KRÓTKIE
NAUKI HOMILETYCZNE
na niedziele i uroczystości całego
roku
WEDŁUG
Postylli Katolickiej Większej
KS. JAKUBA WUJKA SI
OPRACOWAŁ
BP WŁADYSŁAW KRYNICKI
––––––––
Niedziela trzecia po Wielkanocy
Ewangelia dzisiejsza
wyjęta jest z długiego a przepięknego kazania, które Chrystus Pan miał po
ostatniej wieczerzy do smutnych i zatrwożonych Apostołów swoich. Święte słowa
Pańskie o maluczkim czasie, po którym miał ich opuścić, i znowu o maluczkim
czasie, po którym miał się im ukazać, zdawały się im trudne do zrozumienia,
dopóki się nie spełniło, co im tu powiedział. Dla nas są one jasnymi, ponieważ
wiemy dobrze, iż mało co po tej rozmowie Pan Jezus wydan był nieprzyjaciołom na
męki, na krzyż i śmierć okrutną. I nie jest nam tajne, że ze śmierci Jego
cieszyli się niewierni Żydzi i przechwalali się z Jego umęczenia. Każdy też
zrozumie, jaka żałość natenczas ogarnęła uczniów Zbawiciela. Lecz oto trzeciego
dnia zmartwychwstał i dał się po wielokroć im oglądać i rozradowały się wówczas
serca apostolskie, chociaż niezadługo, bo po dniach czterdziestu miał ich znowu
widomie opuścić i wstąpić do nieba, do Ojca swojego. Prawdziwe zaś i
nieodmienne już nigdy wesele mieli otrzymać po dokonaniu doczesnego żywota. To
jest znaczenie tej Ewangelii, której jednak Apostołowie naówczas jeszcze nie
rozumieli. Nic w tym przecież dziwnego, że wszystkiego nie pojmowali, co im
Chrystus Pan oznajmował. Kiedy indziej jeszcze wyraźniej do nich mówił: Oto
wstępujemy do Jeruzalem, a spełni się wszystko, co napisane jest przez proroków
o Synu Człowieczym, że będzie wydan poganom i będzie naigrawan i ubiczowan i
uplwan, a ubiczowawszy, zabiją Go, a dnia trzeciego zmartwychwstanie. A oni
tego nic nie zrozumieli i było to słowo zakryte przed nimi i nie zrozumieli, co
się mówiło (Łk. XVIII, 31). Dopiero gdy Duch Święty na nich zstąpił i
oświecił ich umysły, nauka Zbawiciela i wszystko, co o Nim napisane było w
Starym Zakonie, stały się dla nich jasne i dostępne. Stąd upomnienie dla nas
chrześcijan katolików, iż skoro czego w sprawach wiary i zbawienia nie
rozumiemy, mamy nie na własnym, ani podobnych nam ludzi rozumie poprzestawać,
bo wtedy łatwo moglibyśmy się pomylić; lecz uciekać się do nauki i rozumienia
świętego Kościoła katolickiego, którym kieruje sam Duch Święty i który ma sobie
w tych rzeczach od samego Chrystusa przyobiecaną nieomylność. Trzymając się
nauki Kościoła, mamy wszelką pewność, iż nie pobłądzimy w rozumieniu nauki
Chrystusowej.
Jeśli się pilniej przypatrzyć chcemy dzisiejszej Ewangelii,
poznamy jeszcze, że powyższe słowa Zbawiciela dotyczą nie tylko Apostołów, lecz
i całego Kościoła Bożego. Jak bowiem w życiu uczniów Pańskich, tak i w świętym
Kościele naszym zawsze była i być musi taka odmiana czasów i takie przeplatanie
pokoju i niepokoju, wesela i smutku, ciężkiego frasunku i wielkiej pociechy.
