O WIELKIM ŚRODKU MODLITWY
DO DOSTĄPIENIA ZBAWIENIA I OTRZYMANIA
OD BOGA WSZYSTKICH ŁASK, JAKICH PRAGNIEMY
ŚW. ALFONS MARIA LIGUORI
Doktor Kościoła, Założyciel Zgromadzenia
Redemptorystów
––––––––
Rozdział I.
O konieczności modlitwy
Punkt 3.
O wzywaniu Świętych
A. Tu się nasuwa wątpliwość, czy jest koniecznym
uciekać się także do pośrednictwa Świętych, aby otrzymać łaski Boże. Co do
kwestii, czy jest dozwolone i pożyteczne wzywać Świętych jako pośredników, aby
nam przez zasługi Jezusowe wyjednali to, czego my dla swych grzechów nie
jesteśmy godni otrzymać, to Kościół św. uczy, że tak; albowiem Sobór Trydencki (1) tak się wyraża: "Dobrą i pożyteczną rzeczą
jest wzywać ich pokornie i uciekać się do ich wstawiennictwa i pomocy, aby
otrzymać od Boga łaski przez Syna Jego Jezusa Chrystusa". Bezbożny
Kalwin potępiał wzywanie Świętych, ale zupełnie niesłusznie. Jeśli bowiem
dozwoloną jest i pożyteczną rzeczą wzywać na pomoc Świętych żyjących i prosić
ich, by nas wspierali Swymi modłami, jak to czynił prorok Baruch, gdy mówił:
"I za nas samych módlcie się do Pana, Boga naszego" (1, 13); a
św. Paweł: "Bracia, módlcie się za nas" (1 Tes. 5, 25); jeśli
zresztą sam Bóg chciał, by przyjaciele Joba polecali się modlitwom tego męża i
przez jego zasługi wyjednywali sobie łaski: "Idźcie do sługi mego
Joba... a Job, sługa mój, niech się za was modli; oblicze jego przyjmę"
(42, 8). Jeśli wolno – powtarzam – polecać się żywym, czemu by nie było
dozwolone wzywać Świętych, którzy się w niebie bliżej Boga znajdują? Nie
przynosi to wcale żadnej ujmy czci Bogu należnej, lecz owszem podwaja ją; tak
jak króla czci się nie tylko w jego własnej osobie, lecz także w jego
dworzanach. Stąd św. Tomasz (2)
utrzymuje, że dobrze jest uciekać się do pośrednictwa wielu Świętych, "bo
modlitwami wielu czasem się uzyska to, czego by nie wyjednała modlitwa jednego".
Lecz może kto zarzuci: Po co prosić Świętych, aby się za nas modlili, kiedy się
oni i tak modlą za tych, którzy na to zasługują? Ten sam św. Doktor (3) odpowiada, że niejeden nie zasługiwałby na to, by się
Święci za nim wstawiali, ale przez to, że się do Świętego ucieka, staje się
godnym tego wstawiennictwa.
B. Teologowie zastanawiają się też nad tym, czy
korzystną jest rzeczą polecać się duszom czyśćcowym. Niektórzy, opierając
się na powadze św. Tomasza (4) twierdzą,
że dusze czyśćcowe nie mogą się za nas modlić. Pisze on bowiem, że ponieważ te
dusze oczyszczają się wśród mąk, znajdują się w stanie niższym od nas, a przeto
nie należą do tych, którzy się modlą, lecz raczej do tych, za których trzeba
się modlić. Lecz wielu innych Doktorów, jak św. Bellarmin (5), Sylwiusz (6), kardynał
Gotti (7) i inni utrzymują z bardzo
wielkim prawdopodobieństwem, iż należy pobożnie wierzyć, że Bóg im objawia
nasze modlitwy, aby się te święte dusze modliły za nas i by w ten sposób
zachowywał się ten piękny związek miłości, tj. byśmy się modlili za nie, a one
za nas. I nie sprzeciwia się temu (jak mówią Sylwiusz i Gotti), co pisze Doktor
Anielski, że dusze czyśćcowe nie należą do stanu modlących się; albowiem co
innego jest nie należeć do stanu modlących się, a co innego nie móc się modlić.
