Rodzina jest najstarszym i najważniejszym związkiem
na ziemi. Bóg ją ustanowił w raju i z człowiekiem
rozpowszechniła się po całym świecie. Od rodziny
zależy szczęście jednostki i całego społeczeństwa.
Czy państwo posiadać będzie dzielnych, wiernych
obywateli, czy Kościołowi wychowają się religijni
ojcowie, bogobojne matki, o tym wszystkim rozstrzyga
rodzina. Pomyślność i powodzenie rodziny stanowi o
szczęściu Kościoła i państwa, jej upadek jest
rozprzężeniem wszelkiego porządku. Wzorem rodziny
chrześcijańskiej jest Święta Rodzina z Nazaretu.
Papież Leon XIII ustanowił dla uczczenia
Najświętszej Rodziny osobne święto i gorąco polecił
towarzystwo Najświętszej Rodziny. "Pod opieką
Najświętszej Matki i św. Józefa, w zupełnym ukryciu,
wychowywał się Jezus, słońce sprawiedliwości, zanim
swym blaskiem oświecił narody. Niewątpliwie jaśniała
w tej Rodzinie wzajemna miłość, świętość
obyczajów i pobożne ćwiczenia, jednym słowem
wszystko, co rodzinę może uszlachetnić albo ozdobić,
na wzór wszystkim czasom". Te słowa czytamy w
encyklice papieskiej, w której Ojciec święty ukazuje
ojcom rodzin św. Józefa jako najwspanialszy wzór
ojcowskiej czujności i roztropności, matkom
Najświętszą Dziewicę jako najlepszy przykład
świętej miłości i skromności, a dzieciom Jezusa jako
ideał posłuszeństwa, które powinny podziwiać, czcić
i naśladować. W każdej rodzinie chrześcijańskiej
powinien istnieć obraz Najświętszej Rodziny, przed
którym raz dziennie niechaj gromadzą się członkowie
rodziny na wspólną modlitwę.
Ojciec, matka i dzieci w rodzinie chrześcijańskiej
Pogaństwo dawało mężowi nieograniczoną władzę w
domu. Członkami rodziny mógł wedle własnego
upodobania rozporządzać. Jak całkiem odmienne jest
stanowisko mężczyzny w rodzinie chrześcijańskiej!
Wprawdzie i w niej jest mężczyzna głową; żona i
dzieci winny go szanować. Lecz nie tylko same prawa
posiada w rodzinie, ciążą na nim wielkie i święte
obowiązki, z których będzie musiał kiedyś zdać
rachunek przed Bogiem. Mąż chrześcijański nosi
najpiękniejszą, zaszczytną nazwę ojca, by zaznaczyć,
że łączy go z rodziną podobny stosunek, jaki istnieje
pomiędzy Ojcem Niebieskim a Jego dziećmi na ziemi. Pan
Bóg miłuje swe dzieci odwieczną miłością. I ojciec
chrześcijański obejmuje swą rodzinę nigdy
niestygnącą miłością. Szczęście członków rodziny
jest rozkoszą ojca; ich powodzenie napełnia go
zadowoleniem; ich ból i troski odczuwa jako przykrość
i cierpienie. Dla swoich ukochanych ojciec ponosi każdą
ofiarę, dla nich pracuje, o nich się stara, choć pot
obficie spływa mu z czoła.
Obok ojca zajmuje w rodzinie chrześcijańskiej równe
i współrzędne stanowisko matka. Kiedy mówimy o
błogosławieństwie rodziny chrześcijańskiej, należy
i jej stanowisko zaraz wymienić. W czasach
przedchrześcijańskich niewiasta zepchnięta była
wielekroć na stopień głębokiego poniżenia. Dopiero
chrześcijaństwo przywróciło jej godność ludzką,
równą mężczyźnie, przywróciło jej szczególne
prawa w rodzinie. On jest głową, ona sercem rodziny.
Jak z serca wychodzi życie i ciepło, i spływa na
wszystkie członki ciała, tak matka żywi miłość i
życzliwość dla całej rodziny. Serce cicho i spokojnie
spełnia swoją ważną funkcję; cicho i spokojnie
działa także matka chrześcijańska, nie w zgiełku
publicznego życia, lecz w ciasnym kółku rodzinnym.
