Strony

środa, 16 listopada 2016

O wzywaniu Świętych

Podobny obraz 

O WIELKIM ŚRODKU MODLITWY

DO DOSTĄPIENIA ZBAWIENIA I OTRZYMANIA
OD BOGA WSZYSTKICH ŁASK, JAKICH PRAGNIEMY

ŚW. ALFONS MARIA LIGUORI

Doktor Kościoła, Założyciel Zgromadzenia Redemptorystów

––––––––

Rozdział I.

O konieczności modlitwy

Punkt 3.

O wzywaniu Świętych

A. Tu się nasuwa wątpliwość, czy jest koniecznym uciekać się także do pośrednictwa Świętych, aby otrzymać łaski Boże. Co do kwestii, czy jest dozwolone i pożyteczne wzywać Świętych jako pośredników, aby nam przez zasługi Jezusowe wyjednali to, czego my dla swych grzechów nie jesteśmy godni otrzymać, to Kościół św. uczy, że tak; albowiem Sobór Trydencki (1) tak się wyraża: "Dobrą i pożyteczną rzeczą jest wzywać ich pokornie i uciekać się do ich wstawiennictwa i pomocy, aby otrzymać od Boga łaski przez Syna Jego Jezusa Chrystusa". Bezbożny Kalwin potępiał wzywanie Świętych, ale zupełnie niesłusznie. Jeśli bowiem dozwoloną jest i pożyteczną rzeczą wzywać na pomoc Świętych żyjących i prosić ich, by nas wspierali Swymi modłami, jak to czynił prorok Baruch, gdy mówił: "I za nas samych módlcie się do Pana, Boga naszego" (1, 13); a św. Paweł: "Bracia, módlcie się za nas" (1 Tes. 5, 25); jeśli zresztą sam Bóg chciał, by przyjaciele Joba polecali się modlitwom tego męża i przez jego zasługi wyjednywali sobie łaski: "Idźcie do sługi mego Joba... a Job, sługa mój, niech się za was modli; oblicze jego przyjmę" (42, 8). Jeśli wolno – powtarzam – polecać się żywym, czemu by nie było dozwolone wzywać Świętych, którzy się w niebie bliżej Boga znajdują? Nie przynosi to wcale żadnej ujmy czci Bogu należnej, lecz owszem podwaja ją; tak jak króla czci się nie tylko w jego własnej osobie, lecz także w jego dworzanach. Stąd św. Tomasz (2) utrzymuje, że dobrze jest uciekać się do pośrednictwa wielu Świętych, "bo modlitwami wielu czasem się uzyska to, czego by nie wyjednała modlitwa jednego". Lecz może kto zarzuci: Po co prosić Świętych, aby się za nas modlili, kiedy się oni i tak modlą za tych, którzy na to zasługują? Ten sam św. Doktor (3) odpowiada, że niejeden nie zasługiwałby na to, by się Święci za nim wstawiali, ale przez to, że się do Świętego ucieka, staje się godnym tego wstawiennictwa.


