Dwa
bardzo ważne upomnienia daje Zbawiciel w dzisiejszej Ewangelii świętej.
Pierwsze, abyśmy się nie dali odwodzić od prawdy katolickiej i strzegli się
pilnie fałszywych nauczycieli, którzy pod pozorem pobożności chcieliby nas pobałamucić
i od jedności z Kościołem rzymskokatolickim oderwać. Drugie, abyśmy wiarę
Chrystusową nie tylko w ustach mieli i słowy wyznawali, ale także okazywali w
uczynkach i życiu bogobojnym. Jedno i drugie rozważmy w krótkości.
Stary i chytry nieprzyjaciel rodu ludzkiego, diabeł,
różnymi, stosownie do okoliczności, sposobami, ludzi od zbawienia odwodził i
odwodzi. W dawnych, przed Chrystusowych czasach, gdy pomiędzy poganami zatarło
się poznanie prawdziwego Boga, sam się na miejscu Boga postawił i wiemy, że
Boskie sprawy przedrzeźniając, na wielu miejscach cześć Boską odbierał. Tam
zaś, gdzie istniała znajomość prawdziwego Boga, inną drogą dążył do
przewrotnych zamysłów swoich.
Nie czynił się Bogiem, bo nie mógł; ale pod
pokrywką słów Bożych i Boskiego objawienia odwracał ludzi od prawdziwej chwały
i od bojaźni Bożej. Tak czynił w Starym Zakonie przez fałszywych proroków, od
siebie pobudzanych, którzy usiłowali naśladować Proroków prawdziwych i podawali
się za posłów Bożych, a tymczasem lud wierny od Pana Boga odwodzili, mówiąc im
takie rzeczy, jakich On wcale nie mówił, ani mówić nie polecał. Równie i w
Nowym, chrześcijańskim Zakonie, czart tej samej zdrady i tych samych sposobów
zwykł używać na obałamucenie wiernych i do wiecznego ich zatracenia przywodzić.
Więc nie tylko sam przemienia się w anioła światłości (jako uczy Paweł św. II
Kor. XI, 14), ale nadto posyła sługi swoje, fałszywych apostołów, robotników
zdradliwych, przemieniających się w apostoły Chrystusowe. Wzbudzał więc w
różnych wiekach różnych heretyków i błędnowierców, jako i teraz wzbudził
nieszczęsnych sekciarzy, którzy pod pozorem naprawy Kościoła katolickiego
porwali się na to, aby go rozerwać i wywrócić. Pomagają im zaś, jak czytamy, w tej
robocie inni, tak zwani socjaliści, którzy radzi by się zgoła obeszli bez Boga
i Kościoła i nowy zaprowadzili porządek, ale bynajmniej nie tymi drogami, jakie
Chrystus i Jego Ewangelia podają. Tych wszystkich i im podobnych nazywa Pan
Jezus fałszywymi prorokami, bo jako dobry prorok, nauczyciel, kaznodzieja,
buduje, upomina, naucza ku prawdziwemu dusz pożytkowi, tak oni fałszują słowo
Boże i własnymi wymysłami zwodzą i bałamucą. Nazywa ich jeszcze wilkami
drapieżnymi, bo jak wilk owce dusi i pożera, tak i oni przez się obałamuconych
prowadzą i do wiecznej zatraty i do klęsk doczesnych. Upomina też Zbawiciel,
abyśmy się ich pilnie wystrzegali, iżby nas nie zwiedli. Ostrzega przed nimi i
Paweł św., mówiąc: Wnijdą między was wilcy drapieżni, nie folgując trzodzie
i powstaną mężowie, mówiący przewrotności, aby odwiedli ucznie za sobą... Dlatego
pilnujcie sami siebie (Dz. Ap. XX, 29-31). I na innym miejscu: Proszę
was, bracia, abyście upatrowali tych, którzy czynią rozruchy i zgorszenia... i
chrońcie się ich. Albowiem takowi Panu naszemu Chrystusowi nie służą... a przez
łagodne mowy i pobłażania zwodzą serca niewinnych (Rzym. XVI, 17-18).
Łatwo stąd zrozumieć, co to są za owcze odzienia, o
których tu Pan Jezus wspomina. Są to piękne słowa, nawet powoływanie się na
świętą Ewangelię, a niekiedy zewnętrzny pozór pobożności, gorliwości,
bezinteresowności i umartwienia. To wszystko widzimy u sekciarzy. Ale przy tym
ileż fałszu i omamienia wsiąka z ich ust w serca zwolenników, którzy do nich
się zapisali! Ci fałszywi prorocy nie są posłani od Chrystusa, ale sami siebie
posłali. Prawowici nauczyciele kościelni powinni mieć posłannictwo od
prawowitych biskupów katolickich, biskupi zaś mają być posłani czyli naznaczeni
przez widzialną głowę Kościoła, biskupa rzymskiego, następcę Piotra Apostoła,
zastępcę samego Chrystusa na ziemi. Wówczas tylko kapłani są w łączności z
Panem Jezusem, jeśli słuchają papieża i biskupów, następców apostolskich, do
których mówił Zbawiciel: Jako mię posłał Ojciec, tak i Ja was posyłam (Jan
XX, 21). Dopóki więc sekciarze nie naprawią zgorszenia i nie poddadzą się pod
posłuszeństwo prawowitych biskupów, dopóty słuchać ich, ani żadnego z nimi
uczestnictwa pod groźbą grzechu śmiertelnego mieć nie wolno.
