Dotąd widzieliśmy u kołyski Zbawiciela tylko
męczenników: św. Szczepana, który oddał życie pod
gradem kamieni, św. Jana, męczennika pragnienia, który
przeszedł zwycięsko przez ogień prześladowań,
niewinne dzieci, ginące pod mieczem kata i św.
Tomasza, którego siepacze króla angielskiego
zamordowali w jego własnej katedrze. To są prawdziwi
szermierze, stojący na straży nowego Króla. Lubo
wielka jest liczba męczenników, to jednak nie wszyscy
są powołani, aby należeć do tych wybranych szeregów.
Zastępy niebieskie mają wśród siebie także
wyznawców, którzy w niekrwawym zwycięstwie pokonali
świat. Chociaż nie dzielą zaszczytów męczenników,
nie są pozbawieni przywileju, by mogli służyć swemu
Królowi. Nie dzierżą w swym ręku palmy, ale skronie
ich zdobi wieniec sprawiedliwości, a Ten, który go na
nich włożył, chce dla swej chwały mieć ich przy swym
boku.
Jest zatem rzeczą słuszną, że Kościół, chcąc
złączyć w tej chwalebnej oktawie wszelką
wspaniałość nieba i ziemi, poświęcił w niej jeden
dzień czci wyznawcy, jako przedstawiciela niezliczonych
ich hufców.
Tym wyznawcą jest Sylwester, pasterz świętego
rzymskiego Kościoła, papież, który długo i spokojnie
rządził Kościołem, prawdziwy, wszystkimi cnotami
przyozdobiony sługa Chrystusa Pana. Zasiadł na stolicy
Piotrowej bezpośrednio po krwawej walce, trwającej trzy
wieki, w której Kościół okupił krwią tysięcy
męczenników walne zwycięstwo nad pogaństwem.
Sylwester I, następca papieża Melchiadesa, urodził
się w Rzymie, a po wczesnej śmierci ojca kierował
starannie jego wychowaniem pewien kapłan. Wierne
spełnianie obowiązków, mężne wytrwanie wśród
niebezpieczeństw i burz prześladowania, miłość i
współczująca uprzejmość wobec uciśnionych braci,
zapał modlitwy i nieskazitelność obyczajów zjednały
mu wielkie poszanowanie wśród wiernych. W roku 304
wstąpił na tron papieski. W tym samym roku zamianował
czterech legatów, którzy mieli go zastąpić na
synodzie w Aries. Potępiono tam herezję donatystów.
Obecni biskupi przesłali mu godny uwagi list i
przedłożyli powzięte uchwały do zatwierdzenia.
Wielka musiała być radość Sylwestra, kiedy ujrzał
triumf, jaki krzyż odniósł nad nikczemnością
pogaństwa, kiedy cesarz Konstanty Wielki w dniu 28 marca
r. 312 pokonał Maksencjusza i pozwolił na swobodne
wykonywanie religii. Służby Bożej nie trzeba było
już odprawiać po ciemnych katakumbach, znalazła w
kościołach godniejsze siebie miejsce. Ustały wprawdzie
krwawe prześladowania przez tyranów pogańskiej władzy
państwowej; lecz inne groźne niebezpieczeństwo
zawisło w tym czasie nad Kościołem: poczęła się
szerzyć straszna herezja Arjusza, który zaprzeczał
Bóstwa Chrystusa Pana. Cesarz Konstanty zwołał za
zgodą papieża w roku 325 powszechne zgromadzenie
przedstawicieli Kościoła do Nicei. Wezwania jego
usłuchało 318 biskupów. Było to naprawdę czcigodne
zebranie. Wśród uczestników było wielu takich,
którzy mieli jeszcze na swym ciele blizny ran, zadanych
podczas ostatniego prześladowania za Dioklecjana. Nawet
sam cesarz przybył na sobór. "Podobny do anioła,
odziany w purpurowe szaty, stanął wśród
biskupów". Kiedy odrzucono fałszywą naukę
Arjusza, oświadczyli biskupi jednomyślnie: Chrystus
jest prawdziwym, jednorodzonym Synem Bożym, a nie tylko
stworzeniem Boga. Jest Bogiem z Boga, światłością z
światłości, nie stworzony, lecz współistotny z
Bogiem Ojcem. Dumny heretyk nie chciał się ugiąć.
Skutkiem tego sobór rzucił na niego klątwę, a pisma
jego spalono.
Święty papież przyczynił się wiele do
rozszerzenia chrześcijaństwa przez gorliwe spełnianie
wszystkich swych obowiązków arcypasterskich. Umarł
dnia 31 grudnia 325 r., rządząc niemal dwadzieścia dwa
lata Kościołem Chrystusowym.
Już za czasów Grzegorza Wielkiego istniał w Rzymie
kościół pod wezwaniem św. Sylwestra; papież Sergjusz
II przeniósł zwłoki świętego do tej świątyni i
pochował je pod wielkim ołtarzem.
Na obrazach i statuach przedstawia się św. Sylwestra
z oznakami godności papieskiej. Gdzieniegdzie ma obok
siebie jako symbol wołu. Legenda bowiem mówi o nim:
Pewien poganin, który zaprzeczał Bóstwa Chrystusa
Pana, zażądał, aby święty przywrócił życie wołu,
którego czarownik zabił. Sylwester zdziałał wymagany
cud i nawrócił owego człowieka. Rafał przedstawia na
pewnym obrazie, znajdującym się w jednej ze sal
watykańskich, chwilę, kiedy św. Sylwester przyjmuje do
Kościoła Konstantego Wielkiego. Malatury ścienne
kaplicy, poświęconej świętemu papieżowi w kościele
rzymskim pod wezwaniem Czterech Ukoronowanych
Męczenników, przedstawiają sceny z jego życia.
Pieśń na ostatni dzień Starego Roku
Nie tak bystro płynie rzeka,
Jak nam prędko czas ucieka;
Dzień za dniem, a rok za rokiem
Przemija niezwrotnym tokiem.
Tak prędko rok przeszły minął,
Że właśnie w momencie zginął
I spłynął z tej doczesności
W bezdenne morze wieczności.
Szczęśliwy, komu wspomina,
Że każdy dzień i godzina
Była Bogu poświęcona
I zbawiennie przepędzona.
Boże, bądź i w roku nowym
Nam na ratunek gotowym;
Błogosław Boże łaskawy
Nasze prace i zabawy.
Do cnoty udzielaj chęci,
Wyrysuj nam to w pamięci,
Że czas niezwrotnie ucieka,
A śmierć goni i sąd czeka.
Przyjmijże więc nasze dzięki
Za wszystko, cośmy z Twej ręki
Odebrali przez rok cały,
Racz przyjąć ofiarę chwały.
Ani momentu jednego
Nie było roku przeszłego
Tak we dnie, jak i w nocy
Bez Twojej, o Boże, pomocy.
Skończą się nasze dni, lata,
My pójdziemy z tego świata;
Któż wie, na kim kolej stoi,
Przetóż niech się każdy boi.
Ten nowy rok poświęcamy
W Tobie ufność pokładamy;
Bądź naszym Ojcem i Panem,
Teraz i na wieki. Amen.
Rok Boży w liturgii i
tradycji Kościoła świętego, Katowice 1931 r.