Prawdą jest, że święte dusze nie należą do stanu modlących się, ponieważ – jak
naucza św. Tomasz – z tego powodu, że cierpią, są w niższym stanie od nas i raczej
potrzebują naszych modlitw; mimo to w takim stanie mogą się przecież za nas
modlić, ponieważ są przyjaciółkami Boga. Jeżeli jakiś ojciec, mimo że kocha
czule swego syna, aby go ukarać za jakieś przewinienie, trzymał go w więzieniu,
syn nie należy do tych, co mogą prosić za sobą. Ale czemu by nie mógł wstawiać
się za innymi? Czemu by nie mógł się spodziewać otrzymać to, o co prosi? Wie
przecież, jak go ojciec miłuje! Ponieważ Bóg bardzo kocha dusze czyśćcowe i
ponieważ są utwierdzone w łasce, nie ma żadnej przeszkody, która by im nie
dozwalała za nas się modlić. Kościół jednak nie zwykł ich wzywać i prosić o
przyczynę, ponieważ zazwyczaj nie znają naszych modlitw. Lecz wierzy się pobożnie,
– jak było powiedziane – że Pan im objawia nasze prośby; a one wówczas,
ponieważ pałają wielką miłością, nie zaniedbują na pewno wstawiać się za nami.
Św. Katarzyna Bolońska ilekroć potrzebowała jakiej łaski, uciekała się do dusz
czyśćcowych i natychmiast bywała wysłuchana; mówiła nawet, że wiele łask,
których nie otrzymała za przyczyną Świętych, uzyskała przez dusze czyśćcowe.
C. Mamy obowiązek modlić się za dusze czyśćcowe.
Lecz tu sobie pozwolę odstąpić od tematu na korzyść
tych świętych dusz. Jeżeli chcemy, by nas wspomagały swymi modlitwami, dobrze będzie,
gdy i my będziemy się starali wspierać je naszymi modlitwami i uczynkami.
Powiedziałem: dobrze będzie, lecz należałoby powiedzieć także, że to
jest jednym z obowiązków chrześcijańskich, ponieważ miłość domaga się, byśmy
ratowali bliźniego, kiedy potrzebuje koniecznie naszej pomocy, a my możemy mu
jej udzielić bez wielkiej trudności. Otóż jasnym jest, że i dusze czyśćcowe
zaliczają się do naszych bliźnich. Chociaż bowiem nie ma ich już na tym
świecie, to przecież należą do społeczności świętych. Dusze pobożnych zmarłych
– pisze św. Augustyn (8) – nie odłączają
się od Kościoła. A jeszcze wyraźniej i to odnośnie do naszego tematu zaznacza
św. Tomasz, że miłość, jaką winniśmy zmarłym w łasce Bożej, jest rozszerzeniem
tej samej miłości, należnej bliźnim żyjącym. I dlatego powinniśmy wedle
możności naszej wspierać święte dusze jako naszych bliźnich; a ponieważ
znajdują się w większej potrzebie niż inni bliźni, tym większy mamy z tego
względu obowiązek wspomagać je.
A w jakiej potrzebie znajdują się ci święci więźniowie!
Pewnym jest, że męki ich są niezmierne. Ogień, który je dręczy – mówi św.
Augustyn (9) – bardziej się daje we znaki,
niż jakakolwiek udręka, jakiej by mógł doznać człowiek w tym życiu. Tego samego
zdania jest i św. Tomasz (10). Dodaje on,
że ogień czyśćcowy jest ten sam, co w piekle. Taka jest kaźń zmysłów; ale wiele
większą kaźnią jest pozbawienie oglądania Boga, jaką Pan doświadcza swe święte
oblubienice; nie tylko bowiem miłość przyrodzona, ale i nadprzyrodzona, jaką
pałają ku Bogu, prze je z ogromną gwałtownością do połączenia się z ich
najwyższym dobrem. Widząc zaś, że winy ich powstrzymują je od tego, doznają tak
dotkliwej katuszy, że gdyby mogły umrzeć, skonałyby każdej chwili. Jak twierdzi
św. Jan Chryzostom, to pozbawienie oglądania Boga niezmiernie więcej je dręczy,
niż kaźń zmysłów. Stąd te święte oblubienice wolałyby ponosić wszelkie inne
cierpienia, niż na chwilę być pozbawionymi upragnionego zjednoczenia z Bogiem.
