Strony

poniedziałek, 8 maja 2017

Papież Innocenty IV - Bulla kanonizacyjna św. Stanisława

 
BULLA KANONIZACYJNA ŚW. STANISŁAWA (a)

PAPIEŻ INNOCENTY IV






BULLA KANONIZACYJNA ŚW. STANISŁAWA,

OGŁOSZONA PRZEZ PAPIEŻA INNOCENTEGO IV


W DNIU 18 WRZEŚNIA 1253 R. P. W ASYŻU (1)



INNOCENTY BISKUP SŁUGA SŁUG BOŻYCH. Wielebnym braciom, Patriarchom, Arcybiskupom, Bi­skupom, i ukochanym synom Opatom, Przeorom, Dzie­kanom, Archidiakonom, Archiprezbiterom, oraz in­nym Prałatom, do których niniejszy list dojdzie, po­zdrowienie i Apostolskie Błogosławieństwo.



Po zdjęciu z oczu pogan, ongiś, zasłony błędu i ustąpieniu z ich serc mrożącej zimy niewiary, nastała urocza wiosna, strojna porywającym pięknem won­nego kwiecia.



Kościół wpierw pusty i niepłodny wypełnił się ro­dzącym się mu potomstwem odznaczającym się pobo­żnością i opasanym zbroją męstwa, które jak wiosen­ne kwiaty rozsiewało wokół siebie miłą woń cnót, a za Bożą pomocą pomnażało zasoby owoców uczciwości.

I tak rozrosły się niezliczone zastępy jego synów, a namioty jego pokryły ziemię od morza do morza. Rozległ się głos synogarlicy, głos żalu i boleści, a dzika okrutność tyranów, złagodzona, przemieniła się cudownie na łzy pokuty, gdy, za przyczyną Tego, który niepojęty jest w swoich dziełach, skazała na zatratę pogańskie bożyszcza.



Niech się raduje więc z tego Kościół, który odrzuciwszy hańbę niepłodności, wydawać począł żyzne i zbawienne plony, czym przystrojony, zaślubił Tego, który zanim go wybrał spośród narodów, zostawił go samotnym.



Niechaj się cieszy; a wygnanej z ziemskiej Jero­zolimy przeciwniczce swej – Synagodze – która powodem była przykrej niepłodności, niechaj dobitnie oświadczy, że liczba jego potomstwa wypełniła już wyrwy w murach niebieskiej Jerozolimy i że wyludnio­ne przybytki, opuszczone przez dawnych mieszkańców, sławnymi się znowu stały dzięki powszechnej obecno­ści całego i szczęśliwie odbudowanego Kościoła.



A jednak w zbytnim upojeniu radości, aby nikt, na tym padole nieszczęść i śmierci, nie zakładał sobie trwałego pokoju, życie bowiem ciągłą jest żołnierką i bojowaniem na ziemi z przeciwnymi obozami i ciągle wojną grożącym przeciwnikiem, i aby rzeczony Ko­ściół, który jest matką wszystkich wiernych, nie zapomniał swej macierzyńskiej doli, ale doświadczał cią­gle zwykłych boleści rodzących matek, – powstają nań niekiedy burze i przeciwności, jak to się jawnie oka­zało w męczeństwie św. Stanisława, Biskupa Krakow­skiego, którego zasługami rzeczony Kościół jaśnieje.



Tenże bowiem Stanisław, przez Boga godnie powo­łany do sprawowania pasterskiego urzędu, z roztro­pnością czuwał nad powierzoną swej pieczy owczarnią i wcześnie też wykrył grożące jej od nieprzyjaciół nie­bezpieczeństwa i uprzedził niecne zamiary złośliwych ludzi, a dostrzegłszy szatańskie sidła, usiłował je zrę­cznie pozrywać.



W trosce o swą owczarnię, już od zarania serce jej własne oddał. A kiedykolwiek spostrzegł którą z owieczek swych ciężko upadłą, natychmiast, podając pierś macierzyńskiej pociechy, tak doświadczoną pod­trzymać się starał; te zaś, które widział prostymi kro­czące drogami, piersią nadziei umacniał, – a tak, ludowi swemu, który mimo to częściej utykał, aniżeli do­brze się sprawował, pewnymi znakami okazywał się być męczennikiem.



Dlatego też z bólem serca patrzał, jak król Polski Bolesław, oddany namiętnościom, ulegał ślepej ponę­cie zmysłowych przyjemności i idąc za niechlubnymi upodobaniami, ciało swe wyniszczał nieludzką hańbą; karmiącym zaś matkom, zabrawszy im z łona ich własne dzieci, szczenięta do piersi przysadzać kazał.



Biskup, aby przez swe milczenie nie zdawał się po­błażać tak haniebnym występkom, i gdy ojcowskim napomnieniem nie zdołał odwieść go od tych bezwstyd­nych wykroczeń, po głębokim namyśle i w duchu ła­godności dobył Piotrowego miecza, wierząc, że mie­czem tym dosięgnięty przestępca zwróci się z pokorą i skruchą do karzącego go, a Pana Zastępów w prochu pokuty błagać będzie o przebaczenie.



