CZĘŚĆ PIERWSZA
RADOSNA
I. Zwiastowanie
–––––
"Któregoś Ty Panno poczęła".
Pierwszą tajemnicą pierwszej części Różańca jest
Zwiastowanie: tajemnica nad wszelkie inne radosna, bo w niej samaż radość
niebios zstępuje na tę ziemię, w niej rozpoczyna się ono wesele powszechne, które
Anioł Pański niebawem oznajmi pasterzom Betlejemskim: "Oto wam opowiadam
wesele wielkie, które będzie wszystkiemu ludowi, iż się wam narodził
Zbawiciel" (1). Jeszcze się ten
Zbawiciel w tajemnicy Zwiastowania nie rodzi, ale przez nią wchodzi na świat,
poczynając się za sprawą Ducha Świętego w panieńskim żywocie Maryi, i biorąc z
Niej tę naturę ludzką, w której dla odkupienia naszego będzie żył i cierpiał, i
umrze.
Wiadoma jest każdemu historia Zwiastowania
anielskiego, poprzedzającego i przygotowującego to Boskie poczęcie, jak ją nam,
nauczony od Boga, a zapewne i od Maryi, opowiada św. Łukasz na początku
Ewangelii swojej.
Na pierwszej karcie Ewangelii według św. Jana, którą
św. Augustyn pragnął ujrzeć złotymi zgłoskami wyrytą we wszystkich po wszystkim
świecie kościołach, Apostoł natchniony oznajmia on "rodzaj", którego,
jak mówi Izajasz prorok, "nikt nie wypowie" (2). "Na początku", mówi Ewangelista, pierwej
niż była jaka bądź rzecz stworzona, pierwej niż był czas, "Słowo",
które wcielając się, bierze imię Jezus, "było w Bogu i Bogiem było",
Bogiem jedynym, wszechmogącym, przez którego "wszystko się stało, a bez
Niego nic się nie stało, co się stało" (3).
Wspaniała ta karta ma drugą sobie podobną: z karty
tej, zapisanej w trzeciej Ewangelii, już od dwóch tysięcy lat blisko rodzaj
ludzki wyczytać może, w którym czasie, w którym miejscu, w jaki sposób i w
jakich okolicznościach "Słowo stało się ciałem i mieszkało między
nami" (4). Ta karta także powinna by
być na każdym miejscu wyryta. Wyryjmy ją przynajmniej w sercach naszych, my,
przez Chrzest święty, w to Słowo, które ciałem się stało, zaszczepieni; kto ją
zrozumie i smaku jej zakosztuje, temu będzie ona jako ognisko nieugaszone
światła i łaski, i miłości. "Ten jest żywot wieczny, mówi Pan, aby poznali
Ciebie, Boga prawdziwego, i któregoś posłał, Jezusa Chrystusa" (5). Pierwszą część tego nieodzownego poznania otwiera
nam św. Jan; w drugą wprowadza nas św. Łukasz.
Żadna z kart, opisujących w dalszym ciągu historię
naszą, nie może iść w porównanie z tą pierwszą. Żadnej nie masz, śmielibyśmy
powiedzieć, piękniejszej; żadnej przynajmniej niezaprzeczenie nie masz, która by
taką jak ta posiadała doniosłość. Jest to autentyczne objawienie najgłębszego z
wyroków Trójcy Świętej, najwspanialszej, i dla nas najmiłościwszej myśli Jej. W
tej karcie zawiera się w skróceniu, obok świadectwa jakie Bóg daje nam o samym
sobie, najlepszy z darów, jakich nam użyczył. Widzimy w niej to niezbędne nam
"spotkanie się miłosierdzia i prawdy", to zbawcze "pocałowanie
się sprawiedliwości z pokojem" (6), które
Bóg raczył obiecać człowiekowi po upadku jego, a którego rodzaj ludzki od
przeszło czterdziestu wieków oczekiwał. Tu jest koniec pierwszego Przymierza, i
podstawa Przymierza nowego. Tu figury ustępują miejsca rzeczywistości, i wielkie
proroctwa spełniają się, i religia przybiera najwyższy na tej ziemi kształt
swój, i w zamian za chwałę, którą poczyna odbierać, Bóg poczyna odpuszczać
grzesznemu człowieczeństwu winy jego. "Światłość oblicza Jego" (7) znów jaśnieje nad nami, jako słońce przyświecające krokom
naszym. Życie bierze górę nad śmiercią. Prawda siebie oznajmia, łaska się
wynurza, wyzwolenie ofiaruje się samo; świętość obleka się w uroki zwycięskie,
i skłaniając się ku nam, nagli nas, abyśmy jej serca nasze oddali. Słowem, choć
jeszcze pod zasłoną, przejrzystą czy gęstszą, i w mierze jaką Mądrość uznaje za
właściwą, raj ziemski przywrócony jest duszom, jako wstęp i przedsionek tego
raju niebieskiego, do którego człowiek wierny Chrystusowi, i w zupełności
przezeń odkupiony, wnijdzie i zamieszka w nim wszystek i na wieki. Choćbyśmy tę
jedną tylko kartę mieli, i co Bóg nam w niej oznajmia i daje, w niej jednej już
posiadalibyśmy treść i grunt niebieskiego naszego dziedzictwa, mielibyśmy w
ręku tytuł niezawodny do onych rozkoszy, które duszę napełniają po brzegi, i
nigdy się nie kończą.
Rozważmy już po kolei, idąc w ślad za Ewangelią,
naprzód poselstwo i pozdrowienie Anioła, dalej świętą jego z Maryją rozmowę, na
koniec ostatni akt, zamykający i poselstwo anielskie i całą tajemnicę, to jest
dobrowolne Najświętszej Panny zgodzenie się na zwiastowane Jej przez Anioła
Macierzyństwo Boże. Na zakończenie, w kilku słowach wskażemy główne tej
tajemnicy owoce. Powyższego planu i w dalszym ciągu trzymać się będziemy, w
wykładzie każdej z następnych tajemnic. Ułatwienie, za pomocą Pisma świętego i
tradycji katolickiej, zrozumienia danej tajemnicy Różańcowej, i praktyczne jej
do życia chrześcijańskiego zastosowanie, ten jest cel jedyny, jaki sobie w
każdym z tych rozważań zakładamy, i jaki, za błogosławieństwem Boskim i
przyczyną Najświętszej Panny Maryi osiągnąć pragniemy i spodziewamy się.
I.
"A miesiąca szóstego, tak wszczyna Ewangelista
opowiadanie swoje, posłan jest Anioł Gabriel od Boga do miasta galilejskiego,
któremu imię Nazaret, do Panny poślubionej mężowi, któremu było Józef, z domu
Dawidowego; a imię Panny Maryja" (8).
"Miesiąca szóstego", to jest w sześć miesięcy
po ukazaniu się Anioła Zachariaszowi, i cudownym przez świętą Elżbietę poczęciu
Jana. Anioł, mówi Ewangelista, "posłan jest od Boga". W tych słowach
ukrywa się tajemnica: w zwykłym porządku objawień swoich, Bóg w taki sposób
oświeca Aniołów, że światło z Niego pochodzące nie wprost, ale za pośrednictwem
hierarchii wyższych dochodzi do niższych; lecz w tym zdarzeniu spodobało się
Bogu wprost od siebie oświecić Anioła, którego do Panny posłać postanowił.
Nigdy też jeszcze, od początku świata, nie zlecał Bóg tym duchom błogosławionym
tak ważnego poselstwa; żaden jeszcze Anioł nie zanosił do ludzi tak wysokiej
tajemnicy, ani sprawy tak doniosłej z nimi nie traktował. Dlatego Bóg sobie
samemu zachował wymówienie słowa tej tajemnicy. Wybrał na to Gabriela, i jemu
tę tajemnicę powierzając, polecił mu zarazem zanieść ją na ziemię.
Ze względu zapewne na wysoką cześć, w jakiej go w
oczach naszych stawia i to bezpośrednie zlecenie Boże i wielkość poruczonego mu
poselstwa, niektórzy pisarze zaliczali Gabriela do rzędu Serafinów (9). Przypuszczenie to nie jest nieprawdopodobne, bo z
tego co Gabriel sam o sobie świadczy, iż "stoi przed Bogiem" (10), łatwy wniosek, iż on jest "jeden z
siedmiu" (11), o których Rafał mówi
do Tobiasza, a którzy stanowią rząd najwyższy w pierwszej z trzech hierarchii
anielskich. Inni znowu zamieszczają Gabriela w chórze Archaniołów, i pierwsze
mu w tym chórze miejsce przypisują (12).
Cokolwiek bądź, imię jego w każdym razie jest
tajemnicze, i podobnie jak wiele innych imion duchów niebieskich, oznacza,
zdaje się, głównie urząd od Boga mu zlecony. Gabriel znaczy: "siła albo
moc Boża"; może także znaczyć: "człowiek-Bóg". "Moc
Boża" (13), jest to jedno z imion
własnych Chrystusa: "człowiek-Bóg", to samże Chrystus w dwojakiej
naturze swojej. Anioł posłany do Nazaretu, jest to ten sam, który przedtem
ukazał się Zachariaszowi w kościele, i mówił doń, zwiastując mu cudowne
narodzenie Jana, Poprzednika Pańskiego (14).
Tenże sam Anioł, na pięćset lat przedtem uczył Daniela, określając mu ściśle
czas, w którym się narodzić miał Mesjasz, nadzieja Izraela i oczekiwanie
narodów (15). Wszystko to zdaje się wskazywać,
że Gabriel jest własnym Aniołem tajemnicy Słowa wcielonego, co, jak z jednej
strony objaśnia nam, dlaczego on, a nie inny, posłan jest od Boga, do Maryi,
tak z drugiej powinno nas tym samym przenikać głęboką dla niego czcią, i
wdzięczną miłością, i serdecznym a żarliwym nabożeństwem. Ten więc Anioł posłan
jest od Boga do Nazaretu, miasta galilejskiego.
Galilea, położona na północ od Judei, była to, jak
wiadomo, jedna z najbardziej uroczych i najżyźniejszych krain Ziemi świętej. W
tej to krainie leżało miasteczko, należące do pokolenia Zabulon, dawne ale mało
znaczące; księgi Starego Testamentu ani razu o nim nie wspominają. Było to miasto
mało ludne, oddalone od ruchu handlowego, ciche zatem i spokojne, malowniczo
rozłożone na stokach góry dość wysokiej, i aż do szczytu jej się wznoszące.
