Otoczon świętym gronem aniołów,
Dziwiąc triumfem świat cały:
Z pośrodka wiernych Swych apostołów
Wzniósł się do nieba Pan chwały.
Dziwiąc triumfem świat cały:
Z pośrodka wiernych Swych apostołów
Wzniósł się do nieba Pan chwały.
Na górze Oliwnej, w otoczeniu apostołów i uczniów,
stoi świetlana postać zmartwychwstałego Zbawiciela,
błogosławiącego i pocieszającego wiernych towarzyszy
ziemskiej pielgrzymki; żegna tę ziemię, by uwieńczyć
dzieło odkupienia, które na tym miejscu rozpoczął.
Oczy wszystkich na Niego są skierowane. Balsam pociechy,
nadziei i obietnicy miesza się ze smutkiem pożegnania.
I oto unosi się przed ich oczyma, wzbija się wyżej i
wyżej, jakby niesiony na skrzydłach aniołów. Ci, co
pozostali, wyciągają ręce, jak gdyby Go chcieli
przemocą zatrzymać.
Jezus jednak uchodzi im, uchodzi temu światu -
"wstępuje na nieba odwieczne" (Ps. 67).
Opuścił uczniów ich Pan i Mistrz, Wódz i Przyjaciel.
To też smutek napełnia ich dusze - pozostali sami na
tym świecie, który im nie wierzy i nienawidzi.
Rozpoczyna się dla nich ciernista droga życia, pełna
prześladowań i cierpień.
Dzisiejsze święto każe nam podnieść oczy do Boga.
Chrystus, który jako Bóg nigdy z niebem się nie
rozłączył, powrócił z uwielbionym Ciałem do
Królestwa Ojca i "siedzi na prawicy Boga".
Powrót do Boga, do lepszej ojczyzny, jest także
ostatecznym celem człowieka, którego serce według
pięknych słów św. Augustyna jest niespokojne, póki
nie spocznie w Bogu. Zechciejmy wśród zgiełku i wrzawy
tego świata często oglądać się na tę prawdziwą
ojczyznę, kiedy na ziemskich kolejach życia spotykamy
się z dolą i niedolą, pamiętając, że my sami
jesteśmy właśnie pielgrzymami w znojnej podróży.
Wielki niepokój serca, który nigdy nie ucichnie, chyba
że to serce kiedyś przestanie bić, ciągnie nas z
jakąś niepohamowaną siłą do lepszej ojczyzny.
O jakże nieszczęśliwy i biedny jest człowiek,
chociażby pędził życie jak ów bogacz ewangeliczny
wśród rozkoszy i wesela, który nie zna i znać nie
chce prawdziwego domu rodzicielskiego, który nie zna
innej ojczyzny, jak tę ziemię, innego celu, do
któregoby zdążał, jak tylko grób. Kto jednak
spogląda w niebo i stąd pociechy się spodziewa, kto
sobie mówi: tam moja ojczyzna, mój Zbawiciel, który i
dla mnie przygotował miejsce w niebieskich przybytkach,
ten jest szczęśliwy, choćby jak apostołowie musiał
znosić tutaj prześladowania lub cierpieć ubóstwo jak
biedny Łazarz.
Podnieśmy zatem oczy do nieba w radościach i
cierpieniach, patrzmy na uwielbionego Zbawiciela naszego,
przez prawe i godne życie przygotujmy się na nasze
wniebowstąpienie. Sursum corda - w górę serca!
Że odtąd mamy żyć duszą w niebie, choć ciało
pozostaje na ziemi, o tym poucza nas kolekta dzisiejszej Mszy świętej: Spraw, prosimy Cię, wszechmogący Boże,
abyśmy, którzy z wiarą wyznajemy, że w dniu
dzisiejszym Syn Twój Jednorodzony, Odkupiciel nasz, do
nieba wstąpił, sercem i myślą w niebie przebywali.
To jest przeznaczenie nasze, "abyśmy sercem i
myślą przebywali w niebie i stali się uczestnikami
Bóstwa Chrystusa". Jak świetny cel! Jak wspaniała
wieczność! Jak szczęśliwe życie - na wieki!
Rok Boży w liturgii i
tradycji Kościoła świętego, Katowice 1931 r.