Dlatego Doktor Anielski (11) mówi, że
męki czyśćcowe przewyższają wszelkie cierpienia ziemskie. A Dionizy Kartuz (12) opowiada, że pewien zmarły, wskrzeszony za przyczyną
św. Hieronima, powiedział św. Cyrylowi Jerozolimskiemu, iż wielkie cierpienia
ziemskie są wytchnieniem i rozkoszą w porównaniu z najmniejszą męką czyśćcową.
I dodał, że gdyby jaki człowiek zakosztował tych mąk, wolałby raczej znosić
wszystkie katusze, jakich doznawali i będą jeszcze doznawać na ziemi ludzie aż
do końca świata, niż cierpieć choć jeden dzień najmniejszą mękę czyśćcową. Stąd
wspomniany św. Cyryl (13) pisze, że męki
czyśćcowe pod względem dotkliwości są te same, co w piekle; tylko tym się
różnią, że nie są wieczne. Zatem męki tych dusz są bardzo wielkie; z drugiej
strony same nie mogą sobie pomóc; jak bowiem mówi Job, znajdują się "w
łańcuchach i związane są sznurami ubóstwa" (36, 8). Już wprawdzie te
święte królowe przeznaczone są do królestwa, lecz nie mogą go objąć, dopóki nie
nadejdzie kres ich oczyszczenia; i tak nie mogą sobie dopomóc (przynajmniej
dostatecznie, jeślibyśmy mieli przyjąć zdanie tych teologów, którzy utrzymują,
że dusze czyśćcowe mogą także swymi modłami wyjednać sobie pewną ulgę) – i
uwolnić się z tych więzów, które mają je krępować, dopóki nie spłacą się
zupełnie Boskiej sprawiedliwości; tak właśnie powiedział z czyśćca jeden
Cysters do zakrystiana swego klasztoru: Wspomagajcie mię, proszę, modlitwami,
bo sam nie mogę nic dla siebie otrzymać. Zgadza się to z tym, co pisze św.
Bonawentura: (14) Te dusze są tak biedne,
że nie mają czym się wypłacić!
Ponieważ zaś pewnym jest, i to nawet według nauki
wiary, że możemy przynieść ulgę tym świętym duszom naszymi modlitwami, a
zwłaszcza pochwalonymi i używanymi przez Kościół, nie wiem, jak może być bez
winy ten, który nie dba, by im dopomóc, przynajmniej swymi modlitwami. Jeśli
nas więc nie skłania obowiązek, to niech nas pobudzi radość, jakiej doznaje Pan
Jezus, gdy widzi, że staramy się wybawić Jego umiłowane oblubienice i
doprowadzić je do nieba. Niech nas zachęci wreszcie zaskarbienie sobie wielkich
zasług przez ten wielki akt miłości względem tych świętych dusz; one zaś są
niezmiernie wdzięczne i dobrze wiedzą, jakieśmy im wielkie dobrodziejstwo
wyświadczyli, przynosząc im ulgę w cierpieniach i wyjednując im naszymi
modlitwami przyspieszenie wejścia do chwały; kiedy więc się do niej dostaną,
nie przestaną się za nas modlić. A ponieważ Pan przyrzeka Swe miłosierdzie okazującym
miłosierdzie bliźnim: "Błogosławieni miłosierni, albowiem oni
miłosierdzia dostąpią" (Mt. 5, 7), słusznie może się spodziewać swego
zbawienia, kto się stara przyjść z pomocą tym świętym duszom tak doświadczonym,
a tak drogim Bogu. Kiedy Jonatan wybawił Żydów zwycięstwem, odniesionym nad nieprzyjaciółmi,
ojciec jego Saul skazał go na śmierć za to, że wbrew jego zakazowi, zjadł
trochę miodu; lecz lud stanął przed królem i rzekł: "A więc umrze
Jonatan, który uczynił to wielkie wybawienie Izraela?" (1 Król. 14,
45). Podobnie i my powinniśmy się spodziewać, że jeśli kto z nas swymi
modlitwami wybawi jaką duszę z czyśćca i wprowadzi do nieba, ta dusza powie
Bogu: Panie, nie dozwól, by miał zginąć ten, który mię wybawił z mąk. A jak
Saul darował życie Jonacie dla próśb ludu, tak nie odmówi Bóg zbawienia temu
wiernemu dla modlitw owej duszy, Swej oblubienicy. Ponadto św. Augustyn mówi,
że którzy więcej nieśli pomocy za życia duszom czyśćcowym, kiedy po śmierci
sami się znajdą w czyśćcu, za łaską Bożą więcej doznają pomocy od innych.
