Strony

piątek, 17 lipca 2015

SZKAPLERZ NAJŚW. SERCA JEZUSOWEGO

„Ażeby miłość do Boskiego Serca zachowywała się i pomnażała…” – jak wszystko w tym nabożeństwie tak i szkaplerz wprzęgnięty został w służbę miłości
   Praktyka szkaplerzy przyjęła się dziś w Kościele niemal powszechnie. Miliony wiernych ubiegają się o tę skromną odznakę jak o zaszczytne wyróżnienie i noszą je z dumą na piersiach. A przecież początki szkaplerzy były bardzo niepozorne.

Zaczęło się od tego, że jeszcze w średniowieczu niektóre starsze zakony, takie jak np. Benedyktyni, Karmelici czy Dominikanie, zarzucali podczas pracy na swój habit obszerny płat płótna, który okrywał barki i spływał w dół poprzez piersi i plecy. Stąd nazwa tej części ubrania „scapulare” od „scapula” – plecy, co w języku polskim przybrało później brzmienie „szkaplerz”.
Życie wszakże szło naprzód i wiele urządzeń ulec musiało przeobrażeniu. Szkaplerze też. Niepostrzeżenie poczęły zmieniać swój dawny charakter i z części ubrania stały się – religijnym symbolem. Pozostawało to w związku z tworzeniem się wokół zakonów przeróżnych stowarzyszeń i bractw, którym trzeba było nadać jakieś zewnętrzne znaki ich przynależności. Nadawały się do tego znakomicie właśnie szkaplerze z tego względu, że zależnie od zakonu różniły się między sobą barwą, a niekiedy i krojem. Dzięki temu spełniać mogły podwójny cel. Różnorodnością kolorów odróżniały nawzajem od siebie poszczególne bractwa, a przez to, że każdy kolor był własnością niejako jednego tylko zakonu, doskonale symbolizowały szczególniejszy ich związek z nimi. Powstaje więc brunatny szkaplerz Karmelitów, biały Trynitarzy, czarny Serwitów, niebieski Teatynów, czerwony Łazarzystów, fioletowo-żółty Kapucynów.

Szkaplerze stały się więc dla ludzi świeckich praktyką pobożności. Jest rzeczą zrozumiałą, że w tym stanie rzeczy nie mogły się utrzymać długo w dawnej formie. Z obszernej ongiś zwierzchniej szaty zmalały z czasem do dwóch płatków wełnianej materii, spiętych odpowiednio tasiemką i zawieszonych na piersiach i plecach. Na niektórych ukazały się wyszyte lub naklejone wizerunki Pana Jezusa lub Matki Najśw., inne pozostały pozbawione tego rodzaju ozdób. Ważniejszą wszakże rzeczą jest pogłębiona ich wartość religijna. Stolica Apostolska nadała poszczególnym szkaplerzom bogate odpusty. Rozluźnił się równocześnie ścisły dawniej związek szkaplerzy z odpowiednimi zakonami. Na to miejsce wstąpiło powiązanie ich z pewnymi prawdami naszej wiary, np. Niepokalanego Poczęcia Najśw. Marii Panny, Męki Pańskiej itd. Szkaplerzom przydano też pewne określone intencje religijne, takie jak modlitwa o nawrócenie grzeszników, czy krzewienie różnych nabożeństw. Wreszcie w 1910 r. Pius X udzielił przywileju, na mocy którego w miejsce szkaplerzy wełnianych wolno jest nosić medalik z wizerunkiem Serca Jezusowego i Jego Matki. W ten sposób stały się ostatecznie tym, czym są dzisiaj: nowoczesną praktyką nabożeństwa szerokich rzesz wiernych.

Nie wszystkie jednak szkaplerze przeszły tę tak długą i urozmaiconą drogę rozwojową. Tylko niektóre sięgają czasów średniowiecza. Inne powstały później, od razu w dzisiejszej swej formie. Do takich należy i ten, któremu specjalnie pragniemy poświęcić dziś kilka uwag. Jest nim biały szkaplerz Najśw. Serca Jezusowego.