Jak Żydzi to w egipskiej niewoli, to w ziemi obiecanej mieszkali; to z
Jerozolimy w jasyr babiloński zawiedzeni, to znowu do miłej ojczyzny swojej
powracani bywali: tak również i Kościół Chrystusowy czasem miewa pokój, czasem
cierpi prześladowanie. Już w początkach Żydzi go znienawidzili, ale za to wielu
pogan z wdzięcznością przyjęło. Później bałwochwalscy cesarze i urzędnicy
chcieli go wygładzić z oblicza ziemi, a pomimo to dawał mu Bóg szybki wzrost i
rozkrzewienie, i pociechę z tylu świętych męczenników. Zawzięli się na niego
liczni heretycy i odszczepieńcy, a gdy się go do woli naszarpali i naprześladowali,
gdy się już plewy od pszenicy oddzieliły, a Kościół został oczyszczony, dobry i
opatrzny Pan Bóg potrafił powściągnąć rękę nieprzyjaciół, rozkazał szkodliwym
wiatrom i nawałnicom, aby się uciszyły, i znowu na czas zaświeciła wiernym Jego
dziatkom piękna pogoda. I w tych naszych czasach wiele ucierpiał Kościół
Chrystusowy, powstali przeciw niemu przybłędy i ludzie, przez nich obałamuceni,
którzy wołali publicznie: precz z Bogiem, precz z Kościołem, precz z katolicką
Polską! Ale my mamy nadzieję w Panu Bogu, że się zmiłuje nad Kościołem swoim i
wejrzy na nas miłosiernym okiem, wypleni bluźnierczy kąkol, którym
nieprzyjaciel chce zagłuszyć Jego rolę, i poskromi serca pysznych, w swej
nienawiści do Boga zuchwałych ludzi. Albowiem jeżeli dla dziesięciu
sprawiedliwych gotów był przebaczyć Sodomie i Gomorze, i nam wolno mieć
nadzieję, że się zmiłować raczy i nad biedną ojczyzną naszą, w której bez
wątpienia nie dziesięciu mężów, ale tysiące sprawiedliwych się znajdzie. Prośmy
jedno gorąco Pana Jezusa, aby i Kościoła swego i nas wierne dziatki swoje, z
opieki nie wypuszczał, ale umocnić i pocieszyć łaskawie raczył, aby
nieszczęsnym dał upamiętanie. Daj jeno Boże, aby się w nas znalazł ów święty
zbawienny smutek, jaki On w wybranych swoich rad przemienia w wesele prawdziwe.
Co zaś działo się z Apostołami, co się dzieje i do
końca świata dziać będzie z Kościołem Chrystusowym, to się również po dziś
dzień na każdym wiernym Pańskim okazuje. Każdy z nas przejść musi przez ogień
utrapienia, a choć czasem bywa pocieszony od Boga, to przecież tu na świecie
nie może mieć zupełnego wesela, aż dokonawszy swego biegu, weźmie zgotowaną
koronę wiecznej zapłaty w niebie. Wyjaśnia to Zbawiciel na przykładzie rodzącej
niewiasty, której radość i nadzieja pomieszana jest z bojaźnią, ponieważ nie
wie, czy szczęśliwie dziecię na świat wyda, a rozumie, iż się bardzo nacierpieć
musi. Pobudza się jednak do otuchy pamięcią, iż droga boleści wspólna jest
wszystkim niewiastom rodzącym, że te boleści niedługo trwać mają, że potem
będzie miała wielką pociechę z dziecięcia swego i że owe przykrości są
początkiem wesela. Coś podobnego bywa w życiu każdego chrześcijanina katolika,
w którego sercu Duch Święty złożył nasienie wiary prawdziwej. Spodziewa się on
nieba i radości wiecznej przez zasługi Chrystusowe, lecz zarazem doznaje obawy,
czy wytrwa wiernie do końca przy Bogu. A nadto tyloma wewnętrznymi i zewnętrznymi
utrapieniami bywa w życiu uciśniony, iż nieraz żyć mu ciężko i rozumie, że w
tym wszystkim sam tylko Pan Bóg może go poratować. Z drugiej strony widzi, że
świat, to jest nieprzyjaciele Boży, opływają w pomyślność; wszystko do czego
się wezmą, wiedzie im się nadspodziewanie, podczas gdy on nigdy z kłopotów
wybrnąć nie może. Jednak nie upada na duchu, albowiem po pierwsze, pamięta, że nie ma innej drogi do nieba, jedno ta,
która prowadzi przez krzyż i udręczenie, a którą w ślad za Chrystusem i Apostołami
wszyscy Święci i wybrani Boży weszli do chwały nieśmiertelnego żywota. I
owszem, kogo Pan Bóg więcej umiłował, tym nań większe troski, frasunki, kłopoty
i boleści dopuszczał. Kto był sprawiedliwszy nad Abrahama? Kto przyjemniejszy
Bogu nad Jakuba? Kto niewinniejszy nad Józefa? Kto pokorniejszy nad Mojżesza?