Swymi cnotami niewieścimi: skromnością, bojaźnią
Bożą i pobożnością zdobi i uszczęśliwia całe
życie rodzinne; z domu czyni raj i dzieciom, i mężowi.
Cały jej urok tkwi jednak w jej stosunku do dzieci.
Pewien myśliciel słusznie powiedział: "Wśród
wszystkich darów Bożych największym jest
chrześcijańska matka".
Błogosławione ziarno, które religijna matka rzuci
do serc swej dziatwy, nie zniszczeje nigdy. Nawet
wówczas, gdy dziecko wśród zepsucia i pokus świata
weszło na manowce i straciło wiarę i cnotę, ratuje
je, jak uczy doświadczenie, pamięć matki,
spoczywającej może już dawno w grobie; wspomnienie jej
twarzy tak potężnie chwyta nas za serce, że prowadzi
zbłąkanego z powrotem do szczęścia i pokoju, które
wraz z wiarą utracił. Zaprawdę wielkie to słowa:
"chrześcijańska matka to ze wszystkich darów
największy". Do niej zastosować można słowa
Pisma Świętego: "Niewiastę mężną któż
znajdzie? Daleko i od ostatecznych granic cena jej.
Zwodnicze wdzięki i marna jest piękność; niewiasta
bojąca się Boga, ta będzie chwalona". (Ks.
Przysłów 31, l0, 30.)
Ośrodkiem rodziny są dzieci. W świetle nauki
chrześcijańskiej dzieci są cennymi klejnotami rodziny,
zadatkiem miłości Bożej. Są ulubieńcami Boskiego
przyjaciela dziatek, powołanymi mieszkańcami niebios.
Dlatego też rodzice oddają się swym dzieciom z całą
potęgą miłości. Wszystkie wysiłki i całą pracę
poświęcają dziecku. Dla dziecka żadna ofiara nie jest
ani za wielka, ani za trudna i odwrotnie, jest dziecko
dla chrześcijańskich rodziców źródłem czystej,
szlachetnej radości, przedmiotem najdroższych nadziei i
podporą w życiu, pociechą w godzinę śmierci i
weselem we wieczności. Jak nieprzebrane łaski i
błogosławieństwa spływają od Chrystusa Pana na
członków rodziny, na ojca, matkę i dzieci!
Lecz i najszczęśliwszą rodzinę nie ominą
najróżniejsze nawiedzenia, doświadczenia i cierpienia.
W takich ponurych dniach wiara chrześcijańska rzuca
jasne promienie światła na dotkniętych
nieszczęściem, pociesza strapionych, i kiedy wszystkie
ludzkie pociechy zawiodą, nie daje ustawać w ufności
Ojcu niebieskiemu.
Z wiary chrześcijańskiej wypływa zatem owa słodycz
życia rodzinnego, która po trudach dni pracy
najchętniej w zaciszu domowym szuka i znajduje
wytchnienie, wypływa owe zadowolenie, które daje
szczęście i w skromnych warunkach życia, według
słów starego Tobiasza, jakie wypowiedział do syna
swego: "Nie bój się synu mój; ubogić wprawdzie
wiedziemy żywot, ale wiele dobrego mieć będziemy,
jeśli się będziem bać Boga, a odstąpimy od
wszelkiego grzechu i będziem dobrze czynić".
Jak szczęśliwym mogłoby być życie w rodzinie! Ile
łez, nędzy i cierpień mogliby uniknąć ci, którzy
jęczą pod ich nieznośnym jarzmem. Był czas, w którym
rodziny w całej pełni zażywały błogosławieństwa
chrześcijaństwa, kiedy płomień wiary rozniecały z
całą gorliwością w ognisku domowym. Szczęście i
radość panowały wówczas w rodzinach, a od nich
przechodziło wielkie błogosławieństwo na
społeczeństwo w Kościele i państwie.
Dziś dużo się zmieniło. Duch czasu, uprzedzony do
nauki Chrystusowej, nie oszczędził niestety i rodziny.
