Strony

poniedziałek, 21 sierpnia 2017

HISTORIA LITURGII DOMINIKAŃSKIEJ 1215–1945 WILLIAM R. BONNIWELL OP: Rozdział VIII. Komisja czterech braci


Znalezione obrazy dla zapytania liturgia dominikańska
      Bracia Kaznodzieje uzyskali własny ryt najprawdopodobniej podczas generalatu błogosławionego Jordana z Saksonii. Nie wolno myśleć, że oznaczało to podobną jednolitość, jaka istnieje dzisiaj. Zajmując się tą epoką, musimy wyzbyć się naszej współczesnej idei ścisłej precyzji nawet w najdrobniejszych szczegółach. Wydaje się, że taki standard nigdy nie istniał w średniowieczu, i ludzie z tych czasów z zadziwieniem spoglądałyby na niektóre drobiazgowe rubryki, jakie kilkaset lat później miały się pojawić w rzymskim ceremoniale. Szczegółowego opisywania każdej czynności celebrujących, jak czyni się dzisiaj, nie uważano nawet za wskazane. Jeszcze w XVI wieku tak sławny teolog jak Dominic Soto przywołał zasadę: „Ordinarium nie może objaśniać wszystkich [ceremonii] aż do najdrobniejszych szczegółów”[1]. Dlatego w rękopisach epoki, którą się zajmujemy, albo w ogóle nie ma żadnych rubryk, albo krótko opisane są tylko główne czynności celebrujących, podczas gdy szczegóły pozostawia się tradycji. Jak w erudycyjnej pracy The Church of Our Fathers stwierdził dr Rock: „Wiele ceremonii przekazywano sobie z epoki do epoki i z kraju do kraju; i ponieważ były one tak szeroko przyjęte i tak gruntownie znane, obciążanie i tak już dużych i ciężkich tomów rubrykami do nich uznawano za bezużyteczne”[2].

Ze względu na tak szerokie pojęcie jednolitości i system, zgodnie z którym większość rubryk była przekazywana ustnie, trudno jest stwierdzić, jak można by było uniknąć zmian w dłuższym czasie. Istniało jednak jeszcze inne, nawet obfitsze źródło zagrożeń: polityka względów praktycznych opisana przez Humberta z Romans. Humbert oświadczył, że „bardziej wskazane jest, w odniesieniu do pewnych zwyczajów, dostosowanie się do ludzi, z którymi bracia mieszkają, niż zachowywanie jednolitości we wszystkich sprawach”[3]. Słowa te Humbert zapisał w późniejszym okresie życia, kiedy Zakon posiadał już nie tylko pełną liturgię, lecz także ustaloną pozycję. Jeśli zatem w tym okresie jego życia kwestia względów praktycznych przeważała nad jednolitością, to a fortiori było tak, kiedy zakon znajdował się jeszcze w powijakach, walcząc o uznanie i często napotykając zaciekłą opozycję części hierarchii. W takich warunkach nie byłoby wskazane, aby bracia zrażali do siebie biskupa, który mógł nalegać na własne specjalne rubryki w przypadku pewnych uroczystości. I znowu, mogli to być ludzie uparcie przywiązani do jakiejś lokalnej praktyki liturgicznej; a ponieważ codzienny chleb braci zależał od tych ludzi, nie zawsze byłoby roztropnie próbować zastępować taki zwyczaj innym rytem. Jaskrawym przykładem przejawu względów praktycznych był przypadek dominikanów z Mediolanu, którzy stosowali ryt ambrozjański. W tym jednak szczególnym wypadku bracia nie mieli innego wyboru.

