Aniele ziemski bez winy,
Ozdobo naszej krainy,
Wejrzyj z niebios dziś łaskawie
Na nas, święty Stanisławie!
Ozdobo naszej krainy,
Wejrzyj z niebios dziś łaskawie
Na nas, święty Stanisławie!
Przyjm nasze modły, ofiary,
Zlej na nas niebieskie dary,
Wesprzyj nas w każdej potrzebie,
Gdy głos nasz wzniesiem do Ciebie.
Zlej na nas niebieskie dary,
Wesprzyj nas w każdej potrzebie,
Gdy głos nasz wzniesiem do Ciebie.
Gdy niewinni przed ołtarze
Twe upadną na swe twarze,
Niech szatańskiej strzały złości
Nie zranią ich niewinności.
Twe upadną na swe twarze,
Niech szatańskiej strzały złości
Nie zranią ich niewinności.
Gdy my grzeszni zawołamy,
Niech pomocy Twej doznamy;
Uproś, jakich łask nam trzeba,
Zaprowadź i nas do nieba.
Niech pomocy Twej doznamy;
Uproś, jakich łask nam trzeba,
Zaprowadź i nas do nieba.
Senatorską rodzinę Kostków spotkał zaszczyt
zaliczenia do członków swoich św. Stanisława.
Ukochał on cnotę czystości z całego serca i tak
pieczołowicie jej strzegł, że mdlał, gdy o ucho jego
odbił się wyraz mniej przyzwoity. Studia odbywał w
konwikcie jezuickim w Wiedniu, gdzie współtowarzyszom
przyświecał wzorem cnót chrześcijańskich. Po
zamknięciu konwiktu zniewolony był zamieszkać w domu
protestanckim wraz z bratem Pawłem, który słowem
dokuczliwym i czynem rubasznym, nawet ordynarnym do
światowego zamierzał zmusić go życia. Atoli wszystkie
zabiegi brata pozostały przecie bezowocnymi wobec
stanowczości Stanisława. Gdy go nakłaniano do życia
swobodniejszego, tęsknota jego za niebem często
znalazła wyraz w pytaniu: "Cóż mi to pomoże do
szczęśliwości wiecznej?" albo w powiedzeniu:
"Do wyższych rzeczy jam urodzony!". Mieszkał w
nim duch umartwienia, znosił nie tylko cierpliwie domowe
zniewagi, lecz postem, biczowaniem i innymi uczynkami
pokutniczymi trapił słabowite swe ciało. Skutkiem tych
surowych praktyk zapadł na śmiertelną chorobę,
podczas której po trzykroć znakiem krzyża św.
odpędzał złego ducha, napadającego nań w postaci
potwornego psa. Na próżno św. Stanisław błagał o
przyprowadzenie kapłana, któryby go św. wiatykiem
opatrzył na drogę do wieczności. Gdy ludzie głuchymi
pozostali na gorące jego prośby, zmiłowało się nad
nim niebo - komunię św. przyniósł mu anioł. Doznał
też niebywałej łaski, że Matka Boska pozwoliła mu
przytulić do serca Najświętszą Dziecinę, wyrażając
życzenie, aby wstąpił do zakonu jezuitów. Stanisław,
przyszedłszy nagle do zdrowia, puścił się sam
piechotą w szacie pielgrzyma do Rzymu, gdzie ówczesny
generał jezuitów, św. Franciszek Borgjasz, przyjął
go do towarzystwa Jezusowego. W nowicjacie cnoty jego
jeszcze wspanialej zabłysły, szczególnie jego
miłość Boga, która jak płomień palący serce jego
przenikała, a z ócz ustawicznie wyciskała łzy. W
porywach miłości często doznawał zachwytów -
wyglądał wtedy jak wniebowzięty, oblicze jego
pałało. Więcej żarem miłości niż febrą wyczerpany
fizycznie, wstąpił dnia 15 sierpnia w osiemnastym roku
życia do chwały niebieskiej. Liczne cuda wsławiły
imię jego, nie tylko w Polsce. Papież Benedykt XIII
zaliczył go w poczet świętych Pańskich.
Św. Stanisław Kostka należy do głównych
orędowników i opiekunów Polski; ponadto Ojciec św.
ogłosił go szczególnym patronem młodzieży, której
organizacje dzień jego obchodzą z uroczystością
niezwykłą.
Rok Boży w liturgii i
tradycji Kościoła świętego, Katowice 1931 r.