KRÓTKIE NAUKI HOMILETYCZNE NA NIEDZIELĘ I UROCZYSTOŚCI CAŁEGO ROKU WEDŁUG POSTYLII KATOLICKIEJ WIĘKSZEJ KS. JAKUBA WUJKA SI OPRACOWAŁ BISKUP WŁADYSŁAW KRYNICKI
Czas obecny to
czas wesela i zabawy, nie tylko zabawy umiarkowanej, na którą matka nasza,
Kościół katolicki, dzieciom swoim pozwala, ale częstokroć, niestety, zabawy
grzesznej, szalonej, połączonej z nadużyciami i z wielką nieraz obrazą Pana
Boga. Przeciwko takiemu weselu i takiej zabawie Ewangelia dzisiejsza podaje nam
przypomnienie gorzkiej i okrutnej męki Zbawiciela, przepowiedzianej przez
proroków, a podjętej na zadosyćuczynienie za grzechy nasze. Męka i śmierć
niewinna Syna Bożego najlepiej wykazuje nam ciężkość grzechu i w te dni
zapustne, gdy się ludzie tak bardzo zwykli zapominać, ma nas odwodzić od obrazy
Stwórcy naszego. Jakże bowiem wielka być musi złość grzechu, skoro dla jego
zgładzenia aż tyle Chrystus ucierpiał! Grzech każdy tak wielkim jest złem, że
go ani niebo, ani ziemia znieść nie może. Zgrzeszył anioł, a natychmiast
przestwory niebios rozwarły się, aby go wyrzucić w przepaści piekielne.
Zgrzeszyli na puszczy Kore, Datan i Abiron szemraniem przeciwko Bogu i
Mojżeszowi, a zaraz ziemia rozstąpiła się pod nimi i żywcem ich pochłonęła. I
dziś, jeśli się pod grzesznikami nie rozpada i nie pożera ich, sprawa to
nieskończonego miłosierdzia Bożego, które oczekuje naszego nawrócenia i pokuty.
Jeśli jeden grzech tak wielką złość ma w sobie, to jakież dopiero niepojęte
brzemię stanowią wszystkie grzechy całego świata? A brzemię to nieznośne włożył
Pan Bóg na ramiona Syna swego i dopuścił nań męki takie, na jakie zasłużyły
grzechy wszystkich ludzi, od Adama aż do ostatniego człowieka. I będziemyż tak
niewdzięczni, żebyśmy do owego ciężkiego brzemienia mieli ustawicznie nowe przydawać
nieprawości, znowu naigrawając i biczując i krzyżując Pana swego? Jeśli bowiem
grzechy nasze były przyczyną wszystkiej Jego męki, każdy więc, który grzeszy,
ile z niego jest, znowu krzyżuje Chrystusa; owszem, ciężej grzeszy, niż tamci
krzyżownicy, którzy, gdyby Go byli poznali, nigdy by Pana chwały nie
ukrzyżowali. Tymczasem chrześcijanie, znając Go przez wiarę, a zapierając się
uczynkami, większą Mu zniewagę wyrządzają. Takimi zaś są wszyscy, którzy,
więcej niźli Boga, miłują rozkosze ziemskie, choć ich się przecież na chrzcie
wyrzekli; którzy mówią w sercu albo i usty: używajmy dóbr tego świata, póki
możemy. Na nich żali się Paweł święty, mówiąc, iż to są nieprzyjaciele
krzyża Chrystusowego, których koniec zatracenie, których bogiem jest brzuch i
chwała w sromocie ich, którzy ziemskie rzeczy miłują (Filip. III, 18-19).
A nie mów, chrześcijaninie, iż czas ten, to czas
wesela i w obyczaj już weszło trochę poszaleć. Bo naprzód w Kościele świętym
już od dwóch tygodni nie śpiewamy wesołego alleluja i nabożeństwa już są w
duchu żałobnej pokuty odprawiane. Ani się też zwyczajem wymawiać godzi, bo to
nas przed Bogiem nie uniewinni. Już dawno weszło w zwyczaj, że źli idą na
potępienie, czyżbyś chciał iść za nimi, aby zwyczaju nie naruszyć? Czy zły
zwyczaj może dobre prawo Boskie odmienić? Czy zły zwyczaj może sprawić, aby się
to kiedy godziło czynić, co się nigdy nie godzi? Wszechmogący jest Pan Bóg,
lecz choć wszystko może, przecież nie może pozwolić na to, co jest niegodziwe i
świętości Jego przeciwne, a co ty byś rad zwyczajem wymawiać. Wprawdzie szeroka
i przestronna jest droga, która wiedzie na zatracenie i wielu tą drogą idzie;
ciasna i wąska jest ścieżka do żywota wiecznego, a mało nią postępuje. A
przecież cisnąć się na nią potrzeba i gwałtem Królestwa niebieskiego dobywać;
komu zaś szaleć się chce i bawić choćby kosztem własnej duszy, ten niech
pamięta, iż Pan Bóg z siebie szydzić nie pozwoli, ale każdemu odda wedle
uczynków jego.
