Strony

piątek, 18 sierpnia 2017

HISTORIA LITURGII DOMINIKAŃSKIEJ 1215–1945 WILLIAM R. BONNIWELL OP: Rozdział VII. Data jednolitego oficjum

Znalezione obrazy dla zapytania liturgia dominikańska
       Co do istnienia jednolitego oficjum w pierwszych latach istnienia zakonu nie może być żadnych uzasadnionych wątpliwości. Brak jednak jasności odnośnie do długości czasu jej obowiązywania; podczas gdy wszystkie główne autorytety zgadzają się, że była w użyciu w 1245 roku, nie zgadzają się jednak co do daty jej przyjęcia.

Mothon twierdzi, że jednolita liturgia została przyjęta z pewnością po 1228 roku i najprawdopodobniej przed 1240. Walz ostrożnie zauważa: „Czy ta unifikacja sięga wstecz samego świętego Dominika lub błogosławionego Jordana, nie wiadomo na pewno”. Oprócz tego stwierdzenia unika jednoznacznej odpowiedzi. Laporte i Mortier są zgodni, że jej przyjęcie nastąpiło w okresie, gdy generałem był Jordan z Saksonii. Ponieważ ostatnia kapituła za jego urzędowania odbyła się w 1236 roku, dawałoby to czas między 1221 a 1236 rokiem. Mandonnet jest nawet bardziej konkretny. Zapewnia mianowicie, że stało się to z całą pewnością przed 1235 rokiem, a według wszelkiego prawdopodobieństwa przed 1230 rokiem. Rousseau otrzymuje, że została ona na pewno przyjęta przed 1233 rokiem, a prawdopodobnie przed 1228 rokiem[1]. Laporte, Mortier i Rousseau wyrażają przekonanie, że prace unifikacyjne rozpoczął sam święty Dominik.

O ile wiadomo, nie istnieją żadne rękopisy, które mogłyby definitywnie rozstrzygnąć tę kwestię. Drobiazgowe przeszukiwanie wielu dokumentów dostarczyło jednak pewnej liczby wskazówek, które rozważane łącznie, pomagają w przesunięciu tej daty wstecz do czasów Jordana z Saksonii. Zaczniemy od tego, co jest zupełnie pewne.

Jednolita liturgia istniała w 1243 roku. Dowodzi tego fakt, że 13 lutego następnego roku Innocenty IV udzielił Krzyżakom zezwolenia na przyjęcie rytu dominikańskiego[2]. Ten zakon rycerski, istniejący już od półwiecza, stosował do tamtego momentu ryt kościoła Grobu Bożego — ten sam, którego używali karmelici. To, że Krzyżacy dobrowolnie zrezygnowali z własnego rytu i poprosili o zgodę na przyjęcie rytu Braci Kaznodziejów, wskazuje, że dominikanie mieli w tym czasie swój odrębny ryt, a Krzyżacy uważali, że będzie on odmianą rytu łacińskiego najlepiej nadającą się dla ich zakonu.

Wcześniejszego dowodu istnienia jednolitego rytu dostarcza kapituła z 1240 roku i dwie kolejne. Zakazywały one braciom, którzy przebywali w domach dygnitarzy kościelnych, stosowania się do zwyczajów liturgicznych obowiązujących u tych prałatów, podczas gdy braciom znajdującym się aktualnie w podróży wolno było odmawiać oficjum najlepiej, jak mogą. Argumentacja ta była omawiana w ostatnim rozdziale.

Kapituła „ponadgeneralna” z 1236 roku

Jednak świadectwa wskazują na jeszcze wcześniejszą datę. W 1236 roku w Paryżu odbyła się kapituła „ponadgeneralna”. Taka kapituła jest szczególnie wyjątkowym zgromadzeniem prawodawczym zakonu; tak wyjątkowym, że w średniowieczu odbyły się tylko dwa takie zebrania. Kapituła ta była odpowiednikiem trzech następujących po sobie kapituł generalnych; stąd mogła jednym postanowieniem wprowadzić do Konstytucji dowolny przepis. Innymi słowy, włączenie do Konstytucji przepisów uchwalonych przez kapitułę „ponadgeneralną” nie wymagało ich zatwierdzenia przez dwie kolejne kapituły[3]. Warto także zauważyć, że akta kapituły z 1236 roku, inaczej niż akta wcześniejszych kapituł, zachowały się do naszych czasów niemal w całości.