Nazwa jego dwojakie miała brzmienie, i dwojakie zatem znaczenie, ale i jedno i
drugie tak odpowiednie temu Zbawicielowi, który miał w nim począć się wedle
człowieczeństwa, że samaż ta dwoistość nazwy prawdziwie się wydaje proroctwem.
Pierwsze brzmienie nadaje tej nazwie znaczenie surowe.
Oznacza odcięcie, odłączenie, poświęcenie; w tym znaczeniu Żydzi zwali
"Nazarejczykami" tych, którzy ślubem wieczystym, lub na pewien czas
tylko, obowiązywali się do życia ściśle umartwionego i doskonalszego, niż ogół
pospólstwa (16). W drugim brzmieniu swoim,
Nazaret znaczy kwiat.
Tak więc miasteczko ono galilejskie było zarazem i
miastem świętym, i miastem kwiecistym, i miastem Tego, o którym pisze św.
Paweł: "Albowiem przystało, abyśmy takiego mieli najwyższego kapłana,
świętego, niewinnego, niepokalanego, odłączonego od grzeszników, i który się
stał wyższy nad niebiosa" (17); i
zarazem miastem Tego, który z natury swojej i przedwiecznie będąc żyjącym
kwiatem Ojca, stał się między nami kwiatem rodzaju ludzkiego, wykwitającym
"z korzenia Jessego" (18), i
wszystko stworzenie wonnością swoją zaprawiającym. Dodajmy jeszcze, że Nazaret
było, nie wiadomo dlaczego, miastem pogardzonym; nowy to powód, dlaczego
zostało obrane za miejsce pochodzenia tego Mesjasza, który po to zamieszkał między
nami, aby był "nasycon zelżywością" (19), i umarł na krzyżu. Przed przyjściem Jego mówiono z
uśmiechem: "Z Nazaretu może-li przyjść co dobrego?" (20). Teraz, gdy przyszedł mówimy: Jakie jest dobro, które
by nie przyszło, i jeszcze przyjść nie miało z Nazaretu?
Któżby tu, na samym wstępie do tych naszych tajemnic,
nie podziwiał i nie uwielbiał głębokości dróg Bożych? Najłaskawszego wejrzenia
Boga, najmilszego upodobania serca Jego, najwyższego błogosławieństwa Jego, nie
dostąpiło wonczas żadne z wielkich i głośnych miast na świecie, żadna z tylu
wspaniałych stolic pogaństwa, ani żadne ze znakomitszych miast palestyńskich,
ani sama nawet Jerozolima: wejrzenie Jego i serce Jego spoczęły raczej na tej
niskiej, wzgardzonej mieścinie. O Boże, miłośniku maluczkich, i ubogich, i
nędzarzy, Boże, który przychodzisz zawstydzić pychę i zbawić świat pokorą,
jakże już tu objawiają się skłonności serca Twego, i jakże słodki już ten
pierwszy świt najsłodszej Ewangelii Twojej! Mało Ci samego imienia Jezus;
chcesz by Cię zwano "Jezusem Nazareńskim"; wypiszą tę nazwę na czele
krzyża Twego: i choć zasiędziesz w chwale, jeszcze Apostołowie Twoi, z
natchnienia Twego zachowają Ci to imię, i w tym imieniu będą opowiadali światu
naukę Twoją (21).
Zdaniem najpoważniejszych autorów, dzień tego Boskiego
poselstwa odpowiadał naszemu 25 marca; w tym też dniu Kościół obchodzi doroczną
tej tajemnicy pamiątkę (22). Była to, jak
twierdzą niektórzy, rocznica stworzenia Adama (23). Zdaje się również rzeczą niewątpliwą, że w tym dniu
zaczęło się wyjście Izraela, mocą Bożą wyzwolonego z Egiptu (24). Co do chwili ukazania się Anioła, ustęp Księgi
Mądrości zniewala nas prawie do wniosku, że było to o północy (25). Noc jest to naturalna pora milczenia, a milczenie
najwłaściwiej odpowiada sprawom Bożym. W milczeniu Ojciec rodzi Słowo z
istności swojej; łatwo zrozumieć, że chcąc Je posłać na ten świat i objawić,
czyni to także w milczeniu, w porze, w której na tej ziemi naszej, często aż
nazbyt głośnej, wszystko się ucisza. Odpowiadało to i miejscu, do którego zstępuje
to Słowo, jasność Boża i światłość rodzaju ludzkiego: zstępuje na świat w nocy
pogrążony, do narodu "siedzącego, jak mówi Pismo, w cieniu śmierci" (26). Dlatego przychodzi o północy: naprzód przez
Archanioła swego, potem zaraz we własnej Osobie, na oznajmienie, że chce "wyrwać
nas z mocy ciemności" (27), a iż sam
jest zorzą, tego dnia prawdziwego, nad którym jako słońce południowe, jaśnieje
błogosławione widzenie chwały Bożej.
Do kogóż więc Anioł Gabriel posłan jest do Nazaretu?
"Posłan jest, mówi Ewangelia, do Panny, a imię Panny Maryja". Maryja
była z rodu i domu Dawidowego; ale skutkiem podupadłej dawnej świetności tego
królewskiego rodu, żyła uboga i nieznana. Do trzynastego lub czternastego roku
życia chowała się w kościele jerozolimskim, a wyszedłszy z tego ukrycia,
poślubiła męża sprawiedliwego, Dawidowego także, jak Ona, potomka. Mężowi temu
było imię Józef; żył w Nazarecie z pracy rąk swoich, jako rzemieślnik. Zdaniem
wielu, zwłaszcza pisarzy nowszych, Maryja w chwili Zwiastowania była zaręczoną
tylko z Józefem, i nie mieszkała jeszcze w domu jego. Lecz racje, na które się
powołują, nie przedstawiają, jak nam się zdaje, dostatecznego powodu do
odstąpienia od powszechnego zdania autorów starszych, a głównie św. Tomasza (28), którego w tym punkcie silnymi dowodami popiera
uczony Benedykt XIV (29). Maryja więc,
takie jest przekonanie nasze, nie była wówczas narzeczoną tylko, ale poślubioną
małżonką. Cześć Jej, zdaje nam się, nieodzownie tego wymagała; cześć w oczach
Boga tak droga i święta, że dla niej głównie, jak na to wszyscy się zgadzają,
sam zrządził to małżeństwo, i Maryja, posłuszna Bogu, bez naruszenia swego
ślubu wiecznego panieństwa, na nie się zgodziła.
"A imię Panny Maryja". Wspaniałości, i
harmonie, i cudowną moc tego imienia, które dzięki tej Najświętszej, która je nosiła,
stało się najpiękniejszym, po imieniu Jezus, i najukochańszym, i najgoręcej
wzywanym z imion ludzkich, Doktorowie Kościoła i Święci szeroko i wymownie w
księgach swoich objaśniają. Do nich, nie mogąc tu dłużej nad tym świętym
imieniem się zastanawiać, czytelnika odsyłamy.
Przekroczył więc Anioł próg ubogiego mieszkania, w
którym Maryja pod opieką świętego małżonka swego przebywała. Sama była w
izdebce, zwykłym miejscu nocnego Jej spoczynku; lecz tej nocy czuwała i modliła
się. Tejże samej chwili – jak jednozgodnie rozumieją wszyscy pisarze duchowni –
której Bóg posyłał do Niej Gabriela, Maryja klęczała pogrążona w rozważaniu
tajemnicy obiecanego Mesjasza, i gorącą płonąca żądzą rychłego jej spełnienia.
Wiedziała, nie mogła nie wiedzieć, że czas spełnienia
jest bliski. Usilnie więc i gorąco przedstawiała Bogu obietnice Jego. Wsparta
łaską Ducha Świętego, w sposób zgoła nadzwyczajny w Niej działającego, zbierała
w jedno w sercu swoim wszystkie westchnienia i błagania, jakie, zacząwszy od
Adama pokutę czyniącego, aż do onej chwili bezprzestannie wznosiły się do nieba,
wołając, jak wołali Patriarchowie i sprawiedliwi Starego Przymierza, i
żarliwiej niż oni: "Czekając czekałem Pana; Boże mój, nie
omieszkiwajże" (30). "Obyś
rozdarł niebiosa, i zstąpił!" (31).
Wszystka Jej miłość dla Boga i dla ludzi była w tej modlitwie, wołaniem wielkim,
a zarazem jakby płomieniem z serca Jej wstępującej. Siłą nadludzkiej swej
ufności, Panna pokorna i cicha wznosiła się aż do tronu Boga, czyli lepiej
powiedzmy, aż do serca Jego, i tak je porwała, że choć dotąd jakoby się opierał
tylu przed Nią prośbom i błaganiom, na Jej prośbę od razu ustąpił. A przy tym
jednak z takim uczuciem własnej niskości swojej przed Bogiem się wyniszczała, iż
jak wielu słusznie się tego domyśla, prosiła Go jako o łaskę najwyższą, by dano
Jej było spotkać tę błogosławioną niewiastę, którą On sobie wybrał za matkę, i całe
życie swoje na służbę jej poświęcić.
Gabriel przystąpił do Niej, wchodząc znienacka, na sposób
duchów czystych, ale obleczony w postać ludzką, i bez wątpienia młodością i
pięknością jaśniejący (32). Czy klęczący
mówił do Niej, czy stojący? Mógł przed Nią uklęknąć, bo choć był posłany od
Boga, mówił do królowej swojej. Ale mógł także mówić, i prawdopodobniej mówił
stojący, dla samegoż właśnie poselstwa swego. Stanąwszy tedy przed Panną,
pozdrowił Ją i rzekł: "Zdrowaś, łaski pełna".
To słowo: "Zdrowaś", którym Archanioł
przemawia do Maryi, oznacza wszelkiego rodzaju uczczenia, i powinszowania, i
życzenia. "Zdrowaś, mówi, pokój Tobie, i dobra wszelakiego, i życia
nieśmiertelnego; wesel się, bądź szczęśliwa. Ja, Anioł Boży od Boga posłany,
przede wszystkim cześć Tobie składam; i uszanowanie, i pokłon wszelaki:
Zdrowaś, łaski pełna!".