B. Teologowie zastanawiają się też nad tym, czy korzystną jest rzeczą polecać się duszom czyśćcowym. Niektórzy, opierając się na powadze św. Tomasza (4) twierdzą, że dusze czyśćcowe nie mogą się za nas modlić. Pisze on bowiem, że ponieważ te dusze oczyszczają się wśród mąk, znajdują się w stanie niższym od nas, a przeto nie należą do tych, którzy się modlą, lecz raczej do tych, za których trzeba się modlić. Lecz wielu innych Doktorów, jak św. Bellarmin (5), Sylwiusz (6), kardynał Gotti (7) i inni utrzymują z bardzo wielkim prawdopodobieństwem, iż należy pobożnie wierzyć, że Bóg im objawia nasze modlitwy, aby się te święte dusze modliły za nas i by w ten sposób zachowywał się ten piękny związek miłości, tj. byśmy się modlili za nie, a one za nas. I nie sprzeciwia się temu (jak mówią Sylwiusz i Gotti), co pisze Doktor Anielski, że dusze czyśćcowe nie należą do stanu modlących się; albowiem co innego jest nie należeć do stanu modlących się, a co innego nie móc się modlić. Prawdą jest, że święte dusze nie należą do stanu modlących się, ponieważ – jak naucza św. Tomasz – z tego powodu, że cierpią, są w niższym stanie od nas i raczej potrzebują naszych modlitw; mimo to w takim stanie mogą się przecież za nas modlić, ponieważ są przyjaciółkami Boga. Jeżeli jakiś ojciec, mimo że kocha czule swego syna, aby go ukarać za jakieś przewinienie, trzymał go w więzieniu, syn nie należy do tych, co mogą prosić za sobą. Ale czemu by nie mógł wstawiać się za innymi? Czemu by nie mógł się spodziewać otrzymać to, o co prosi? Wie przecież, jak go ojciec miłuje! Ponieważ Bóg bardzo kocha dusze czyśćcowe i ponieważ są utwierdzone w łasce, nie ma żadnej przeszkody, która by im nie dozwalała za nas się modlić. Kościół jednak nie zwykł ich wzywać i prosić o przyczynę, ponieważ zazwyczaj nie znają naszych modlitw. Lecz wierzy się pobożnie, – jak było powiedziane – że Pan im objawia nasze prośby; a one wówczas, ponieważ pałają wielką miłością, nie zaniedbują na pewno wstawiać się za nami. Św. Katarzyna Bolońska ilekroć potrzebowała jakiej łaski, uciekała się do dusz czyśćcowych i natychmiast bywała wysłuchana; mówiła nawet, że wiele łask, których nie otrzymała za przyczyną Świętych, uzyskała przez dusze czyśćcowe.

C. Mamy obowiązek modlić się za dusze czyśćcowe.

Lecz tu sobie pozwolę odstąpić od tematu na korzyść tych świętych dusz. Jeżeli chcemy, by nas wspomagały swymi modlitwami, dobrze będzie, gdy i my będziemy się starali wspierać je naszymi modlitwami i uczynkami. Powiedziałem: dobrze będzie, lecz należałoby powiedzieć także, że to jest jednym z obowiązków chrześcijańskich, ponieważ miłość domaga się, byśmy ratowali bliźniego, kiedy potrzebuje koniecznie naszej pomocy, a my możemy mu jej udzielić bez wielkiej trudności. Otóż jasnym jest, że i dusze czyśćcowe zaliczają się do naszych bliźnich. Chociaż bowiem nie ma ich już na tym świecie, to przecież należą do społeczności świętych. Dusze pobożnych zmarłych – pisze św. Augustyn (8) – nie odłączają się od Kościoła. A jeszcze wyraźniej i to odnośnie do naszego tematu zaznacza św. Tomasz, że miłość, jaką winniśmy zmarłym w łasce Bożej, jest rozszerzeniem tej samej miłości, należnej bliźnim żyjącym. I dlatego powinniśmy wedle możności naszej wspierać święte dusze jako naszych bliźnich; a ponieważ znajdują się w większej potrzebie niż inni bliźni, tym większy mamy z tego względu obowiązek wspomagać je.

