Lipiec - poświęcony Przenajświętszej Krwi Pana Jezusa
O uległości ducha
Dużo mówi się i
rozprawia, szczególnie w naszych czasach, o wolności i niezależności.
Bynajmniej nie przeczę, że pewna miara wolności należy się i jest potrzebna
każdemu człowiekowi jako istocie rozumnej i obdarzonej wolną wolą; owszem,
twierdzę, że to co nam mówi Pismo Święte o wolności synów Bożych, którą nas
Chrystus Pan nasz obdarzył, stawszy
się posłusznym aż do śmierci i przyjąwszy postać sługi,
bynajmniej nie jest tylko czczym słowem, bez znaczenia i treści. Mimo to
wszystko wszelka wolność musi mieć koniecznie pewne nieprzekraczalne granice,
bo człowiek jest tylko stworzeniem i dlatego też z natury swojej zależny jest
od Stwórcy swego. Ta nasza zależność od Pana Boga jest dwojaka:
jedna jest nieunikniona czyli
przymusowa, tj. taka, że czy kto ją uznaje, czy jej zaprzecza, czy się jej
poddaje, czy też buntuje się przeciw niej, żadną miarą nie może się jej oprzeć
skutecznie, ani przeciw niej własnej swojej woli przeprowadzić.
Drugi rodzaj naszej od Pana Boga
zależności nie jest przymusem, ani bezwzględną koniecznością, przeciw której
nie masz rady, ale jest obowiązkiem, spod którego człowiek, jeśli chce, może
się wyłamywać; każde jednak takie wyłamanie się spod tej obowiązkowej
zależności, sprowadza na człowieka koniecznie nieuniknioną odpowiedzialność
wobec Pana Boga. Objaśnię to kilku przykładami.
Co do naszej
nieuniknionej zależności od Pana Boga, sam Pan Jezus między innymi wspomina: "Kto z was obmyślając może przydać do wzrostu
swego łokieć jeden?" I wiesz to z doświadczenia, że skoro
dorosłeś do miary od Stwórcy ci naznaczonej, to choćbyś się na głowie postawił,
już ani o jeden cal więcej nie urośniesz. Podobnież mówi Pismo Święte: "Postanowiono ludziom raz umrzeć",
a doświadczenie codzienne potwierdza, że gdy na kogo przyjdzie ostatnia
godzina, to żaden doktor ani aptekarz na to nie poradzi. Również pogoda i
słota, wczesna czy późna wiosna, - różne wypadki, jak morowe powietrze,
powszechny nieurodzaj, trzęsienie ziemi itp. przychodzą na ludzi niezależnie od
tego czy im się to podoba czy nie podoba, a wszystko to wciąż stwierdza naszą
wieloraką niemoc i naszą najzupełniejszą od Pana Boga zawisłość. To samo
powiedzieć należy wogóle o wszystkim, czego nikt żadną miarą zmienić nie może.
Np. jeden rodzi się w pałacu królewiczem albo możnym, inny zaś pod strzechą lub
w jakimś miejskim zaułku w ubogim stanie, - jeden z wielkimi, inny z małymi
zdolnościami, - ten, chociaż jest za łaską Bożą poradny, pracowity, pobożny i
ze wszech miar przykładny, a jednak wszystko mu idzie jak z kamienia, innemu
znów, choć mniej wart od tamtego, wszystko idzie jak z płatka, - rodzice
najzacniejsi strzegli jak oka w głowie i po chrześcijańsku wychowywali swoje
dzieci, a tu skutkiem iście diabelskiej roboty jakiegoś gorszyciela doczekali
się z któregoś z nich zgryzoty i hańby. Te i tysiące innych zdarzeń, nieraz
bardzo bolesnych, wciąż nam przypominają, żeśmy zależni, tj. że nie zawsze
otrzymujemy to, czego byśmy sobie życzyli, ale często z woli czy z dopuszczenia
Bożego spotyka nas to, czego nie chcemy, i że na wieki pozostanie prawdą, co
już blisko trzy tysiące lat temu powiedział psalmista: "Jeśli Pan nie zbuduje domu, próżno pracowali,
którzy go budują; jeśli Pan nie będzie strzegł miasta, próżno czuwa, który go
strzeże".
