Dwóch
całkiem od siebie różnych ludzi stawia nam przed oczy dzisiejsza Ewangelia
święta: jednego sprawiedliwego, ale pysznego, drugiego grzesznego, ale
pokornego. Sprawiedliwość pysznego na nic się nie przydała, gdy tymczasem
pokora grzesznego zjednała mu przebaczenie. Dlaczego tak jest, poznamy to z
bliższego rozpatrzenia tej Ewangelii.
Co Pan Jezus zganił w modlącym się faryzeuszu? Czy
posty jego, czy inne dobre uczynki? Nie, ale pyszne przechwalanie się w obliczu
Boga. Cztery są rodzaje pychy. Pierwszy, gdy kto myśli, że co dobrego ma sam od
siebie: Co masz, czegoś nie wziął od Boga? A jeśliżeś wziął, czemu
się chlubisz, jakobyś nie wziął? (I Kor. IV, 7). Drugi, gdy kto wierzy, że
wszystko dobre ma od Boga, ale mniema, że mu to Bóg daje dla godności i dla
zasług Jego. Tak myśleć, jest to sprzeciwiać się słowom Pawła św., który mówi: Z
łaski Bożej jestem tym, com jest (I Kor. XV, 10). Trzeci, gdy się kto
chełpi, jakoby miał to, czego nie ma. Takim był ten, do którego powiedziano: Mówisz,
żem jest bogaty i zbogacony, a niczego nie potrzebuję; a nie wiesz, iżeś ty nędzny
i ubogi i ślepy i nagi (Apok. III, 17). Czwarty, gdy kto, gardząc innymi,
chełpi się z tego, co prawdziwie posiada.
Wszystkimi pomienionymi rodzajami pychy grzeszył
faryzeusz. Albowiem ufał samemu sobie, a nie Bogu, jakby nie od Boga, ale sam
od siebie miał wszystko dobro swoje. Przypisywał wszystko własnym zasługom. Nie
będąc sprawiedliwym, miał się za sprawiedliwego i chlubił się z uczynków swoich;
a chcąc być dobrze u wszystkich widzianym, zarazem gardził innymi, posądzał ich
i potępiał. Nie jestem, powiada, jako inni ludzie. Gdybyż chociaż
rzekł: nie jestem, jako wielu ludzi. Bo cóż jest innego: inni ludzie, jeżeli
nie to samo, co wszyscy ludzie? Jam, prawi, sprawiedliwy, a inni wszyscy
grzesznicy. I czyż można to nazwać modlitwą? Przyszedł się modlić, a tymczasem
siebie chwali i zamiast Bogu, sobie samemu dobre uczynki przypisuje. Nie, to
nie jest modlitwa, to jest obrzydliwe Bogu samochwalstwo. Jest to ta sama
pycha, która wywróciła wieżę babilońską i pomieszała języki; która poraziła
Goliata, obwiesiła Amana, zatraciła Antiocha, zatopiła Faraona w odmętach Morza
Czerwonego. Jest to ta sama pycha, która Nabuchodonozora do rzędu bydląt
nierozumnych strąciła i Dawida, z próżności lud liczącego, o niełaskę u Boga
przyprawiła. Karał ją Pan Bóg na niebie, karał w raju, karze na ziemi, karać
będzie i w piekle.