Kolejnym czynnikiem zaburzającym, choć w mniejszym stopniu, pełną jednolitość liturgiczną było zepsucie tekstu. W czasach, gdy księgi musiano kopiować ręcznie, łatwo wkradały się błędy. Podczas badania wielu średniowiecznych rękopisów nie można się nie natknąć na błędy popełniane od czasu do czasu wskutek niedbałości lub nieuwagi skrybów. W ciągu lat istnienia jednolitej liturgii skopiowano dużą liczbę ksiąg; musiałby się zdarzyć cud staranności, aby podczas ich przepisywania nie pojawiły się błędy, zwłaszcza gdy kopie wykonywane były nie z oryginalnego egzemplarza, lecz z innych kopii. Jednak niezależnie od rodzaju przyczyny czy też przyczyn, po pewnym czasie do rytu dominikańskiego wkradły się jakieś odmienności. Jest równie pewne, że niezależnie od sytuacji, jaka mogła występować w tym czy innym określonym miejscu, różnice nie były z reguły bardzo poważne. To, że istniały, wynika jasno z bulli Klemensa IV, w której papież mówi, że rewizja podjęta przez Humberta była wynikiem istnienia w poszczególnych prowincjach różnych zwyczajów[4]. Tylko jak znaczne były te różnice? Trudno uwierzyć, że wywoływały chaos, jak utrzymują Altaner, Heintke i niektórzy inni. Dr Altaner oświadcza: „Wielki zamęt na polu liturgii w zakonie dominikańskim, który zgodnie z intencjami założyciela kładł mniejszy nacisk na oficjum chórowe niż starsze zakony, okazał się nieznośny; i władze zakonu pragnęły, aby ten stan zmienić w ścisłą jednolitość. Pierwsze oficjalne odniesienie do tej wojny z chaosem liturgicznym znajduje się w decyzji kapituły generalnej z 1244 roku…”[5] Dr Heintke wypowiada się podobnie: „Istniała realna potrzeba położenia kresu chaotycznemu zamętowi, jaki panował na polu liturgii w zakonie dominikańskim”[6]

Wczesny ryt dominikański nie był „chaotyczny”

Takie radykalne stwierdzenia są arbitralne i bezpodstawne. Nie było ani „chaosu”, ani niczego zbliżonego do „chaotycznego zamętu”. Autorzy takich stwierdzeń otwarcie zaprzeczają świadectwu samego Humberta; mówi on bowiem wyraźnie, że czterej bracia otrzymali zadanie nadania liturgii lepszego kształtu (ut melius ordinarent). Informuje on nas, że w pewnym momencie występowały duże różnice (magna varietas) i z tego powodu opracowano jedno ujednolicone oficjum; później zaś czterem braciom zlecono nadanie mu lepszego kształtu. Jeśli te „duże różnice” wymusiły podjęcie ogromnej pracy stworzenia całego oficjum kościelnego, to z pewnością „chaos liturgiczny” wymagałby jej co najmniej tyle samo. Zamiast tego, jak dowiadujemy się od Humberta, celem czterech braci było nie opracowanie całego oficjum, lecz tylko zrewidowanie oficjum już używanego. Potwierdzeniem oczywistego znaczenia słów Humberta jest dokument papieski z 1244 roku.

Na początku rozdziału siódmego opowiadaliśmy o tym, jak Zakon Krzyżacki zrezygnował z rytu Grobu Bożego, aby przyjąć ryt Braci Kaznodziejów. Papieskie pozwolenie na zmianę rytu zostało udzielone 13 lutego 1244 roku. Zwrócimy uwagę, że nastąpiło to, zanim kapituła dominikańska z 1244 roku (która zleciła reformę naszej liturgii) w ogóle się zgromadziła[7]. Przypuszczenie, że Krzyżacy zrezygnowali z własnej, dobrze określonej liturgii, której używali od dawna, na rzecz liturgii, która była w tak „wielkim zamęcie”, że stanowiła „chaos liturgiczny”, jest niedorzecznością. Jeszcze większym absurdem jest myśleć, że Kościół nadałby takiej praktyce swoją uroczystą aprobatę. Argumentu tego nie można obalić za pomocą zarzutu, że ryt Grobu Bożego był bardzo skomplikowany i Krzyżacy pragnęli prostszego[8]. Krzyżacy mogli wybierać spośród wszystkich licznych rytów całego Kościoła łacińskiego; nic ich nie przymuszało do wyboru „liturgicznego chaosu” dominikanów. Skoro wybrali ryt dominikański zamiast wszystkich innych, to ryt ten — mimo wszelkich zeszpeceń, które mógł cierpieć wskutek lokalnych zwyczajów tego czy innego miejsca — musiał im się wydawać lepszy od pozostałych.

Jest zatem oczywiste, że jakiekolwiek różnice występujące w liturgii dominikańskiej w 1244 roku nie mogły być poważnej natury. Jeśli zaś nie były poważne, to dlaczego nakazano reformę? Sądzimy, że było to spowodowane wpływem czynników zewnętrznych wobec zakonu.

