2. Pod płaszczem Maryi
Po wszczęciu buntu przeciw Kościołowi przez Lutra, zaślepione i przeciw
prawdziwej wierze ziejące nienawiścią bandy heretyckie napadały
klasztory, mordując zakonników i zakonnice, paląc kościoły, ograbiając
miejsca święte. Tak było również i we Flandrii. Zuchwałe gromady
odszczepieńców wszędzie się błąkały, niszcząc wszystko co katolickie.
Jedna z takich band napadła klasztor S.S. Karmelitanek w San Martin.
Przerażone zakonnice, lękając się więcej zniewagi niż śmierci, zwróciły
się z całą ufnością pod opiekuńczy płaszcz Marii, swej Królowej i
Matki, i błagały Ją gorąco o ratunek. Matka Najśw. nie zawiodła ich
ufności. Gdy gromada zbliżała się już do murów klasztoru, zagrodził
im drogę Najśw. Dziewica, pełna majestatu, otoczona hufcem aniołów, z
mieczami gotowymi do obrony. Napastnicy uciekli w popłochu.
Lecz nie koniec na tym. Gdy zakonnice z tego
klasztoru przeniosły się do okolicznej wioski i pewnego wieczoru trwały
na rozmyślaniu, inna gromada heretyków wtargnęła do klasztoru.
Bezbożnicy szukali wszędzie zakonnic, wpadli również do chóru, gdzie
siostry się modliły, lecz ich nie ujrzeli. Matka Najśw. uczyniła je
niewidzialnymi. Rozwścieczona zgraja podłożyła ogień pod klasztor, by
nie mogąc znaleźć swych ofiar, spalić je żywcem. Na nic się jednak
zdały wysiłki sekciarzy, pożaru nie udało im się wzniecić, a w końcu
gwałtowna burza i ulewa rozpędziła ich.
Oto, jak Najśw. Dziewica, Królowa Karmelu, otacza płaszczem swej
macierzyńskiej opieki wszystkich, co z ufnością śpieszą do Niej.