Kto nabożniejszy nad Dawida? Kto świętszy nad Eliasza? Kto prostszy nad Joba?
Kto miłosierniejszy nad Tobiasza? Która niewiasta skromniejsza nad Zuzannę? Na koniec,
kto w większej łasce u Boga nad Najświętszą Matkę Zbawiciela? A jednak wszyscy
wiele ucierpieli na tym świecie. Abraham był ciężko kuszony, Jakub musiał się
tułać, i z życiem uciekać, Józef od braci sprzedany i od niewiasty niewinnie
spotwarzony, długi czas przebył w więzieniu. Mojżesz od Faraona i od Żydów był
prześladowany. Dawid od Saula i nawet od własnych synów był utrapiony. Eliasz
na pustynię musiał uciekać przed złośliwą królową. Job na mieniu, na dziatkach
i na własnym ciele został dotknięty. Tobiasz ubóstwem i ślepotą nawiedzony,
Zuzanna od przewrotnych starców oskarżona, Najświętsza Panna na duszy mieczem boleści
przeszyta. A co mówić o Apostołach i innych wiernych wyznawcach Chrystusowych?
Nie my przeto sami doznajemy krzyżów i utrapień, ale i ci wszyscy, którzy się
kiedy Bogu podobali. – Po wtóre,
cieszyć nas ma myśl, iż wszystkie uciski tego żywota krótko trwają, co i Pan
Jezus w tej Ewangelii wyraził słowem: maluczko, to jest na małą chwilkę. Także
i Piotr św. mówi, iż potrzeba nam trochę teraz zasmucić się w rozmaitych
pokusach (I Piotr. I, 6). I Jan św. Apostoł nazywa ten czas ostateczną godziną
(I Jan. II, 18). Boć zaprawdę żywot nasz do wieczności przyrównany, jest jako
mgnienie oka. – Po trzecie, cieszyć
nas ma i to, że po cierpliwym utrapieniu czeka sługi Boże pewne i wiekuiste
wesele, obiecane przez Pana Jezusa w dzisiejszej Ewangelii: Znowu ujrzę was,
a będzie się radowało serce wasze, a radości waszej nikt wam nie odbierze.
Tym zaś większe to wesele będzie, im tu większe poprzedzi utrapienie; dusza
bowiem w utrapieniu, jako złoto w ogniu, próbuje się i oczyszcza. I dlatego
Jakub św. upomina, abyśmy to sobie za wszelką radość poczytali, gdy na nas Pan
Bóg pokusy dopuści (Jak. I, 2). Dlatego jeszcze woła Paweł św.: Błogosławiony
Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec miłosierdzia, a Bóg
wszelkiej pociechy, który nas cieszy we wszelakim utrapieniu naszym (II
Kor. I, 3). Więc chrześcijaninie katoliku, żyj po Bożemu i bądź zawsze gotów na
zawołanie Sędziego-Boga: maluczko bowiem, a koniec życia nastanie. Jeśli zaś
tymczasem co na cię przypadnie, znoś mężnie i cierpliwie krzyże i dolegliwości,
pomnąc, iż przez nie droga do błogosławionego, a wiecznego wesela, którego racz
nam Panie Boże udzielić.
–––––––––––
Krótkie nauki homiletyczne na
niedziele i uroczystości całego roku według Postyli Katolickiej Większej
Ks. Jakóba Wujka opracował Ks. Władysław Krynicki. Włocławek. Nakładem
Księgarni Powszechnej. 1912, ss. 148-152.