W pierwszej połowie XIII wieku Kościół łaciński był świadkiem niezwykle istotnego ruchu liturgicznego. Od pewnego czasu duchowieństwo walczyło o opracowanie przenośnej księgi zawierającej oficjum — czyli brewiarza, jak mówi się dzisiaj — o rzeczywiście praktycznym kształcie. „Duży i decydujący wpływ na ten ruch na rzecz przekształceń” — mówi Batiffol — „miała Kuria”[9].

„Kuria rzymska, w której do tego czasu celebrowano te same oficja co w bazylikach rzymskich, zwłaszcza w bazylice laterańskiej, będącej katedrą Kościoła rzymskiego… oderwała się od nich na początku XII wieku i ustaliła własne oficjum brewiarzowe… To samo stało się w przypadku mszału”[10]. Powodem takiej zmiany był fakt, że dla Dworu Rzymskiego, przenoszącego się z miejsca na miejsce, używanie nieporęcznego oficjum monastycznego było niezwykle trudne; potrzeba było czegoś prostszego. Za Innocentego III († 1215), opracowano ordinarium upraszczające oficjum. „W 1223 roku święty Franciszek z Asyżu zarządził, aby franciszkanie przyjęli odtąd rzymskie oficjum; do tego czasu stosowali oni po prostu oficjum tej prowincji, w której akurat się znaleźli… Jednak przyjęta przez nich liturgia… nie była ani liturgią laterańską, ani rzymskich bazylik, lecz właśnie Kurii rzymskiej…”[11] Franciszkanie jeszcze dodatkowo uprościli oficjum, tak że „wprowadzone modyfikacje stanowiły faktycznie drugie wydanie brewiarza Kościoła”[12]. Wydanie franciszkańskie zatwierdził (7 czerwca 1241 roku) Grzegorz IX, który „od 1240 roku myślał o narzuceniu go Kościołowi powszechnemu”[13].

Dominikanie boją się utraty swego rytu

W ciągu następnych kilku lat franciszkańscy misjonarze zanieśli nowe oficjum do wszystkich części Europy. Jego prostota, w porównaniu ze starym oficjum używanym dotychczas przez kler, silnie przyciągała wszystkich, a szczególnie tych, którzy recytowali oficjum prywatnie. Podczas gdy wszędzie dyskutowano o nowym oficjum, porównania z innymi brewiarzami (łącznie z dominikańskim) były nieuniknione. Wybuchowi członkowie dwóch rywalizujących ze sobą zakonów mendykanckich mieli teraz kolejny temat zaciekłych sporów: który zakon ma lepszy brewiarz? Te prowadzone dosłownie na każdy temat kłótnie między niektórymi członkami obu zakonów przyczyniały się faktycznie do większego wspólnego dobra. W obecnym wypadku służyły skupieniu uwagi na niedoskonałościach rytu dominikańskiego. Dominikanie, dotknięci do żywego uzasadnioną krytyką i zaalarmowani doniesieniami, że papież planuje zniesienie starego rzymskiego oficjum i wprowadzenie wszędzie nowego oficjum franciszkańskiego, sądzili, iż najlepszym sposobem uniknięcia tego będzie poprawienie ich starego oficjum w takim stopniu, aby konkurowało ono z nowym przybyszem, a może nawet go przewyższało. Nie było czasu do stracenia. Kiedy kapituła generalna zebrała się w Bolonii w 1244 roku, zarządzono, że w celu wyeliminowania wszelkich różnic i ujednolicenia całego oficjum kościelnego na kolejną kapitułę generalną należy przynieść z każdej prowincji nie tylko brewiarze, lecz także graduały i mszały[14].

