Z dziełka "O doskonałości życia duchowego"
Rozdział 10 (9)
De his quibus homo iuvatur ad continentiam servandam
De his quibus homo iuvatur ad continentiam servandam
* * *
Ponieważ
kroczyć drogą powściągliwości jest tak trudno, że — jak powiada Pan — nie
wszyscy to pojmują, lecz otrzymujemy to w darze od Boga, ci, którzy pragną tą drogą
kroczyć, winni tak postępować, żeby unikać wszystkiego, co mogłoby w tej drodze
przeszkodzić. Jawi się nam trojaka przeszkoda dla powściągliwości: ze strony ciała,
ze strony duszy oraz ze strony osób lub rzeczy zewnętrznych.
Ze strony własnego ciała, gdyż — jak powiada Apostoł —
“ciało pożąda przeciwko duchowi”. Tegoż ciała uczynki wymienia następujące:
“rozpusta, nieczystość, bezwstyd” itp. Owa zaś pożądliwość ciała jest prawem,
o którym mówi List do Rzymian: “W członkach moich spostrzegam prawo inne, które
sprzeciwia się prawu mojego umysłu”. Im bardziej zaś dogadza się ciału
obfitością pokarmów i miękkością rozkoszy, tym więcej rośnie owa pożądliwość.
Pisze o tym Hieronim: “Żołądek, w którym wino fermentuje, łatwo sprowadza
pożądliwość”; podobnie Księga Przysłów: “Wino przyprawia o rozpustę”.
Księga Hioba mówi o Behemocie, który oznacza diabła: “Leży on w cieniu, ukryty w
trzcinach na miejscach bagnistych”, co Grzegorz tak wyjaśnia w Moraliach:
“Miejscami bagnistymi są czyny rozpustne. Noga, która na suchym gruncie stoi
niewzruszona, ledwo może się utrzymać na trzęsawisku; ci spędzają swoją życiową
pielgrzymkę w bagnach, którzy nie mogą wyprostować się do dzieł
sprawiedliwości”.
Trzeba więc, aby ci, którzy podjęli drogę sprawiedliwości,
odsunąwszy rozkosze, ciało swoje karcili czuwaniami, postami i innymi podobnymi
ćwiczeniami. Przykład takiej postawy ukazuje nam Apostoł: “Każdy, który staje do
zapasów, wszystkiego sobie odmawia”; a wkrótce potem dodaje: “Poskramiam moje
ciało i biorę je w niewolę, abym innym głosząc naukę, sam przypadkiem nie został
odrzucony”. A tego, co spełnia czynem, uczy słowem, mówi bowiem w Liście do
Rzymian, nakazując żyć “nie w rozpuście i wyuzdaniu. (...) Nie troszczcie się –
powiada – o ciało, dogadzając pożądliwościom”. Słusznie zaś mówi
‘pożądliwościom’ - takim, które kierują się ku przyjemności zmysłowej (ad
voluptatem), albowiem troska o ciało jest koniecznością natury i tenże Apostoł pisze
do Efezjan: “Nikt nigdy nie odnosił się z nienawiścią do własnego ciała, lecz
każdy żywi je i pielęgnuje”.
Postanowienie powściągliwości może też natrafić na przeszkody ze
strony duszy - kiedy ktoś zatrzymywany jest przez lubieżne myśli. Mówi o tym Pan przez
proroka: “Usuńcie zło myśli waszych sprzed moich oczu”. Albowiem złe myśli
często prowadzą do złych czynów, jak mówi prorok Micheasz: “Biada wam, którzy
myślicie pusto”, i zaraz dodaje: “i czynicie zło w swoich łożach”.
Spośród różnych złych myśli, najbardziej do grzeszenia
skłaniają myśli o rozkoszach cielesnych; czego dwojaki powód można wykazać, także
na podstawie nauki filozofów.
Pierwszy powód to fakt, że doświadczanie takiej rozkoszy jest
częścią natury człowieka (connaturalis) – karmione od młodości, sprawia, że wola
jest łatwiej pociągana ku rozkoszy, jeśli myśl ją podsunie. Toteż powiada Filozof w
drugiej księdze Etyk, że nie jest łatwo rozeznać [wartość] przyjemności, żeby jej
[zarazem] nie przyjąć.