Król jednak w zatwardziałym swym sercu wzgar­dził zbawiennym lekarstwem, i brzydząc się karą na­pomnienia, a młot tak potężny za nic poczytując so­bie, nie tylko że nie mając chęci na pokutę, nie zmie­nił swego postępowania, ale nadto ku większemu po­tępieniu swemu, rozsierdzony, sługom swym kazał, by nie bacząc na stan, czas i miejsce, odzianego w pontyfikalne szaty Biskupa przy ołtarzu napadli i na najsroższe wydali katusze.



Ale oni ilekroć rzucali się na niego, tylekroć na ziemię padali skruszeni i zajadłości wyzbyci.



Wtedy sam król, dogadzając własnej srogości ty­rana, świętokradzką podniósł na biskupa rękę; małżonka z łona oblubienicy – pasterza spośród owczarni porywa; ojca w objęciach córki, syna we wnętrzno­ściach matki zabija.



Uniesiony nadto zwierzęcą okrutnością, niestety, nawet ciało zabitego w kawałki siekać każe, jak gdyby każdy z członków skazując na oddzielną karę.



Lecz Ten, u którego cierpliwość biednych nie gi­nie na wieki, nie tylko te części świętego ciała płomiennym otoczył światłem, ale nadto tak je połączył, że żadnego na nim nie zostawiły śladu blizny. A zacho­wując je przed dziką zwierzyną, orły swe postawił na straży.



Tak więc Stanisław, dopełniwszy dla sprawiedli­wości gorzki kielich męki, gdy według zamierzeń tyrana miał być za zupełnie zgładzonego uważany, oto jak ranne słońce i jak żar południa zajaśniał na niebokręgu.



Dlatego też wielu do niego w potrzebach swych pobożnie uciekać się poczęło.



On sam, w ziemi pochowany, śpi snem spokojnym – i spoczywa, i nie masz, kto by go na nowo przerazić zdołał.



I nie dziw; albowiem ozdobiony koroną zaszczy­tów i chwały, zamieszkuje to miasto, gdzie pobyt bez­pieczny a lud bez żalów. Miasto, które jest ojczyzną, w której to tylko się znajduje, co rozkosz przynosi.



Lecz, żeby Kościół walczący, w żalu po stracie ta­kiego i tak wielkiego Patrona w sposób tak okrutny wydartego sobie, płaczu bezustannymi nie zalewał się łzami, gdyby nie był często zraszany ze źródeł dobro­dziejstw, oto chwalebny w swych świętych, Pan pra­gnął jawnymi znakami okazać pełnię chwały tego Oj­ca, a wyczekującemu Kościołowi zapewnić środki po­krzepienia, i sprawił, że tylu i tak głośnymi zajaśniał cudami, o których my i bracia nasi przekonani zupeł­nie, jak należało przez pewnych i wiarogodnych świadków, uznaliśmy, że godzi się wzywać go tak jak innych świętych o pomoc i wstawiennictwo za nami. Albo­wiem ręka Pańska na wezwanie jego imienia przywra­ca bez zwłoki życie zmarłym, wzrok ślepym, słuch głu­chym, mowę niemym, chód chromym, zdrowie pora­żonym, a pokój ciała opętanym przez czarta, wypędza­jąc z nich nieczystego ducha.



Dlatego też, ażeby ukrytą nie została niebezpiecz­nie pod korcem tak jasno gorejąca pochodnia, którą tenże Pan tylu nadzwyczajnymi znakami nakazał słusznie ze czcią na świeczniku Kościoła postawić, zwła­szcza, że jasność jej rozpędza ciemności tych, którzy Boga nie znają, tłumi przewrotne nauki odszczepieńców, a pomnaża zbawienną wiarę w sercach prawych wyznawców: My, zasięgnąwszy zdania naszych bra­ci oraz prałatów na teraz przy Stolicy Apostolskiej obecnych, uchwaliliśmy rzeczonego świętego Stanisła­wa Biskupa ze czcią w poczet świętych zapisać.



Stąd też Powszechności waszej niniejszym Apo­stolskim listem jak najusilniej polecamy i nakazujemy, abyście w dzień 8 maja, jako w rocznicę tego dnia, w którym on od więzów śmierci uwolniony, przeszedł do życia wiecznego i przybytku niebieskiej szczęśliwo­ści, obchodzili jego święto tak, jak tego wymagają cu­downe jego i wielkie zasługi, i abyście zalecali je uro­czyście obchodzić: ażeby wam za jego przyczyną do­stał się w udziale ten skarb niebieski, który on za łaską Chrystusa Pana, jak widzimy, otrzymał, i którego posiadaniem cieszy się na wieki.



