ROZMYŚLANIA
NA KAŻDY DZIEŃ MAJA
ZAPISKI Z KONFERENCYJ MAJOWYCH
KS. ZYGMUNTA GOLIANA
––––––––
DZIEŃ IX
Miłość bliźniego w Maryi
I. Przypatrzmy się miłości bliźniego w Najświętszej
Pannie. Przybrała Ona nas za swoje potomstwo, gdyż urodziła nas powtórnie na
żywot wieczny, dając nam Syna swego i Syna Bożego.
Istotą i fundamentem miłości bliźniego jest miłość
Boża; tylko w Bogu i dla Boga można kochać wszystkich, nie tą miłością ziemską
i ślepą, która się zowie pasją i która ma wszystkie cechy pasji, namiętności, tj.
wyłączność, zaślepienie i zwrot na siebie, egoizm. Taka zła, nieporządna miłość
nie uszczęśliwia, nie uspokaja, zawsze czegoś pragnie, na coś się żali.
Przedmiotem miłości naszej po Bogu ma być bliźni.
Któż jest bliźni? To bliski nasz, a bliski jest każdy. Najbliżsi są najdrożsi,
ale wszyscy są bliscy, – wszyscy odkupieni Krwią przenajdroższą Zbawicielową –
wszyscy duszą nieśmiertelną, z Boga wyszłą, obdarzeni. Maryja nie przebierała w
bliźnich; – w Nazarecie żyjąc pomiędzy najuboższą klasą ludzi, Ona objawieniem
anielskim oświecona o godności macierzyństwa Boskiego, – Ona się nie wynosiła
nigdy, nie porównywała się z drugimi – wszystkich szanowała. Obecność Jej na
godach w Kanie i zachowanie się Jej w tych okolicznościach, jakie przytacza
Ewangelia, mogą nam wystarczyć na długie rozmyślanie i doskonale objaśnić
miłość bliźniego w Najświętszej Pannie. Wezwana, idzie, aby drugich uradować;
dla Niej nie było to ani odpowiednim miejscem, ani powodem jakiejkolwiek przyjemności,
– życie Jej zanadto było poważne, zanadto przejęte obcowaniem z Bogiem, aby się
mogła dostroić do tłumu ucztującego na weselu. A jednak poszła tam, bo Jezus
przyjął wezwanie. Gdybyż to, co uczynił Pan Jezus, było dla nas miarą
postępowania! Gdybyśmy sobie stawiali pytania, co by uczynił na naszym miejscu?
Jakżeśmy daleko jeszcze od miłości Maryi dla bliźnich!
Od tego Jej chodzenia za Jezusem!
II. Cóż dalej czyni Maryja? Nie zajęła pierwszego
miejsca i nie czekała na nim spokojnie, aby Jej wszystkie oddawano zaszczyty;
nie pilnowała wcale swego honoru, jak każdy, co wejdzie w liczniejsze
towarzystwo. Ona się wmieszała pomiędzy ciżbę, aby widzieć jej potrzeby, jej
braki – i wkrótce się o nich przekonała. Na każdym miejscu jest coś do
zrobienia dla bliźnich, byle dusza po Bożemu na świat i na ludzi patrzyła i nie
szukała siebie.
"Wina nie mają", rzekła Maryja do Jezusa z
wyrazem prośby w głosie. Że był ten ton prośby w Jej głosie, o tym świadczy
odpowiedź Pana Jezusa, zrazu odmowna. Jakże my czynimy, widząc brak jaki u
bliźnich naszych? Zaczynamy od skarg i narzekania. W stosunkach najbliższych,
zawsze nam się zdaje, żeśmy nie dość kochani, nie dość uznani. Nie patrzmy na
to, nie zwracajmy uwagi na siebie, tylko, aby się przekonać, czy my kochamy, żalmy
się na siebie, że nie dość kochamy, – ale starajmy się kochać w Bogu i dla
Boga, – i po Bogu, nie przed Bogiem, to oczyści i uświęci każde nasze uczucie,
istotę naszego kochania. Jeżeli bliźni nasz ma braki i usterki, tym
biedniejszy; jeżeli nam przykrość czyni, tym pilniej niech nam będzie
przejednać go i w przychylnego zmienić; jeżeli się gubi, błądząc, tym więcej nas
potrzebuje. O, gdybyśmy tak kochać byli zdolni! Nasza wina, jeżeli inaczej
kochamy. Wina i nieszczęście! Bo tylko taka miłość uszczęśliwia, rozjaśnia, tylko
do takiej dążyć warto. Trzeba jak Samarytanin, nie zważać na przedziały
plemienia, przekonań, wyobrażeń, stopni towarzyskich. Kto zraniony, ten bliźni,
kto cierpi, kto opuszczony, komu możemy przynieść pociechę, choćby najmniejszą!
O, nie traćmy na miłość Boską tych sposobności! Jeżeli braki bliźnich nas
uderzają, nie mówmy o nich przed ludźmi, lecz zwróćmy się do Jezusa w tonie
błagania, mówiąc: "Wina nie mają!". A te słowa przypomną Mu anielski
wyraz słów Maryi i przemieni najprzód naszą nieudolność w pozyskaniu sobie
drugich, a potem ich serca mdłe, wodniste lub zepsute, kordiałem swego Boskiego
natchnienia ożywi.
Westchnienie.
Od Ciebie, o Matko nasza wspólna,
pożyczyć chcemy i serca, i głosu, abyśmy mogli wzruszyć serca nieprzychylne nam,
abyśmy postępowaniem naszym nie odstraszali drugich od miłości Bożej, ale
owszem, abyśmy siebie mało ważąc, cenili dusze drugich a szanując je, abyśmy z
nimi razem w jak najliczniejszym gronie u stóp Twoich dla Jezusa żyli.
Praktyka: Będę dziś uważał(a) nie tylko na słowa, ale i na ton
mowy mojej.
–––––––––––
Rozmyślania
na każdy dzień maja. Zapiski z
konferencyj majowych ks. Zygmunta Goliana. Dodano najwyborniejsze modlitwy i
pieśni do Matki Najświętszej. Kraków 1931. Wydawnictwo Księży Jezuitów, ss.
47-52.