Pełna jesteś łaski, o Panno, bo przywilejem jedynym,
Bóg zachował Cię od wszelkiego grzechu, a nasamprzód od grzechu pierworodnego.
Zabójcza ona fala, która mętnymi nurtami swymi od tylu wieków kalała wszystkich
synów Adama, przed Tobą się zatrzymała, czyste i niepokalane otwierając Ci
przejście, jako niegdyś wody Jordanu rozstępując się i nie tykając jej, dały
przejście Arce Przymierza (33). Pełna
jesteś łaski, bo niepokalana w Poczęciu Twoim, niepokalaną pozostałaś przez
całe życie i we wszystkich sprawach Twoich. Nie tylko czysta jesteś i niewinna,
jesteś święta. Od pierwszej chwili stworzenia Twego, Bóg na takim Cię postawił
wysokim szczeblu łaski, jakiego i najświętsi między nami aż do końca życia
dosięgnąć nie zdołają; a Ty z tego szczytu nie tylko nie zstąpiłaś, ale i nie
przestałaś ani na chwilę coraz wyżej wstępować, i tak wciąż wstępując, wstąpić
aż do Boga, i wiecznie będziesz, jako jest wola Jego, zasiadała na Jego
prawicy. Pełna jesteś łaski, bo z niezliczonych łask, w jakie Bóg zbogaca
Kościół swój, nie masz żadnej której byś Ty nie posiadała, zaczem niepodobna by
w rzędzie czystych stworzeń istniało drugie, w którym by Bóg z takim, jak w
Tobie, upodobaniem się przeglądał, i tak doskonałe znajdował z Sobą
podobieństwo, i tak wszechwładnie królował. Pełna jesteś łaski, o Panno, bo
wszystka piękna będąc w oczach Boga, będziesz w oczach wszystkiego stworzenia
cudem pełnym wdzięku, urokiem niedorównanym, skarbem niewyczerpanym, chwałą
jego, i chlubą, i radością, i upojeniem. Pełna jesteś łaski, bo skoro wymówisz
słowo Twego zgodzenia się, staniesz się mieszkaniem, i kościołem, i
przybytkiem, mało tego, staniesz się korzeniem żyjącym i Matką Tego, który sam
jest łaski wszelkiej zupełnością i źródłem; Matką "Daru Bożego" (34), "w którym mieszka wszystka zupełność" (35); Matką Mesjasza, Matką Słowa wcielonego, Matką Syna
Bożego, który się stanie człowiekiem, Matką Boską.
"Pan z Tobą", dodaje Anioł. Było to
zwyczajne u Żydów pozdrowienie, zamiana bratniej za każdym spotkaniem
życzliwości. Tak Booz stary wita żniwiarzy swoich, odwiedzając ich pracujących
na polu jego (36). Kościół zachował to
słowo, i kapłan we Mszy świętej po kilkakroć pozdrawia nim lud wierny. Lecz tu
słowo to więcej oznacza niż proste tylko życzenie. Anioł wyraża nim, nie to
czego by, w swej pobożnej dla Panny czci i przychylności, miał Jej życzyć
dopiero, ale to co już w Niej istnieje, co wie że jest już w Niej obecnym.
"Pan z Tobą". Z Tobą jest, jak z nikim drugim; jest z Tobą,
niesłychaną i niewypowiedzianą obecnością mocy, i mądrości, i dobroci, i
miłości swojej. Więcej objawia się w Tobie, niż w całym widomym wszechświecie,
niż w całym człowieczeństwie, niż we wszystkich hierarchiach anielskich. Jest w
Tobie z błogosławieństwem, jakim nigdy jeszcze nikomu nie błogosławił; jest w
Tobie, posiadaniem, jakim żadnego jeszcze stworzenia nie posiadał; jest w Tobie
działaniem, na wykonanie sprawy, jakiej żadna inna nie dorówna.
Przetoż i "błogosławionaś Ty między
niewiastami": więcej błogosławiona, niż była Ewa przed grzechem swoim;
więcej błogosławiona, niż była Rebeka, gdy począwszy dwoje bliźniąt, "dwa
narody" na świat wydała (37); więcej
błogosławiona, niż była Anna, matka Samuela, wielkiego i świętego proroka;
więcej błogosławiona, niż była matka Salomona, chwalebnego króla pokoju; więcej
niż waleczna Judyt, wybawicielka narodu swego; więcej niż Estera, urodą swoją
potężna, i wdziękiem urody swojej, braci swych od śmierci nad nimi zawieszonej
ocalająca.
Błogosławić, – benedicere, – to znaczy
"rzec dobrze". Dobrze rzekł Bóg, gdy słowem swoim stworzył świat: nie
tak dobrze jednak, jak tego dnia, gdy wyrzekł Ciebie. Po własnym, współistotnym
i współwiecznym Słowie swoim, nic nie rzekł tak dobrego, tak pięknego, tak
Boskiego, jak Ciebie. Tyś nie tylko błogosławiona: Tyś sama błogosławieństwem, błogosławieństwem
które Bóg daje światu; bo dając Ciebie światu, tym samym już daje mu Jezusa; a
Jezus, to błogosławieństwo nieskończone: błogosławieństwo, które Bóg daje sam
sobie, rodząc Go przedwiecznie; błogosławieństwo, które niebawem da wszystkiemu
stworzeniu, sprawując to, że się z Ciebie narodzi. Takie było zwiastowanie
Archanioła.
II.
1. Lecz właśnie dlatego, że była łaski pełna, że Pan
był z Nią, i błogosławioną Ją uczynił między niewiastami, Maryja była także
najpokorniejszą nad wszelkie niewiasty, i nad wszelkie stworzenie. Nie było
istoty, która by tak nie wiedziała o sobie, jak Maryja. By tak trzymała o
sobie, jak trzymał o Niej Bóg, tego była sama z siebie zgoła niezdolną. Za
chwilę miała zostać Matką żywota, a sama siebie poczytywała niegodną tego, że
żyje. Cokolwiek otrzymała, było to w oczach Jej czystą łaską: nie iżby zasługi
Jej były przed Nią ukryte, wysoka wiedza Jej nie pozwalała na to, by ich nie widziała;
ale jak z jednej strony nigdy się nad nimi nie zastanawiała dla własnego z nich
upodobania w sobie, albo w tej myśli, jakoby na nich chciała polegać, tak z
drugiej strony widziała jasno, i widok ten był dla Niej pociechą, że sameż te zasługi
opierały się na niezasłużonym miłosierdziu Bożym, i z niego, jak kwiat i owoc z
korzenia, wyrastały.
Przed zjawieniem się Anioła, jak powiedzieliśmy wyżej,
Maryja w jasności wiary swojej rozważając tajemnicę obiecanego Zbawiciela,
upokarzała się aż do wyniszczenia siebie. Lecz teraz, słysząc co Anioł do Niej
mówi, jeszcze głębiej się uniża. I nie tylko uniża się, ale i "zatrwożyła
się", mówi Ewangelia. Samo tylko, choć pod widomą postacią, zjawienie się
Anioła nie mogło tak zatrwożyć Panny świętej. Niejednokrotnie, od lat
dziecinnych, Bóg Ją takimi widzeniami zaszczycał, zupełnie więc była z nimi
oswojona (38). Ani to że Anioł, ukazawszy
się, Ją pozdrawia, zadziwić Jej nie mogło; wiedziała o tym, że pokora i miłość
tak samo są prawem obowiązującym w Kościele tryumfującym jak i w wojującym, że
zatem stanowią tło obyczajów synów Bożych, i całym postępowaniem ich rządzą. Ale
te pochwały, które za pozdrowieniem nastąpiły, te słowa pełne czci, które Anioł
do Niej mówił, te szczególne i niesłychane łaski i przywileje, które Jej
przypisywał, ta wyższość niezrównana, którą Jej nad wszystkie niewiasty przyznawał,
wszystko to nie mogło nie zadziwić i nie zaniepokoić pokory Jej; dlatego, mówi
Ewangelia, "zatrwożyła się na mowę jego, – turbata est in sermone ejus".
Wszakże, strwożenie to uczuła tylko, ale na nie nie
przyzwoliła (39); uczuła je, bo była pokorna,
nie poddała mu się, bo była mężna; była roztropna także, i dlatego nie kwapi
się z odpowiedzią, ale naprzód w Bogu się skupia, i patrzy w oblicze Jego, i zapytuje,
czekając cierpliwie, aż raczy oświecić służebnicę swoją. To wewnętrzne
skupienie Maryi, to dziecięce i pełne ufności wejrzenie Jej, to pokorne Jej
zapytanie, to spokojne ze czcią najgłębszą oczekiwanie Jej, opisuje Ewangelia,
gdy mówi: "I myśliła, jakie by to było pozdrowienie", to jest, jakie
jego znaczenie, i powód, i cel.
Bóg Jej odpowiada przez tegoż Anioła, przez którego Ją
pozdrowił: "Nie bój się, Maryjo", mówi Jej Anioł, "albowiem znalazłaś
łaskę u Boga". "Nie bój się Maryjo"; Bóg dla Ciebie nie
straszny; sprawiedliwość Jego Tobie nie grozi. Bóg "jest pokojem" (39), i słowa Jego dają pokój (40); i choćby go nie dawały drugim, Tobie go dają; bo
pierwszeństwem Tobie samej własnym, "znalazłaś łaskę u Boga".
Bóg Tobie sprzyja; nie tak łaskawie Aswerus przyjmował
Esterę, jak Bóg zawsze gotów jest przyjąć Ciebie. "Nie na Ciebie uczyniono
jest prawo" (41) grozy i śmierci;
jedynym dla Ciebie prawem jest miłość Jego. Łaskawość Jego dla Ciebie nie zna
miary: cokolwiek byś żądała, cokolwiek byś uczyniła, On z ojcowskim uśmiechem
zgodzi się na wszystko. A dzisiaj On sam Cię uprzedza: przyjście moje i słowa
moje świadczą Ci o tym. "Nie bój się". Bóg posłał mię, abym Ci
zwiastował, już łaski pełnej, że otrzymasz nową łaskę, wszystkie poprzednie
przewyższającą. Łaskę tę przeznaczył Ci przedwiecznie; dziś Ci ją ofiaruje; nie
tylko ją Tobie zwiastuje, iż przyszła chwila, abyś ją otrzymała, ale i już ją
"znalazłaś", bo Bóg uznał Ciebie godną jej, o ile stworzenie, gdy Bóg
sam je do tego przysposobi, takiej łaski godnym być może.
