BULLA KANONIZACYJNA ŚW. STANISŁAWA (a)
PAPIEŻ INNOCENTY IV
BULLA KANONIZACYJNA ŚW. STANISŁAWA,
OGŁOSZONA PRZEZ PAPIEŻA INNOCENTEGO IV
W DNIU 18 WRZEŚNIA 1253 R. P. W ASYŻU (1)
INNOCENTY BISKUP SŁUGA SŁUG BOŻYCH. Wielebnym braciom,
Patriarchom, Arcybiskupom, Biskupom, i ukochanym synom Opatom, Przeorom, Dziekanom,
Archidiakonom, Archiprezbiterom, oraz innym Prałatom, do których niniejszy
list dojdzie, pozdrowienie i Apostolskie Błogosławieństwo.
Po zdjęciu z oczu pogan, ongiś, zasłony błędu i
ustąpieniu z ich serc mrożącej zimy niewiary, nastała urocza wiosna, strojna
porywającym pięknem wonnego kwiecia.
Kościół wpierw pusty i niepłodny wypełnił się rodzącym
się mu potomstwem odznaczającym się pobożnością i opasanym zbroją męstwa,
które jak wiosenne kwiaty rozsiewało wokół siebie miłą woń cnót, a za Bożą
pomocą pomnażało zasoby owoców uczciwości.
I tak rozrosły się niezliczone zastępy jego synów, a
namioty jego pokryły ziemię od morza do morza. Rozległ się głos synogarlicy,
głos żalu i boleści, a dzika okrutność tyranów, złagodzona, przemieniła się cudownie
na łzy pokuty, gdy, za przyczyną Tego, który niepojęty jest w swoich dziełach,
skazała na zatratę pogańskie bożyszcza.
Niech się raduje więc z tego Kościół, który
odrzuciwszy hańbę niepłodności, wydawać począł żyzne i zbawienne plony, czym
przystrojony, zaślubił Tego, który zanim go wybrał spośród narodów, zostawił go
samotnym.
Niechaj się cieszy; a wygnanej z ziemskiej Jerozolimy
przeciwniczce swej – Synagodze – która powodem była przykrej niepłodności,
niechaj dobitnie oświadczy, że liczba jego potomstwa wypełniła już wyrwy w
murach niebieskiej Jerozolimy i że wyludnione przybytki, opuszczone przez
dawnych mieszkańców, sławnymi się znowu stały dzięki powszechnej obecności
całego i szczęśliwie odbudowanego Kościoła.
A jednak w zbytnim upojeniu radości, aby nikt, na tym
padole nieszczęść i śmierci, nie zakładał sobie trwałego pokoju, życie bowiem
ciągłą jest żołnierką i bojowaniem na ziemi z przeciwnymi obozami i ciągle
wojną grożącym przeciwnikiem, i aby rzeczony Kościół, który jest matką
wszystkich wiernych, nie zapomniał swej macierzyńskiej doli, ale doświadczał
ciągle zwykłych boleści rodzących matek, – powstają nań niekiedy burze i
przeciwności, jak to się jawnie okazało w męczeństwie św. Stanisława, Biskupa
Krakowskiego, którego zasługami rzeczony Kościół jaśnieje.
Tenże bowiem Stanisław, przez Boga godnie powołany do
sprawowania pasterskiego urzędu, z roztropnością czuwał nad powierzoną swej
pieczy owczarnią i wcześnie też wykrył grożące jej od nieprzyjaciół niebezpieczeństwa
i uprzedził niecne zamiary złośliwych ludzi, a dostrzegłszy szatańskie sidła,
usiłował je zręcznie pozrywać.
W trosce o swą owczarnię, już od zarania serce jej
własne oddał. A kiedykolwiek spostrzegł którą z owieczek swych ciężko upadłą,
natychmiast, podając pierś macierzyńskiej pociechy, tak doświadczoną podtrzymać
się starał; te zaś, które widział prostymi kroczące drogami, piersią nadziei
umacniał, – a tak, ludowi swemu, który mimo to częściej utykał, aniżeli dobrze
się sprawował, pewnymi znakami okazywał się być męczennikiem.
Dlatego też z bólem serca patrzał, jak król Polski
Bolesław, oddany namiętnościom, ulegał ślepej ponęcie zmysłowych przyjemności
i idąc za niechlubnymi upodobaniami, ciało swe wyniszczał nieludzką hańbą;
karmiącym zaś matkom, zabrawszy im z łona ich własne dzieci, szczenięta do
piersi przysadzać kazał.
Biskup, aby przez swe milczenie nie zdawał się pobłażać
tak haniebnym występkom, i gdy ojcowskim napomnieniem nie zdołał odwieść go od
tych bezwstydnych wykroczeń, po głębokim namyśle i w duchu łagodności dobył
Piotrowego miecza, wierząc, że mieczem tym dosięgnięty przestępca zwróci się z
pokorą i skruchą do karzącego go, a Pana Zastępów w prochu pokuty błagać będzie
o przebaczenie.
