Jakkolwiek uroczystości kościelne nie biorą
względu na początek roku świeckiego, to jednak 1
stycznia ma jako początek nowego okresu wielkie
znaczenie.
Starożytny bożek rzymski, Janus, którego posągi
stawiano przy bramach miast, na mostach i t. d., miał
dwie twarze; jedną patrzał naprzód, drugą w tył. Tak
też i dzień Nowego Roku ma dwa oblicza, pierwsze
spogląda w przeszłość, drugie w przyszłość.
Rozpamiętywaniu przeszłości, pełnemu powagi,
wdzięczności i skruchy był poświęcony wczorajszy
wieczór. Dzień dzisiejszy każe skierować myśli i
oczy ku przyszłości. Nie wiemy wprawdzie, co nam ona
zgotuje, jest jakby nową częścią świata, do której
dobiliśmy, i dziś stanęliśmy na brzegu nowej krainy,
a tą krainą jest nowy rok.
Jeszcze leży przed nami okryta mrokiem niepewności,
i tylko niewyraźnie wychylają się z pośród mgły jej
pagórki i niziny. Co się kryje w tych górach i
dolinach, czy żyzne i błogosławione błonia, czy
nieurodzajne pustkowia, czy spokojne i przyjazne chaty
albo krwawe place boju i pola bitwy, czy szczęście, czy
nieszczęście - tego nie wiemy.
Lecz mężnie i spokojnie możemy oczekiwać,
cokolwiek nam przyszłość przyniesie, byleby tylko i w
tym roku Jezus Chrystus stał się ośrodkiem naszych
myśli, uczuć, słów i poczynań. Zatem hasłem naszym
w nowym roku niech będzie Jezus, w smutkach i chwilach
szczęśliwych.
Rok świecki rozpoczyna dziś na nowo swój bieg.
Rolnik zabiera się do swej rocznej pracy. Urzędnik
liczy od dziś jeden rok służby więcej. Olbrzymia
machina życia z całym swoim mechanizmem poczyna na nowo
pracować i działać, a wszyscy, którzy w ubiegłych
dniach świątecznych trochę wypoczęli, rzucają się
znowu w wir zajęć.
Obyśmy zechcieli z tego początku roku przyjść
także do dni i tygodni pracy Jezusa. Jego Imię, którym
zaczynamy rok, niechaj towarzyszy nam w ciągu tego
okresu czasu, a wizerunek Jego, który widnieje na bramie
nowego roku, niechaj nam będzie wzorem na wszystkich
drogach naszego zawodu. Wówczas stanie się ów rok dla
nas błogosławieństwem w domu i przy pracy.
Zaprawdę, Imię Jezus ma być hasłem w każdym domu
i w każdej rodzinie. Na początku roku już tak
zacieśnia się życie w kółku rodzinnym, ojciec
spogląda życzliwym okiem na ukochane głowy, żona
podaje mężowi ramię do wytrwania w związku miłości,
dzieci składają rodzicom życzenia jako dowód
wdzięczności. Niechaj tak czynią zawsze, pomnąc na
Tego, który życie rodzinne uświęcił w domu swych
rodziców w Nazarecie. Błogosławiony dom, gdzie
małżonkowie w Imię Jezusa zgodnie żyją, razem
pracują, razem cierpią i razem się modlą!
Niejeden patrzy pełen trosk i kłopotów na trudy,
które go z nowym rokiem czekają. Brzemię jego zawodu
zdaje się go przygniatać, siły ubywają, z niepokojem
oczekuje tych wszystkich dni pracy, rozważa wymagania i
zadania, które ma przynieść nowy rok i pyta siebie:
skąd wezmę energię i siły, by spełnić te trudne
obowiązki? Przyjacielu, szukaj odwagi i siły tam, gdzie
je jedynie znaleźć możesz, u Jezusa. Miej odwagę, w
Imię Jezusa, a nie zawiedziesz się! Spojrzyj na Jego
bolesną drogę od żłóbka do krzyża! Krocz Jego
śladami; myśl o wiekuistej nagrodzie, którą obiecał
wiernemu słudze, proś Go o pomoc w pracy, o
błogosławieństwo! Jezus ma być hasłem twoim w
chwilach słodkich i gorzkich tego roku!
Błogosławieństwa i szczęścia dzisiaj sobie
życzymy. Lecz nie tylko życzymy sobie szczęścia, bo
Bóg łaskawy spełni nasze życzenia, i przyszły rok
będzie dobry, będzie miał wiele szczęsnych chwil,
przyniesie pomoc i dary także ubogim. Jego troskliwe
serce ojcowskie nie opuszcza nigdy swych dziatek. Atoli o
jednej rzeczy nie zapominajmy: I w szczęściu Jezus ma
być hasłem naszym. Nawet najweselsze godziny nie
przyniosą błogosławieństwa, ale pozostawią raczej
kolec w sercu, bliznę w sumieniu, skoro zapomnielibyśmy
o Bogu i Zbawicielu, i chociażby na nas spłynęły
całe potoki dóbr i przyniosły nam wszystko, czego by
tylko dusza nasza pragnęła, nie moglibyśmy takiego
roku nazwać szczęśliwym, jeśliby nie przyniósł nam
żadnego z tych skarbów, których rdza i mól nie psuje,
ani tego pokoju, którego świat dać nie może, ani też
tej najlepszej cząstki, która nie będzie nam odjęta,
chociaż wszystko, co ziemskie, przeminie.
Jezus ma być także hasłem w nieszczęściu. Nasze
życie ziemskie nie jest czasem wesela, lecz czasem
próby, nie czasem wypoczynku, lecz pielgrzymowania, nie
czasem pokoju, lecz walki. Niejedną bolesną bliznę,
niejedną krwawą ranę przejmujemy ze starego roku, a i
nowy rok nie minie bez trosk i kłopotów, bez
westchnień i łez. Jaki krzyżyk na nas włoży, co
drogiego nam zabierze, to wszystko w ręku Boga. Ale
Jezus ma być wezwaniem naszym i w doświadczeniach
nowego roku. Szedł przed nami ciernistą drogą
cierpień i utrapień, od chwili obrzezania, gdzie
złożył w ofierze pierwociny swej krwi najświętszej,
aż do ostatniej godziny życia, kiedy umarł za nas na
krzyżu. Jeśli i ja będę musiał w tym roku kiedyś
obrać trudną drogę, przed którą wzdryga się ciało
i dusza, pamiętać będę - Jezus jest hasłem moim.
Jeśli przyszłe dni podadzą mi gorzki kielich
cierpienia, niech będzie wołaniem moim Jezus i Jego
modlitwa: "Ale nie to, co ja chcę, ale to co
Ty". Jeśli mnie będzie ścigać nienawiść i
pogarda ludzi, Jezus będzie moim oparciem.
Chrześcijanin nie powinien szukać tylko róż tam,
gdzie Jezus nosił koronę cierniową. Skoro albo mnie
albo kogo z moich bliskich choroba przykuje do łoża
boleści, Jezus niech będzie pocieszycielem moim. Ten,
który ten krzyż na nas wkłada, pomoże nam go
dźwigać.
I jak w życiu Jezus ma być moim hasłem, tak i w
śmierci, na którą powinienem przygotować się
zawczasu, by móc powiedzieć: Chrystus moją zapłatą w
życiu i w śmierci.
Rok Boży w liturgii i
tradycji Kościoła świętego, Katowice 1931 r.