Widziałam Serce Jezusa, jakby ubrylantowane: dyamenty drogie, to dusze Świętych. - Ś. Mag. de Paz.
Święci w Niebie królujący, mają szczególne upodobanie wyjednywać dla tych, którzy ich czczą i do nich się udają, cnoty, w jakich sami ćwiczyli się i celowali na ziemi, oraz środki zbawienia, które Im samym potężnie do osiągnienia doskonałości pomogły. Nadmieniliśmy, jak we wszystkich czasach, gorącą była pobożność największych Świętych do Serca Pana Jezusa: wszakże dla krótkości, trzech tylko przytoczymy, do których możemy się uciekać skutecznie, dla rozpłomienienia serc naszych ogniem, jakim oni pałali.
Pierwszym z nich jest ś. Józef, i któżby mógł wątpić: aby temu wielkiemu Świętemu, co miał z niczem niezrównane szczęście, piastowania Dziecięcia Jezus na Ręku, co z Bogiem-człowiekiem żył poufale przez lat 30, któżby mógł wątpić, aby na łonie życia spokojnego i utajonego, co samą niby było modlitwą, Boski Zbawiciel nie był odkrył najdroższych skarbów Swojego Serca, nie był wtajemniczył w najskrytsze Jego tajniki Tego, Który Mu miejsce Ojca zastępował, Który najhojniej łaskami udarowanym, najpierwszym po niepokalanej Matce Jego był Świętym.
Miejmy więc nabożeństwo do tego Świętego, jeśli chcemy poznać i ukochać Serce Pana Jezusa. On bowiem złożył w ręce Józefa, Którego jak ojca miłował, wszystkie skarby tego Serca, aby niemi ubogacił wierne sługi Jego.
Po Józefie ś. udajmy się do ucznia, którego Pan Jezus ukochał, do ś. Jan Ewangelisty, bo do kogóż moglibyśmy lepiej trafić, od kogo więcej się nauczyć, jeśli nie od tego, którego miłował Jezus, który podczas ostatniej wieczerzy na Jego Boskiem spoczywał Sercu, i pierwszy przeniknął wszystkie tajemnice Jego. Do ucznia, który sam jeden ze wszystkich innych, przyjął ostatnie tego Serca na krzyżu westchnienie, który sam jeden podzielał boleści Marji, z powodu przebicia Serca Jej jedynaka żelazem włóczni. On widział wychodzącą krew i wodę z otwartego Boku Zbawiciela, jako o tem daje świadectwo. On na koniec po Marji wszedł pierwszy w tę Ranę miłosną, i w niej założył mieszkanie Swoje.
Co do błogosławionego Aloizego Gonzagi, ten, szczególniejszym sposobem, odznaczał się ciągłem zjednoczeniem z Bogiem i ćwiczeniami życia wewnętrznego.
„O jak wiele Aloizy ukochał na ziemi!... wołała ś. Magdalena de Pazzis, której dano było widzieć chwałę, jaką cieszą się Błogosławieni Nieba mieszkańcy. O jak wiele miłował Aloizy, gdy jeszcze w tem śmiertelnem zostawał życiu, ciskał bezusta nie gorejące strzały miłości w Serce Słowa przedwiecznego... a teraz, gdy już jest w Niebie, strzały te powracają do własnego serca jego, i w niem zostają: albowiem czyny miłości i cnoty Chrześcijańskie, jakie wówczas wykonywał, na teraz sprawiają mu radość niezmierną... O! jakże ogromna chwała Aloizego Syna duchowego Ignacego ś., nigdy bym temu nie uwierzyła, gdyby mój Jezus nie dał mi jej widzieć. Radbym przebiec świat cały, głosząc, iż ś. Aloizy wielkim jest świętym; radbym chwałę Jego dać poznać światu, aby Bóg był w nim uwielbion. Dlatego zaś tak bardzo wyniesionym jest w Niebie, że tu na wygnaniu życie wewnętrzne, skupione w duchu prowadził. O! któż kiedy należycie ocenić zdoła wartość życia wewnętrznego?... Nie, nigdy żadnego porównania czynić nie będzie można pomiędzy czynami wewnętrznemi a zewnętrznemi."
Ten kochany Święty jest waszym wzorem, dusze wewnątrz skupione. Młodzieży Chrześcijańska! On osobliwie twoim jest Patronem: wątpić nie możecie, aby się wami nie zajmował szczególniej.
On za życia oświadczył, jak bardzo pragnął rozszerzenia się nabożeństwa do Serca Jezusa, a przeto mile przyjmie prośby nasze o wyjednanie nam gorącości i wytrwania w służeniu temu Boskiemu Sercu.
Następny przykład umocni ufność waszę: W roku 1765 nowicjusz jeden Zgromadzenia Jezuitów, Mikołaj Ludwik Celestini, będąc złożony chorobą bardzo ciężką, i przywiedzionym prawie do konania, ujrzał zbliżającego się do siebie anielskiego Aloizego Gonzagę, który do niego bardzo pocieszająco przemówił, upominając zarazem, aby kochał przenajświętsze Serce Jezusa, i nabożeństwo do Niego, jako bardzo miłe niebu, jak najwięcej upowszechniał. Mikołaj przyrzekł Mu to, a w nagrodę nie tylko powstał z choroby, ale nadto i uwolnionym był od wszelkich przykrych jej skutków, szczególniej od osłabienia spowodowanego wielodniową dyetą, i trzykrotnem krwi upuszczeniem. Tak więc ten, który przed chwilą zaledwie mógł się był poruszyć na swojem łóżku, nazajutrz odbył pieszo podróż mil kilka, podczas zimna bardzo ostrego, zachowując Regułę, tak jako inni nowicjusze. To cudowne uzdrowienie posłużyło bardzo ku rozszerzeniu nabożeństwa do najświętszego Serca Zbawiciela.
Postanowienie do wykonania
Miejmy zwyczaj czynić od czasu do czasu modlitwy strzeliste wzorem ś. Aloizego Gonzagi, jest to potężny środek do postąpienia w krótkim czacie w miłości Jezusa Chrystusa. Krótkie te modlitewki są niby ogniste strzały, które prosto do Najświętszego Serca zmierzają, których roztargnienie, ani nudota, tak często w innych modlitwach naszych pojawiające się zatrzymać nie mogą.
Modła strzelista. — O Serce Jezusa, daj bym Cię kochał, kochając naśladował! i abym Cię naśladował w dowód, że Cię kocham.
Boskie Serce i t. d., Serce bez zmazy i t. d.
Módlmy się:
O najmilszy Jezu, Któryś błagał Ojca Przedwiecznego, mówiąc: Proszę Ojcze, aby wszyscy byli jedno, jako Ty Ojcze we Mnie, a ja w Tobie, aby i oni w Nas jedno byli, zbierz i skojarz w jedności Najsłodszego Serca Twojego i Marji, wszystkie Święte królujące na Niebie, i nas biedne wędrowce błąkające się jeszcze po ziemi, co się do Tegoż Serca Twojego garniemy. Amen.
Miesiąc Czerwiec poświęcony czci Najsłodszego Serca Pana Jezusa, Warszawa 1874, s. 167-171.