Drugi powód to fakt, że jak powiedziano w trzeciej księdze Etyk,
rozkosz konkretnie doświadczanych przedmiotów bardziej pociąga wolę, niż tylko
ogólne o nich pojęcie.
Oczywiste zaś jest, że naszą uwagę sprowadzamy na konkretne
przedmioty zatrzymani przez myśli i właśnie dlatego żądza powstaje przede wszystkim
z długiego przemyśliwania. To właśnie miał na myśli Apostoł, kiedy mówił:
“Uciekajcie od rozpusty”; co glosa wyjaśnia: “Co do innych wad; można się
spodziewać, że je zwalczycie, ale od tej uciekajcie, w ogóle się do niej nie
przybliżając, bo nie da się jej inaczej zwalczyć”.
Mamy różnorodne lekarstwa na usunięcie tych przeszkód
powściągliwości.
Pierwszym i najważniejszym lekarstwem jest, by umysł został zajęty
kontemplacją spraw Bożych i modlitwą. Mówi na ten temat Apostoł: “Nie upijajcie
się winem, w czym jest rozpusta, ale napełniajcie się Duchem Świętym, przemawiając
do siebie wzajemnie w psalmach i hymnach, i pieśniach duchowych” — co zdaje się
odnosić do kontemplacji; “śpiewając i wysławiając w waszych sercach Pana” —
co jak się zdaje, odnosi się do modlitwy. Mówi też o tym Pan przez proroka:
“Powściągnę cię przez moją chwałę, ażebyś się nie zatracił.”; chwała
Boża jest bowiem jakby cuglami, powstrzymującymi duszę przed zatraceniem się w
grzechu.
Lekarstwem drugim jest studium Pisma Świętego. Pisze o tym Hieronim
do mnicha Rustyka: “Kochaj poznawanie Pisma, a nie będziesz kochał grzechów ciała”. Zaś Apostoł, pouczywszy Tymoteusza: “bądź wzorem dla wiernych w mowie, w
obejściu, w miłości, w wierze, w czystości”, zaraz dodaje: “Do czasu, aż
przyjdę, przykładaj się do czytania”.
Lekarstwem trzecim jest zajęcie umysłu jakimikolwiek dobrymi
myślami. Mówi Jan Chryzostom, w komentarzu do Ewangelii Mateusza, że “nawet odcięcie
członków ciała tak nie uśmierzy pokus i nie uciszy ich, jak cugle dobrych myśli”. Pisze o tym Apostoł do Filipian: “W końcu, bracia, wszystko co jest prawdziwe, co
godne, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co zasługuje na uznanie: jeśli jest jakaś
cnota i czyn chwalebny — to miejcie na myśli”.
Czwarte lekarstwo to unikać bezczynności i oddawać się pracom
fizycznym. “Brak zajęcia i lenistwo nauczyło wiele złego” — pisze Mądrość
Syracha.
Szczególnie zaś podnieca bezczynność do grzechów cielesnych, jak
to czytamy u Ezechiela: “Oto jaka była niegodziwość siostry twojej Sodomy:
wyniosłość, sytość chleba, obfitość dóbr i jej bezczynność”. Dlatego pisze
Hieronim do mnicha Rustyka: “Zajmij się jakąś pracą, aby cię diabeł zawsze
zastawał zajętym”.
Piąte lekarstwo, jakie także stosuje się przeciwko
pożądliwościom ciała, to pewne trudności dla ducha. Opisuje Hieronim w tymże
liście, że był w pewnym klasztorze młodzieniec, który “największą pracą nie
mógł ugasić płomienia zmysłów. Z tego niebezpieczeństwa ocalił go opat klasztoru
takim podstępem: rozkazał pewnemu poważnemu mężowi, aby prześladował młodzieńca
zaczepkami i obelgami, a po wyrządzeniu krzywdy pierwszy przychodził na skargę. Wezwani
świadkowie zeznawali na korzyść tego, który dopuścił się zniewagi. Jedynie opat
klasztoru brał go w obronę, aby brat nie pogrążył się w smutku bez miary. Tak
przeszedł rok, a po jego upływie młodzieniec zapytany o dawne myśli, odpowiedział:
Ojcze! Nie mam jak żyć, a miałbym zajmować się nieczystością?”.
