Jak dusza ta, pochwaliwszy Boga i złożywszy Mu dzięki, prosi Go, aby opowiedział jej o cnocie posłuszeństwa.
Wtedy dusza ta, rozmiłowana aż do upojenia w prawdziwym i świętym
ubóstwie, rozszerzyła się w najwyższej i wiecznej wielkości i
przekształciła się w przepaści nieskończonej i niewymownej Opatrzności.
Choć trwała w naczyniu swego ciała, zdawało się jej, że je opuściła,
zaćmiona i zachwycona w Bogu ogniem Jego miłości. Utkwiła oko swego
intelektu w boskim majestacie, mówiąc do najwyższego i wiecznego Ojca:
Ojcze wieczny! Ogniu i przepaści miłości! O wieczna piękności, o wieczna
mądrości, o wieczna dobroci, o wieczna łaskawości, o nadziejo, o
ucieczko grzeszników, o szczodrobliwości niewymowna, o wieczne i
nieskończone dobro, o oszalały z miłości! Więc potrzebujesz twego
stworzenia? Tak, zdaje mi się; bo postępujesz z nim tak, jakbyś bez
niego żyć nie mógł, choć Ty jesteś życiem, bo dajesz życie wszystkiemu i
nic bez Ciebie nie żyje (por. J 1,3-4). Czemuż więc tak za nim
szalejesz? Bo rozmiłowałeś się w tworze swoim, znajdujesz w nim
upodobanie i rozkosz, upojony pragnieniem jego zbawienia. Stworzenie twe
ucieka od Ciebie, a Ty je ścigasz. Oddala się, a Ty się zbliżasz; nie
mogłeś związać się z nim ściślej, niż przyoblekając się jego
człowieczeństwem.
Cóż powiem? Uczynię jak jąkała, powiem: A, a, a, — bo nie wiem, co
rzec innego (Jr 1,6), gdyż język nie może wyrazić uczucia duszy, która
nieskończenie pragnie Ciebie. Zda się, że mogłabym powtórzyć słowa
Pawła: Ani język nie może wyrazić ani ucho posłyszeć, ani oko zobaczyć,
ani serce pomyśleć tego, co widziałem (l Kor 2,9). A co widziałeś?
Widziałem tajemnice Boga (por. 2 Kor 12,4). A ja cóż powiem? Zawodzą
niedołężne uczucia. Powiem tylko, że poznałaś i widziałaś, duszo moja,
przepaść najwyższej, wiecznej Opatrzności.
Teraz dziękuję Ci, najwyższy i wieczny Ojcze, za niezmierzoną dobroć twoją, okazaną mnie, nędznicy niegodnej wszelkiej łaski.
Lecz ponieważ widzę, że spełniasz święte pragnienia i że Prawda twoja
nie może kłamać, więc pragnę, abyś teraz pomówił ze mną nieco o cnocie
posłuszeństwa i jej wzniosłości. Ty sam, Ojcze wieczny, przyrzekłeś
opowiedzieć mi o niej, abym rozmiłowała się w tej cnocie i nie oddaliła
się nigdy od posłuszeństwa, które jestem Ci winna. Racz, przez
nieskończoną swą dobroć, rzec mi o doskonałości tej cnoty, gdzie mogę ją
znaleźć, co mi ją może odebrać, kto mi ją może dać, po czym mogę
osądzić, że ją posiadam lub że jestem jej pozbawiona.