Poczyna się rozpadać ten najpiękniejszy i
najświętszy związek, a z upadkiem życia rodzinnego
postępuje krok w krok upadek narodu. Jest oczywiście
rzeczą pocieszającą, gdy widzimy, jak najlepsi i
najszlachetniejsi ze wszystkich warstw społecznych
usiłują położyć tamę szerzącemu się zepsuciu. Ale
wszystkie ich trudy i wysiłki, by wyleczyć smutne
niedomagania czasu, są przeważnie bezcelowe i
bezskuteczne, skoro nie uda się przez odrodzone życie z
wiary zahamować religijnego upadku rodziny. Powiedział
słusznie pewien zasłużony społecznik: "Życie
rodzinne i jej dobrobyt jest ważniejsze niż wszelka
nauka uczonych, niż sztuka wielkich umysłów, niż
potęga mocarzy. Głoście kazania i wychowujcie
wszelkimi najnowszymi metodami. Skoro życie rodzinne nie
weźmie w obronę tego dobrego ziarna, przez was
rzuconego, na nic zda się najczęściej wasz trud i
wasza praca. Możecie wynaleźć najlepsze prawa; jeśli
życie rodzinne prawdziwie chrześcijańskie nie będzie
pielęgnowało tych cnót, które obowiązują sumienie
do zachowania tych przykazań, będzie praca wasza
nalewaniem do naczynia bez dna" (Kolping).
*
Najkosztowniejszym klejnotem rodziny, stwarzającym
świętą łączność pomiędzy ojcem a matką, jest
dziecko. Najwspanialszym wzorem dzieci jest sam Jezus,
Boskie Dziecko. "A gdy wykonali wszystko według
zakonu Pańskiego", mówi św. Łukasz,
"wrócili się do Galilei, do Nazaretu, miasta
swego. A Dziecię rosło i umacniało się pełne
mądrości, a łaska Boża była w nim" (Łuk. 2,
29-30).
Jak wszystko, co wielkie, dojrzewa w cichości, tak
też działo się w życiu Pana Jezusa, który wzrósł w
ukryciu cichego Nazaretu.
Mało wiemy o jego młodości. Jest to cichy, miły
czas; okres trzydziestu lat - okres długi, otoczony
tajemnicą i majestatem.
Legenda tylko wiele ma nam do opowiadania o różnych
cudownych dziełach i wydarzeniach, które ten czas
wypełniają.
Młodość Pana Jezusa
O Dziecię Jezus w Nazarecie,
Byłoś rozkoszą Matki Swej,
Tyś dla Niej wszystkiem na tym świecie:
Nadzieją, skarbem, szczęściem Jej.
Byłoś rozkoszą Matki Swej,
Tyś dla Niej wszystkiem na tym świecie:
Nadzieją, skarbem, szczęściem Jej.
Tyś Matce Twojej na tej ziemi
I ojcu też posłuszny był,
Pomagał im rączkami Swemi
W ich pracy - Tyś tu dla nich żył.
I ojcu też posłuszny był,
Pomagał im rączkami Swemi
W ich pracy - Tyś tu dla nich żył.
Choć Bogiem byłeś. Panem świata,
Pokornieś im tu służyć chciał,
Tyś dla rodziców wszystkie lata
Szacunek, cześć i miłość miał.
Pokornieś im tu służyć chciał,
Tyś dla rodziców wszystkie lata
Szacunek, cześć i miłość miał.
Ty dla nich byłeś pociech zdrojem
Tyś słodził chwile gorzkie ich.
Znękani trudem, pracą, znojem,
Czerpali silę w słowach Twych.
Tyś słodził chwile gorzkie ich.
Znękani trudem, pracą, znojem,
Czerpali silę w słowach Twych.
Racz Jezu wejrzeć na Twe dzieci,
Podobne Tobie chcemy być,
Niech miłość Twoja w nas się wznieci,
Byśmy jak Ty mogły żyć.
Podobne Tobie chcemy być,
Niech miłość Twoja w nas się wznieci,
Byśmy jak Ty mogły żyć.
Spraw, byśmy się pociechą stały,
Rodziców, których dałeś nam,
Byśmy szacunek dla nich miały,
Któregoś nam dał przykład sam.
Rodziców, których dałeś nam,
Byśmy szacunek dla nich miały,
Któregoś nam dał przykład sam.
Niechaj wzrastamy w łasce Boga,
W mądrości i bojaźni Twej,
Choć przykrą będzie cnoty droga,
Niech nigdy nie schodzimy z niej.
W mądrości i bojaźni Twej,
Choć przykrą będzie cnoty droga,
Niech nigdy nie schodzimy z niej.
Pogańskie dziatki polecamy
Także, Dziecię Jezus, pieczy Twej;
Za nie modły, dary składamy,
O, światło wiary dać nam chciej.
