Za czasów króla Heroda żył w ziemi żydowskiej
kapłan, imieniem Zachariasz. Żonie jego było na imię
Elżbieta. Oboje byli sprawiedliwi i wiernie wypełniali
przykazania Pańskie. Zestarzeli się oni, a nie mieli
dzieci. Dlatego smucili się bardzo i prosili Boga, żeby
im dał syna.
Wydarzyło się, iż na Zachariasza przyszła kolej,
by sprawował służbę Bożą w Przybytku Pańskim, w
świątyni jerozolimskiej. I wszedł do miejsca
świętego, aby złożyć ofiarę kadzenia. Lud stał na
dziedzińcu świątyni i modlił się. Wtem ukazał się
anioł po prawej stronie ołtarza. Przeląkł się
Zachariasz, gdy ujrzał anioła. Ale anioł rzekł:
"Nie bój się, Zachariaszu! Bóg wysłuchał twoją
modlitwę. Żona twoja, Elżbieta, porodzi ci syna i dasz
mu imię Jan i stanie się on dla ciebie radością i
weselem, bo będzie wielkim przed Panem. Wina i innych
podobnych napojów pić nie będzie. Duch Święty go
napełni, a wielu synów izraelskich nawróci do
Boga".
Zachariasz nie dowierzał tym słowom. Wtedy anioł
rzekł: "Jam jest Gabriel. Bóg mnie posyła, abym
ci tę nowinę oznajmił. Dlatego zaś, że nie
uwierzyłeś słowom moim, będziesz niemy aż do dnia,
gdy słowa moje się spełnią".
Po tych słowach zniknął anioł, a Zachariasz
utracił mowę.
Mała Historia Biblijna,
Katowice 1953 r.