I to szczególne zgromadzenie prawodawcze zakonu debatowało nad kwestią, czy bracia powinni stać czy siedzieć podczas recytowania psalmu 116, Laudate Dominum, który składa się tylko z dwóch krótkich wersetów[4]. Należy przypomnieć, że w czasie tej kapituły zakon dominikański cieszył się przynależnością do niego wielu najznakomitszych ludzi z całej Europy — Alberta Wielkiego, Rajmunda z Peñafort, Hugona z Saint-Cher, Jordana z Saksonii, Jana z Vercelli, Piotra z Tarantaise (późniejszego Innocentego V), Konrada Niemca, Wincentego z Beauvais, Rolanda z Kremony i mnóstwa innych, sławnych z uczoności, umiejętności i świętości. Jest zupełnie nieprawdopodobne, aby tak nadzwyczajny zjazd jak kapituła „ponadgeneralna”, odbywany w czasie, gdy standard intelektualny zakonu był tak niezwykle wysoki, prowadził poważną dyskusję nad tak trywialnym zagadnieniem liturgicznym, gdyby zakon nie posiadał wtedy jednolitego rytu. Gdyby zakon miał wspaniałą liturgię, pragnienie absolutnej jednolitości nawet w drobnych szczegółach byłoby zrozumiałe. Gdyby zaś, z drugiej strony, w całym zakonie istniał „liturgiczny chaos”, jaki malowali niektórzy autorzy, wówczas działanie kapituły debatującej, czy stać, czy siedzieć podczas psalmu liczącego dwa wersety byłoby niezrównanym popisem „przecedzania komara i połykania wielbłąda”.

Siostry dominikanki z Mediolanu

Następną wskazówką co do istnienia w tym czasie jednolitej liturgii dominikańskiej jest wydarzenie, które miało miejsce w Mediolanie w 1235 roku. Aby zrozumieć jego znaczenie, należy koniecznie pamiętać, jak zazdrośnie archidiecezja ta strzegła własnej liturgii znanej jako ryt ambrozjański. Każdej próbie jej zniesienia przeciwstawiano się ze stanowczością, a czasem nawet gwałtem. Na próżno próbował ją zlikwidować Karol Wielki, a kilka wieków później papież Mikołaj II, mimo całej swej władzy papieskiej, odniósł niewiele większy sukces. Nawet niezłomny Hildebrand (święty Grzegorz VII) nie posunął się dalej, a w 1440 roku pierwsze posunięcia legata papieskiego, kardynała Brandy di Castiglione, w celu zniesienia rytu wywołały tumult, w którym rozwścieczeni ludzie otoczyli dom legata i zagrozili jego doszczętnym spaleniem.

Mediolańczycy nie tylko byli zawsze bardzo przywiązani do własnego rytu, lecz także odnosili się wrogo do wszelkich prób wprowadzenia do ich metropolitalnego miasta wszelkich rytów konkurencyjnych. Kiedy gubernator Mediolanu stawiający wyżej ryt rzymski uzyskał od papieża zgodę na odprawianie Mszy w rycie rzymskim w dowolnym kościele w mieście, do którego zechciałby przybyć, święty Karol Boromeusz, wówczas arcybiskup Mediolanu, udaremnił jego pragnienia[5]. Nawet dzisiaj żadnemu kapłanowi nie wolno odprawiać w katedrze Mszy według rytu rzymskiego.

A jednak mimo niemal fanatycznego przywiązania do rytu ambrozjańskiego, demonstrowanego na równi przez duchowieństwo i lud, wspólnota sióstr dominikanek z konwentu Santa Maria delle Vetteri miała śmiałość poprosić Stolicę Apostolską, niedługo przed 1235 rokiem, o zezwolenie na porzucenie brewiarza ambrozjańskiego[6]. I ku zdumieniu mediolańczyków papież Grzegorz IX w dniu 23 kwietnia 1235 roku udzielił im takiej zgody. Jak się wydaje, był to pierwszy wypadek, że jakikolwiek zakonnik w tym mieście zmienił ryt ambrozjański na rzymski[7].