W Bogu więc, we wnętrznościach miłosierdzia Jego, w
skarbnicy miłości Jego, we wnętrzu istności Jego, w sercu życia Jego, w
płodnym, przedwiecznie rodzącym łonie Jego, znalazłaś samąż łaskę niestworzoną.
Znalazłaś, czego nikt prócz Ciebie znaleźć nie mógł, znalazłaś "dar",
który Bóg chce uczynić światu, dając mu własnego Syna swego. A z tym darem którym
jest Bóg sam, znalazłaś jeszcze tę łaskę, że pierwsza go posiądziesz, i sama go
potem na wszystkich wylejesz; znalazłaś tę łaskę, że będziesz na tej ziemi
początkiem dróg Jego, źródłem stworzonym doczesnego życia Jego, że będziesz
Matką Jego. "Oto bowiem poczniesz w żywocie, i porodzisz Syna, i nazwiesz
imię Jego Jezus. Ten będzie wielki, a będzie zwan Synem Najwyższego, i da Mu
Pan Bóg stolicę Dawida ojca Jego, i będzie królował w domu Jakubowym na wieki,
a królestwa Jego nie będzie końca" (42).
"Poczniesz w żywocie i porodzisz Syna".
Tymiż samymi słowy przepowiadał już Izajasz tę tajemnicę, oglądając ją w
widzeniu Bożym: "Oto, mówi, Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwą imię
Jego Emmanuel" (43), co znaczy, Bóg
z nami. Przepowiedział ją za nim i Jeremiasz, mówiąc: "Pan stworzył nowinę
na ziemi: Białogłowa ogarnie Męża" (44).
Spełnią się dziś te proroctwa, a spełnią się w Tobie. Ty poczniesz i porodzisz
tego Męża, tego Syna, tego Emmanuela. Prawdziwe to będzie poczęcie, i prawdziwe
porodzenie. Bóg nie poprzestaje na pozorach, i czas znaków i figur się
skończył. Synem Twoim będzie Ten, który mówi o sobie: "Jam jest
prawda" (45). Wszystko więc w Nim
będzie prawdziwe: prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek; a tego człowieka Bóg nie
uczyni jako uczynił Adama, "tworząc go z mułu ziemi, i tchnąc w niego ducha
żywota" (46); z Ciebie Go utworzy,
biorąc z istności Twojej istność ciała Jego: tak iż, będąc jako Słowo
współistotnym Synem Ojca, będzie, jako Słowo wcielone, współistotnym Synem Twoim.
A jako Go poczniesz, tak i nosić Go będziesz dziewięć miesięcy w żywocie Twoim,
żywiąc Go tąż samą istnością Twoją, z której Mu dałaś naprzód istność Jego, i
porodzisz Go, jako rodzą niewiasty, oprócz wstydu, i ucisku, i bólu. Narodzi
się z Ciebie, jako pocznie się w Tobie. Będziesz Matką, jak Bóg jest Ojcem; i
choć Jego rodzenie przewyższa Twoje w porządku doskonałości, w porządku rzeczywistości
rodzenie Twoje równym będzie rodzeniu Jego. Będąc Matką człowieka, będziesz
Matką Boga. Do tego stopnia "znalazłaś łaskę", i ta jest łaska którą
znalazłaś, o Panno, o Matko, o łaski pełna!
I tego Boga, który będzie Synem Twoim, nazwiesz
imieniem ludzkim, własnym, prawdziwym imieniem Jego. To imię, nadane Mu naprzód
przez Boga Ojca Jego, Ty także Mu je nadasz, Matka Jego. Imię to objawię
później i Józefowi, aby będąc towarzyszem życia Twego jako małżonek, miał
także, jako zakonny ojciec Syna Twego, udział w posługowaniu Twego
macierzyństwa. Ale Tobie przystało, byś pierwsza znała to imię; i pierwej nim
ono zostanie nadane Dzieciątku w dzień obrzezania Jego, Ty od pierwszej już
chwili poczęcia tego błogosławionego Dzieciątka, i przez wszystek czas Jego pod
sercem Twoim mieszkania, zwać Go będziesz tym imieniem przeze mnie przyniesionym
z nieba, kędy Bóg je zapisał przedwiecznie i na wieki.
"Nazwiesz imię Jego Jezus": imię
błogosławione, imię święte, najwyższe nad wszelkie imiona, jakimi się zowią
ludzie czy Aniołowie. Jest to imię Boga, który stał się człowiekiem: więc obok
wszystkich doskonałości własnych Bóstwu, i obok wszelkich doskonałości
możliwych człowieczeństwu, z Bóstwem złączonemu, zawiera ono w sobie i wyraża
miłość nieskończoną, jaką Bóg nas miłuje, i wszystkie niezliczone skutki tej
miłości. Jest to także imię przebaczenia; imię odkupienia, i poświęcenia, i
zbawienia; imię zmartwychwstania i żywota, imię łaski i chwały, imię tryumfu i
rozkoszy. Jest to na koniec imię wszechwładne, na które "wszelkie kolano
klęka, niebieskich, ziemskich i piekielnych" (47). To jest prawdziwe imię Jego: "nazwiesz imię
Jego Jezus".
"Ten będzie wielki". Jest wielkością samą, i
okaże się jakim jest: Tobie nasamprzód, która Go poznasz lepiej niż wszyscy;
potem i wszystkim, wedle miary łaski i wierności każdego. Wielki będzie jako
Bóg, będzie wielki jako człowiek, i największy z ludzi; przetoż i będzie zwan
"Synem Najwyższego": Synem, nie jako drudzy, którzy "przyjąwszy
Go" przez wiarę, staną się "uczestnikami natury Bożej" (48); ale Synem jedynym i przedwiecznym, Synem równym
Najwyższemu, "jasnością chwały i wyrażeniem istności Jego" (49), Słowem Mądrości Jego, jak Ojciec, z którym jest
jednym Bogiem, "w światłości nieprzystępnej mieszkającym" (50).
A Pan Bóg, który Go posyła na tę ziemię, bez
rozłączenia się z Boskim początkiem swoim, bez uszczerbku Bóstwa, bez "cienia
odmiany" (51), chcąc aby i na ziemi
miał tę chwałę, która Mu się z prawa należy, "da Mu stolicę Dawida ojca
Jego". To będzie, po ludzku, pierwsze z królestw Jego. Będąc Synem Twoim,
o Maryjo, będzie także jak Ty z rodu Króla-proroka, a więc i prawym stolicy
jego dziedzicem.
Prawdę więc mówić będą rzesze, witając Go jako "Syna
Dawidowego" (52), i Piłat odda
świadectwo prawdzie, ogłaszając Go "Królem żydowskim" (53). Będzie królował naprzód nad Izraelem, wybranym
narodem swoim: nie iżby miał panować na sposób królów ziemskich, zasiadając na
tronie okazałym i siłą popierając panowanie swoje: miałby prawo i władzę
okazywać i w taki sposób królestwo swoje, lecz nie będzie korzystał z tego
prawa swego, i tej władzy swojej nie użyje; będzie nawet uciekał przed tymi,
którzy będą chcieli przemocą zrobić Go królem swoim (54). Królestwo Jego będzie wyższe, wewnętrzne, duchowne,
ale mimo to, owszem tym bardziej, będzie królestwem prawdziwym.
A
z Ziemi żydowskiej, w której bierze początek, bo temu narodowi "zwierzone
są słowa Boże" (55), i
"zbawienie z Żydów jest" (56),
królestwo to na wszystek świat się rozszerzy. Będzie Chrystus królował słowem
swoim, łaską swoją, pięknością swoją, władzą swoją, miłością swoją; będzie
królował w Kościele swoim, i przez Kościół swój, wszystkie przestrzenie i
wszystkie czasy zapełniający; będzie królował w umysłach, i w sercach, i w
wolach i w duszach; i królestwa Jego, jak nie będzie granic, tak i nigdy nie
będzie końca. Zasadzone na tej ziemi, i tu już rosnące, i widoczne, i
oczywiste, królestwo to dokona się w niebie, kędy wnijdą sami tylko poddani
Chrystusowi, i królować z Nim będą na wieki wieków (57).
Takich rzeczy nikt nigdy, chyba obłąkany, nie
przepowiedział żadnemu z synów ludzkich. A przecie takie rzeczy przepowiedział
Archanioł o dzieciątku, które się pocznie w żywocie Maryi, i wszystko spełniło
się co do słowa. "Od Pana się to stało, a jest dziwno w oczach
naszych" (58).
2. "Rzekła tedy Maryja: Jakoż się to stanie, gdyż
męża nie znam?". Jestem małżonką, ale panną, poślubioną mężowi
dziewiczemu, związanemu, jak ja, dobrowolnym ślubem panieństwa. O duszo święta,
i nad wyraz święta, której zaszczyt niesłychany zostania Matką takiego Syna,
nie wydaje się rzeczą wartą kupienia jej za cenę najmniejszej danemu słowu
niewierności, za cenę, nie już przyćmienia najlżejszym cieniem świętości
swojej, ale choćby tylko obniżenia o jeden stopień moralnej doskonałości
swojej! Zrozumiała to od dawna, że Bóg jest z natury swojej dziewiczym, i
postanowiła naśladować Go; poślubiła Mu, iż będzie i na zawsze pozostanie
wiernym czystości Jego odbiciem i żyjącym wyobrażeniem. Wie o tym z pewnością
niewątpliwą, że uczyniła ten ślub z natchnienia Jego, że przeto zaniosła Mu
przyjemną w oczach Jego ofiarę; jakżeby miała teraz tę ofiarę i obietnicę swoją
pominąć? Anioł mówi Jej rzeczy wspaniałe, otwiera przed Nią Boskie widoki.
Rozumie doskonale o co chodzi, i co Jej ofiarują. Nie wie jeszcze, bo jeszcze
Jej Bóg tego nie objawił, w jaki sposób będzie mogła się spełnić sprawa Jej zwiastowana;
ale żadnej nie ma wątpliwości co do samej natury tej sprawy, ani jaki będzie
Jej udział w tej sprawie, gdy na nią się zgodzi. Ale jak może na nią się
zgodzić, bez uprzedniego rozwiązania tego zagadnienia które z konieczności
rzeczy sumieniu Jej się narzuca?