Król jednak w zatwardziałym swym sercu wzgardził
zbawiennym lekarstwem, i brzydząc się karą napomnienia, a młot tak potężny za
nic poczytując sobie, nie tylko że nie mając chęci na pokutę, nie zmienił
swego postępowania, ale nadto ku większemu potępieniu swemu, rozsierdzony,
sługom swym kazał, by nie bacząc na stan, czas i miejsce, odzianego w
pontyfikalne szaty Biskupa przy ołtarzu napadli i na najsroższe wydali katusze.
Ale oni ilekroć rzucali się na niego, tylekroć na
ziemię padali skruszeni i zajadłości wyzbyci.
Wtedy sam król, dogadzając własnej srogości tyrana,
świętokradzką podniósł na biskupa rękę; małżonka z łona oblubienicy – pasterza
spośród owczarni porywa; ojca w objęciach córki, syna we wnętrznościach matki
zabija.
Uniesiony nadto zwierzęcą okrutnością, niestety, nawet
ciało zabitego w kawałki siekać każe, jak gdyby każdy z członków skazując na
oddzielną karę.
Lecz Ten, u którego cierpliwość biednych nie ginie na
wieki, nie tylko te części świętego ciała płomiennym otoczył światłem, ale
nadto tak je połączył, że żadnego na nim nie zostawiły śladu blizny. A zachowując
je przed dziką zwierzyną, orły swe postawił na straży.
Tak więc Stanisław, dopełniwszy dla sprawiedliwości
gorzki kielich męki, gdy według zamierzeń tyrana miał być za zupełnie
zgładzonego uważany, oto jak ranne słońce i jak żar południa zajaśniał na
niebokręgu.
Dlatego też wielu do niego w potrzebach swych pobożnie
uciekać się poczęło.
On sam, w ziemi pochowany, śpi snem spokojnym – i
spoczywa, i nie masz, kto by go na nowo przerazić zdołał.
I nie dziw; albowiem ozdobiony koroną zaszczytów i
chwały, zamieszkuje to miasto, gdzie pobyt bezpieczny a lud bez żalów. Miasto,
które jest ojczyzną, w której to tylko się znajduje, co rozkosz przynosi.
Lecz, żeby Kościół walczący, w żalu po stracie takiego
i tak wielkiego Patrona w sposób tak okrutny wydartego sobie, płaczu
bezustannymi nie zalewał się łzami, gdyby nie był często zraszany ze źródeł
dobrodziejstw, oto chwalebny w swych świętych, Pan pragnął jawnymi znakami
okazać pełnię chwały tego Ojca, a wyczekującemu Kościołowi zapewnić środki pokrzepienia,
i sprawił, że tylu i tak głośnymi zajaśniał cudami, o których my i bracia nasi
przekonani zupełnie, jak należało przez pewnych i wiarogodnych świadków,
uznaliśmy, że godzi się wzywać go tak jak innych świętych o pomoc i
wstawiennictwo za nami. Albowiem ręka Pańska na wezwanie jego imienia przywraca
bez zwłoki życie zmarłym, wzrok ślepym, słuch głuchym, mowę niemym, chód
chromym, zdrowie porażonym, a pokój ciała opętanym przez czarta, wypędzając z
nich nieczystego ducha.
Dlatego też, ażeby ukrytą nie została niebezpiecznie
pod korcem tak jasno gorejąca pochodnia, którą tenże Pan tylu nadzwyczajnymi
znakami nakazał słusznie ze czcią na świeczniku Kościoła postawić, zwłaszcza,
że jasność jej rozpędza ciemności tych, którzy Boga nie znają, tłumi przewrotne
nauki odszczepieńców, a pomnaża zbawienną wiarę w sercach prawych wyznawców:
My, zasięgnąwszy zdania naszych braci oraz prałatów na teraz przy Stolicy
Apostolskiej obecnych, uchwaliliśmy rzeczonego świętego Stanisława Biskupa ze
czcią w poczet świętych zapisać.
Stąd też Powszechności waszej niniejszym Apostolskim
listem jak najusilniej polecamy i nakazujemy, abyście w dzień 8 maja, jako w
rocznicę tego dnia, w którym on od więzów śmierci uwolniony, przeszedł do życia
wiecznego i przybytku niebieskiej szczęśliwości, obchodzili jego święto tak,
jak tego wymagają cudowne jego i wielkie zasługi, i abyście zalecali je uroczyście
obchodzić: ażeby wam za jego przyczyną dostał się w udziale ten skarb
niebieski, który on za łaską Chrystusa Pana, jak widzimy, otrzymał, i którego
posiadaniem cieszy się na wieki.
