Największe
może oburzenie wywołuje wśród licznych przeciwników Kościoła
katolickiego jego nauka, iż w tym jedynie Kościele można osiągnąć
zbawienie wieczne. Oburzenie to podzielają i hodurowcy, piętnując przy
każdej sposobności całą potworność i bezbożność podobnej nauki.
Już w pierwszym zeszycie „Polski Odrodzonej” udowadnia nieznany bliżej
autor, że przez taką naukę skazuje Kościół katolicki na wieczne potępienie
wszystkich, którzy do niego nie należą, choćby prowadzili życie
najidealniejsze i stosowali się we wszystkim do nauki Chrystusowej. W ten
sposób odsądza Kościół kat. Od Boga i zbawienia wiecznego nie tylko
setki milionów pogan, którzy nigdy nic nie słyszeli o Kościele, ale i
wszystkich chrześcijan, którzy nie uznają papieża i nie chcą się
poddać pod komendę kleru rzymskiego. Szczęśliwość wieczną obiecują
księża katoliccy tylko tym, którzy słuchają potulnie władzy kościelnej,
zachowuję skrupulatnie wszystkie przepisy Kościoła, choćby nie
posiadali bynajmniej prawdziwej pobożności i ducha Chrystusowego.
Ponieważ do Kościoła katolickiego należy około 300 milionów ludzi, a
więc mniej więcej piąta część ludzkości, skazuje Kościół na
wieczne potępienie przeszło cztery piąte biednych mieszkańców ziemi.
Nauka taka jest naprawdę straszna, niezgodna nie tylko z pojęciem Bożej
miłości i miłosierdzia, ale i Bożej sprawiedliwości, dlatego trudno
przypuścić, ażeby Kościół, którzy głosi tak potworne hasła, mógł
być prawdziwym Kościołem Chrystusowym. Jak też więc wygląda w tym
względzie nauka Kościoła katolickiego i jak rozumieć to zdanie, że
tylko w nim prawdziwa i pewna droga zbawienia?
Kościół
katolicki głosił i głosi zawsze, iż jest jedynie prawdziwym Kościołem,
jaki założył P. Jezus i dlatego wszyscy muszą do niego należeć. P.
Jezus bowiem mówił zawsze o jednym tylko Kościele, jednej swojej
owczarni, która ma skupić wszystkie Jego owieczki, nazywał ten Kościół
królestwem Bożym, królestwem niebieskim, swoim Kościołem, zbudował
go na Piotrze, jako opoce niewzruszonej, a władzę w nim i wszystkie środki
zbawienie, jakie wysłużył swoją męką i śmiercią, złożył w ręce
apostołów i ich następców, biskupów. Do tego swojego Kościoła powołał
wszystkich bez wyjątku. Posyłając bowiem apostołów na cały świat,
kazał im przepowiadać ewangelię wszystkim narodom, kazał im nauczać
wszystkiego cokolwiek sam głosił. Tym, którzy przyjmą Jego naukę,
uwierzą i ochrzczą się, obiecuje Zbawiciel zbawienie, tym zaś, którzy
nie uwierzą, nie przyjmą nauki, głoszonej przez Jego wysłanników,
grozi wiecznym potępieniem. Kto zaś przyjmuje całą naukę Chrystusa
Pana, jak ją głosili apostołowie i głoszą dzisiaj ich następcy i do
tej nauki się stosuje, wchodzi tym samym do Kościoła Chrystusowego,
staje się jego rzeczywistym członkiem. Ponieważ zaś ten obowiązek ciąży
na wszystkich bez wyjątku, wszyscy mają przyjąć naukę Chrystusa, a więc
należeć do Jego Kościoła i to pod groźbą utraty zbawienia. Dlatego
powiada P. Jezus przy innej sposobności wyraźnie: A jeśliby kto Kościoła
nie usłuchał, niech ci będzie jako poganin i celnik (Mat. 18, 18). Nie
jest więc nauka o obowiązku łączności z Kościołem wymysłem księży,
nie jest bezbożną zarozumiałością, jak głoszą hodurowcy i inni
przeciwnicy Kościoła, ale opiera się na wyraźnych i stanowczych słowach
samego Pana Jezusa, który tak postanowił i tak zarządził dla
wszystkich ludzi. A ma On chyba prawo nakazać ludziom tę lub inną drogę
zbawienia, gdyż On sam to zbawienie ludziom wysłużył i On je daje, może
więc postawić wszystkim pewne warunki, pewne żądania. Takim zaś
warunkiem bezwzględnie koniecznym jest przynależność do Jego Kościoła,
którzy P, Jezus ustanowił w tym właśnie celu, by do końca świata
prowadził dzieło zbawienia. Tym zaś Kościołem Chrystusowym jest
jedynie Kościół katolicki gdyż on jeden zbudowany na opoce Piotrowej,
on jeden sięga czasów apostolskich, może więc słusznie głosić, że
w nim tylko może człowiek osiągnąć zbawienie.
