzadko się zdarza, że rodzony ojciec i własna matka
dzieci swoich prawie nie znają i nawzajem dzieci nie
znają rodziców. A jeśli się nie znają, jakże mają
się nawzajem cenić i kochać? Bez miłości zaś nie
masz szczęścia na tej biednej ziemi naszej, dostają
przynajmniej dni święte, te prawdziwie Boże dni, w
które i najuboższy, byłe z domu do szynku, od swoich
do obcych nie uciekał, może do woli nasłuchać się
szczebiotania swych dzieci, zabawić je i pouczyć swoim
na doświadczeniu opartym i poczciwym słowem,
popieścić je, - i tak zażyć szczęścia życia
rodzinnego, sam wśród młodych odmłodnieć i ich
nawzajem stopniowo prowadzić do rozwagi i dojrzałości.
Serce ludzkie potrzebuje też koniecznie piękna,
którym, jak wszystkim, co jest szlachetne, święte,
Boże, zachwyca się i doskonali. Rolnicy, którzy od
chwili kiedy ranne wstają zorze aż do zachodu miewają
niebo nad głową, a przed oczyma rozliczne cuda
przyrody, ci w ogóle chętnie święcą dni święte i
wyjątkowo tylko potrzebują, żeby ich do tego
obowiązku nawoływać. Ale po miastach w huczących
fabrykach, przy ciasnych warsztatach, w dusznych biurach
i sklepach, w zadymionych kuchniach i restauracjach, a
najczęściej i we własnym mieszkaniu, jakże szukać
tego co piękne, szlachetne, święte, kiedy tam brak
nawet powietrza, światła i miejsca, a dla gorączkowej
gonitwy za zarobkiem i dorobkiem nikt prawie nie ma czasu
ani ochoty, żeby o Panu Bogu i o tym, co Boże, bodaj
pomyśleć? O! nie jest sobie przyjacielem, ktokolwiek
zarzuca zwyczaj święcenia dni świętych, - ani mu nie
jest przyjacielem, kto go od tego odwodzi.
Dotychczas mówiliśmy o potrzebach wyłącznie
doczesnych, dla których należałoby ustanowić ani
święte, gdyby tego sam Pan Bóg w dobroci swojej nie
był już uczynił. Mamy jednak czwartą jeszcze i to
najważniejszą potrzebę. Oto dusza ludzka jest
nieśmiertelna i dlatego każdego z nas, czeka
wieczność; to znaczy, że, ty, ten sam, który teraz
biedujesz i mozolisz się, albo tez używasz i
nadużywasz tu na ziemi, chociaż umrzesz, tj. opuścisz
ciało i ziemię, to jednak ty ten sam żyw będziesz na
wieki, A jeżeli już w tym życiu najzupełniej
jesteśmy zależni od Opatrzności Bożej i nie masz rady
przeciw Bogu, toć tym więcej wieczność nasza jest w
ręku Bożym. Mądrze zaś i słusznie mówi nasze
przysłowie: Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. Kto nie dba o Pana Boga nawet w dni
święte, o tego nie będzie też Pan Bóg dbał w
godzinę śmierci, ani przez wieczność całą; a to tym
więcej, że jak naucza Pismo święte: ktokolwiek
zachował wszystek zakon, a w jednym by upadł, stał
się winien wszystkiego. Bo który rzekł: Nie
cudzołóż, rzekł ci też: Nie zabijaj. A jeśli byś
nie cudzołożył, ale byś zabijał, stałeś się
przestępcą zakonu. Tak mówcie i tak czyńcie, jako ci,
którzy mają być sądzeni. Podobnie należy
wiedzieć, że chociażby kto zachował i piąte i
szóste przykazanie, ale wykroczyłby przeciw trzeciemu,
stałby się przestępcą zakonu i naraziłby się na
wieczne potępienie. Raz jeszcze tedy powtarzam:
.Prawy katolik w niedziele i święta,
O Mszy, kazaniu sumiennie pamięta,
Nic nie kupuje i nic nie sprzedaje, Sam nie zarabia, zarobku nie daje (zwłaszcza szynkarzom).
Abyśmy tedy i my i wszyscy byli takimi prawymi katolikami, tego pragnijmy, o to się starajmy, o to usilnie prośmy Pana Boga naszego.
Żywoty Świętych Pańskich
na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937r.