Jezu Chryste, przez
Twe rany,
Królu na Niebie, prosimy Ciebie:
Ratuj nas w każdej potrzebie.
Królu na Niebie, prosimy Ciebie:
Ratuj nas w każdej potrzebie.
Krzyż
złoty zdobi pierś papieża, krzyż błyszczy na sercach
biskupów katolickich. Wyrzeźbiony w kości słoniowej
albo w drzewie hebanowym przyozdabia ołtarze domowych
kaplic możnych, krzyż wisi u różańca, który biedna
staruszka trzyma w drżących rękach, krzyż pozdrawia
pielgrzyma na szczytach wysokich gór i w samotnej
dolinie. Przechodząc, zdejmujemy przed nim kapelusz, ale
tak mało sobie przy tym myślimy; przed krzyżem
klękamy w kościele i tak już oswoiliśmy się z tą
myślą, że Zbawiciel za nas umarł i cierpiał, że
tylko rzadko, bardzo rzadko, wnikamy w tę nieprzebraną
głębię tajemnicy, którą nam krzyż głosi. W
jakiejś powieści nowoczesnego pisarza czytamy, jak
pewien obłąkany przybił gwoźdźmi człowieka do drzwi
swego pokoju, że zdawał się wisieć na krzyżu. Opis
tej sceny jest przejmujący. Ależ czy mniej było
strasznym to, co działo się kiedyś, nie w wyobraźni
pisarza, ale rzeczywiście na Golgocie? Na owej
szubienicy - albowiem krzyż, który dziś czcimy, wówczas
nie był niczym innym - zawisł człowiek, gwoździami
nielitościwie przykuty, którego członki drgały z
nieopisanego bólu, którego głowa szukała oparcia, a
nie mogła go znaleźć, którego ciało konało powoli w
okrutnych mękach. Kto przybił Ukrzyżowanego do tego
drzewa hańby? Jak doszło do tego, że najwyższa Rada
żydowska, namiestnik cesarza rzymskiego, uczeni i
motłoch uliczny tak zgodnie wydają Jezusa z Nazaretu na
sromotną śmierć krzyżową?
Pomijamy te wszystkie odpowiedzi, które na to pytanie
dają pyszałkowaci niedowiarkowie - śmieszne,
nierozumne, bluźniercze. Jedna jest tylko prawdziwa
odpowiedź; to ta, którą wypowiada wierny lud
chrześcijański, gdy, odprawiając Drogę Krzyżową,
mówi: "Chwalimy i błogosławimy Ciebie, Panie,
boś przez krzyż Swój święty świat odkupić
raczył". Zaprawdę, Pan Jezus umarł na krzyżu, bo
sam chciał, bo tak chciał Ojciec Jego niebieski jako
zadośćuczynienie za grzechy ludzkości, a wola Boża
musi się wypełnić, choćby droga do tego prowadziła
przez noc i grozę śmierci.
Rok Boży w liturgii i
tradycjach Kościoła świętego, Katowice 1931 r.