A w jakiej potrzebie znajdują się ci święci więźniowie! Pewnym jest, że męki ich są niezmierne. Ogień, który je dręczy – mówi św. Augustyn (9) – bardziej się daje we znaki, niż jakakolwiek udręka, jakiej by mógł doznać człowiek w tym życiu. Tego samego zdania jest i św. Tomasz (10). Dodaje on, że ogień czyśćcowy jest ten sam, co w piekle. Taka jest kaźń zmysłów; ale wiele większą kaźnią jest pozbawienie oglądania Boga, jaką Pan doświadcza swe święte oblubienice; nie tylko bowiem miłość przyrodzona, ale i nadprzyrodzona, jaką pałają ku Bogu, prze je z ogromną gwałtownością do połączenia się z ich najwyższym dobrem. Widząc zaś, że winy ich powstrzymują je od tego, doznają tak dotkliwej katuszy, że gdyby mogły umrzeć, skonałyby każdej chwili. Jak twierdzi św. Jan Chryzostom, to pozbawienie oglądania Boga niezmiernie więcej je dręczy, niż kaźń zmysłów. Stąd te święte oblubienice wolałyby ponosić wszelkie inne cierpienia, niż na chwilę być pozbawionymi upragnionego zjednoczenia z Bogiem. Dlatego Doktor Anielski (11) mówi, że męki czyśćcowe przewyższają wszelkie cierpienia ziemskie. A Dionizy Kartuz (12) opowiada, że pewien zmarły, wskrzeszony za przyczyną św. Hieronima, powiedział św. Cyrylowi Jerozolimskiemu, iż wielkie cierpienia ziemskie są wytchnieniem i rozkoszą w porównaniu z najmniejszą męką czyśćcową. I dodał, że gdyby jaki człowiek zakosztował tych mąk, wolałby raczej znosić wszystkie katusze, jakich doznawali i będą jeszcze doznawać na ziemi ludzie aż do końca świata, niż cierpieć choć jeden dzień najmniejszą mękę czyśćcową. Stąd wspomniany św. Cyryl (13) pisze, że męki czyśćcowe pod względem dotkliwości są te same, co w piekle; tylko tym się różnią, że nie są wieczne. Zatem męki tych dusz są bardzo wielkie; z drugiej strony same nie mogą sobie pomóc; jak bowiem mówi Job, znajdują się "w łańcuchach i związane są sznurami ubóstwa" (36, 8). Już wprawdzie te święte królowe przeznaczone są do królestwa, lecz nie mogą go objąć, dopóki nie nadejdzie kres ich oczyszczenia; i tak nie mogą sobie dopomóc (przynajmniej dostatecznie, jeślibyśmy mieli przyjąć zdanie tych teologów, którzy utrzymują, że dusze czyśćcowe mogą także swymi modłami wyjednać sobie pewną ulgę) – i uwolnić się z tych więzów, które mają je krępować, dopóki nie spłacą się zupełnie Boskiej sprawiedliwości; tak właśnie powiedział z czyśćca jeden Cysters do zakrystiana swego klasztoru: Wspomagajcie mię, proszę, modlitwami, bo sam nie mogę nic dla siebie otrzymać. Zgadza się to z tym, co pisze św. Bonawentura: (14) Te dusze są tak biedne, że nie mają czym się wypłacić!