Z owoców ich poznacie je. Nie bez
przyczyny to Pan nasz powiedział. Nie zawsze z kwiatu poznać można użyteczność
drzewa. Wiele ziół jadowitych pięknie kwitnie, a tymczasem owoc ich bardzo jest
zdrowiu ludzkiemu szkodliwy. Tak samo i fałszywych proroków nie z kwiatu, ale z
owocu mamy poznawać. A jakież są owoce sekciarskie? Pierwszy, rozerwanie jedności
kościelnej. Jest to zbrodnia wielka. Dlatego bowiem przyszedł na świat Syn
Boży, aby rozproszone i zbłąkane dusze ludzkie do jednej owczarni Bożej
zgromadził i o to, odchodząc z tego świata, Ojca niebieskiego prosił, mówiąc: Ojcze
święty, zachowaj je w imię Twoje, któreś mi dał, aby byli jedno jako i my (Jan
XVII, 11). A oni poważyli się targnąć na tę jedność i szarpać duchowe ciało
Pana Jezusa, to jest Kościół Boży. Drugi ich owoc: nieposłuszeństwo władzy
kościelnej, jak o tym wyżej było powiedziane. Na to przyszedł Zbawiciel, aby
nieposłuszeństwo pierwszych rodziców naszych posłuszeństwem swoim naprawił i tę
cnotę, tak bardzo i w Kościele i w społeczeństwie ludzkim i w rodzinie i w
szkole potrzebną, wiernym swoim zalecił. Oni zaś ją i słowem i postępowaniem
własnym wywrócili i podeptali, naśladując niesforny ów naród, do którego Pan
przez usta Proroka Jeremiasza tak się z wyrzutem odzywa: Złamałeś jarzmo Moje
i mówiłeś: Nie będę służył (Jer. II, 20). Trzeci owoc: wielkie zgorszenie
dla błędnowierców i dla ludzi słabej wiary. Pierwsi bowiem biorą stąd okazję do
szyderstw i urągania prawdziwemu Kościołowi Chrystusowemu; drudzy wiarę
zupełnie porzucają. Biada światu dla zgorszenia, biada człowiekowi onemu,
przez którego zgorszenie przychodzi (Mt. XVIII, 7). Czwarty owoc:
przytłumienie miłości chrześcijańskiej. Nic tak nie łączy, jak jedność wiary i
zjednoczenie w jednym Kościele i w jednym Duchu Pana naszego, Jezusa Chrystusa.
Stąd płynie wzajemna miłość i życzliwość. Oni to popsuli, zniweczyli miłość, zaszczepili
owoc szatański, złość i nienawiść, która się posunęła aż do zbrodni Kaina, do
przelania krwi bliźniego...
Nie lepszeć są owoce z drzewa socjalistów. Wprawdzie
wielu z nich pragnęłoby szczerze poprawić los uboższej, pracującej braci, lecz
sposoby, jakich do tego celu używają, są niegodziwe. Chcą równego pomiędzy
wszystkich podziału dóbr doczesnych, iżby, jak mówią, wszystkim dobrze było,
lecz radzi by w tym celu odebrać bogatym ich własność, przeciwko wyraźnemu
rozkazowi Bożemu: Nie kradnij, nie pożądaj żadnej rzeczy bliźniego twego. Dla
zubożenia panów i właścicieli sieją pomiędzy ludźmi nienawiść i zazdrość,
namawiają po wsiach i miastach do bezrobocia, a tymczasem lud pracujący jeszcze
bardziej przez to ubożą i do ostatniej wiodą nędzy. Zresztą choćby im się udało
zaprowadzić zupełną pomiędzy ludźmi równość, na długoż tego będzie? Zdolniejsi,
silniejsi, pracowitsi i zabiegliwsi albo się rychło ponad innych wyniosą i
znowu nierówność nastanie, jak przedtem; albo nikt sił i zdolności nie zechce
przykładać do pracy, aby swym potem nie karmić próżniaków i marnotrawców,
których bodaj nigdy nie zbraknie. Stąd nowe wytworzą się niesnaski, cierpki i
jadowity owoc niesprawiedliwości i gwałtu. Z owoców ich poznacie je.
Pod koniec Ewangelii dzisiejszej przydaje Pan Jezus
takie upomnienie: Nie każdy, który mówi: Panie, Panie, wnijdzie do Królestwa
niebieskiego, ale tylko ten, kto czyni wolę Ojca mego, który jest w
niebiesiech. Znaczy to, że nie dosyć jest wierzyć i wiarę słowy wyznawać,
nie dosyć jest modlić się i wołać do Pana Boga, ale potrzeba żyć według wiary.
I owszem, grzech cięższy ma, kto wiedząc, co dobre, tego nie czyni; bo lepiej by
było nie znać wcale drogi sprawiedliwości, niż poznawszy ją, wstecz się
obracać. Albowiem każde drzewo, które nie rodzi owocu dobrego, będzie
wycięte i w ogień wrzucone. A cóż to za dobry owoc? Oto uczynki miłosierne
i żywot pobożny, trzeźwy i sprawiedliwy, wstrzymywanie się od wszelkiej złości,
to jest od grzechu, zachowanie jedności i miłości braterskiej, wreszcie oczekiwana
szczęśliwa w Bogu nadzieja, którą nam spełni Zbawiciel nasz błogosławiony na
wieki.
–––––––––––
Krótkie nauki homiletyczne na
niedziele i uroczystości całego roku według Postyli Katolickiej Większej
Ks. Jakóba Wujka opracował Ks. Władysław Krynicki. Włocławek. Nakładem
Księgarni Powszechnej. 1912, ss. 220-224.