Zwracam uwagę, że jeśli chodzi o praktykę, wielką przysługą dla dusz czyśćcowych
jest wysłuchanie Mszy św. za nie i polecanie ich podczas niej Bogu przez
zasługi męki Pana Jezusa w następujący sposób: Ojcze Przedwieczny, oddaję Ci
tę ofiarę z Ciała i Krwi Jezusa Chrystusa, w połączeniu z wszystkimi
cierpieniami, jakich doznał za życia i przy śmierci; i przez zasługi Jego męki
polecam Ci dusze czyśćcowe, a zwłaszcza itd. A jest także wielkim aktem
miłości polecać w tym samym czasie dusze wszystkich konających.
D. Czy konieczną jest rzeczą wzywać Świętych?
Co się tu powiedziało o duszach czyśćcowych odnośnie
do tego zagadnienia, czy one mogą się za nas modlić lub nie, i czy zatem warto
się polecać ich wstawiennictwu lub nie, nie tyczy się na pewno Świętych; jeśli
bowiem chodzi o Świętych, to nie można wątpić, że jest niezmiernie pożyteczną
rzeczą uciekać się do ich przyczyny. Mówię tu o Świętych, kanonizowanych przez
Kościół, a więc o tych, którzy się już cieszą oglądaniem Boga. Gdyby ktoś
mniemał, że Kościół w tej rzeczy jest omylny, nie mógłby się wymówić od grzechu
albo herezji, jak utrzymują św. Bonawentura, św. Bellarmin i inni, albo
przynajmniej od podejrzenia o herezję, jak twierdzą Suarez, Azor, Gotti i
inni. Albowiem według nauki Doktora Anielskiego (15) w sprawach kanonizacji Świętych kieruje papieżem
nieomylne natchnienie Ducha Świętego.