Ponieważ zaś pewnym jest, i to nawet według nauki wiary, że możemy przynieść ulgę tym świętym duszom naszymi modlitwami, a zwłaszcza pochwalonymi i używanymi przez Kościół, nie wiem, jak może być bez winy ten, który nie dba, by im dopomóc, przynajmniej swymi modlitwami. Jeśli nas więc nie skłania obowiązek, to niech nas pobudzi radość, jakiej doznaje Pan Jezus, gdy widzi, że staramy się wybawić Jego umiłowane oblubienice i doprowadzić je do nieba. Niech nas zachęci wreszcie zaskarbienie sobie wielkich zasług przez ten wielki akt miłości względem tych świętych dusz; one zaś są niezmiernie wdzięczne i dobrze wiedzą, jakieśmy im wielkie dobrodziejstwo wyświadczyli, przynosząc im ulgę w cierpieniach i wyjednując im naszymi modlitwami przyspieszenie wejścia do chwały; kiedy więc się do niej dostaną, nie przestaną się za nas modlić. A ponieważ Pan przyrzeka Swe miłosierdzie okazującym miłosierdzie bliźnim: "Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią" (Mt. 5, 7), słusznie może się spodziewać swego zbawienia, kto się stara przyjść z pomocą tym świętym duszom tak doświadczonym, a tak drogim Bogu. Kiedy Jonatan wybawił Żydów zwycięstwem, odniesionym nad nieprzyjaciółmi, ojciec jego Saul skazał go na śmierć za to, że wbrew jego zakazowi, zjadł trochę miodu; lecz lud stanął przed królem i rzekł: "A więc umrze Jonatan, który uczynił to wielkie wybawienie Izraela?" (1 Król. 14, 45). Podobnie i my powinniśmy się spodziewać, że jeśli kto z nas swymi modlitwami wybawi jaką duszę z czyśćca i wprowadzi do nieba, ta dusza powie Bogu: Panie, nie dozwól, by miał zginąć ten, który mię wybawił z mąk. A jak Saul darował życie Jonacie dla próśb ludu, tak nie odmówi Bóg zbawienia temu wiernemu dla modlitw owej duszy, Swej oblubienicy. Ponadto św. Augustyn mówi, że którzy więcej nieśli pomocy za życia duszom czyśćcowym, kiedy po śmierci sami się znajdą w czyśćcu, za łaską Bożą więcej doznają pomocy od innych. Zwracam uwagę, że jeśli chodzi o praktykę, wielką przysługą dla dusz czyśćcowych jest wysłuchanie Mszy św. za nie i polecanie ich podczas niej Bogu przez zasługi męki Pana Jezusa w następujący sposób: Ojcze Przedwieczny, oddaję Ci tę ofiarę z Ciała i Krwi Jezusa Chrystusa, w połączeniu z wszystkimi cierpieniami, jakich doznał za życia i przy śmierci; i przez zasługi Jego męki polecam Ci dusze czyśćcowe, a zwłaszcza itd. A jest także wielkim aktem miłości polecać w tym samym czasie dusze wszystkich konających.

D. Czy konieczną jest rzeczą wzywać Świętych?

Co się tu powiedziało o duszach czyśćcowych odnośnie do tego zagadnienia, czy one mogą się za nas modlić lub nie, i czy zatem warto się polecać ich wstawiennictwu lub nie, nie tyczy się na pewno Świętych; jeśli bowiem chodzi o Świętych, to nie można wątpić, że jest niezmiernie pożyteczną rzeczą uciekać się do ich przyczyny. Mówię tu o Świętych, kanonizowanych przez Kościół, a więc o tych, którzy się już cieszą oglądaniem Boga. Gdyby ktoś mniemał, że Kościół w tej rzeczy jest omylny, nie mógłby się wymówić od grzechu albo herezji, jak utrzymują św. Bonawentura, św. Bellarmin i inni, albo przynajmniej od podejrzenia o herezję, jak twierdzą Suarez, Azor, Gotti i inni. Albowiem według nauki Doktora Anielskiego (15) w sprawach kanonizacji Świętych kieruje papieżem nieomylne natchnienie Ducha Świętego.