Oczywiście tylko najpoważniejsze przyczyny mogły nakłonić mniszki do tak niespotykanego kroku. Niemal na pewno musiał on wywołać oburzenie mediolańczyków, od których wsparcia były zależne. Na szczęście Grzegorz IX podaje nam powód: „Pokornie poproszono w waszym imieniu… o zgodę na celebrowanie przez was oficjum według sposobu, w jaki je celebrują inne siostry waszego zakonu[8]. „Innymi siostrami” nie były mediolanki, bo inne mniszki dominikańskie w mieście również musiały przyjąć ryt ambrozjański. Papież wyraźnie nawiązywał do dominikanów poza archidiecezją mediolańską. Otóż mniszki drugiego zakonu konsekwentnie używały tego samego oficjum co bracia i gdyby w zakonie panował „liturgiczny chaos”, Grzegorz nie ryzykowałby raczej wywoływania gwałtownej burzy, udzielając tak nowatorskiego przywileju nieokreślonej wspólnocie sióstr. Jeśli jednak zakon dominikański miał jednolity, standardowy ryt, Grzegorz mógł docenić tęsknotę mniszek za pełną harmonią z resztą zakonu — nie tylko pod względem reguły, lecz także liturgii.

Fakt ten nie sprzeciwia się także wnioskowi, że bracia dominikanie z Mediolanu nadal używali oficjum ambrozjańskiego ani że siostry poprosiły tylko o zmianę brewiarza. Ojcowie, celebrując Mszę, podejmowali akt publiczny, a nawet śpiewanie przez nich oficjum odbywało się publicznie. Z mniszkami było inaczej. Recytowały oficjum prywatnie w kaplicy swojego konwentu; nie był to akt publiczny, jak w przypadku recytacji chórowej w publicznym kościele przez braci. Podczas gdy jakakolwiek próba publicznego praktykowania jakiegokolwiek innego rytu wywołałaby bez wątpienia gwałtowną wrogość, mniszki wyraźnie liczyły, że prywatne zachowywanie innego rytu przejdzie niezauważone. Jednak mimo tego początkowego uchylenia furtki przez Grzegorza IX, minęło siedemdziesiąt cztery lata, zanim inny mediolański konwent — Santa Maria desuper muro — zdołał uzyskać zgodę na celebrowanie liturgii godzin według rytu dominikańskiego (1309)[9].

Świadectwa sprzed 1235 roku nie są rozstrzygające

Czy istnieją jakiekolwiek inne dokumentalne świadectwa dotyczące rytu dominikańskiego, wcześniejsze niż 1235 rok? Na pytanie to nie da się odpowiedzieć z całą pewnością. W „Żywocie świętego Rajmunda z Peñafort”, trzeciego generała zakonu, napisanym — jak sądzą niektórzy — przez Mikołaja Eymerika, stwierdza się, że święty Rajmund poradził mercedariuszom przyjąć oficjum i brewiarz dominikański. Jeśli to prawda, i jeżeli zaproponowana przez Mortiera data założenia mercedariuszy (1223) jest poprawna, wskazywałoby to na istnienie rytu dominikańskiego zaledwie kilka lat po śmierci Dominika. Jednakże fakt, że wspomniany „Żywot” niemal na pewno był napisany niemal sto lat po założeniu zakonu Najświętszej Marii Panny Łaskawej, stawia pod znakiem zapytania jego wiarygodność[10].

Istnieje jeszcze tylko jeden dokument mówiący być może o rycie dominikańskim przed 1235 rokiem. W szóstym rozdziale wspomniano rozporządzenie liturgiczne, znajdujące się na końcu Jordanowego wydania Konstytucji: „Zatwierdzamy całe oficjum, zarówno dzienne, jak i nocne; i zarządzamy, że ma ono być jednolicie zachowywane; i nikomu nie wolno odtąd wprowadzać żadnych innowacji”. Na podstawie tej regulacji i miejsca, w którym się ona znajduje, Rousseau konstruuje następującą argumentację: Podczas gdy faktycznie nie można ustalić daty ujednoliconego oficjum na podstawie słów tego rozporządzenia, to można ją z pewnym prawdopodobieństwem wydedukować na podstawie miejsca w kodeksie, w którym się ono znajduje. Autor ten sądzi, że przepis został wprowadzony przed 1228 rokiem, ponieważ kapituły „ponadgeneralne” z lat 1228 i 1236 zmieniły wiele rzeczy w naszych Konstytucjach, a zmiany te, jak stwierdza kodeks z Rodez, zostały wstawione w tekst; nie dodano ich tylko jako załączników. Jednak rozporządzenie liturgiczne pozostawiono w miejscu, gdzie się znajdowało. Rousseau utrzymuje na tej podstawie, i większość autorów się z nim zgadza, że sama nieprawidłowość miejsca, w którym znajduje się rozporządzenie, jest dowodem jego znacznej starodawności[11].