Mówi nasze
przysłowie: "Głową muru nie przebijesz", a w tych krótkich słowach
dwie bardzo ważne zawiera nauki. Najpierw, że co niemożliwe, to trudno o to się
kusić i daremna tego pożądać; dzieci tylko nierozumne domagają się gwiazdki z
nieba, - chociaż bywają i stare, a mimo to zawsze nierozumne dzieci, którym
zachciewa się rzeczy niemożliwych, jak np. majątku bez pracy, lub zbawienia
mimo że nic dla niego nie czynią. Druga nauka, w tym przysłowiu zawarta polega
na tym, że co inaczej być nie może, z tym trzeba się pogodzić. Zamiast narzekać
na swoją dolę, innym zazdrościć i tym samym psuć sobie serce do Boga i do
ludzi, bierz po chrześcijańsku krzyż swój na siebie, i idź za Panem Jezusem,
który nie z przymusu, ale z dobrej woli, dla naszego przykładu i dla naszej
pociechy dźwigał krzyż ubóstwa i niedostatku, krzyż boleści, urągania, potwarzy
i prześladowania, krzyż wreszcie rzeczywisty, na którym najniewinniej miał
zawisnąć i umrzeć. Czego odmienić nie możesz, to przyjm z ręki Bożej w duchu
zawisłości od Niego i ze szczerym poddaniem się pod rządy Opatrzności Bożej,
cierp i znoś co trzeba, a zarazem ufaj w Panu Bogu, że co niemożliwe jest u
ludzi, możliwe jest u Pana Boga i że On albo odmieni dolę twoją, albo cię w
niej pocieszy.
Drugą granicę naszej
wolności stanowi obowiązek w ścisłym tego słowa znaczeniu, a więc w sumieniu
nas obowiązujący, który jeden tylko Pan Bóg na nas ludzi nałożyć może. Czyni to
zaś albo sam bezpośrednio, jak np. dając przykazania i objawienia swoje, albo
pośrednio przez ludzi, którym dał zwierzchność nad nami, według tego co naucza
święty Paweł: "Wszelka dusza
niechaj będzie poddana wyższym zwierzchnościom; albowiem nie masz zwierzchności
jedno od Boga, a które są, od Boga są postanowione; przeto kto się sprzeciwia
zwierzchności, sprzeciwia się postanowieniu Bożemu".
Jest wreszcie trzeci
rodzaj obowiązków, więcej powiedziałbym osobistych, bo wynikających jakby z
dobrowolnego układu między Panem Bogiem a człowiekiem, jak to się dzieje przy
ślubach, przy wyborze pewnego stanu, stanowiska, zawodu, urzędu itp. Obowiązki
ta krępują naszą niezależność nie do tego stopnia, żebyśmy nie mogli wykroczyć
przeciw nim, ale, że nie wolno nam tego pod grozą, splamienia naszego sumienia
i ściągnięcia na siebie odpowiedzialności, - mniejsza przed ludźmi, ale przede
wszystkim przed Bogiem i Panem naszym wszechmocnym i nieskończonym.
Niestety, jak wielu
jest ludzi, którzy nie chcą się poddać nawet nieuniknionej konieczności, ale
wciąż buntują się przeciw niej i szemrają, którzy we wszystkim w czym mogą, jak
im się podoba lub zachciewa wyłamują się spod zależności od Boga, zwierzchności
i własnego sumienia, już to dla pożądliwości oczu, to znaczy dla nabycia lub
nie utracenia miłego grosza, już to dla pożądliwości ciała, tj. dla użycia
lichej, znikomej rozkoszy, już to dla uniknienia lada cierpienia i przykrości,
już to dla pychy żywota, czyli dla zdobycia powodzenia i wywyższenia
ziemskiego, lub dla uniknienia lada upokorzenia i zawstydzenia... śmiało
odważają się na przekroczenie przykazań Bożych i ludzkich, i na lekceważenie
swoich, by też najświętszych, a nawet zaprzysiężonych obowiązków!
Zatem wolność naszą
ograniczają te dwa słowa: tego nie
mogę i tego mi nie wolno. Owo nie mogę krępuje jednych mniej,
innych więcej, w odwrotnym stosunku do tego, im więcej czy mniej darów od Pana
Boga otrzymali, tak, że np. człowiek bogaty, wykształcony, zdolny, na wysokim
stanowisku itd. może więcej niż ubogi, prostak, małych zdolności, na podrzędnym
stanowisku itd. Z tego jednak bynajmniej nie wynika, jakoby możnym tego świata
więcej było wolno niż maluczkim. Całkiem przeciwnie, bo Mądrość Odwieczna
naucza: "Mały otrzyma
miłosierdzie, ale mocarze mocne męki cierpieć będą", a
przed mocarzami osobno jeszcze wymienia tych, co nie podlegają zwierzchności,
ale sami innym mogą rozkazywać, i mówić o nich: "Najsroższy sąd będzie tym, którzy są przełożeni".