Cóż więc
stanie się z tymi nieprzeliczonymi milionami pogan i innowierców, którzy
w rzeczywistości nie należą do Kościoła katolickiego, czyż
wszystkich czeka wieczne odrzucenie od Boga? Przypuszczenie takie byłoby
naprawdę straszne, byłoby potwornym bluźnierstwem przeciwko Bogu,
dlatego też Kościół nigdy podobnej nauki nie głosił. Tak sądzić
mogą jedynie ludzie, którzy albo wcale nie znają nauki Kościoła, albo
przekręcają ją z dziwną złośliwością i przewrotnością. Idąc w
ślady swojego Boskiego Mistrza, który miłością i miłosierdziem
kierował się względem największych nawet grzeszników, nie potępiał
i nie potępia Kościół z całą bezwzględnością nikogo, gdyż
niezbadane są dla człowieka drogi i wyroki Boże. Z tego powodu nie
przesądzał też Kościół sprawy zbawienia tych, którzy do niego nie
należą widomie, zewnętrznie, jak poganie i innowiercy. Mogą bowiem
należeć do Kościoła w sposób niewidoczny, wewnętrzny, samemu tylko
Bogu wiadomy. Podobnie jak istnieje chrzest rzeczywisty i tak zwany
chrzest pragnienia, który zastępuje przyjęcie chrztu prawdziwego, może
też istnieć rzeczywiste połączenie z Kościołem, albo jego szczere,
gorące pragnienie, które w oczach Bożych może zastąpić widomą,
rzeczywistą przynależność do Kościoła. W ten sposób mogą należeć
do Kościoła nie tylko ci, którzy mają wyraźne i prawdziwe pragnienie
wstąpienia do niego, ale i tacy, którzy o Kościele Chrystusowym nigdy
nie słyszeli. Żyją oni wprawdzie w błędzie, ale bez własnej winy i są
przeważnie głęboko przekonani, że idą drogą prawdy. Jeżeli tedy żyją
według przykazań Bożych, wyrytych w sercu każdego człowieka, jeżeli
pragną rzetelnie wypełnić wszystko, czego Bóg od nich żąda i spełnić
jak najlepiej jego świętą wolę, można ich zbawienie polecić
spokojnie Bożemu miłosierdziu. Nalezą oni jednakże, lubo nieświadomie,
do królestwa Chrystusowego, jakim jest Kościół i uczestniczą w jego
życiu wewnętrznym, gdyż w rzetelnym pragnieniu spełniania woli Bożej,
zawiera się również ukryte pragnienie przynależności do królestwa Bożego.
W tym oświetleniu nie wyda się nauka katolicka o konieczności połączenia
z Kościołem twardą i niesprawiedliwą. Kościół bowiem nigdy nie wysyłał
na wieczne potępienie tych, co błądzą z dobrej wiary, lęka się tylko
słusznie o los tych, co świadomie i dobrowolnie, z jakimś zaciekłym
uporem, uchylają się spod jego wpływu, a tym samym sprzeciwiają się
wyraźnej i stanowczej woli Chrystusa Pana. Tutaj trzebaby zaliczyć
przedewszystkim tych wszystkich, którzy kiedyś należeli do Kościoła
katolickiego, a więc powinni znać jego naukę i swoje obowiązki, a później
zerwali z nim dla różnych względów ubocznych. Trudno bowiem przypuścić
u nich dobrą wiarę i niezawinioną niewiadomość, dlatego o nich w
pierwszym rzędzie można powiedzieć, że poza prawdziwym Kościołem
Chrystusowym, poza Kościołem katolickim, trudno im będzie o zbawienie
duszy.