Bez wątpienia, gotowa jest na wszystko. Przed wolą
Bożą wszystko dla Niej znika. Gdyby Bóg, przypuściwszy rzecz niemożliwą,
oznajmił Jej, że ma się wyrzec ślubu swego, natychmiast, bądźmy tego pewni,
mocą wiary swojej, i religii i miłości swojej zanurzyłaby się w posłuszeństwie (59). Ale tego nie przypuszcza; tego przypuścić nie może,
i nie powinna. Przetoż, zawieszając wszelki sąd własny, choć trzymając się przy
tym z wiernością niewzruszoną pierwszego wyboru serca swego; gotowa zatem, z
jedynym zastrzeżeniem bezwarunkowego władzy i woli Bożej poddaństwa, wszystko
raczej poświęcić, niż przyrzeczenia swego nie dotrzymać, z prostotą przedstawia
trudność swoją, i z pokorą prosi, aby Bóg raczył ją rozwiązać: "Jak się to
stanie?". – Ta roztropność niezrównana, ta niezwyciężona moc duszy, jaką
tu okazuje Panna Niepokalana, wzbudza podziwienie Aniołów, zdobywa jakoby
wstępnym bojem serce Boga, i Ją samą ostatecznie przysposabia do oddania się ciałem
i duszą Boskim nad Nią zamiarom.
Już więc Gabriel, uchylając ostatnie zasłony, i
odkrywając przed Nią ostatnie głębokości tajemnicy, mówi do Niej te słowa:
"Duch Święty zstąpi na Cię, a moc Najwyższego zaćmi Tobie; przetoż i co
się z Ciebie narodzi Święte, będzie nazwane Synem Bożym. A oto Elżbieta krewna
Twoja, i ona poczęła syna w starości swojej, a ten jest miesiąc szósty onej,
którą zowią niepłodną; bo u Boga nie będzie żadne słowo niepodobne".
"Duch Święty zstąpi na Cię, a moc Najwyższego
zaćmi Tobie": jest to jakoby śpiew. Mamy tu jedno z onych rytmicznych, w
odmiennych tylko wyrazach, powtarzań jednej myśli, które, jak twierdzą uczeni,
stanowiły zwyczajną formę poezji hebrajskiej (60). Na wyrażenie, o ile wyrażenie to jest możliwym, tego wielkiego jakoby
uniesienia, tej wielkiej jakoby ekstazy Boga, jaką było posłanie Słowa Jego,
potrzeba było nawet Archaniołowi, gdy mówił do Panny ziemskim naszym językiem,
uciec się do tego uniesienia mowy ludzkiej, którym jest poezja. Lecz jakież
święte głębokości, jakie promieniejące przepaści spraw Bożych ta forma
poetyczna pokrywa!
"Duch Święty zstąpi na Cię". Jest już w
Tobie Duch Święty, bo jesteś w łasce, jesteś w porządku łaski najwyższa nad
wszystko stworzenie, a stan łaski, jest to dobrowolna, nadprzyrodzona,
ubóstwiająca obecność Bóstwa w duszy. Przetoż i nie mówię że przyjdzie na Cię
Duch Święty, ale że "nadzwyż przyjdzie, – superveniet"; że
jako obfitował w Tobie, tak będzie teraz przeobfitował. "Gdy człowiek
skończy, dopiero pocznie" (61), mówi
Mędrzec Pański; mówi to szczególnie o stosunku człowieka z Bogiem, i o sprawach
Bożych w człowieku. Nieskończony nigdy nie ustaje. Żaden dar Go nie wyczerpie,
żaden Go nie umniejszy. Duch Święty więc, który mieszka w Tobie, który jest
żyjącym pierwiastkiem najwyższego życia Twego, i Ciebie posiada, tak iż pełna
jesteś Jego, Tenże nadzwyż jeszcze zstąpi na Ciebie, i po to właśnie, aby
dokonał w Tobie tego cudu, który pytasz "jak się stanie".
Nie bój się; nie zawiodłaś się; prawdziwie Bóg chciał
Ciebie mieć panną, i jesteś nią na wieki. Panieństwo Twoje, nie tylko nie jest
przeszkodą do przeznaczonego Ci Macierzyństwa Bożego, ale przeciwnie pierwszym
było do niego warunkiem; będzie do niego i środkiem; Macierzyństwo nie naruszy
Go, poświęci je raczej i dokona. Nie człowiek, ani Anioł, ale Bóg sam będzie
sprawcą, jedynym i wyłącznym sprawcą tego Boskiego dzieła. Jest to dzieło
miłości i łaski, dzieło zjednoczenia i jedności; przetoż, choć wspólnym jest
dziełem Trójcy Świętej, w szczególny sposób jest ono własnym Duchowi Świętemu,
który jest kresem żyjącym miłości nieskończonej, zjednoczeniem i jednością
dokonaną w miłości Ojca i Syna, którzy są jedno z natury (62). Dlatego "Duch Święty zstąpi na Cię".
Lecz zarazem "moc Najwyższego zaćmi Tobie".
"Najwyższy", jest to Ojciec; "moc Najwyższego", jest to
Syn, którego Ojciec rodzi i posyła. Lepiej niż one tajemnicze obłoki, które
okrywały Przybytek i Arkę Przymierza, na oznajmienie, iż Bóg staje w nich
obecny, i wyda wyrok swój (63), ta Moc
zaćmi Tobie. Cieniem świętym i chroniącą zasłoną okryje sprawę Ducha Świętego,
i tyle niewypowiedzianych zjednoczeń, które tejże chwili spełnią się w Tobie;
przeniknie Ciebie na wskroś; ogarnie umysł Twój takim światłem i z taką siłą,
iż nie było i nie będzie nigdy drugiego stworzenia, które by się złączyło z
Bogiem tak cudownym aktem wiary; ogarnie serce Twoje tak zupełnym darowaniem
samej siebie, iż miłość więcej niż seraficzna rozszerzy je i rozżarzy (64); napełni wszystką istność Twoją tym Duchem, który od
Niej pochodzi, wynosząc Cię na taką wysokość świętości, iż cała będziesz jakby
Boska; zaczem, z Ciebie, z istności Twojej biorąc materię tego ciała, które
Tobie chce zawdzięczać i z Ciebie mieć, Moc ta, światłość nieskazitelna, sama
się z tym ciałem i krwią jego złączy. Ciało to będzie odtąd cieniem Jej,
zasłoną, żyjącym Sakramentem (65).
Prawdziwe to ciało ludzkie, osobiście posiadane przez tę Moc Ojca, którym jest
Słowo, będzie ciałem Słowa wcielonego, prawdziwym ciałem Boga prawdziwego.
"Przetoż i co się z Ciebie narodzi Święte",
istota święta nad wszelką świętość, i świętość sama, "będzie zwane Synem Bożym",
jednorodzonym Synem, "przed jutrzenką zrodzonym w jasnościach
świętości" (66), którą jest samaż
natura Boska.
Lepiej ode mnie wiesz o tym, Maryjo, iż u Boga nic nie
masz niepodobnego; że chcieć a móc, to u Niego toż samo; że wszelkie, choćby
największe, dzieło zewnętrzne jest tylko jakby igraszką dla wszechmogącej ręki
Jego. Nie dla utwierdzenia więc wiary Twojej, zdolnej unieść świat cały, skoro
za chwilę będzie nosiła Boga, ale dla rozradowania duszy Twojej, gdy się
dowiesz, że cud ten, do którego Ty posłużysz za narzędzie, nie będzie jedynym;
że jest w związku z szerokim planem, obejmującym wszystek lud Izraelski i
wszystko człowieczeństwo; że ta łaska jedyna, Tobie użyczona, ma w myśli Boga
doniosłość powszechną; że na koniec ta miłość, którą Bóg Ciebie obsypuje, już
poczęła się wylewać i na tych, których kochasz, i krewnymi Twymi zowiesz:
zwiastuję Tobie, że Elżbieta, krewna Twoja, bezpłodna i podeszła w leciech,
poczęła syna, którego przyjście radość sprawi Aniołom; że już od sześciu
miesięcy jest matką, że narodzenie tego dziecięcia będzie powodem do
powszechnego wesela (67), gdyż ono także,
choć nie tak jak Syn Twój, któremu ono będzie poprzednikiem i świadkiem, ale w
mierze wspaniałej, będzie wielkim przed Bogiem.
Skończył Anioł poselstwo swoje; teraz milczy, i czeka
na odpowiedź.
III.
Maryja, nim usta otworzy, zastanawia się i skupia się
w sobie, chcąc przygotować i godną Boga uczynić tę odpowiedź, którą czuje w
sercu swoim, i która się ciśnie na usta Jej. Jak Mojżesz, w onym obłoku na
górze Synaj, kędy rozmawiał z Panem, Maryja była jakoby zamknięta z Bogiem w
tej tajemnicy, o której Pan raczył rozmawiać ze służebnicą swoją (68). Choć nie przekraczała, jak nam przynajmniej się
zdaje, granic porządku wiary (69), była
to rozmowa niewypowiedziana, obliczem w oblicze i sercem do serca. Patrzali tam
na siebie, z jednej strony Bóg, z drugiej, stworzenie korzące się i
rozradowane; Bóg ofiaruje siebie Maryi, wzywa, nalega, ale zupełną przy tym i
nienaruszoną pozostawiając Jej wolną wolę, bez której przyzwolenia nic tu się
stać nie może. Chodzi tu o prawdziwą umowę, albo raczej o związek małżeński: a
umowa ani małżeństwo nie są ważne, bez dobrowolnego, wzajemnego zgodzenia się
stron (70). Wie o tym Maryja, i dobrze to
rozumie; bo i czegoż by w tej chwili nie rozumiała? Więc i Ona wpatruje się w
Boga, milcząca, prawie drżąca, choć mężna i spokojna. Pierwej nim się zgodzi,
czyli raczej nim wypowie swoje zgodzenie się, czuje niepowstrzymaną potrzebę
powiedzenia Mu, że Go uwielbia, że On jest wszystkim, a Ona niczym, i że to Nic
zgoła jest niegodnym tego Wszystkiego. A Bóg podziwia Wybraną swoją, i
przyjmuje pokłon Jej, i błogosławi pokorze Jej, i wylaniem nowych fal miłości
swojej na nią odpowiada.