Druga część Ewangelii dzisiejszej mówi o ślepym, który
siedział nade drogą żebrząc, i jak mu Pan Jezus wzrok przywrócił. Ślepy ów jest
obrazem grzeszników, albowiem każdy grzesznik jest ślepy na duszy. Zaślepia
duszę gniew, zaślepia chciwość, zaślepia nienawiść, zaślepia nieczystość. Jednym
słowem, każdy człowiek, jakimkolwiek grzechem śmiertelnym zaślepiony, w
ciemnościach duchowych zostaje, jak to Zbawiciel o faryzeuszach się wyraził, że
są ślepymi i wodzami ślepych (Mt. XV, 14). Ta duszna ślepota nierównie jest
gorsza, niż ślepota cielesna. Albowiem ślepy na oczy czuje i zna ślepotę swoją;
ślepy na duszy, im bardziej jest zaślepiony, tym bardziej się spiera, że
doskonale widzi. Ślepy na oczy szuka sobie przewodnika; ślepy na duszy nie
tylko nie da sobą kierować, ale i sam chce być wodzem innych, jak on sam,
ślepych. Ślepy na oczy bardzo pragnie odzyskania wzroku; ślepy na duszy unika
światłości słowa Bożego, którą by mógł być oświecony, i strzeże się jej. Więc
naprawdę grzesznik zaślepiony i w złem trwający nieszczęśliwy jest i to tym
bardziej, iż swego nieszczęścia widzieć nie chce; a nie tylko nieszczęśliwy,
ale i ubogi niezmiernie, bo z łaski Bożej, z cnoty i miłości Pana Boga
ogołocony.
Przyjrzyj się, chrześcijaninie katoliku, powyższemu
obrazowi, bo może w nim odnajdziesz swoje podobieństwo. Jeżeli tak jest, ratuj
się, póki ci Stwórca miłosierny czasu na to daje. A jakże się masz ratować?
Czyń to, co ów ślepy czynił. Oto, usłyszawszy rzeszę przechodzącą, pytał co by
to było. Gdy mu zaś powiedziano, że Pan Jezus tędy przechodzi, wołał
głośno: Jezusie, synu Dawidów, zmiłuj się nade mną. I ty słuchaj pilnie,
kiedy Zbawiciel przyjdzie, aby przemówić do serca twojego. A nie trzeba nań
długo czekać, boć On niedaleko jest od każdego z nas, gdyż (jak uczy Paweł
święty) w Bogu żyjemy i ruszamy się i jesteśmy (Dz. Ap. XVII, 28). Stoi
On ustawicznie u drzwi serc naszych i kołacze. Gdy już uczujesz, że do ciebie
przychodzi, nawróćże się ku Niemu ze wszystkiego serca twego, a uznawszy
niegodność i ślepotę swoją, wołaj z wielką wiarą i ufnością: Jezu, Panie i
Zbawicielu mój, zmiłuj się nade mną. I chociaż ci i owi, już namową a prośbą,
już groźbą a łajaniem, odwodzić cię będą od prawdziwego nawrócenia, od modlitwy,
od porzucenia grzesznych okazji, ty przecież, naśladując ewangelicznego kalekę,
tym więcej wołaj do Jezusa, aby cię wysłuchał i uleczył ślepotę duszy twojej.
Bo i o co tamten nieszczęśliwy prosił? Nie o złoto, ani o pieniądze, ale o
oświecenie: Panie, abym przejrzał. I ty czyń podobnie. Nie proś Pana o
bogactwa i dostatki, ani o ziemską szczęśliwość, bo to wszystko, jako cień
przemija; ale błagaj o światło, nie światło doczesne, ale inne, którego masz w
niebie z aniołami zażywać; o światło, do którego drogą jest wiara święta: Przejrzyj,
wiara twoja ciebie uzdrowiła. Lecz nie dosyć na tym. Słuchaj, co dalej mówi
święta Ewangelia: I natychmiast przejrzał i szedł za Nim, to jest za
Jezusem. Więc dlatego ów niewidomy przejrzał, dlatego był oświecony, aby mógł
iść za Panem Jezusem, aby mógł oglądać drogę zbawienia i nią postępować. I ty,
chrześcijaninie katoliku, gdyś prawdziwie oświecony na duszy, idź za Jezusem,
patrzaj, którędy On chodzi i trzymaj się śladu Jego. Drogi Jezusowe to umartwienie,
pokora, ubóstwo, praca, modlitwa, miłosierdzie. Jeśli przeto szukasz grzesznego
zysku, jeśli hołdujesz chciwości, jeśli się w pychę podnosisz, lub zapalasz
nienawiścią, jeśli się nieczystością plugawisz, nie idziesz za Jezusem. Żywot
Jezusa był gorzki w pokucie. I nasze też życie doczesne nie ma być weselem, po
ziemsku a grzesznie pojętym, ale próbą i pokutą, za którą dopiero iść może
wesele niebieskie i wieczna u Boga zapłata. Tym sposobem nie tylko życie się
nasze według woli Bożej naprawi, ale i dobry nasz przykład innych ku chwale
Bożej pobudzi; jako się i przy owym ślepym ewangelicznym stało, iż lud
wszystek, widząc to, dawał chwałę Bogu, któremu niech będzie cześć na
wieki.
–––––––––––
Krótkie nauki homiletyczne na
niedziele i uroczystości całego roku według Postyli Katolickiej Większej
Ks. Jakóba Wujka opracował Ks. Władysław Krynicki. Włocławek. Nakładem
Księgarni Powszechnej. 1912, ss. 93-97.