W zakładzie ks. Bosko w Laurs – Torinese chłopcy wychodzili ze studium
i zstępowali po schodach z trzeciego piętra. Jeden z nich żywy
nadzwyczaj, przechylił się na poręczy, aby pozdrowić ks. Dyrektora,
który oczekiwał ich na dole. Ale wtem stracił równowagę i spadł głową na
dół na posadzkę marmurową.
Ks. Dyrektor, który widział to nieszczęście, zadrżał ze strachu i z ufnością zawołał: Św. Józefie, zbaw go!
Pobiegł czem prędzej na dół do nieszczęśliwego, który leżał prawie bez
życia na posadzce, a równocześnie posłał po lekarza. Lekarz
skonstatował, że chłopiec najmniejszego nie odniósł skaleczenia
zewnętrznego.
Tak było też rzeczywiście; po przejściu pierwszego strachu, sam
chłopiec wraz z księdzem Dyrektorem i towarzyszami, udał się do kaplicy,
aby podziękować św. Józefowi za otrzymaną łaskę. Na pamiątkę tej łaski i
innych nie mniejszych cudów, wzniesiono na podwórzu zakładu statuę św.
Józefa, a krom tego po dziś dzień, co środę daje się błogosławieństwo
Przenajśw. Sakramentem na cześć tak wielkiego Świętego.
Ks. Antoni Kotarski T. S., Miesiąc marzec św. Józefa, Warszawa 1939, str. 59-60.
Za: https://lagloriadelasantisimavirgen.wordpress.com/2015/09/16/swiety-jozefie-zbaw-go/