W 1245 roku kapituła odbywała się w Kolonii. Plany poprzedniej kapituły wprowadzono w życie. Powołano międzynarodową komisję. Metody wybierania członków tej komisji nie podała nam historia ani nie wyjaśnił nigdy satysfakcjonująco żaden autor. Zakon był w tym czasie podzielony na dwanaście prowincji. Pierwszą pod względem rangi i czci prowincją była Hiszpania, miejsce narodzin świętego Dominika; następna była Prowansja (w południowej Francji), miejsce narodzin zakonu; potem kolejno północna Francja, Lombardia (obejmująca północne Włochy), Rzym lub Toskania (w tym południowe Włochy), Węgry, Anglia, Niemcy, Polska, Dacja lub Skandynawia, Grecja i Ziemia Święta. Akta kapituł, zgodnie z kodeksem z Bordeaux, wymieniają najpierw w odniesieniu do komisji liturgicznej prowincję francuską; ale równie wiarygodny kodeks florencki przyznaje ten zaszczyt prowincji prowansalskiej. Oba kodeksy są natomiast zgodne, że pozostałymi trzema były — mimo że podane w innej kolejności — prowincje angielska, lombardzka i niemiecka[15]. Wydaje się dziwne, że przy tych nominacjach pominięto Hiszpanię — główną prowincję, a także ważną prowincję rzymską. Co ciekawe, Cavalieri stwierdza, że czterema nacjami były Hiszpania, Francja, Włochy i Niemcy; nie cytuje jednak źródła tej wyjątkowej deklaracji[16]. Dr Altaner utrzymuje, że członkowie pochodzili z „najważniejszych prowincji zakonu”, ale jeśli twierdzenie to ma być rozumiane dosłownie, to może ono budzić poważne wątpliwości.

Historia nie przechowała dla nas nazwisk czterech zakonników, którzy zostali przeznaczeni do długiej i ciężkiej pracy nad udoskonaleniem liturgii dominikańskiej. Niektórzy wierzą, że członkiem komisji był Humbert[17]. Chociaż jest to bardzo prawdopodobne, nie ma jednak pewności, że należał do pierwotnej czwórki; jednakże kapituła z 1246 roku, jak zobaczymy, powierzyła mu część pracy.

Każdy z braci miał uzyskać od swojego prowincjała księgi wszystkich nabożeństw liturgicznych w jego prowincji i przynieść je ze sobą do domu dominikanów w Angers. Był to klasztor Beata Maria de Recooperta, założony około 1220 roku; i chociaż kapituła generalna wspomina o nim jako o domus, wydaje się, że w 1244 roku był on już podniesiony do godności przeoratu[18]. Czterej bracia mieli się tam zgłosić nie później niż w święto świętego Remigiusza, czyli Remiego (1 października) tamtego roku; a nieobecność jednego czy dwóch członków miała nie wstrzymywać pozostałych przed rozpoczęciem pracy. Kapituła określiła wyraźnie planowany zakres pracy: mieli poprawić i zharmonizować całe nabożeństwo liturgiczne, tekst, rubryki i cantus planus. Jeśliby odkryli jakieś opuszczenia, mieli upoważnienie do ich wypełnienia. W końcu praca miała zostać wykonana „możliwie jak najmniejszym kosztem”[19].

Zatwierdzenie rewizji czterech braci

Tak obszerne przedsięwzięcie nie mogło oczywiście zostać zakończone w ciągu roku, czy też raczej ośmiu miesięcy dzielących 1 października od kolejnych Zielonych Świątek.

To, co zostało wykonane w tym czasie, czterej bracia dostarczyli na kapitułę zgromadzoną w Paryżu w 1246 roku. Ojcowie kapitulni uznali dotychczas wykonaną pracę za zadowalającą, zarządzili zatem: „Zaczynamy tę konstytucję: Cały układ oficjum kościelnego, dokonany przez czterech braci z czterech prowincji, a także to, czego jeszcze dokonają oni w następnym roku, ma być przestrzegany przez wszystkich [braci] w całym zakonie”[20]. Ta sama kapituła nakazała także, że jeśli komisja liturgiczna nie będzie mogła dojść do porozumienia, kontrowersyjne zagadnienie ma zostać przedstawione do rozstrzygnięcia generałowi. Inny ważny krok w kierunku udoskonalenia liturgii został podjęty, gdy kapituła powierzyła Humbertowi z Romans, w owym czasie prowincjałowi Francji, przygotowanie lekcjonarza. Kapituła uchwaliła nawet rozpoczęcie procedury, wskutek której księga miała być „powszechnie przyjęta w całym zakonie”[21]. Działania te: zlecenie Humbertowi ułożenia lekcjonarza i zatwierdzenie z góry za jednym zamachem proponowanego układu, wymagają wyjaśnienia.