Argument ten nie jest pozbawiony słuszności. Od świadków w procesie kanonizacyjnym świętego Dominika dowiadujemy się, że Święty często wprowadzał do swoich Konstytucji nowe przepisy. W tych zeznaniach często spotyka się wyrażenie Id fecit scribi in sua Regula i podobne. Nie spisywano jednak ponownie Księgi konstytucji za każdym razem, gdy podjęto decyzję o nowym przepisie; wstawiano go jedynie do tekstu, jeżeli było wolne miejsce, a jeśli nie, zapisywano gdzieś indziej. Oczywiście szybko doprowadziło to do nieodpowiedniego rozmieszczenia zagadnień. Kiedy ojcowie kapitulni kapituły „ponadgeneralnej” z 1228 roku przygotowywali wydanie nowej wersji Konstytucji, nie usystematyzowali układu tematów, ponieważ postrzegali Liber Consuetudinum właściwie jako dzieło świętego Dominika[12]. Było zbyt święte, aby coś w nim zmieniać; tak jak Dominik je napisał, tak miało zostać. Stąd ojcowie kapitulni zadowolili się wstawieniem do tekstu różnych przepisów uchwalonych po śmierci Założyciela. Ustawodawstwo dominikańskie otrzymało ścisły, logiczny porządek dopiero w wydaniu poprawionym przez słynnego kanonistę, świętego Rajmunda z Peñafort. Gdyby kapituła z 1228 roku znalazła była rozporządzenie liturgiczne na końcu Konstytucji, to pozostawiła by je tam.

Argumentacja Rousseau nie jest pozbawiona wartości; jest jednak najeżona trudnościami. Oryginalna Liber Consuetudinum zaginęła i, o ile wiadomo, istnieje tylko jedna jej ocalała kopia. Znajduje się ona w rękopisie Codex Ruthenensis Miscellaneus zachowanym w dominikańskim klasztorze w Rodez, we Francji. Wypada żałować, że jest ona tak nędzna. Nieznany skryba musiał użyć starszej kopii, która także była w najwyższym stopniu ułomna; i znowu albo kopiował ją bardzo niestarannie, albo też cechował się wielką ignorancją. Dokument obfituje w oczywiste błędy: w słowach występują błędy ortograficzne, a interpunkcja jest fatalna; i chociaż rękopis utrzymuje, że zawiera Konstytucje kapituły z 1228 roku, ma także niektóre przepisy (ale nie wszystkie) uchwalone przez kolejne kapituły aż do 1241 roku. Dopóki zawartość tego dokumentu nie przestanie być przedmiotem dyskusji, każde odwołanie do rozporządzenia liturgicznego, znajdującego się na jego końcu, musi pozostać argumentem wątpliwym[13]. Podawany przez Rousseau cytat z postanowienia kapituły z 1233 roku, zezwalającego nowicjuszom na zakup brewiarzy, również niczego nie rozstrzyga; wymienione księgi mogły być brewiarzami rytów lokalnych.

Z wyjątkiem Objaśnienia Konstytucji Humberta nie są znane współczesne dokumenty bez wątpienia zawierające odniesienia do rytu dominikańskiego, wcześniejsze niż te już cytowane. Nie możemy jednak wnioskować na podstawie milczenia, że ujednolicony ryt nie istniał przed 1235 rokiem. Należy pamiętać, że akta (czyli protokoły) pierwszych dwunastu kapituł generalnych, 1220–1232, obejmujących najważniejszy okres ustawodawczy w zakonie, w całości zaginęły. Oto suma naszej wiedzy o regulacjach uchwalonych przez poszczególne kapituły odbywające się w tym czasie: dobrowolne ubóstwo przyjęto w 1220 roku; zakon został podzielony na osiem prowincji w 1221 roku; cztery kolejne prowincje dodano w 1228 roku. Mimo to właśnie w tych latach zbudowano wspaniałą konstrukcję Konstytucji, która miała tak udanie służyć zakonowi przez siedemset lat. Stąd milczenie tego okresu nie dowodzi niczego, zwłaszcza że wiele dokumentów, o których powstaniu wiemy, uległo zniszczeniu.

Przenosi nas ono jedynie z powrotem do konkluzji osiągniętej w rozdziale trzecim, iż jednolity ryt został wprowadzony przez samego Dominika lub że przynajmniej był on tak silnie związany z jego przygotowywaniem, że chociaż ryt ten został wprowadzony za rządów Jordana, był mimo to postrzegany jako dzieło Założyciela. Jeśli to przypuszczenie jest prawdziwe, wówczas okres „wielkiej różnorodności” trwał tylko kilka lat — a nie ponad ćwierć wieku, jak kazaliby nam wierzyć niektórzy autorzy. I chociaż naszym wnioskom brakuje absolutnego dowodu, to są one z pewnością bardziej uzasadnione niż konkluzje autorów utrzymujących, że zakon, który otwarcie skierował swoje posłanie do ludzi największego intelektualnego kalibru, który był pierwszym zakonem formalnie poświęconym studium filozofii i teologii, i który został ustanowiony jako zakon kanoników, miałby przez ponad ćwierćwiecze tolerować codzienne zamieszanie w kwestii tak najwyższej wagi jak liturgiczny kult Boga.

