ROZMYŚLANIA
NA KAŻDY DZIEŃ MAJA
ZAPISKI Z KONFERENCYJ MAJOWYCH
KS. ZYGMUNTA GOLIANA
––––––––
DZIEŃ XXI
Moc w cierpieniu
I. Gdy Najświętsza Panna po
rozstaniu się z Panem Jezusem uwiadomioną została o Jego pojmaniu, udała się
natychmiast do Jerozolimy. Widok, jaki ją tam przywitał, był dla Jej serca
ciężką boleścią. Znalazła całe miasto wzburzone przeciw Chrystusowi Panu.
Faryzeusze i skryby wmówili w lud, że Jezus jest winowajcą i burzycielem, i że
zasłużył na śmierć. W rozmyślaniach świętego Bonawentury czytamy przerażający
obraz tej pielgrzymki Maryi po ulicach Jerozolimy. W tych ulicach i na placach
publicznych uderzały o Jej uszy krzyki oburzenia i nienawiści, zwrócone przeciw
Temu, którego dobroć Jej serce znało, którego Jej ręce wypiastowały i dla
którego gotowa była na każdą chwilę duszę swoją oddać w ofierze.
Nie ma podobno
boleśniejszego uczucia, jak widzieć nienawiść znęcającą się nad tym, cośmy
ukochali, co czcimy, co byśmy chcieli widzieć szanowanym i kochanym, jako czci
i miłości najgodniejsze. Najlepsza cząstka serca naszego podnosi się, oburza
się; – można by prawie znienawidzieć nienawidzących. Ludzkim sposobem nad tym
uczuciem niepodobna zapanować. Miecz przepowiedziany przez Symeona zapuszczał
już ostrze swoje w duszę Maryi i zaczęło się to, co święci Pisarze nazywają
cichym Jej męczeństwem.
Gdzież Maryja czerpała moc w
tej niewypowiedzianej boleści? Może Ją otoczyło kółko wiernych, przyrzekających
bronić Jezusa przed rozjuszoną tłuszczą? Może się znalazł choć jeden, co by dał
świadectwo Jego niewinności i przypomniał oszalałemu ludowi, że to ten sam
Jezus, co ich leczył, obsypywał dobrodziejstwy, nauczał i nawracał? Nikogo nie
miała znękana, złamana wewnątrz niewiasta; szła sama przez to zbuntowane miasto
i nie widziała ratunku dla Niego i dla siebie, jak ziemia szeroka.
Nie upadała jednak; –
Pisarze święci nie opisują Jej jęków, zawodzeń, rąk załamywania. – Wewnątrz był
ból bez miary, – na zewnątrz spokój i moc. Siła łaski z Boga wzięta;
cierpliwość, wszelkiego cierpienia lekarstwo, przystanie woli na wolę Bożą,
niepojętą i ciężką nad wszelki wyraz.
Po ludzku trudno to pojąć –
i nie łatwo to sprawdzić; a jednak przykład Maryi jak gwiazda przyświecać
będzie do końca wieków każdej zbolałej duszy.
II. Co jest powodem, że
każdy ból jest nam tak trudny do zniesienia? Nic innego, tylko postanowienie
nasze, powzięte naprzód: nie będę cierpiał! Non serviam! Nie będę
służył, powiedział zbuntowany anioł i stał się szatanem; nie będę cierpiał,
mówi człowiek – i cierpieć zmuszony, staje się mizernym niewolnikiem.
Odkąd grzech pierworodny
zaszczepił w nas winę dziedziczną, wytworzył on w nas także władzę cierpienia.
Skażona natura, mająca w sobie skłonność do złego, w tym tylko wraca do
równowagi, że ma możność pokuty; – niosąc w sobie truciznę, ma zarazem
lekarstwo pod ręką, – ma możność obmycia się, dorobienia się na nowo stanu
czystości. Tak uważane cierpienie nie powinno być dla nas gromem, ale
logicznym następstwem; nie powinno nas oburzać, ale nas o nas samych oświecać i
ku odwiecznym prawdom umysł nasz podnosić.
Niecierpliwość nasza
wynajduje sobie natomiast wielką ilość szpilek tam, gdzie ich wcale nie ma, a
znowu z szpilek tworzy od razu miecze. Pełna jest pomysłów w zapobieganiu, aby
z ogólnej ludzkiej nędzy nic na nią nie spadło, – wysila się w przemyśle
gromochronów i parawaników, poza którymi mogłaby sobie drzemać. Na nic to
wszystko! Uciekniesz przed skorpionem, a komar tak ci dokuczy, że całą noc oka
nie zmrużysz. Nie zewnątrz jest wróg, ale w tobie; w tobie jest ta muzyka, co ci
spać nie daje, co cię w ciągłej trzyma gorączce. Mocą w cierpieniu jest
cierpliwość; jest to maleńkie bohaterstwo każdochwilowe, gotowe na wszelką
nowość niemiłą, na wszelki zawód, na każdą przeszkodę, niesłuszność,
niepowodzenie. Wie, że ziemia ziemią i człowiek człowiekiem; wie, jak często
sam drugim był przeszkodą, przez niedołęstwo swoje i bierze od drugich,
niewiększych jak on sam ideałów, tę zdawkową monetę codziennej nędzy człowieka.
– To na pozór nic, a w gruncie, w świetle wiary, wielka chrześcijańska
filozofia i tajemnica jedynego, możliwego szczęścia na ziemi.
Westchnienie. Maryjo cierpiąca, Maryjo cierpliwa, weź nas przez
litość w Twoją opiekę, abyśmy zrozumieli życie, znali się być wygnańcami,
synami Ewy, ale szczęśliwymi także dziećmi Twoimi.
Praktyka: Z rana postanowię sobie przyjąć jak chleb powszedni
choć jedną niespodziewaną przykrość.
–––––––––––
Rozmyślania na każdy dzień maja. Zapiski z konferencyj majowych ks. Zygmunta Goliana.
Dodano najwyborniejsze modlitwy i pieśni do Matki Najświętszej. Kraków 1931.
Wydawnictwo Księży Jezuitów, ss. 116-122.