Wszakże, czeka na Jej odpowiedź. Póki Maryja nie
przemówi, wszystko pozostaje w zawieszeniu. Może odpowiedzieć, tak, może
odpowiedzieć, nie; a od tego tak albo nie, które może wymówić, wszystko zależy:
wszystko dla ziemi, wszystko i dla nieba; od woli, od słowa Maryi zależy cała
tajemnica Chrystusowa, wszystko spełnienie przedwiecznych wyroków Bożych,
wszystka zewnętrzna chwała Jego, i ostateczne szczęśliwe dokonanie dzieła
stworzenia Jego. Jakaż to była chwila, i jakie zawieszenie! O, gdyby, rodzaj
ludzki wiedział, co się tam dzieje, w tym ubogim domku Nazareńskim, i jaka to
sprawa tam się traktuje między Boską Trójcą a tą panieńską Dzieweczką, jakież by
go ogarnęło wzruszenie, jakie wołanie nędzy błagalnej, i gorącego, namiętnego
pożądania podniosłoby się z wnętrzności jego! O Pośredniczko, wołałby, o
Siostro, o Panno, o Niewiasto, w której ręku życie nasze i śmierć, szczęśliwość
nasza wieczna lub zguba bez ratunku! o Panno, jedyna nadziejo nasza, czy
odmówisz? czy jeszcze się wahasz? czy nie oddasz siebie Bogu dla zbawienia narodu
Twego? Chociaż w tej ofiarowanej Tobie niepojętej chwale Macierzyństwa,
przeczuwasz zgotowane Ci brzemiona tłoczące, i trudy nieporównane, i boleści
niewypowiedziane, czyż przecie litość nie doda Ci odwagi? A jeśli tego
zgodzenia się nieodzownego, tego zgodzenia się zbawczego, nie chcesz wymówić
dla nas, jako w rzeczy samej nie jesteśmy jego godni, czy nie wymówisz go dla
Boga, którego tak niewypowiedzianie miłujesz, który sam pierwszy taką Cię
miłością uprzedził? dla Boga, który chcąc uczynić siebie podobnym nam
człowiekiem, postanowił przecie w wyrokach swoich, iż nie inaczej stanie się
człowiekiem, jedno gdy Ty się zgodzisz zostać Matką Jego? O Bramo niebieska,
otwórz się! O Gwiazdo zaranna, zaświeć nad nocą naszą, i oznajmij nam wschód
Słońca sprawiedliwości! O panno, bądź Matką Boską; pocznij, i zrodź, i daj nam
naszego Emanuela (71).
Maryja klęczała nieporuszona, ze spuszczonymi oczami,
z rękoma na piersi na krzyż złożonymi. Rozwarły się wargi Jej, i lekki oddech z
nich wychodzący oznajmia, że przemówi. I oto, z pokorą, z pogodą, z prostotą, z
siłą, z cichością i szczerością nadludzką, mówiąc dla Anioła i dla nas, ale w
rzeczy samej mówiąc do Boga, wymawia te słowa: "Oto ja służebnica Pańska:
niech mi się stanie według słowa twego".
Odpowiedź ta była owocem łaski, której Maryja była
pełna: owocem doprowadzonym do dojrzałości tymi ostatnimi i gorącymi
promieniami Boskiego słońca, które pożądając Jej i ogrzewając Ją, do Niej, i
tak blisko, się przychyliło. Było to więcej niż słowo: umysł, i serce, i życie,
i istność Maryi całe się w nim jakoby wylały. Tym jednym słowem całą siebie
oddała Stwórcy i Panu swemu. Nie było nigdy ani nie będzie wyznania, oddania
się, ofiary jakiego bądź stworzenia, które by taką Bogu chwałę oddały, i takie
Mu wesele przyniosły. W rzeczy samej, to słowo miłość Jego wyzwala.
Od czterech tysięcy lat, serce Boga ucisk cierpiało.
Między ziemią a niebem "wielka otchłań, jak mówi Ewangelia, była
utwierdzona" (72). Nic nie zstępuje
z nieba jakby Bóg chciał; nic nie wstępuje z ziemi jakby należało. Drogi są
zagrodzone, prawie jakby przerwane. Bystrość tego potoku, którym jest
miłosierdzie Boże, we dnie i w nocy bije w tę obmierzłą groblę, którą grzech
dokoła opasał miasto ludzkie. Żaden kamień w niej się nie obruszy, żaden się
przełom nie otworzy, tu i owdzie tylko jakaś struga wód Bożych przeciśnie się
przez jaką szczelinę, na którą napotka, czyli raczej sama sobie otworzy.
Ostatecznie, Bóg, mądrością swoją wstrzymany, samąż sprawiedliwością swoją
związany, jakby poniewolnie zatrzymuje się przed tym wałem bezbożności i pychy.
Tym sposobem, ziemia zamienia się jakby w piekło dla miłości, pozbawiając ją
pożytku i pociechy z tego stworzenia, które Dobroć nieskończona z szczerej
łaski swojej za przedmiot i cel sobie obrała. "Czeka więc Pan", jak
mówi Izajasz, czeka chwili i sposobu, "aby się zmiłował nad nami" (73), i mógł nam na koniec przynieść to, bez czego żyć nie
możemy, bez czego życie nasze jest śmiercią. Ten sposób pożądany Maryja Mu
podaje do ręki, tę chwilę oczekiwaną sprowadza, gdy mówi doń: "Oto ja
służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego". Tym słowem
swoim otwiera przejście miłosierdziu Jego, i wolność mu przywraca.
Jakoż miłosierdzie nie zwleka. Zaledwo Panna wymówiła
słowo swoje, a tejże chwili Bóstwo przypada na Nią i całą zagarnia. Jako z
Boskiego Fiat wszystko stworzenie wytrysło, tak z tego Fiat Panny
Najświętszej wynika i zjawia się żyjąca wszystka tajemnica Chrystusowa. Nie z
taką szybkością błyskawica chmurę przedziera, z jaką Duch Święty ze krwi Maryi
tworzy doskonałe ciało ludzkie, ożywione tejże chwili duszą doskonałą, którą w
tym ciele tworzy wszechmocność Ojca; a Syn łączy się osobiście z tą duszą, uwielbiając
szczyt jej błogosławionym widzeniem Boga, i z tym ciałem, zachowując mu
wszystką cierpiętliwość jego. Dokonała się tajemnica: Panna stała się Matką,
Słowo stało się ciałem i mieszka między nami; Bóg jest człowiekiem, człowiek
Bogiem; Stworzenie doczekało się Króla swego, i Zbawiciela. Już założone
królestwo Boże; zaczęło się na ziemi Amen wieczności, i wtórujące mu Alleluja
nigdy nie ustanie.
"I odszedł od Maryi Anioł", ustępując
miejsca Temu od kogo był posłany.
IV.
Taka jest pierwsza, prawdziwie Boska uczta, do której
zasiadamy, gdy zaczynając odmawianie Różańca, rozważamy tajemnicę Zwiastowania,
otwierającą ten szereg piętnastu tajemnic, wpleciony w szereg piętnastu Dziesiątków
różańcowych. O, jakiż to wstęp, i jaki w nim dalszy ciąg się zapowiada! Co
znaczą wobec tych nadziemskich widoków, wszelkie widowiska tego świata, urocze
może i pociągające dla zmysłów, ale same w sobie takie puste i zwodnicze, i
niczego po sobie nie pozostawiające w duszy, jedno czczość, i zamieszanie, albo
nieraz i grzech! Samaż przyroda nawet, choć taka piękna, i tak jasne już, choć
pod zasłoną, dająca nam poznanie Boga, jakże daleko pozostaje w tyle za
pięknością tych rzeczywistości łaski! Rzeczywistości te nie tylko nas urokiem
swoim zachwycają, ale i duszę naszą podnoszą, i do pobożności ją sposobią, i do
cnoty ją pobudzają, i rodzą w niej wszelkiego rodzaju uczucia dobre i
szlachetne. Nie zabierają nas jeszcze z tego świata: ale w ich świetle, inaczej
niż przedtem na świat się zapatrujemy, i niebezpieczeństwa jego już nam prawie
nie są groźne. W miarę jak je rozważasz, jak głębiej w nie wnikasz, i nimi się
żywisz, czujesz się swobodniejszym, i czystszym, i bliższym ojczyzny
niebieskiej. Tym samym że stajesz się pokorniejszym, przybywa ci świętej dumy
chrześcijańskiej, i męstwa, i odwagi. Łatwiejszą ci się staje cierpliwość;
dusza utwierdza się w równowadze i zwycięskim pokoju; słowem, na wszelki sposób
stajesz się lepszym, a zatem już i szczęśliwszym, bo jedno zawsze idzie w parze
z drugim.
Cóż jeszcze powiemy w bliższym, jak je sobie na
zakończenie założyliśmy, i praktycznym tajemnicy, którą rozważyliśmy, do nas
zastosowaniu? Przypatrzmy się i obaczmy, jako już tu mamy szeroko otwarte i
pełnym korytem płynące one "źródła Zbawicielowe" (74), z których Duch Święty nam czerpać każe, źródła one
do których Jezus nas wzywa, mówiąc: "Jeśli kto pragnie, niech przyjdzie do
mnie, a pije" (75). Kędykolwiek tu
myślą się zatrzymamy, czy na Aniele, czy na Maryi, czy na Słowie, które w Niej
staje się ciałem, czy na Bogu, który je posyła; czy zważymy słowa i czyny, i
łaski użyczone, i cnoty okazane, i przykłady nam dane, słowem, i zewnętrzną
stronę i wewnętrzną treść tej Boskiej historii, wszędy jakoby na oczy widzimy,
i jakby ręką dotykamy otaczające nas dokoła święte one i rozkoszne pastwiska,
na które nas dobry nasz Pasterz, sam idąc przed nami, prowadzi (76), dając nam za pokarm prawdę, mądrość, sprawiedliwość,
umiejętność, miłość, świętość, żywot, i samoż Bóstwo swoje. Idąc za natchnieniem
Ducha Świętego, którym "którzy rządzeni są, ci są synami Bożymi" (77), i pod wodzą nieomylnego przewodnika naszego, Jezusa,
bierzmy i wybierajmy sobie, każdy wedle potrzeby swojej, albo i wedle
upodobania swego, te niebieskie pokarmy. One same tylko wzmacniają i rozwijają
organizm chrześcijański, i dają duszy to zdrowie nadprzyrodzone, które jest
warunkiem, i korzeniem, i jakby samąż substancją zbawienia.
