Miał do tego maszynę, dającą się chyba
porównać z łapką na lisy. Był to żelazny pierścień, a w nim po bokach
dwa ostre żelaza w kształcie nożyc; kat założył to na szyję klęczącemu
Janowi, pociągnął, czy też nacisnął sprężynę, i w tej chwili przecięły
ostrza szyję, oddzielając głowę od tułowia. Jan nie ruszył się nawet –
odcięta głowa upadła na ziemię, a z tułowia wytrysnął potrójny strumień
krwi, skraplając głowę i ciało Świętego i chrzcząc go niejako we własnej
krwi. Pomocnik kata podniósł martwą głowę za włosy i szydząc położył
na misę, a kat oddał ją zaraz czekającej Salome. Salome chwyciła misę z
radością, pomieszaną z tajemną grozą i odrazą, jaka zwykła przejmować
ludzi grzesznych na widok krwi lub ran. Służebnej ze światłem kazała
iść naprzód, a sama szła za nią podziemnym krużgankiem, niosąc na misie
świętą głowę.
Ze wstrętem wyciągnęła rękę przed siebie
i odwróciła w bok strojną głowę, nie chcąc patrzeć na niesiony ciężar.
Szły tak czas jakiś wznoszącym się w górę krużgankiem, aż stanęły w
sklepionej izbie kuchennej, leżącej pod mieszkaniem Herodiady. Ta
czekała tu już na nie; natychmiast zdjęła zasłonę ze świętej głowy i
szydząc zaczęła pastwić się nad nią; po czym zdjęła ze ściany ostry
rożenek, których dosyć tam wisiało i zaczęła kłuć język, policzki i
oczy, następnie jak diabeł, nie człowiek rzuciła świętą głowę na ziemię i
nogami wepchnęła ją przez okrągły otwór do rowu, w który wymiatano
odpadki i śmiecie kuchenne. Tak nasyciwszy swą złość, wrócił ów potwór w
ciele niewiasty wraz z córką do uciech i zabaw występnych, jak gdyby
nic się nie stało. (...)
---
Tekst pochodzi ze strony:
http://www.emmerich.pl/objawienia/l04