Ewangelia
dzisiejsza nie jest trudna do wyrozumienia, ale dla niejednego zdaje się być
trudna do spełnienia, zwłaszcza w tych naszych nieszczęśliwych czasach, które
tu Pan Jezus jawnie gani i potępia. Tyle się bowiem dziś namnożyło gniewu,
nienawiści, nawet mężobójstwa zwłaszcza po miastach, że kto to wszystko pilnie
rozważy i przypatrzy się ohydnym obyczajom, jakie zapanowały, i porówna je z
tym, czego Pan Jezus uczy w dzisiejszej Ewangelii, ten przyznać musi, żeśmy tak
daleko odstąpili nie tylko od chrześcijańskiej, ale nawet od faryzejskiej
sprawiedliwości, iż się żadną miarą Królestwa niebieskiego spodziewać nie
możemy. Wyraźnie bowiem mówi Zbawiciel: Jeżeli nie będzie obfitowała
sprawiedliwość wasza więcej, niż nauczycielów starozakonnych i faryzeuszów, nie
wejdziecie do Królestwa niebieskiego. A jakaż to była sprawiedliwość
faryzeuszów? Oto gdy oni jałmużny dawali, kazali przed sobą trąbić, aby ich
każdy widział. Gdy pościli, zasępiali oblicza swoje i okazywali kwaśne miny,
aby można było poznać, że się umartwiają. Gdy się modlili, wystawali na
ulicach, aby ich miano za świętych i sprawiedliwych. Mówili dobrze, ale sami
tego nie czynili. Dla ustaw ludzkich opuszczali przykazanie Boże.
Dawali
dziesięcinę z anyżu i z mięty i z kminku, a zaniedbywali sprawiedliwości i
miłosierdzia; cedzili komary, a połykali wielbłądy. Cała ich sprawiedliwość
była zewnętrzna, a nie wewnętrzna, dlatego ich Pan Jezus gromił, nazywając
grobami pobielanymi, które z wierzchu zdają się być piękne, a wewnątrz pełne są
zgnilizny. Sądzili, że dosyć powstrzymać się od zewnętrznych złych uczynków, a
w myślach i żądzach swoich byli niepohamowani i za grzech sobie tego nie mieli.
Wiedzieli, że się nie godzi cudzołożyć, krzywdzić ani zabijać, ale nie chcieli
uznać, że grzechem jest także mieć żądzę i wolę potajemną na cudzołóstwo, na
kradzież albo na zabicie, choćby do czynu nie przyszło. Taka sprawiedliwość,
jak tu Pan Jezus wykłada, nie wystarczy do osiągnięcia nieba; potrzeba
koniecznie, aby sprawiedliwość chrześcijańska była obfitsza, aby dobre uczynki
były doskonalsze, niż żydowskie. Sprawiedliwość oznacza tu każdą cnotę, przez
którą oddajemy wszystkim, co się komu należy: Bogu cześć i chwałę, miłość
bliźniemu, wstrzemięźliwość i panowanie nad sobą sobie samym. Jakim tedy
sposobem sprawiedliwość nasza może się stać obfitsza, niż sprawiedliwość
faryzeuszów? Oto tym, że gdy oni uczyli, a nie czynili, to my i drugich dobrze
nauczajmy i sami czyńmy. Gdy oni nakładali na innych ciężkie a nieznośne
brzemiona, a sami ani ich palcem dotknąć nie chcieli, to my, co innym
przykazujemy, sami też wypełniajmy. Gdy oni swoje ludzkie ustawy nad prawo Boże
przekładali, gdy mniejsze rzeczy pełnili, a większe pomijali: to my większe
naprzód zachowujmy, a i mniejszych nie pomijajmy. Gdy oni, wszystko dla chwały
własnej czyniąc, już wzięli zapłatę swoją: to my, cokolwiek czynimy, dla Boga
samego, dla Jego czci i chwały czyńmy. Gdy dajemy jałmużnę, niech nie wie
lewica nasza, co czyni prawica. Gdy pościmy, nie okazujmy zasmuconego oblicza.
Gdy się modlimy, nie chciejmy, aby nas widziano. Niechaj sprawiedliwość nasza
nie będzie zewnętrzna, ale wewnętrzna; niech nie pochodzi z bojaźni kary, ani z
nadziei ziemskiej i doczesnej nagrody, ale raczej z prawdziwej miłości Boga i
bliźniego; niech nie będzie pełna wzgardy i pychy, ale pokory i życzliwości. A
gdy wszystko uczynimy, co nam rozkazano, wówczas mówmy i myślmy ze szczerego
serca: słudzy niepożyteczni jesteśmy, cośmy winni byli uczynić, tośmy uczynili.
Tym sposobem będzie obfitowała sprawiedliwość nasza, tym sposobem za łaską
Bożą, wnijdziemy do Królestwa niebieskiego.
Aby przecież tym lepiej pokazać, jak dalece
sprawiedliwość chrześcijańska ma być doskonalsza nad żydowską, użył Pan Jezus w
dzisiejszej Ewangelii przykładu z piątego przykazania, mówiąc: Słyszeliście,
iż rzeczono jest starym: nie będziesz zabijał, a kto by zabił, będzie winien
sądu. A ja wam powiadam, iż każdy, kto gniewa się na brata swego, będzie winien
sądu. A kto by rzekł bratu swemu: raka, będzie winien rady. A kto by rzekł:
głupcze, będzie winien ognia piekielnego. Stąd widać, w czym ma przewyższać
sprawiedliwość chrześcijańska żydowską. Dosyć było faryzeuszom, że nikogo ręką
nie zabili, ale gniewu, ale nienawiści względem bliźniego, ale słów uszczypliwych
za grzech sobie nie mieli. A ja wam powiadam (mówi Zbawiciel), że jeśli miłości
zupełnej ku bliźniemu mieć nie będziecie, jeśli złej woli i chęci do
morderstwa, jeśli gniewu i pragnienia zemsty nie pohamujecie, nigdy nieba nie
osiągniecie. W zakonie Mojżeszowym, gdy kto kogo zabił, ten był winien sądu;
sąd miał o nim orzec, czy umyślnie i zdradziecko zabił bliźniego, czy
przypadkiem i pomimo swej woli, a więc bez własnej winy. Ale ja wam powiadam,
że każdy, który się gniewa na brata swego, już jest winien sądu, już taki gniew
ma być rozbierany na sądzie, czy jest zły i grzeszny, czy słuszny i godziwy.