Tam, w tym Zwiastowaniu, w wierze, w miłości, w panieńskiej
czystości, w bohaterskim posłuszeństwie Maryi, i w Boskim onym poczęciu, które
za nimi następuje, jest początek tego chrześcijaństwa które wyznajemy.
Zanurzajmy się często w tym początku, w tym źródle, pomnąc na Chrzest nasz,
który jest onegoż owocem, i następstwem, i jakoby przedłużeniem. Zdrowa to
kąpiel, i skuteczna: bo siła każdej rzeczy tkwi w początku jej.
A tutaj ten zwrot do początku tym jest łatwiejszy i
słodszy, że Bóg sam w nim obecnym się okazuje, i oddaje siebie za pośrednictwem
stworzenia, niewiasty, Panny, Matki. Bo, jak widzieliśmy, że my jesteśmy synami
Bożymi, stało się to jedynie tym, że Maryja zgodziła się na to, by Pierworodny
Syn Boży był Jej Synem. Na pamiątkę tego błogosławionego zgodzenia się, i na
okazanie Maryi pobożnej, serdecznej naszej za nie wdzięczności, wiernie na
każdy dzień, po trzykroć, jeśli podobna, raz przynajmniej, jeśli częściej nie
możemy, odmawiajmy tę, znaną powszechnie pod nazwą Anioł Pański,
modlitwę, którą pobożność katolicka od tylu wieków zaprowadziła na uczczenie
tajemnicy Jezusa zwiastowanego Pannie, i poczętego w Jej żywocie: modlitwa to
przedziwna, i łatwa, i każdemu dziecku przystępna, a tak skutecznie do serca
Boga trafiająca. Kościół, jak wiadomo, licznymi ją zbogacił odpustami, i z jego
postanowienia, dzwony wszystkich na całym świecie parafii, trzy razy na dzień,
rano, w południe i wieczorem na nią lud wierny wzywają.
Lecz nad to, i co najważniejsza, bo wynika to wprost z
tajemnicy naszej, i samąż treść jej żywotną w sobie zawiera, starajmy się
wniknąć jak najgłębiej w znaczenie słów, jakimi Panna Nazareńska odpowiada
Bogu, i często, bardzo często, w każdym, o ile zdołamy, zdarzeniu, sercem jeśli
nie usty, za Nią je powtarzajmy.
Wszystka cześć i wszelka powinność, jaką stworzenie
rozumne, jaką dusza chrześcijańska może oddać Bogu, w tych kilku słowach się
zawiera. Jako Bóg zawsze jest Bogiem, to jest Panem i Władcą, tak my,
stworzenia tego Boga, zawsze jesteśmy sługami Jego. Istność Jego Boska nie
bardziej jest konieczną i niewzruszoną, niż jest radykalnym i niezmiennym ten
charakter sług, który z konieczności stworzonej natury naszej na sobie nosimy.
Czegokolwiek by Bóg od nas zażądał, nigdy żądanie Jego nie przekroczy praw
Jego; cokolwiek byśmy uczynili dla Niego, nigdy żadne poświęcenia i ofiary
nasze nie wyjdą poza obręb służby Jemu należnej. Możemy zajmować na tej ziemi,
i w rzeczy samej zajmujemy stanowiska różne, bardzo nawet nierówne; ale
wszyscy, od Papieża i monarchy, aż do wyrobnika w mieście albo pastucha w polu,
w tym jesteśmy podobni do siebie i sobie równi, że jesteśmy wszyscy sługami
Bożymi.
Dobrze się nad tą prawdą zastanawiajmy, i miejmy ją
zawsze obecną przed oczyma duszy. Jest to naczelne prawo życia naszego, jest to
jakoby tło zasadnicze istności i bytu naszego. Bądźmyż każdej chwili gotowi
mówić Bogu, jak Maryja: "Oto ja". Nie mam rzeczywistego prawa
własnego do siebie, z wszelkich tytułów do Ciebie należę; jestem tylko
własnością Twoją, więc każdej chwili masz prawo mną rozporządzać. I fizycznie i
moralnie zależę od Ciebie w każdej rzeczy: fizycznie, tak dalece, że wyjść z
tej zależności od Ciebie, gdyby to była rzecz podobna, znaczyłoby to samo, co
postradać życie; moralnie, tak dalece, że uchylić się od zależności od Ciebie,
znaczy to samo, co zgrzeszyć. A i wtedy, choć uchylę się od serca Twego, ale
wpadam za to w ręce Twoje i z królewskiego tego poddaństwa, w jakim mię
trzymała dobrowolnie uznana i przyjęta zależność od Ciebie, poniżam siebie w
twardą i sromotną niewolę, w niewolę złego i czarta.
Więc "oto ja", o Boże, o Panie, oto ja sługa
Twój. Chcesz bym się modlił: oto klęczę przed Tobą; żądasz bym pracował: oto
obiema rękoma zabieram się do pracy. Mówisz mi: czas walczyć: oto chwytam za
oręż który mi podaje łaska Twoja, i idę potykać się z nieprzyjacielem. Lecz
teraz każesz cierpieć: o Boże, Ty znasz niemoc moją, gotową, jeśli jej nie
wspomożesz, przez nikczemną bojaźń tego co boli, przeniewierzyć się woli Twojej:
wszakże, otom ja; chcę tego, czego Ty chcesz; przy pomocy Twojej, wychylę
kielich mój, i krzyż mój cierpliwie zniosę. Ale oto spodobało się Tobie, bym
cierpiał wzgardę; trudno mi ją przenieść: wszakże i wobec wzgardy, otom ja, i oczy
trzymając utkwione w Ciebie, ukrzyżowany Boże mój, w milczeniu ścierpię
poniżenie, i w zelżywości spokój zachowam i cichość. Oto na koniec wołasz mię
na śmierć: otom ja, otom ja: ostatnia to będzie służba moja, za którą tuż
nastąpi zapłata, i jaka zapłata! Ty sam "Boże serca mego, i części moja na
wieki" (78). Więc i w tym ostatnim
przejściu służyć Tobie chcę; chcę umrzeć jako sługa Twój, posłuszny, jak Jezus,
aż do śmierci, i z większą niż kiedy bądź czcią, i wdzięcznością, i ufnością, i
miłością, po raz ostatni mówiąc Ci: "Niech mi się stanie według słowa
Twego".
Słowo Twoje, Panie, "światłością jest nogom
moim" (79), i prawidłem życia mego,
i podporą kroków moich, i wiatykiem moim w drodze, i obroną moją i
bezpieczeństwem moim, i zwycięstwem, i zbawieniem. Słowo Twoje, to Jezus, Słowo
Boże; a Jezus, to Ty sam, o mądrości, o prawdo, o żywocie, o Boże, Boże z nami,
nasz Boże i Boże mój! Niechże mi się stanie według słowa Twego, niech sam na koniec
cały się stanę według tego Boskiego Słowa Twego. Jaka może być wyższa żądza
moja? jaka pilniejsza troska moja? jaka potrzebniejsza treść modlitwy mojej?
Ty, Panie, do mnie mówisz! Boska to łaskawość Twoja,
ale dla mnie, jaki to zaszczyt, i jakie szczęście, i jaki zysk, a nasamprzód, jakie
źródło powinności! Bo czymże, w odniesieniu do mnie, jest to słowo, które mi
raczysz mówić, jedno wyrazem, całkowitym czy częściowym, przedwiecznej nade mną
myśli Twojej, znakiem, mniej lub więcej jasnym, idealnego w umyśle Twoim
kształtu mego, i części, jaką mi z szczerej łaski Twojej dałeś w tej tajemnicy
Chrystusa, w której się zawiera zbawienie wszystkich, i nasze dokonanie w
Tobie? (80)
Mamże go nie słuchać, tego słowa Twego, o Boże? nie
mamże, gdy tego potrzeba, zagłuszyć i stłumić wszystkiego co jest we mnie lub
wkoło mnie, abym to słowo Twoje słyszał i usłuchał? Jakiekolwiek brzmienie tego
słowa, cokolwiek ono mi mówi, czy przykazuje, czy radzi, czy poddaje, nie mamże
go przyjąć, nie mamże go począć w sobie, jak Maryja w sercu swoim naprzód
poczęła osobiste Słowo Twoje, nim je potem poczęła wedle ciała. A otwierając
siebie, i całego siebie oddając temu słowu płodnemu, mamże pozostać bez owocu
jego, który we mnie zrodzony, będzie Twoim dziełem zarazem i moim, jak owoc
żywota Maryi Twoim był zarazem i Jej Synem?
O Boska dobroci! o miłości nieograniczona! o Łasko,
która bez odmiany jednej zawsze natury Twojej, bez umniejszenia nieskończonej
zawsze ceny Twojej, maluczkiemu zarówno się udzielasz, jak wielkiemu! O
Jedności, która zawsze pozostając jedną, choć w tej tajemnicy naprzód i jedynie
masz na celu Maryję, przecie w Niej jednej wszystko obejmujesz człowieczeństwo,
chcąc je poświęcić, i zebrać w jedno, i z Tobą zjednoczyć! Tajemnica
Zwiastowania, wszczęta w Nazarecie między Bogiem a Najświętszą Panną, dotąd po
wszystkiej ziemi, każdej chwili i w każdym miejscu się przedłuża. Tajemnica ta,
jak jest początkiem życia duszy chrześcijańskiej, tak też jest życia
chrześcijańskiego wzorem. Bóg, przez Aniołów swoich, przez Kościół, przez
zdarzenia, wolą Jego zrządzone, przez wewnętrzne oświecenia, przez skryte
natchnienia, przez działanie swoje, przyrodzone lub nadprzyrodzone, każdej
chwili przedstawia wolnej woli naszej, jaka jest w danym wypadku wola Jego,
zawsze zmierzająca do całkowitego spełnienia się tej ogólnej i najwyższej woli
Jego, którą "jest uświęcenie nasze" (81). To zaś uświęcenie nasze, nie jest to nic innego,
jedno utworzenie w nas wyobrażenia Jego, tegoż samego Słowa Jego, które, jako w
sposób wyższy i w zupełności wcieliło się w Maryi, tak i w każdym z nas, choć w
sposób mniej wysoki i w mniej obfitej mierze, chce się począć, i narodzić się,
i pomnażać, aż dorośnie w nas, jak mówi Apostoł, "do miary wieku
zupełności Chrystusowej" (82).