Przypisy:
  1. Odesłania dotyczące tych autorów są takie same jak w rozdziale poprzednim, z wyjątkiem odesłania do Laporte’a (dz. cyt., s. 335). []
  2. Tabula Ordinis Theutonici, s. 357, nr 471. Kiedy Humbert ukończył poprawione wydanie, Krzyżacy otrzymali zgodę na przyjęcie poprawionego oficjum (27 lutego 1257 roku). Por. dz. cyt., s. 378, nr 536. []
  3. Można pokrótce opisać procedury legislacyjne w zakonie dominikańskim w tym okresie. Jeśli ojcowie kapitulni pragnęli, aby przepisy obowiązywały od zaraz, używali słów „polecamy”, „pragniemy”, „zakazujemy” czy jakichś podobnych wyrażeń. Jednak rozporządzenie uczynione przez jedną kapitułę generalną mogło być uchylone przez którąkolwiek inną. Jeśli było wskazane, aby przepis wszedł do Konstytucji i nabrał w ten sposób stałego charakteru, konieczne były trzy oddzielne kroki. Na jednej kapitule generalnej propozycję zaczynano słowami: „Zaczynamy tę konstytucję”. Ten pierwszy krok nosił nazwę rozpoczęcia (inchoatio). Jeśli następna kapituła była jej przychylna, oświadczała: „Zatwierdzamy tę konstytucję. I ta [propozycja] ma dwie kapituły” (tj. ma aprobatę dwóch kapituł). Nazywało się to aprobatą (approbatio). Jeżeli trzecia kolejna kapituła także się zgadzała, stwierdzała: „Zatwierdzamy tę konstytucję. I ta ma trzy kapituły”. Zatwierdzenie to (confirmatio) zmieniało propozycję w trwałą ustawę. Jeśli druga lub trzecia kolejna kapituła zignorowała propozycję, nie stawała się ona prawem. Tylko wskutek zatwierdzenia przez trzy kolejne kapituły proponowane rozporządzenie nabierało mocy konstytucyjnej. []
  4. Acta Cap. Gen. I, 8. []
  5. Guéranger, Institutions Liturgiques, t. I, s. 197 nn.; Jenner, „Ambrosian Liturgy and Rite”, w: CE, t. I, s. 395. []
  6. Mazzucchelli, Osservazioni intorno al saggio storico-critico sopra il Rito Ambrosiano, s. 135 nn. []
  7. Dz. cyt., s. 145. []
  8. Regesta Romanorum Pontificum, w: AOP, VIII (1900), s. 498, nr 474. []
  9. Mazzucchelli, dz. cyt., s. 145. []
  10. Jest pewne, że mercedariusze stosowali ryt dominikański przed końcem pierwszej ćwierci XIV wieku. Można jednak podać w wątpliwość, czy przyjęli go w XIII wieku. Argumenty E. Galindy (San Raimundo de Peñafort, Roma 1919, s. 523–529) dowodzące, że było inaczej, są dyskusyjne. []
  11. De ecclesiastico officio, s. 13–14. []
  12. „Chociaż te pierwotne Konstytucje podlegały pewnym modyfikacjom na kapitule w 1228 roku, stanowią w swojej istocie te konstytucje, które święty Dominik przygotował w Prouille wraz z uczniami wiosną 1216 roku i które później rozwinął na kapitułach w 1220 i 1221 roku” (Balme Lelaidier, Cartulaire de S. Dominique, t. II, s. 22). Opinię, że Liber Consuetudinum mogą być słusznie postrzegane jako dzieło świętego Dominika, podtrzymują także Mandonnet i Galbraith. []
  13. Zob. świetne studium Mandonneta i Vicaire’a dotyczące tekstu z Rodez: Saint Dominique, l’idee, l’homme, et l’oeuvre, t. II, s. 203 nn. To właśnie ojciec Vicaire życzliwie wskazał nam wadę w argumentacji Rousseau. []
Tłumaczenie: Dominika Krupińska