Lecz wróćmy do postawionego wyżej pytania, czy także jesteśmy obowiązani uciekać się do wstawiennictwa Świętych. Nie chcę się wdawać w rozstrzyganie tego zagadnienia, lecz muszę wyłożyć tu naukę Doktora Anielskiego. Otóż św. Tomasz na wielu miejscach, przytoczonych wyżej, a zwłaszcza w księdze Sentencyj (16) uważa najpierw za rzecz pewną, że każdy obowiązany jest modlić się. Inaczej bowiem – jak twierdzi – nie można otrzymać od Boga łask, potrzebnych do zbawienia, jak tylko przez modlitwę. Następnie na innym miejscu tego samego dzieła (17) Święty stawia właśnie takie pytanie: Czy mamy obowiązek modlić się do Świętych, aby się przyczyniali za nami? I odpowiada w ten sposób (aby można dobrze poznać zdanie Świętego, muszę przytoczyć cały jego tekst): Według Dionizego, taki jest Boski porządek ustanowiony w stworzeniach, aby je przyprowadzały do Boga środki im najbliższe. Zatem ponieważ Święci, którzy są w ojczyźnie, znajdują się najbliżej Boga, porządek prawa Bożego domaga się tego, abyśmy, którzy, zostając w ciele, pielgrzymujemy od Pana, wrócili do Niego za pośrednictwem Świętych; a dzieje to się wówczas, gdy Dobroć Boża przez nich rozlewa Swą łaskę. A ponieważ powrót nasz do Boga powinien odpowiadać zstąpieniu na nas dobrodziejstw Jego, jak za pośrednictwem modlitw Świętych spływają na nas łaski Boże, w ten sposób też i my do Boga powinniśmy wracać, abyśmy znowu za przyczyną Świętych otrzymali Jego dobrodziejstwa. I dlatego to ustanawiamy ich przyczyńcami naszymi do Boga i jakby pośrednikami, kiedy ich prosimy, aby się za nas modlili. Należy zwrócić uwagę na te słowa: Porządek prawa Bożego wymaga, a zwłaszcza należy sobie zapamiętać przedostatnie zdanie: Jak za pośrednictwem modlitw Świętych spływają na nas łaski Boże, w ten sposób też i my powinniśmy do Boga wracać, abyśmy znowu za przyczyną Świętych otrzymali Jego dobrodziejstwa. Tak zatem, według św. Tomasza, porządek prawa Bożego wymaga, byśmy śmiertelnicy zbawiali się za pośrednictwem Świętych, otrzymując przez nich łaski, potrzebne do zbawienia. Doktor Anielski stawia sobie następnie taki zarzut: Zdaje się zbyteczną rzeczą uciekać się do Świętych, bo Bóg jest nieskończenie od nich miłosierniejszy i skłonniejszy do wysłuchania nas. I tak na to odpowiada: Bóg tak rozporządził nie dlatego, jakoby Mu brakowało potęgi, lecz, ponieważ chciał zachować należyty porządek, powszechnie ustanowiony, że działa za pomocą drugich przyczyn.

I opierając się na tej powadze św. Tomasza, kontynuator Tournelego (18) pisze za Sylwiuszem, że chociaż do samego Boga trzeba się modlić jako do sprawcy łask, niemniej przecież obowiązani jesteśmy uciekać się także do pośrednictwa Świętych, aby zachować porządek, ustanowiony odnośnie do naszego zbawienia przez Boga, mianowicie, że niżsi mają się zbawiać, prosząc o pomoc wyższych.

–––––––––––


Św. Alfons Maria Liguori, Doktor Kościoła, Założyciel Zgromadzenia Redemptorystów, O wielkim środku modlitwy do dostąpienia zbawienia i otrzymania od Boga wszystkich łask, jakich pragniemy. Przetłumaczył z włoskiego O. Stanisław Misiaszek, Redemptorysta. Kraków 1930, ss. 26-38.

Przypisy:
(1) Sess. in decr. de inv. ss.

(2) In 4 sent. dist 45. qu. 3. a. 2. ad 2.

(3) Loc. c. ad 5.

(4) 2. 2. q. 83. a. 11. ad 3.

(5) Lib. 2. de purg. c. 15.

(6) In qu. 71. supl. art. 6.

(7) Tom. 3. tr. 14. qu. 4 § 3 in frin.; Less. de iustitia lib. 2. c. 37. dub. 5 cum Syl., Medina etc.

(8) Lib. 20. de civ. Dei, c. 9.

(9) In Ps. 37.

(10) In 4. sent. dist. 21.

(11) In 4. sent. dist. 21. qu. 1. a. qu. 3.

(12) Noviss. l. 4. p. 3. a. 19.

(13) In ep. ad s. Aug.

(14) Serm. de mort.

(15) Quodlib. 9. art. 16. ad 1.

(16) In 4. sen. dist. 15. c. 4. a 1. solut. ad q. 3.

(17) In 4. sent. dist. 45. q. 3. a. 2.

(18) P. 1. de rel. c. 2 de or. a. 4. qu. 1. cum. Syl.