Interpretację Laporte’a zaakceptowali Mortier, Rousseau i, z niewielką modyfikacją, Heintke. Kapituła prowincji rzymskiej z 1244 roku zleciła dwóm zakonnikom, Piotrowi lektorowi i subprzeorowi klasztoru Santa Sabina, podjęcie pełnej rewizji ksiąg liturgicznych tej prowincji. Jednakże lekcjonarz powierzono komisji specjalnej, składającej się z brata Ambrożego i brata Humberta de Panzano. Według Heintkego Humbert de Panzano nie był nikim innym niż Humbert „de Romanis”, nazwanym mylnie przez skrybę „de Panzano”. Według tego samego autora Humbert był wówczas byłym prowincjałem prowincji rzymskiej. Jednakże Scheeben zwraca uwagę na fakt, że gdy odbywała się kapituła prowincji rzymskiej z 1244 roku, Humbert był nadal jej prowincjałem[22]. Dlatego dzieło rewidowania ksiąg liturgicznych tej prowincji odbywało się pod jego nadzorem. Uważają tak również Masetti i Laporte[23].

Gdy na kapitule generalnej z 1246 roku zakon decydował o reformie lekcjonarza, oczywistym człowiekiem do tego zdania był ten, który już wykazał się zdolnościami w tej materii, sporządzając lekcjonarz rzymski. Świadoma jego talentów, kapituła generalna miała pełne zaufanie do wyników; stąd zatwierdzenie przez nią z góry dzieła powierzonego jego trosce. Hipoteza ta wyjaśnia również zbędne stwierdzenie, że nowy lekcjonarz ma zostać powszechnie przyjęty w całym zakonie; rzymski lekcjonarz Humberta był powszechnie używany w prowincji rzymskiej, a nowe wydanie miało być używane powszechnie, we wszystkich prowincjach[24].

Kapituła z Montpellier (1247) podjęła drugi konieczny krok do nadania zrewidowanej wersji czterech braci i lekcjonarzowi Humberta charakteru konstytucji, potwierdzając zalecenie z 1246 roku[25]. W kolejnym roku kapituła generalna odbywała się w Paryżu. Ojcowie kapitulni zarządzili: „Zatwierdzamy tę konstytucję: Cały układ oficjum kościelnego, dokonany przez czterech braci z czterech prowincji, ma być przestrzegany wszędzie w całym zakonie. I ta [konstytucja] ma zgodę trzech kapituł”[26]. Z chwilą tej formalnej deklaracji liturgia w wersji zrewidowanej przez czterech braci stała się teraz wersją oficjalną, mając za sobą pełną powagę Konstytucji. Według kodeksu florenckiego, poświęconego kapitułom generalnym, zatwierdzony po raz trzeci został także lekcjonarz Humberta.

Mogło się teraz wydawać, że kłopoty liturgiczne zakonu miały się ku końcowi. Jednak po kilku latach odkrywamy, że kapituła londyńska (1250) stwierdza, iż „otrzymano skargi wielu braci z różnych prowincji, dotyczące licznych niezgodności w liturgii godzin”. Aby uspokoić protestujących, polecono czterem braciom ponowne zgromadzenie się, tym razem w Metzu, gdzie miała się odbywać kolejna kapituła generalna. Mieli tam być przed świętem Wszystkich Świętych; mieli poprawić wyżej wymienione oficjum i zmieścić je w jednym tomie. Do tego czasu braci w całym zakonie poinformowano, że mają zaprzestać sporządzania kopii tej wersji[27].

Kiedy w następne Zielone Świątki kapituła zebrała się w Metzu, praca wykonana przez czterech braci została sprawdzona i uznana za satysfakcjonującą. Zakonowi polecono jej przyjęcie. Aby zapewnić większą dokładność, kapituła zażądała wykonania dwóch egzemplarzy zrewidowanej wersji; jedna z nich miała być przechowywana w Paryżu, a druga w Bolonii. Wszystkie przyszłe kopie i wszystkie przyszłe poprawki miały być dokonywane na podstawie jednego z tych dwóch egzemplarzy, a nie na podstawie ich kopii[28]. To zarządzenie wskazuje, że przynajmniej niektóre z trudności zostały spowodowane błędami skrybów lub używaniem wadliwych kopii.