Także, Dziecię Jezus, pieczy Twej;
Za nie modły, dary składamy,
O, światło wiary dać nam chciej.
Z lat dziecięcych Pana Jezusa opowiada nam św.
Łukasz jedno tylko wydarzenie: podróż dwunastoletniego
chłopca do świątyni jerozolimskiej (Łuk. 2, 41-52).
"A rodzice jego chodzili na każdy rok do
Jeruzalem, na dzień uroczysty Paschy. A gdy już był w
dwunastu latach, oni wstąpili do Jeruzalem według
zwyczaju dnia świętego. A skończywszy dni, gdy się
wracali, zostało dziecię Jezus w Jeruzalem; a nie
obaczyli rodzice Jego. A mniemając, że On był w
towarzystwie, uszli dzień drogi i szukali Go między
krewnymi i znajomymi. A nie znalazłszy, wrócili się do
Jeruzalem, szukając Go. I stało się, po trzech dniach
znaleźli Go w kościele, siedzącego w pośrodku
doktorów, a On słucha i pyta ich. A zdumieli się
wszyscy, którzy Go słuchali, rozumowi i odpowiedziom
Jego. A ujrzawszy, zdziwili się. I rzekła do Niego
matka Jego: Synu, cóżeś nam tak uczynił? oto ojciec
Twój i ja żałośni szukaliśmy Cię. I rzekł do nich:
Cóż jest, żeście Mnie szukali? Nie wiedzieliście,
iż w tych rzeczach, które są Ojca Mego, potrzeba,
żebym był? A oni nie rozumieli słowa, które im
mówił. I zstąpił z nimi i poszedł do Nazaretu: a
był im poddany. A matka Jego wszystkie te słowa
zachowała w sercu swym. A Jezus się pomnażał w
mądrości i w leciech, i w łasce u Boga i u
ludzi".
Do czego odnosiły się stawiane przez Pana Jezusa i
uczonych żydowskich pytania, o tym nie wspominają
ewangeliści. Przypuszcza się powszechnie, że odnosiły
się do obiecanego Mesjasza; Pan Jezus chciał słuchaczy
przygotować na Swoje własne, przez Ojca niebieskiego
wyznaczone posłannictwo.
Tak też i sztuka chrześcijańska zdaje się
pojmować pobyt młodziutkiego Jezusa w świątyni.
Widzimy to na pięknym obrazie Garafala, który
przedstawia dwunastoletniego Pana Jezusa pomiędzy
uczonymi. Patrzymy na wnętrze wspaniałej świątyni. W
głębi stoi obok potężnej kolumny na wysokich
stopniach młody Pan Jezus. Po prawej i lewej
zgromadziło się mnóstwo ludzi, wśród nich wielu
pisma uczonych. Marja z Józefem wchodzą właśnie do
domu Bożego. Na twarzach ich maluje się zdumienie wobec
tego, co widzą i słyszą. Obaj przykładają lewą
rękę do piersi, a po Matce Najświętszej można
poznać, jak jest zatopiona w słowach swego Syna. Już
stwierdzono z pism Daniela proroka, kiedy nadejdzie czas
zjawienia się Mesjasza. Pan Jezus rozpoczyna objaśniać
pisarzy starozakonnych i wzniesioną prawicą wskazuje na
Mesjasza, jako obiecanego Zbawiciela, który jako Baranek
Boży zgładzi grzechy świata. Przed Jezusem też i
wśród zgromadzonych ludzi stoi baranek, na którego
wielu z ufnością spogląda. Ale obok uczuć ufności
przemówienie Pana Jezusa wzbudziło już ducha oporu.
Widzimy lud żydowski z jego dobrych i złych stron, z
jego wiarą i niewiarą; możemy przewidzieć, że jedni
z nich będą zwolennikami Pana, drudzy Go odrzucą.
Lubo tak mało wiemy o młodości naszego Zbawiciela,
jednak to, co czytamy w historii świętej o latach
dziecięcych Pana Jezusa, tak jest cudowne, tak Boskie,
nacechowane taką nieprzebraną głębią i znaczeniem,
że przez lata całe możemy to życie rozważać i nigdy
się nie znużymy.
Rok Boży w liturgii i
tradycji Kościoła świętego, Katowice 1931 r.