Mimo to jednak ludziom wciąż się zdaje, że cokolwiek kto może, to mu i wolno, a
to zaślepienie jest tak powszechne, że Pismo Święte mieni być szczęśliwym i
wyjątkowo wielkiej chwały godnym tego, który
mógł zgrzeszyć, a nie zgrzeszył, źle czynić, a nie uczynił.
Sami też widzimy, jak powszechnie ludzie za tą możnością i połączoną z nią
rzekomą wolnością uganiają, jedni drugim jej zazdroszczą, wojują o nią i kłócą
się. Widzimy na własne oczy, jak żądza wolności niczym nie skrępowanej i nie
ograniczonej sprawia, że dzieci i podrostki hardo sprzeciwiają się rodzicom i
aby się spod ich władzy wyzwolić, uciekają z domu rodzicielskiego, - jak
uczniowie po szkołach i warsztatach wyłamują się spod władzy swoich nauczycieli
i majstrów; słudzy panów swoich, poddani urzędników, wierni swoich biskupów i
kapłanów słuchać nie chcą i każde ich upomnienie, a tym więcej karcenie
poczytują za nieusprawiedliwiony zamach na swoją wolność i niezawisłość.
Gdzieniegdzie doszło
już do tego, że ludzie przewrotni otwarcie głoszą hasło: "Nie chcemy nad
sobą ni Boga, ni pana"; jakby wróciły czasy Jeremiaszowe, kiedy Pan Bóg
przez proroka wypominał ludowi swemu: "Złamałeś
jarzmo Moje, rozerwałeś związki moje i mówiłeś: Nie będę służył".
Na czym się to skończy? - tu na ziemi i tam po śmierci, w wieczności ?...
Nie masz innej rady,
jeno potrzeba całym sercem powrócić do zasad i obyczajów chrześcijańskich.
Główną zaś i najważniejszą zasadą chrześcijańską jest ta, że człowiek stworzony
jest przez Pana Boga, a zatem do Niego należy i od Niego zależy. Tej prawdy
zasadniczej nikt i nic nie zmieni; choćby wszystkie parlamenty ją skasowały i
tysiące wieców ludowych i nieludowych jednomyślnie przeciw niej protestowało: "Niebo i ziemia przeminie, a prawda Pańska
trwa na wieki". Pokochaj tę prawdę, bo o niej szczególnie
mówi Pan Jezus: "Poznacie prawdę,
a prawda was wyswobodzi". Pokochaj również tę swoją
zależność od Pana Boga, pokochaj tę świętą służbę Bożą, o której słusznie mówi
Kościół Święty: "Bogu służyć, to znaczy królować". W szczególności: "Boga się bój, a strzeż przykazania Jego; bo
to jest wszelki człowiek; czcij ojca i matkę", a szanuj
wszelką władzę duchowną i świecką, "bo
kto się sprzeciwia zwierzchności, sprzeciwia się postanowieniu Bożemu; którzy
się sprzeciwiają, ci potępienia sobie nabywają". Wreszcie
sumiennie spełniaj swoje osobiste obowiązki, to znaczy: czym jesteś, tym bądź
jak się należy; jesteś ojcem, bądź dobrym ojcem, - jesteś urzędnikiem, kupcem,
rzemieślnikiem, rolnikiem, panem, sługą - rób co do ciebie należy, bo i tym
masz służyć i wysługiwać się Panu Bogu. To wszystko zaś czyń o ile możności z
zamiłowaniem, nie tylko z potrzeby, "nie tylko dla gniewu, ale też dla
sumienia, nie na oko służąc, jakoby ludziom się podobając, ale jako słudzy
Chrystusowi, czyniąc wolę Bożą z serca; z dobrą wolą służąc, jako Panu, a nie
ludziom". Oto, na czym polega duch uległości prawdziwie chrześcijański. O
tego ducha uległości prośmy dla siebie i drugich w tym miesiącu.
Żywoty Świętych Pańskich na
wszystkie dni roku, Katowice/Mikołów 1937 r.