Nie
skazuje więc Kościół katolickie na wieczne potępienie wszystkich, którzy
do niego nie nalezą zewnętrznie, ale też nie obiecuje wszystkim swoim
członkom zbawienia wiecznego, byle tylko przestrzegali wszystkich formułek
religijnych, ulegali bez szemrania władzy duchowej, płacili chętnie
wszelkie daniny i przyjmowali biernie wszystkie środki zbawienia, jakie
im podają księża. W ten sposób przedstawiają działalność Kościoła
swoim zwolennikom hodurowcy, a ich „biskup” pisze np. wyraźnie, że w
Kościele rzymskim nie zawisło zbawienie i uświęcenie człowieka, ale
od księdza, biskupa, papieża, od tego, czy dany ksiądz ma od swej władzy
pozwolenie na zbawienie człowieka, czy też nie (Jedyna droga. Napisał i
uzupełnił ks. Fr. Hodur, Scranton, Pa, 1922, str. 13i 14).
Każdy człowiek
uczciwy i bezstronny wie, że takie oskarżenie Kościoła katolickiego
jest zwyczajnym oszczerstwem. Wszak wiadomo każdemu, kto choć od czasu
do czasu przysłucha się nauce czy kazaniu księży katolickich, że główny
nacisk kładą i oni na moralną wartość każdego człowieka, że jako
jeden z głównych warunków pojednania się z Bogiem stawiają wewnętrzne
usposobienie grzesznika, jego skruchę serdeczną i silne postanowienie
poprawy, wszak każdemu dziecku wiadomo, że skuteczność każdego
sakramentu, każdego środka uświęcenia, zależy głównie od
usposobienia wewnętrznego człowieka, który go przyjmuje. Nie głoszą
więc hodurowcy jakiejś nowej nauki zbawczej, kiedy prawią o konieczności
wewnętrznego odrodzenia się człowieka i ścisłego zjednoczenia z
Bogiem, gdyż jest to nauka, jaką dawno ogłosił Chrystus Pan, a za nim
powtarza ją ustawicznie Kościół katolicki. Jeżeli mimo to niektórzy
katolicy zasadzają całą swoją pobożność na czysto zewnętrznych
formułkach i nadobowiązkowych praktykach religijnych, a nie dbają o
swoje wyrobienie i uświęcenie zewnętrzne, nie można za to winić Kościoła
katolickiego, gdyż i on piętnował zawsze taką czysto zewnętrzną,
dewociarską pobożność, jako obłudę faryzejską i obrzydliwość
przed Bogiem.
Przedstawiając
rzekomą surowość i bezwzględność Kościoła katolickiego w
skazywaniu na wieczne potępienie wszystkich nie-katolików, wyszydzają
hodurowcy w niemożliwy nieraz sposób i jego naukę o istnieniu samego
piekła i wiecznych kar piekielnych. Oczywiście piekło takie, jakie
sobie przedstawiają hodurowcy, jakiś piec ognisty z rozpaloną siarką i
smołą, po którym uwija się cały legion czarnych, jak noc, szatanów z
rogami, ogonami i końskimi kopytami, gdzie nieszczęśliwych potępieńców
przypiekają rozpalonym żelazem albo włóczą po miejscach smrodliwych,
pełnych potwornych gadów, płazów i innych obrzydliwości – takie
piekło oczywiście nie istnieje, ale też w ten sposób nie przedstawiał
go nigdy Kościół. Kościół katolicki naucza o piekle tylko tego,
czego uczył wyraźnie sam P. Jezus, że ono istnieje rzeczywiście, że męki
potępionych trwać będą wiecznie, że jest w nim ogień rzeczywisty, którego
natury i właściwości nie znamy bliżej i że najstraszliwszą karą dla
potępionych będzie utrata Boga, tego dobra najwyższego, do którego
dusza rwać się będzie całą swoją istotą. Resztę potwornych wiadomości
o piekle stworzyła wyobraźnia prostaczków, fantazja poetów, przesada
niektórych ascetów albo zła wola przeciwników. Kościoła samego nie
można jednak czynić żadną miarą odpowiedzialnym za tak bezrozumne
nieraz brednie, a rozmyślnie przedstawiania jego nauki w tej formie jest
zwyczajnym oszczerstwem i świadczy dobitnie o wartości moralnej tych, którzy
się nim posługują.
_______________________________________
"Kościół
katolicki czy „narodowy”? Odpowiedź na główniejsze zarzuty hodurowców"
napisał Ks. dr. Franciszek Madeja. Kraków 1923, s. 43-50.