Zła tedy była modlitwa faryzeusza, i to nie tylko dla
braku pokory, dla nadmiernej pychy i samochwalstwa, lecz i dla zuchwałej
postawy jego. Albowiem stojąc, modli się, wstydzi się poklęknąć i w tym okazuje
wyniosłą myśl swoją i harde serce. Pokorny człowiek i w samej zewnętrznej
postawie rad się uniża, zwłaszcza przed Panem Bogiem. Salomon, najpotężniejszy
i najsławniejszy z królów żydowskich, nie wstydził się wobec wszystkiego ludu
poklęknąć i modlić się do Boga. Daniel trzykroć na dzień padał na kolana dla
uczczenia Stwórcy. Mojżesz, gdy się modlił, padał na oblicze swoje. To samo czynił
Pan Jezus w Ogrójcu. Jan święty Apostoł w objawieniu widział nie tylko
dwudziestu czterech starców, ale i wszystkich aniołów w niebie padających na
twarze przed stolicą Bożą. W Księdze Hioba napisano (rozdz. XXVI), że i same
filary niebieskie drżą przed Panem Bogiem, a wszelkie stworzenie zdumiewa się
przed Majestatem Jego. A ten hardy faryzeusz, nędzny człowiek, liche
stworzenie, wyciągnąwszy szyję i podniósłszy głowę, śmie w takiej postawie
stawać na rozmowę z Najwyższym Panem! Niestety, nie on sam wstydzi się na
modlitwie poklęknąć, ma też pomiędzy chrześcijanami katolikami sporo
naśladowców. O nierozumie ludzki! Przed człowiekiem śmiertelnym, który
jakąkolwiek władzę ma nad nimi, dosyć się nakłaniać i nauniżać nie mogą, a
przed najwyższym Majestatem wstyd ich na kolana upaść!
Przypatrzmy się jeszcze, jaką była modlitwa
jawnogrzesznika i dlaczego się tak bardzo Panu Bogu podobała. Oto dla pokory,
albowiem pochodziła z serca skruszonego. Napisano jest, że modlitwa człowieka
pokornego obłoki przebija (Ekli. XXXV, 21) i że serca skruszonego i upokorzonego
Bóg nie odrzuci i nim nie wzgardzi. Tę zaś pokorę swoją celnik okazał w tym
naprzód, że stanął z daleka, uznając się być grzesznikiem, który daleko
odstąpił od Ojca i Stwórcy swojego. Wspomniał sobie, że grzechy nasze czynią
przegrodę między Bogiem i nami, że daleko jest od grzesznych zbawienie,
ponieważ oni porzucili Pana i Dobrodzieja swego. Lecz chociaż stał z daleka,
ale się sercem i skruchą i pokorą do Boga przybliżał. On ci wprawdzie z daleka
stał, ale nań Pan Bóg patrzał z bliska! Wysoki jest Pan, ale jednak na
pokornych ma oko łaskawe, a ludzi wyniosłych omija. Bliski jest tym, którzy
mają serce skruszone i zbawi pokornych w duchu.
Po wtóre, celnik nie śmiał oczu podnieść do nieba, a
chociaż, jako i faryzeusz stojąc, modlił się, to przecież postawa jego uniżoną
była. Nie chciał podnieść oczu swoich, które przedtem z wielką pożądliwością
przypatrywały się marnym rzeczom doczesnym i w nich swe zamiłowanie pokładały;
nie śmiał podnieść oczu do nieba, gdzie osobliwie przebywa Najwyższy Majestat,
grzechami jego obrażony; nie śmiał spojrzeć w niebo, ponieważ tak niewdzięcznie
wzgardził Panem niebios, przestępując świętą wolę i przykazania Boże; nie śmiał
patrzeć na niebo, do którego utracił już wszelkie prawo. Taka pokora, gdy
człowiek uznaje stan swój, obrzydza swe grzechy, osądza i potępia siebie, jest
znakiem prawdziwej pokuty i przebaczenia. Albowiem jeśli grzesznik sam siebie
prawdziwie osądzi i potępi, tedy go Pan Bóg ani sądzić ani potępić nie zechce,
ponieważ On dwakroć jednej rzeczy nie sądzi.