Wszelkie więc jakie bądź słowo Boże, skoro je z wiarą
przyjmiemy, i dobrowolnie, miłością wierną, w życiu naszym spełnimy, jest to
prawdziwie wiekuista z nieba rzeczywistość z łaski Boga i przez nasze
współdziałanie, stająca się obecną tu na ziemi, w pośrodku tych doczesnych jej
rzeczywistości. Jest to wcielona rzecz Boża, coś, co jest z Boga, a ludzką
postać przybrało. Jest to zatem dokładna podobizna tej tajemnicy, która się
spełniła w Maryi, gdy zrozumiawszy i przyjąwszy zwiastowanie Boże, rzekła:
"Oto ja służebnica Pańska: niech mi się stanie według słowa Twego".
Pomyśl, duszo wierna, do jakiej wysokości ta prawda
podnosi życie ludzkie, skądinąd i z tylu względów tak niskie! Jaka się, w
świetle tej prawdy, okazuje wielkość jego, i piękność, i świętość! Dusza, gdy
wyjdzie ze zdrojów chrzcielnych, jest panną. I dlatego, że panną, jest także
oblubienicą: "Poślubię cię sobie w wierze, poślubię cię sobie na
wieki" (83), mówi do niej Pan.
Zatem, to życie nowe, w które tak weszła, będzie już, może być przynajmniej,
jeśli sama zechce, jedną nieustającą z tym Oblubieńcem, którym jest sam Bóg,
rozmową (84). Lecz każde słowo, jakie
Boski Oblubieniec powie do oblubienicy swojej, będzie zawsze jedną tylko
prośbą, by dobrą a nieprzymuszoną wolą zechciała coraz bliżej z Nim się
połączyć, i oddając siebie Duchowi Jego Świętemu, wydawała Mu owoc coraz obfitszy,
owoc wieczny i Boski: "Duch Święty, mówi i do niej, zstąpi na cię, a moc
Najwyższego zaćmi tobie; przetoż i co się urodzi z ciebie, będzie święte".
Rozumiał tę tajemnicę niedorównany Doktor nasz,
Augustyn święty, gdy w księdze Wyznań swoich, mówiąc o onych pociechach, które
same są pożądania godne, bo same są prawdziwe, napisał te słowa: "Ty
jesteś Ojcem ich, o Boże, a dusza czysta jest ich matką, poczynając je i rodząc
z Ciebie, Oblubieńca swego" (85).
Co św. Augustyn mówi tu o pociechach, toż rozumiejmy o
każdym uczynku dobrym, którego, jeśli został spełniony w stanie łaski, tym samym
Duch Święty jest sprawcą. Wtedy zrozumiemy także, i doznamy na samych sobie, co
mówi Zbawiciel: "Kto we mnie mieszka, a ja w nim, ten siła owocu przynosi;
będzie wydawał owoc Bogu, a owoc jego nie obumrze" (86); i wszystko życie nasze będzie jednym hymnem na cześć
Boga, błogosławionego na wieki, a hymnu tego przewodnią nutą i zwrotką będzie
ta słodka odpowiedź Panny Niepokalanej: "Oto ja służebnica Pańska: niech mi
się stanie według słowa twego".
–––––––––––
Wykład
tajemnic Różańca świętego, przez X.
Karola Ludwika Gay, B. Biskupa Diecezji Poitiers. Z drugiego wydania
francuskiego przełożył Biskup Henryk Piotr Kossowski. Tom pierwszy. Warszawa
1895, ss. 99-133.
Przypisy:
(1)
Łk. 2, 10.
(2)
Izaj. 53, 8.
(3)
Jan 1, 1-4.
(4)
Jan 1, 14.
(5)
Jan 17, 3.
(6)
Ps. 84, 11.
(7)
Ps. 4, 7.
(8)
Łk. 1, 26.
(9)
P. Virgilius Sedlmayr OSB, Theologia Mariana, P. II. 9, 2, art. 3.
(10) Łk. 1, 19.
(11) "Ego sum Raphael Angelus, unus ex septem qui adstamus ante
Dominum". Tob. 12, 15.
(12) S. Thom., Summa 3, 9. 30, a. 2.
(13) "Christum Dei virtutem". 1 Cor. 1, 24.
(14) Łk. 1, 11.
(15) Dan. 9, 21; Rodz. 49, 10.
(16) Liczb 6, 18-21.
(17) Hebr. 7, 26.
(18) Izaj. 11, 1.
(19) Tren. 3, 30.
(20) Jan 1, 46.
(21) Dz. Ap. 2, 22; 3, 6 i i.
(22) Bened. XIV, De festis B. M. V., l. II, c. 3.
(23)
W. Maria z Agredy, Miasto duchowne, cz. II, ks. 3, rozdz. 2.
(24)
Sepp, Leben Jesu, cz. II, rozdz. 1, § 4.
(25)
"Cum enim quietum silentium tenerent omnia, et nox in suo cursu medium
iter haberet, omnipotens sermo tuus de coelo a regalibus sedibus...
prosilivit". Sap. 18, 14.
(26) Łk. 1, 79.
(27) "Eripuit nos de potestate tenebrarum". Col. 1, 13.
(28) III. Sent. 9, 29, a. 2.
(29)
Bened. XIV, De Festis, l. II, c. 3. – Udowodniwszy naprzód pozytywnymi
argumentami to zdanie swoje, uczony autor jeszcze je stwierdza wykazaniem
"niedorzecznych" następstw, z przeciwnego zdania wynikających, Suarez
także i Korneliusz a Lapide idą za zdaniem św. Tomasza.
(30)
Ps. 39, 2. 18.
(31)
Izaj. 64, 1.
(32)
Ambros. in Luc. 1; Hieron. ad Laetam.; Summa 3, 9. 30, a. 2.
(33) Jozue 3, 8.
(34) Jan 4, 10.
(35) Kol. 1, 19.
(36) Rut. 2, 4.
(37) Rodz. 25, 22. 23.
(37) Suarez, De mysteriis vitae Christi, Disp. VIII, sect. 3
(38) "Turbata es non perturbata. Quod turbata est, verecundiae fuit; quod non
perturbata, fortitudinis; quod tacuit et cogitavit, prudentiae". S. Bern.,
Serm. III super Missus est.
(39) Mich. 5, 5.
(40) Ps. 84, 9.
(41) Est. 5, 3; 15, 13.
(42) Łk. 1, 31-34.
(43) "Ecce Virgo concipiet et pariet Filium, et vocabitur nomen
ejus Emmanuel". Is. 7,
14.
(44) "Creavit Dominus novum super terram: Femina
circumdabit Virum". Jer. 31, 22.
(45) Jan 14, 6.
(46) Rodz. 2, 7.
(47) Filip. 2, 10.
(48) Jan 1, 12; 2 Piotr 1, 4.
(49)
Hebr. 1, 3.
(50)
1 Tym. 6, 16.
(51)
Jak. 1, 17.
(52)
Mt. 21, 9.
(53)
Jan 19, 14.
(54) Jan 6, 15.
(55) Rzym. 3, 2.
(56) Jan 4, 22.
(57) Apok. 22, 5.
(58) Ps. 117, 23.
(59) "Angelus partum denuntiat, illa virginitatem
complectitur, castitatem praeferens angelicae apparitioni; non quod non esset
obediens divinae voluntati, sed quod vellet, si posset, virginitatem
conservare". S. Greg. Nyss.,
Orat de Nat. Christi. Por. S. Bern., Hom. IV super Missus est.
(60) Zob. Fillion, Comment. sur S. Luc.; Bible Lethielleux.
(61) Ekli. 18, 6.
(62) S. Thom., Summa 3, 9. 32, a. 1.
(63) Exod. 40, 32. 26; Liczb 9, 18.
(64) "Virgo regia Davidicae stirpis eligitur,
quae sacro gravidanda foetu, divinam humanamque prolem prius conciperet mente
quam corpore". S. Leo, De Nativ. Serm. 1.
(65) S. Greg. M., Moralia, l. 18, c. 12; S.
Thom., l. c., ad. 1.
(66) Ps. 109, 3.
(67) Łk. 1, 14.
(68) Exod. 20, 21.
(69)
Żeby Maryja w onej chwili podniesioną była do intuicyjnego widzenia Boga, jak
to utrzymuje Maria z Agredy (Miasto duchowne), i jak to przed nią już
napomykał św. Antonin, jest to zdaniem naszym przypuszczenie wysoce nieprawdopodobne.
(70)
"Congruum fuit Beatae Virgini annuntiari quod esset Christum conceptura,
ut ostenderetur esse quoddam spirituale matrimonium inter Filium Dei et humanam
naturam; et ideo per annuntiationem expectabatur consensus Virginis loco totius
naturae humanae". S. Thom., Summa 3, q. 30, a. 1.
(71)
"Hoc totus orbis tuis provolutus genibus expectat. Nec immerito, quando ex
ore tuo pendet consolatio miserorum, redemptio captivorum, liberatio
damnatorum, salus denique universorum filiorum Adam, generis tui. Da, Virgo, responsum festinanter. O Domina,
responde verbum, quod terra, quod inferi, quod expectant et superi". S. Bern., Hom. 4 super Missus est.
(72) Łk. 16, 26.
(73) Izaj. 30, 18.
(74) Izaj. 12, 3.
(75) Jan 7, 37.
(76)
Jan 10, 9.
(77)
Rzym. 8, 14.
(78)
Ps. 72, 26.
(79)
Ps. 118, 105.
(80)
Efez. 1, 4.
(81) 1 Tes. 4, 3.
(82) Efez. 4, 13.
(83) "Sponsabo te mihi in sempiternum... et sponsabo te mihi in
fide, et scies quia ego Dominus". Osee. 2, 19. 20.
(84) "Cum simplicibus sermocinatio ejus". Prov. 3, 32.
"Nostra conversatio in coelis est". Phil. 3, 20.
(85) "Ipsa continentia nequaquam sterilis, sed fecunda mater
filiorum gaudiorum de marito Te, Domine". Confessiones, l. 8, c. 11.
(86)
Jan 15, 5; Rzym. 7, 4; Jan 15, 16.