Nadto, aby społeczność wiernych mogła, z łaski Bożej i udzielonej Nam ku temu władzy, uczestniczyć w godach niewidzialnego przybytku, a zwłaszcza, aby przez otworzenie wiernym przystępu do czcigodnego grobu pomnożyć cześć i chwałę Najwyższego; wszyst­kim szczerze pokutującym, po przystąpieniu do spo­wiedzi świętej, którzy corocznie w naznaczonym dniu świątecznym i całej oktawie jego grób nawiedzać bę­dą dla nabożeństwa i celem uproszenia sobie jego wstawiennictwa, z miłosierdzia Wszechmocnego Boga władzą Apostolską świętych Piotra i Pawła obdarzeni odpuszczamy z włożonej na nich pokuty jeden rok i czterdzieści dni; tym zaś, którzy corocznie grób jego nawiedzą w drugiej oktawie tego święta, dni czter­dzieści.



Dan w Asyżu, dnia osiemnastego września. Na­szych Papieskich rządów roku jedenastego.



~~~~~~~~~~~





Cyt. za: Ks. Jan Lisowski, DR ŚW. TEOLOGII, MGR PRAWA KAN., DYPL. ABSOLWENT SZKOŁY WATYKAŃSKIEJ PALEOGRAFII, ARCHIWISTYKI I DYPLOMATYKI, Kanonizacja świętego Stanisława w świetle procedury kanonizacyjnej Kościoła dzisiaj i dawniej. Hosianum. Rzym 1953, ss. 211-216 (Aneks: Dokument I).



-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pozwolenie Władzy Duchownej:

NIHIL OBSTAT.
Londini, d. 22 Augusti a. 1953.

STANISLAUS BEŁCH
Censor Deputatus


IMPRIMATUR.
Londini, d. 22 Augusti a. 1953.

LADISLAUS STANISZEWSKI
Vicarius Delegatus pro Polonis
in Anglia et Cambria
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Przypisy:


(1) Wydawca Kodeksu Dyplomatycznego Katedry Krakowskiej św. Wacława Piekosiński umieszcza bul­lę kanonizacyjną pod nr. XXXVIII na str. 48, i w nocie na st. 50, podaje, że znalazł cztery oryginalne bulle kanonizacyjne, z czego dwie w Archiwum Kapituły Krakowskiej, jedną zaczynającą się od słów: "Arcy­biskupowi Gnieźnieńskiemu i jego Sufraganom poz­drowienie i Apostolskie Błogosławieństwo", druga zaś jak w podanym tłumaczeniu. Każda z tych bull po­siada pieczęć ołowianą zwisającą na jedwabnym, żółto-pąsowym sznureczku. Wspomina dalej, że istnieją jeszcze dwa inne oryginały, z których jeden opatrzony podobnie jak bulle poprzednie; inny zaś oryginał bul­li, posiadający ołowianą pieczęć zwisającą na sznurku konopnym, ma inny wstęp i zakończenie, które po­niżej podajemy:



"INNOCENTY BISKUP SŁUGA SŁUG BOŻYCH. Umiłowanym synom, mężom szlachetnym Księciom Polskim, pozdrowienie i Apostolskie Błogosławieńst­wo............ (następuje tekst podobnie jak wyżej za­czynający się od: "Po zdjęciu z oczu pogan" aż do słów: "uchwaliliśmy rzeczonego świętego Stanisława Biskupa ze czcią w poczet świętych zapisać", po czym na­stępuje następujący tekst:



"Ponieważ zaś rzeczony Błogosławiony Stani­sław, jak gdzie indziej, tak i w waszych stronach okazał się zbawiennym lekarzem dla wielu niemocą złożonych, i jak tego choroby wymagały, dostar­czył skutecznych i słodyczy pełnych leków, o czym tak uleczeni chorzy, jak i fakty same jawnie świa­dczą, dlatego też Szlachetność i Powszechność Waszą usilnie prosimy, napominamy i zachęcamy, ażebyście, posłuszni słowom Mędrca, zachęcają­cego do czczenia lekarza (*), dzień świętego z na­leżną uroczystością obchodzili, oddając mu zasłu­żoną cześć, a w ten sposób nie tylko zachowani byli bez uszczerbku w dobrobycie, jakiego zażywa­cie, lecz także w razie grożącej zarazy, od czego niech Bóg zachowa, co jednak zdarzyć się może, za jego przyczyną byli od niej uwolnieni.

           

Dan w Asyżu, dnia osiemnastego września. Naszych Papieskich rządów roku jedenastego".



(*) Tekst biblijny, na który Papież się powołuje, brzmi: "Czcij lekarza dla potrzeby, albowiem go Naj­wyższy stworzył... daj miejsce lekarzowi, albowiem go Pan stworzył; a niech nie odchodzi od ciebie, bo ci prace jego są potrzebne". Eklezjastyk, rozdz. 38, w. 1, 12, i w ogóle cały ten rozdział.



(a) Zob. Ks. Piotr Pękalski, Żywot świętego Stanisława biskupa i męczennika. (Przyp. red. Ultra montes).