Zewnętrzną przeszkodą w postanowieniu powściągliwości jest
spoglądanie na kobiety i częste rozmowy oraz przebywanie z nimi. Mówi Mądrość
Syracha: “Przez piękność kobiety wielu poszło na zatracenie, przez nią bowiem
pożądliwość rozpala się jak ogień”; i wkrótce potem: “Rozmowa z nią
rozpala jak ogień”. Z tego względu należy zastosować następujące lekarstwo:
“Nie przypatruj się kobiecie rozpustnej, abyś przypadkiem nie wpadł w jej sidła; nie
przebywaj z tancerką ani jej nie słuchaj, abyś przypadkiem nie zginął na skutek jej
podstępu”. Czytamy też: “...żadnemu człowiekowi nie pokazuj jej piękności
ani nie przebywaj pośród kobiet; jak bowiem mól wychodzi z odzienia, tak z niewiasty
niegodziwość mężczyzny”. Stąd Hieronim pisze przeciwko Wigilancjuszowi, że
“mnich, znając swoją słabość oraz że kruche nosi naczynie, boi się je potrącić,
żeby się nie zbiło albo żeby nie upadło i się nie stłukło. Dlatego unika patrzenia
na kobiety, zwłaszcza na młode, żeby nie usidliło go spojrzenie rozpustnicy, a uroda
żeby nie popchnęła go do niegodziwych uścisków”.
Wynika stąd — o czym mówił abba Mojżesz w ‘Rozmowach ojców
pustyni’ — że, aby zachować czystość serca, “należy szukać samotności i
trzeba nam się nauczyć podejmować głód postów, czuwanie, utrudzenie ciała,
nagość, czytanie Pisma (lectio) oraz inne sprawności. Abyśmy dzięki nim nasze serce
mogli uczynić nietkniętym od wszelkich szkodliwych namiętności, mogli je zachować
[czyste], i aby nas one doprowadziły stopniowo do doskonałej miłości”. Dlatego
też w zakonach powyższe praktyki są ustanowione, nie żeby na nich istotnie polegała
doskonałość, lecz że są one jakby narzędziami, dzięki którym dochodzi się do
doskonałości. Dlatego jest napisane o tym nieco niżej: “Toteż posty, czuwania,
medytacja Pisma św., nagość i wyzbycie się wszelkich dóbr nie są to doskonałości,
ale narzędzia do doskonałości; nie one bowiem stanowią cel podejmowania wyrzeczeń i
ascezy zakonnej (disciplinae finis), ale przez nie dążymy do celu”.
Jeśli ktoś sprzeciwia się temu mówiąc, że bez postu, czuwań i
tym podobnych ćwiczeń może człowiek osiągnąć doskonałość, zwłaszcza że o Panu
mówiono: “Przyszedł Syn Człowieczy jedząc i pijąc”, zaś jego uczniowie nie
pościli, tak jak uczniowie Jana i faryzeusze. Odpowiada się na to w glosie: Jan nie pił
wina ani sycery, albowiem potrzebuje abstynencji ten, komu z natury brak mocy. Jednakże
Bóg, który może darować grzechy, dlaczegóż miałby unikać ucztujących
grzeszników, skoro mógł ich uczynić mocniejszymi od poszczących?”. Uczniowie
Chrystusa nie potrzebowali więc pościć, ponieważ obecność Oblubieńca dawała im
więcej mocy, niż post uczniom Jana. Dlatego Pan powiada: “Przyjdą dni, kiedy zabiorą
im Oblubieńca i wówczas będą pościć”. Jan Chryzostom wyjaśnia to
następująco: “Post nie jest smutny z natury, lecz jest taki dla słabiej nastawionych.
Dla tych bowiem, którzy pragną kontemplować mądrość, post jest rozkoszą. Ponieważ
jednak uczniowie byli słabi, nie nadszedł jeszcze czas, aby wprowadzać smutek, dopóki
nie zostaną umocnieni. Z czego widać, że ich postawa nie wynikała z łakomstwa, ale z
Bożego pełnego łagodności przyzwolenia (dispensationis)”.
Że zaś tego rodzaju ćwiczenia pomagają w unikaniu grzechów i w
osiągnięciu doskonałości, wyraźnie stwierdza Apostoł: “Nie dając nikomu
sposobności do zgorszenia, aby nie zganiono naszej posługi, okażmy się we wszystkim
sługami Boga, w wielkiej cierpliwości, w utrapieniach, w potrzebach, w uciskach, w
chłostach, w więzieniach, w rozruchach, w trudach, w czuwaniach, w postach, w
czystości”.