Na szkaplerz ten składają się dwa płatki tkaniny wełnianej, związanych za pomocą zwykłych sznurków. Na jednym z nich widnieje obraz Najśw. Serca Pana Jezusa, na drugim natomiast Matki Najśw. pod wezwaniem Matki Miłosierdzia.

Pochodzi on z roku 1876, a początek swój zawdzięcza nabożeństwu do Najśw. Serca Jezusowego. Wzrastające z biegiem czasu szeregi wielbicieli Boskiego Serca zapragnęły mieć jakiś zewnętrzny wyraz swych uczuć miłości i oddania się Zbawicielowi, a zarazem i środek do zapalania nimi innych. Życzenia te spełniło brewe papieskie z dnia 10 lipca 1900 r. Zatwierdziło ono przede wszystkim rozpowszechniony już dość znacznie szkaplerz, a ponadto nadało mu liczne odpusty, z których dla przykładu wymienimy kilka ważniejszych. Należy tu więc odpust zupełny w dzień przyjęcia szkaplerza, na godzinę śmierci, w święta Bożego Narodzenia, Imienia Jezus, Trzech Króli, Najśw. Serca, Niepokalanego Poczęcia i inne, nie licząc licznych odpustów cząstkowych. Wszystkie zaś te łaski zmierzać mają do jednego celu: „ażeby nabożeństwo i żarliwa miłość ku Boskiemu Sercu Jezusowemu zachowywała się wpośród wiernych i ustawicznie się pomnażała”.

„Ażeby miłość do Boskiego Serca zachowywała się i pomnażała…” – jak wszystko w tym nabożeństwie, tak i szkaplerz wprzęgnięty został w służbę miłości. Z miłości wyrósł i miłości służyć miał nadal. Jakim wszakże sposobem ten skromny płatek materii może spełniać taki na wskroś duchowy cel?

Rozumie się, że nie własną, magiczną mocą. Szkaplerzowi nie przysługuje jakaś nadzwyczajna zdolność bezpośredniego oddziaływania na duszę ludzką. Takie mniemanie byłoby przesądem. Szkaplerz służy miłości dzięki osobistej współpracy czcicieli Najśw. Serca.

Przede wszystkim przypomina im tę szczególniejszą więź duchową, jaką zadzierżgnęli ze Zbawicielem, deklarując swą gotowość noszenia szkaplerza. Jest to bowiem odznaka tych, którzy na wezwanie Jezusa: „Pójdźcie do mnie wszyscy” – odpowiedzieć pragną szczególniejszą czcią jego Boskiego Serca i zdwojoną gorliwością w jego służbie. To ich wysuwa na tym odcinku na czoło ogromnej rzeszy wiernych i stawia w bezpośredniej bliskości Jezusa.

Szkaplerz ten wskazuje im również główny kierunek ich wewnętrznego życia. To droga: „Przez Marię do Serca Jezusowego”. Poprzez głębokie zrozumienie ich życia i nauki do naśladowania w codziennym postępowaniu. Oto duchowe dopełnienie szkaplerza! Wizerunek Jezusa i Marii, jaki widnieje na jego płatkach, ma się utrwalać w duszach swych nosicieli, w postaci niezatartych rysów ich osobistych cnót i dobrych uczynków.

Szkaplerz na koniec świadczy o duchowej wspólnocie wszystkich swoich czcicieli. Grupuje ich wokół umiłowanego Zbawcy w potężny hufiec oddany mu swą modlitwą i pracą. Świadomość tej wspólnoty ma ich ożywić głębszym apostolskim duchem i pobudzać do wysiłków celem dalszego krzewienia idei nabożeństwa do Boskiego Serca wpośród tych, co dotąd jeszcze pozostają nieczuli na jego wezwanie.
T. Ś.

Posłaniec Serca Jezusowego, rocznik 78, Nr 12, grudzień 1949, str. 363-365.

Za: https://lagloriadelasantisimavirgen.wordpress.com/2015/07/17/szkaplerz-najsw-serca-jezusowego/#more-655