"Pierwszą cechą charakterystyczną dla herezji antyliturgicznej jest
nienawiść do Tradycji zawartej w formułach, jakich używamy wychwalając
Pana. Nie da się nie zauważyć tej szczególnej cechy wszystkich heretyków
- od Wigilancjusza po Kalwina, a przyczyna tego jest łatwa do
wyjaśnienia.
Każdy heretyk, który chce wprowadzić nową doktrynę niechybnie staje na przeciw liturgii, będącej największym i najsilniejszym ucieleśnieniem głosu Tradycji i nie spocznie dopóki tego głosu nie uciszy, dopóki nie wyrwie kart zawierających wiarę przeszłych stuleci.
A w jaki sposób Luteranizm, Anglikanizm, czy Kalwinizm potrafił wpłynąć na masy? Wszystko, co musieli zrobić to właśnie zastąpić stare księgi i formuły nowymi - co też uczynili. Pozbyli się w ten sposób wszystkiego, co mogłoby niepokoić nowych kapłanów; mogli oni nauczać czegokolwiek chcieli, a ludzi stali się w swojej wierze bezbronni.
Luter
podchodził do tej doktryny z przebiegłością godną Jansenistów - u
zarania swoich innowacji, w czasie, kiedy jeszcze uznawał, iż powinien
wciąż być częścią obrządku łacińskiego, stworzył następujące zasady
zreformowanej mszy: "Zatwierdzamy i zachowujemy Introit w niedziele oraz
święta Pana Naszego, czyli Wielkanoc, Zielone świątki i Boże
Narodzenie. Powinniśmy zawrzeć wszystkie psalmy z Introit, tak jak
dotychczas, ale dostosowane do obecnych celów. Nie obwiniamy nawet tych,
którzy pragną zachowania Introit Apostołów, Matki Boskiej oraz innych
świętych, jako że zostały one zaczerpnięte z kart Pisma".
Luter nie
znosił świętych pieśni stworzonych przez sam Kościół do manifestowania
swojej wiary. Widział w nich za dużo sił Tradycji, której pragnął się
pozbyć, a zapewnienie Kościołowi możliwości wyrażania się w śpiewach
obok wykładu Pisma św. sprawiło by iż miliony ust przez pieśni wyklęłoby
jego fałszywą nauką. Stąd jego nienawiść do wszystkiego w Liturgii, co
nie wynika bezpośrednio z Pisma świętego. (...) "