Jednak pomimo że kapituła nakazała przyjęcie zreformowanej wersji, niektórzy ewidentnie nadal oponowali. W 1252 roku kapituła w Bolonii rozpoczęła bowiem procedurę mającą nadać ponownie zrewidowanej wersji pełną moc konstytucyjną[29]. Jest jasne, że ojcowie kapitulni byli zdecydowani zmusić krnąbrnych do przyjęcia reformy. Jednak drugi etap uchwalania prawa nie został nigdy podjęty. 5 listopada tego samego roku zmarł czcigodny Jan z Wildeshausen. W zakonie istniała zasada, że jeśli generał zmarł po świętym Michale, to w kolejnym roku nie było kapituły generalnej. Opóźnienie niewątpliwie uniemożliwiło szóste zatwierdzenie przez kapitułę generalną dzieła czterech braci. Mimo wszystko pięć takich zatwierdzeń stanowi rekord uznania, którego nie wolno nam przeoczyć[30].

Przypisy:
  1. Commentariorum in Quartum Sententiarum, t. I, Ds. 13, q. 2, art. 5. Cały artykuł 5 jest szczególnie pouczający. []
  2. Tom I, s. 321, przypis. []
  3. De Vita Reg., II, nr 6–7. []
  4. BOP, t. I, s. 486. []
  5. Der hl. Dominicus, s. 109. []
  6. Humbert von Romans, s. 71. []
  7. Kapituła generalna zawsze odbywała się co roku w Zielone Świątki. []
  8. Mortier, Histoire, t. I, s. 320. []
  9. Batiffol, History of the Roman Breviary, s. 157. []
  10. Cabrol, The Mass of the Western Rites, s. 183–184. []
  11. Tamże. []
  12. Batiffol, dz. cyt., s. 161. []
  13. Cabrol, dz. cyt., s. 184. []
  14. Acta Cap. Gen. I, s. 29. []
  15. Acta Cap. Gen. I, s. 33. []
  16. Statera Sacra, s. 30. []
  17. Danzas, Mothon, Cormier, Altaner, Cabrol i Heintke. []
  18. De Conventibus ac Provinciis Ord. Præd. in Galliis, w: AOP, I (1893), s. 204. []
  19. Acta Cap. Gen. I, s. 33. []
  20. Tamże, s. 35–36. []
  21. Tamże, s. 36. Mandonnet jest zdania, że zakon nie miał jeszcze lekcjonarza (Saint Dominique, t. I, s. 223). Nie podaje powodu. Sam fakt, że do tamtej chwili jeszcze o nim nie wspomniano, nie dowodzi niczego; zakon bez wątpienia posiadał martyrologium, chociaż kapituły generalne jeszcze wówczas o nim nie wspominały. []
  22. Heintke sądzi, że Humbert był prowincjałem prowincji rzymskiej od lata lub jesieni 1238 roku najpóźniej do Zielonych Świątek 1241 roku; na temat tego kontrowersyjnego zagadnienia por. Scheeben, „Accessiones ad Historiam Romanæ Provinciæ sæc. XIII”, w: AFP, IV (1934), s. 127, 141. Jeżeli chodzi o twierdzenie, że Humbert de Panzano jest Humbertem z Romans, Heintke mówi: „Jest możliwe, że oryginalny wpis brzmiał po prostu: »fr. Umbertus« bez żadnego nazwiska, podobnie jak drugi współtwórca lekcjonarza został nazwany po prostu Ambrożym. Później w jakimś momencie ktoś… wstawił »de Panzano«, ponieważ tak określony został Humbert występujący w protokołach [kapituł rzymskich z lat] 1260 i 1271” (Humbert von Romans, s. 50, 160). Jak się wydaje, przypuszczenie Heintkego jest daleko idące. []
  23. Masetti, t. I, s. 70; Laporte, „Précis Historique”, w: AOP, XXV (1917), s. 104–105. []
  24. Masetti, t. I, s. 70; Laporte, „Précis Historique”, w: AOP, XXV (1917), s. 104–105. []
  25. Acta Cap. Gen. I, s. 39. []
  26. Acta Cap. Gen. I, s. 41. []
  27. Acta Cap. Gen. I, s. 53–54. Czterej bracia zgromadzili się w klasztorze świętej Marii Magdaleny w Metzu. Dom ten został założony przez prowincję francuską już w 1219 roku. De Conventibus ac Provinciis O.P. in Galliis, w: AOP, I (1893), s. 270. []
  28. Acta Cap. Gen. I, s. 60. []
  29. Tamże, s. 63. []
  30. Pięcioma kapitułami generalnymi, które potwierdziły pracę czterech braci, były kapituły z lat 1246, 1247, 1248, 1251 i 1252. []
Tłumaczenie: Dominika Krupińska