Błogosławiony Sadoku i Towarzysze, módlcie się za nami! |
W noc poprzedzającą rzeź klasztoru błogosławiony przeor Sadok, otoczony
pobożną gromadką braci, przebywał w kościele św. Jakuba w Sandomierzu,
aby odśpiewać Jutrznię. Zgodnie z pradawnym zwyczajem zakonnym brat
nowicjusz przystąpił do odczytania listy męczenników, jaka przypadała na
następny dzień. Nagle widzi wypisane złotymi okrągłymi literami takie
oto słowa: „W Sandomierzu, męczeństwo czterdziestu dziewięciu
męczenników”. Ogarnęła go wątpliwość: przeczytać czy pominąć milczeniem?
Odrzucił wszakże lęk i dźwięcznym, choć drżącym głosem odśpiewał złotą
zapowiedź. Zdumiał się Sadok niesłychanym czytaniem, a pozostali bracia
zesztywnieli, słysząc wyjąkaną, niemogącą wyjść z gardła, ale przecież
zrozumiałą zapowiedź nowicjusza. Przeor pragnie zobaczyć czytanie, tak
samo pozostali, niezmiernie przestraszeni zakonnicy. Nowicjusz podaje
księgę, wszakże złote litery, które mówiły o Sandomierzu, zniknęły.
Powiada Sadok: „Bracia, to jest przestroga od Boga! Z nieba został
zesłany ten napis i nie na próżno zauważyły go oczy niewinnego chłopca.
Nie w powietrze wypowiedziało te słowa jąkające się dziecko, lecz abyśmy
je usłyszeli. To Pan życia i śmierci zaprasza nas do nieśmiertelności!
Chodźmy więc bez wahania za Tym, który nas wzywa, choćby przez
obosieczne miecze! […]”
Zaświeciło im wreszcie upragnione słońce i nadszedł dzień, w którym
miały się rozwiązać ziemskie więzy, aby mogli opuścić ten padół. Okrutni
Scytowie przeprawili się przez Wisłę i zaczęli pustoszyć Sandomierz.
Część ich — a byli to wyjątkowi okrutnicy — wpadła do kościoła św.
Jakuba. Krwawe te bestie zastały pasterza Sadoka wraz z pobożną
owczarnią braci na środku kościoła, jak Matce Miłosierdzia śpiewali
słodko na swój zgon Salve Regina. Z barbarzyńskim okrucieństwem
pozabijali wszystkich, bez żadnej różnicy. Przerwaną przez śmierć pieśń
do Bogurodzicy Dziewicy śpiewają dalej, idąc do nieba, a ich głosy
zlewają się z sobą tak słodko, że głosy śmiertelników nigdy nie
potrafiłyby tak zaśpiewać. Słysząc to, jeden brat, który się ukrył na
strychu kościoła, natychmiast zeskoczył, oddał się na zabicie mieczem
okrutnych Scytów i przyłączył do braci idących do nieba, którzy śpiewali
Twoją pieśń, o Najświętsza Dziewico!
Abraham Bzowski, XVII-wieczny historyk dominikański, w dziele Propago Divi Hyacinthi