Lecz wróćmy do postawionego wyżej pytania, czy także
jesteśmy obowiązani uciekać się do wstawiennictwa Świętych. Nie chcę się wdawać
w rozstrzyganie tego zagadnienia, lecz muszę wyłożyć tu naukę Doktora
Anielskiego. Otóż św. Tomasz na wielu miejscach, przytoczonych wyżej, a
zwłaszcza w księdze Sentencyj (16) uważa
najpierw za rzecz pewną, że każdy obowiązany jest modlić się. Inaczej bowiem –
jak twierdzi – nie można otrzymać od Boga łask, potrzebnych do zbawienia, jak
tylko przez modlitwę. Następnie na innym miejscu tego samego dzieła (17) Święty stawia właśnie takie pytanie: Czy mamy
obowiązek modlić się do Świętych, aby się przyczyniali za nami? I odpowiada
w ten sposób (aby można dobrze poznać zdanie Świętego, muszę przytoczyć cały
jego tekst): Według Dionizego, taki jest Boski porządek ustanowiony w
stworzeniach, aby je przyprowadzały do Boga środki im najbliższe. Zatem
ponieważ Święci, którzy są w ojczyźnie, znajdują się najbliżej Boga, porządek
prawa Bożego domaga się tego, abyśmy, którzy, zostając w ciele, pielgrzymujemy od
Pana, wrócili do Niego za pośrednictwem Świętych; a dzieje to się wówczas, gdy
Dobroć Boża przez nich rozlewa Swą łaskę. A ponieważ powrót nasz do Boga
powinien odpowiadać zstąpieniu na nas dobrodziejstw Jego, jak za pośrednictwem
modlitw Świętych spływają na nas łaski Boże, w ten sposób też i my do Boga
powinniśmy wracać, abyśmy znowu za przyczyną Świętych otrzymali Jego
dobrodziejstwa. I dlatego to ustanawiamy ich przyczyńcami naszymi do Boga i
jakby pośrednikami, kiedy ich prosimy, aby się za nas modlili. Należy
zwrócić uwagę na te słowa: Porządek prawa Bożego wymaga, a zwłaszcza
należy sobie zapamiętać przedostatnie zdanie: Jak za pośrednictwem modlitw
Świętych spływają na nas łaski Boże, w ten sposób też i my powinniśmy do Boga
wracać, abyśmy znowu za przyczyną Świętych otrzymali Jego dobrodziejstwa.
Tak zatem, według św. Tomasza, porządek prawa Bożego wymaga, byśmy śmiertelnicy
zbawiali się za pośrednictwem Świętych, otrzymując przez nich łaski, potrzebne
do zbawienia. Doktor Anielski stawia sobie następnie taki zarzut: Zdaje się
zbyteczną rzeczą uciekać się do Świętych, bo Bóg jest nieskończenie od nich
miłosierniejszy i skłonniejszy do wysłuchania nas. I tak na to odpowiada: Bóg
tak rozporządził nie dlatego, jakoby Mu brakowało potęgi, lecz, ponieważ chciał
zachować należyty porządek, powszechnie ustanowiony, że działa za pomocą
drugich przyczyn.
I opierając się na tej powadze św. Tomasza, kontynuator
Tournelego (18) pisze za Sylwiuszem, że
chociaż do samego Boga trzeba się modlić jako do sprawcy łask, niemniej
przecież obowiązani jesteśmy uciekać się także do pośrednictwa Świętych, aby
zachować porządek, ustanowiony odnośnie do naszego zbawienia przez Boga,
mianowicie, że niżsi mają się zbawiać, prosząc o pomoc wyższych.
–––––––––––
Św.
Alfons Maria Liguori, Doktor Kościoła, Założyciel Zgromadzenia Redemptorystów, O
wielkim środku modlitwy do dostąpienia zbawienia i otrzymania od Boga
wszystkich łask, jakich pragniemy. Przetłumaczył z włoskiego O. Stanisław
Misiaszek, Redemptorysta. Kraków 1930, ss. 26-38.
Przypisy:
(1) Sess. in decr. de inv. ss.
(2) In 4 sent. dist 45. qu. 3. a. 2. ad 2.
(3) Loc. c. ad 5.
(4) 2. 2. q. 83. a. 11. ad 3.
(5) Lib. 2. de purg. c. 15.
(6) In qu. 71. supl. art. 6.
(7) Tom. 3. tr. 14. qu. 4 § 3 in frin.; Less. de iustitia lib.
2. c. 37. dub. 5 cum Syl., Medina etc.
(8) Lib. 20. de civ. Dei, c. 9.
(9) In Ps. 37.
(10) In 4. sent. dist. 21.
(11) In 4. sent. dist. 21. qu. 1. a. qu. 3.
(12) Noviss. l. 4. p. 3. a. 19.
(13) In ep. ad s. Aug.
(14) Serm. de mort.
(15) Quodlib. 9. art. 16. ad 1.
(16) In 4. sen. dist. 15. c. 4. a 1. solut. ad q. 3.
(17) In 4. sent. dist. 45. q. 3. a. 2.
(18) P. 1. de rel. c. 2 de or. a. 4. qu. 1. cum. Syl.