Po trzecie, celnik okazuje, że jest godzien karania i
karze sam siebie, bijąc się w piersi swoje. Własne sumienie, własne serce jego
skarży nań, gryzie go, katuje, bo z serca, jak powiedział Zbawiciel, pochodzą
myśli złe, mężobójstwa, cudzołóstwa, nieczystości, kradzieże, fałszywe
świadectwa, bluźnierstwa, które kalają i plugawią człowieka. Bił się tedy w
piersi swoje, nie iżby one więcej zgrzeszyły i bardziej były winne, niż reszta
członków, ale iż się w piersiach tai serce, będące źródłem złego i jakby
zakałem, z którego płynie wszystko, co szpeci i plugawi człowieka. I to jest
trzeci warunek prawdziwej pokuty, aby grzesznik nie tylko uznawał i potępiał
swe grzechy, lecz aby też karał sam siebie, umartwiając złe pożądliwości,
trapiąc ciało swe, poddając je pod posłuszeństwo ducha; nie pobłażając więcej
swym namiętnościom i nie dopuszczając do serca myśli niepobożnych. Powiedziano
jest w Psalmie siedemdziesiątym drugim, że dobry jest Pan Bóg ludziom prostego
serca. Bywa tedy serce krzywe i twarde! Takie serce trzeba i złamać i skruszyć,
aby mogło być naprostowane. Ty go naprostować nie możesz, ale je złam, a Pan
niech je naprostuje. A jak je złamiesz, jak je skruszysz? Oto karceniem
grzechów, co właśnie biciem się w piersi oznaczasz.
Po czwarte, celnik nikogo nie posądza, jedno samego
siebie, na nikogo nie skarży, jedno na siebie. Nie mówi, jak faryzeusz, że są
gorsi od niego; ma sam co z sobą czynić, brzydzi się złością swoją, choć nie
rozpacza, nie traci nadziei, ale wyznaje grzechy i pokornie prosi odpuszczenia,
mówiąc: Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu. Krótka to modlitwa, ale
bardzo mocna, albowiem tyle znaczy, jak gdyby rzekł: O wszechmogący a
miłosierny Panie, Boże wszelkiej pociechy, Tyś raczył rzec przez proroka, iż
nie pragniesz śmierci grzesznika, jedno aby się nawrócił, a żył. W tym tedy
wielkim a nieprzebranym miłosierdziu Twoim mając nadzieję, ślę pokorne prośby
przed obliczność Twoją. Znam ci ja, miły Panie, grzechy moje, znam wielkie nieprawości
moje. Zgrzeszyłem nad liczbę piasku morskiego i rozmnożyły się złości moje aż
do wysokości niebios. Przepuść miły Panie, przepuść, a bądź miłościw mnie,
stworzeniu Twemu; nie odrzucaj nędznego grzesznika, całym sercem pragnącego
grzech porzucić i powrócić do łaski Twojej.
Oto masz pokorę i spowiedź i uniżoną prośbę
jawnogrzesznika, dla której mu Pan Bóg chętnie przebacza. Albowiem lepsza jest,
jak mówi Augustyn św., pokorna spowiedź ze złych uczynków, aniżeli pyszna
chluba z dobrych; lepszy grzesznik pokorny, aniżeli sprawiedliwy pyszny.
Upokorzony grzesznik już nie jest grzesznikiem, a sprawiedliwy, co się wynosi,
już nie jest sprawiedliwym. Lepsza tedy spowiedź i wyznanie grzechów, aniżeli
wyliczanie zasług. I dlatego celnik poszedł do domu usprawiedliwiony i w oczach
Boga nad faryzeusza przeniesiony. Strzeż się więc pychy, chrześcijaninie
katoliku, strzeż się samochwalstwa i wynoszenia siebie nad bliźnich i pamiętaj
na wyrok Zbawiciela, że ktokolwiek się wywyższa, będzie uniżony, a kto się
uniża, będzie wywyższony.
–––––––––––
Krótkie nauki homiletyczne na
niedziele i uroczystości całego roku według Postyli Katolickiej Większej
Ks. Jakóba Wujka opracował Ks. Władysław Krynicki. Włocławek. Nakładem
Księgarni Powszechnej. 1912, ss. 235-239.