Nadto, aby społeczność wiernych mogła, z łaski Bożej i
udzielonej Nam ku temu władzy, uczestniczyć w godach niewidzialnego przybytku,
a zwłaszcza, aby przez otworzenie wiernym przystępu do czcigodnego grobu
pomnożyć cześć i chwałę Najwyższego; wszystkim szczerze pokutującym, po
przystąpieniu do spowiedzi świętej, którzy corocznie w naznaczonym dniu
świątecznym i całej oktawie jego grób nawiedzać będą dla nabożeństwa i celem
uproszenia sobie jego wstawiennictwa, z miłosierdzia Wszechmocnego Boga władzą
Apostolską świętych Piotra i Pawła obdarzeni odpuszczamy z włożonej na nich
pokuty jeden rok i czterdzieści dni; tym zaś, którzy corocznie grób jego
nawiedzą w drugiej oktawie tego święta, dni czterdzieści.
Dan w Asyżu, dnia osiemnastego września. Naszych Papieskich
rządów roku jedenastego.
~~~~~~~~~~~
Cyt. za: Ks. Jan Lisowski, DR ŚW. TEOLOGII, MGR PRAWA KAN., DYPL. ABSOLWENT
SZKOŁY WATYKAŃSKIEJ PALEOGRAFII, ARCHIWISTYKI I DYPLOMATYKI, Kanonizacja
świętego Stanisława w świetle procedury kanonizacyjnej Kościoła dzisiaj i
dawniej. Hosianum. Rzym 1953, ss. 211-216 (Aneks: Dokument I).
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pozwolenie Władzy Duchownej:
NIHIL OBSTAT.
Londini, d. 22 Augusti
a. 1953.
STANISLAUS
BEŁCH
Censor
Deputatus
IMPRIMATUR.
Londini, d. 22
Augusti a. 1953.
LADISLAUS
STANISZEWSKI
Vicarius
Delegatus pro Polonis
in Anglia et
Cambria
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przypisy:
(1) Wydawca
Kodeksu Dyplomatycznego Katedry Krakowskiej św. Wacława Piekosiński umieszcza
bullę kanonizacyjną pod nr. XXXVIII na str. 48, i w nocie na st. 50, podaje,
że znalazł cztery oryginalne bulle kanonizacyjne, z czego dwie w Archiwum
Kapituły Krakowskiej, jedną zaczynającą się od słów: "Arcybiskupowi
Gnieźnieńskiemu i jego Sufraganom pozdrowienie i Apostolskie Błogosławieństwo",
druga zaś jak w podanym tłumaczeniu. Każda z tych bull posiada pieczęć
ołowianą zwisającą na jedwabnym, żółto-pąsowym sznureczku. Wspomina dalej, że
istnieją jeszcze dwa inne oryginały, z których jeden opatrzony podobnie jak
bulle poprzednie; inny zaś oryginał bulli, posiadający ołowianą pieczęć
zwisającą na sznurku konopnym, ma inny wstęp i zakończenie, które poniżej
podajemy:
"INNOCENTY
BISKUP SŁUGA SŁUG BOŻYCH. Umiłowanym synom, mężom szlachetnym Księciom Polskim,
pozdrowienie i Apostolskie Błogosławieństwo............ (następuje tekst
podobnie jak wyżej zaczynający się od: "Po zdjęciu z oczu pogan" aż
do słów: "uchwaliliśmy rzeczonego świętego Stanisława Biskupa ze czcią w
poczet świętych zapisać", po czym następuje następujący tekst:
"Ponieważ zaś rzeczony Błogosławiony Stanisław, jak gdzie
indziej, tak i w waszych stronach okazał się zbawiennym lekarzem dla wielu
niemocą złożonych, i jak tego choroby wymagały, dostarczył skutecznych i
słodyczy pełnych leków, o czym tak uleczeni chorzy, jak i fakty same jawnie świadczą,
dlatego też Szlachetność i Powszechność Waszą usilnie prosimy, napominamy i
zachęcamy, ażebyście, posłuszni słowom Mędrca, zachęcającego do czczenia
lekarza (*), dzień świętego z należną
uroczystością obchodzili, oddając mu zasłużoną cześć, a w ten sposób nie tylko
zachowani byli bez uszczerbku w dobrobycie, jakiego zażywacie, lecz także w
razie grożącej zarazy, od czego niech Bóg zachowa, co jednak zdarzyć się może,
za jego przyczyną byli od niej uwolnieni.
Dan w Asyżu, dnia osiemnastego września. Naszych Papieskich rządów roku
jedenastego".
(*) Tekst
biblijny, na który Papież się powołuje, brzmi: "Czcij lekarza dla potrzeby,
albowiem go Najwyższy stworzył... daj miejsce lekarzowi, albowiem go Pan
stworzył; a niech nie odchodzi od ciebie, bo ci prace jego są potrzebne".
Eklezjastyk, rozdz. 38, w. 1, 12, i w ogóle cały ten rozdział.
(a) Zob. Ks. Piotr Pękalski, Żywot świętego Stanisława
biskupa i męczennika. (Przyp. red. Ultra montes).