Jeśli się zaś okaże, że chrześcijanin nie tylko w sercu nosi gniew na
bliźniego, ale nadto okazuje go na zewnątrz w słowach dotkliwych i przykrych,
wówczas winien jest rady nad sobą, aby sędziowie uradzili, jak dalece go za to
ukarać należy, gdyż bezwątpienia zgrzeszył przeciwko bratu swemu i na
sprawiedliwą karę zasłużył. A jeśli jeszcze ową zawziętą niechęć połączy z
potwarzą i obelżywymi wyrazami, nazywając bliźniego szaleńcem, złodziejem,
łotrem, niecnotą i złorzecząc mu złośliwie: tedy już taki bez sądu, bez rady i
bez żadnej wątpliwości winien jest ognia piekielnego. Patrzajże więc, bracie
miły, woła św. Augustyn, jaka jest różnica między sprawiedliwością faryzejską a
chrześcijańską. Zakon żydowski mężobójcę czynił winnym sądu, a Chrystus tego,
kto się gniewa, czyni winnym sądu, co jest najlżejszą z trzech kar
pomienionych. A jeśli ten, kto się gniewa, już jest winien sądu; jeśli ten, kto
dotknie brata słowem przykrym, winien jest cięższego karania; jeśli ten, kto
nienawistnie złorzeczy bliźniemu, winien jest ognia piekielnego; cóż dopiero
powiedzieć o tym, kto uderzy, kto rani, kto zabije? Jeśli na ciężką karę
zasłużył, kto sercem i usty bliźniego obraził, na co zasłużył, kto sercem i
słowem i uczynkiem bliźniego obraża; kto wszelakim sposobem gwałci powinną
miłość i łamie w ten sposób przykazanie Pańskie?
Nakazuje tedy Pan Jezus, jak to widać z Ewangelii
dzisiejszej, powściągać zapalczywość i nawet myśli gniewliwe poskramiać. Lecz
tu by kto mógł zapytać, azali każdy gniew jest grzeszny? Na to odpowiem, iż
trojaki gniew być może. Wolno jest gniewać się na grzechy własne, aby za nie
żałować, aby je opłakiwać, aby się od nich odwodzić, aby się za nie w obliczu
Boga upokarzać. Taki gniew nie tylko dobry jest, ale i pożyteczny i bardzo
potrzebny. Wolno także gniewać się na cudze grzechy, zwłaszcza podwładnych,
byle jedno gniew ten pochodził z miłości, nie zaś z pragnienia pomsty, albo z
chęci dokuczenia. Nie znaczy to bowiem gniewać się na bliźniego, lecz na jego
grzechy, które domagają się skarcenia. Dałby Bóg, aby rodzice, panowie i
zwierzchnicy umieli się tak mądrze i rozumnie gniewać i karcić podwładnych ku
ich poprawie i ku wygładzeniu wszelakich złości, aby Stwórca i Pan nasz
przestał być obrażany. – Drugi rodzaj gniewu jest, gdy się kto dla zbyt
zapalczywego usposobienia unosi i wybucha, lecz w zapalczywości swej nie trwa i
nie żywi w sercu złości przeciw bliźniemu. Jest w tym najczęściej grzech
powszedni; należy przecież takie usposobienie hamować, gdyż łatwo doprowadzić
może nawet i do grzechu śmiertelnego. – Trzeci wreszcie rodzaj gniewu bywa
wówczas, gdy złość wielką do brata w sercu chowając, pomsty mu życzymy, albo go
ciężko lżymy i potwarzamy, albo nienawiść dlań żywimy, co według nauki św. Jana
Apostoła (I Jan. III, 15) równa się mężobójstwu. Taki gniew jest ciężką obrazą
Boga i bliźniego. Takiego gniewu strzeżmy się bardzo, chrześcijanie katolicy,
gdyż za to nie tylko Pan Jezus piekłem grozi, lecz nadto ostrzega, iż dopóki
się z bliźnim nie pojednamy, żadnego daru, żadnej ofiary od nas nie przyjmie.
Wyraźnie też w dzisiejszej Ewangelii oświadcza, że woli raczej uszczerbku i
odwleczenia chwały i służby swojej, byle wprzód naprawioną została miłość i
zgoda z bliźnim naszym. O tyle tylko Pan Bóg łaskawym na nas być przyobiecał, o
ile zgodę ze współbraćmi usiłujemy zachować.
Daj nam, o Boże, obfitować w sprawiedliwość
chrześcijańską, unikać gniewu złego, pielęgnować miłość ku bliźnim, mieć pokój
z nimi i dostąpić Królestwa niebieskiego.
–––––––––––
Krótkie nauki homiletyczne na
niedziele i uroczystości całego roku według Postyli Katolickiej Większej
Ks. Jakóba Wujka opracował Ks. Władysław Krynicki. Włocławek. Nakładem Księgarni
Powszechnej. 1912, ss. 210-214.