POD OPIEKĄ ŚW. JÓZEFA I ŚW. MICHAŁA ARCHANIOŁA

Contemplare et contemplata aliis tradere

Veritas liberabit vos

niedziela, 7 maja 2017

Krótkie nauki homiletyczne... Niedziela trzecia po Wielkanocy - Ks. Jakub Wujek SI, Bp Władysław Krynicki

Znalezione obrazy dla zapytania niedziela trzecia po wielkanocy tradycja katolicka 

KRÓTKIE

 

NAUKI HOMILETYCZNE


na niedziele i uroczystości całego roku

 

WEDŁUG

 

Postylli Katolickiej Większej


KS. JAKUBA WUJKA SI


OPRACOWAŁ

 

BP WŁADYSŁAW KRYNICKI


––––––––

Niedziela trzecia po Wielkanocy

Ewangelia dzisiejsza wyjęta jest z długiego a przepięknego kazania, które Chrystus Pan miał po ostatniej wieczerzy do smutnych i zatrwożonych Apostołów swoich. Święte słowa Pańskie o maluczkim czasie, po którym miał ich opuścić, i znowu o maluczkim czasie, po którym miał się im ukazać, zdawały się im trudne do zrozumienia, dopóki się nie spełniło, co im tu powiedział. Dla nas są one jasnymi, ponieważ wiemy dobrze, iż mało co po tej rozmowie Pan Jezus wydan był nieprzyjaciołom na męki, na krzyż i śmierć okrutną. I nie jest nam tajne, że ze śmierci Jego cieszyli się niewierni Żydzi i przechwalali się z Jego umęczenia. Każdy też zrozumie, jaka żałość natenczas ogarnęła uczniów Zbawiciela. Lecz oto trzeciego dnia zmartwychwstał i dał się po wielokroć im oglądać i rozradowały się wówczas serca apostolskie, chociaż niezadługo, bo po dniach czterdziestu miał ich znowu widomie opuścić i wstąpić do nieba, do Ojca swojego. Prawdziwe zaś i nieodmienne już nigdy wesele mieli otrzymać po dokonaniu doczesnego żywota. To jest znaczenie tej Ewangelii, której jednak Apostołowie naówczas jeszcze nie rozumieli. Nic w tym przecież dziwnego, że wszystkiego nie pojmowali, co im Chrystus Pan oznajmował. Kiedy indziej jeszcze wyraźniej do nich mówił: Oto wstępujemy do Jeruzalem, a spełni się wszystko, co napisane jest przez proroków o Synu Człowieczym, że będzie wydan poganom i będzie naigrawan i ubiczowan i uplwan, a ubiczowawszy, zabiją Go, a dnia trzeciego zmartwychwstanie. A oni tego nic nie zrozumieli i było to słowo zakryte przed nimi i nie zrozumieli, co się mówiło (Łk. XVIII, 31). Dopiero gdy Duch Święty na nich zstąpił i oświecił ich umysły, nauka Zbawiciela i wszystko, co o Nim napisane było w Starym Zakonie, stały się dla nich jasne i dostępne. Stąd upomnienie dla nas chrześcijan katolików, iż skoro czego w sprawach wiary i zbawienia nie rozumiemy, mamy nie na własnym, ani podobnych nam ludzi rozumie poprzestawać, bo wtedy łatwo moglibyśmy się pomylić; lecz uciekać się do nauki i rozumienia świętego Kościoła katolickiego, którym kieruje sam Duch Święty i który ma sobie w tych rzeczach od samego Chrystusa przyobiecaną nieomylność. Trzymając się nauki Kościoła, mamy wszelką pewność, iż nie pobłądzimy w rozumieniu nauki Chrystusowej.


Jeśli się pilniej przypatrzyć chcemy dzisiejszej Ewangelii, poznamy jeszcze, że powyższe słowa Zbawiciela dotyczą nie tylko Apostołów, lecz i całego Kościoła Bożego. Jak bowiem w życiu uczniów Pańskich, tak i w świętym Kościele naszym zawsze była i być musi taka odmiana czasów i takie przeplatanie pokoju i niepokoju, wesela i smutku, ciężkiego frasunku i wielkiej pociechy. Jak Żydzi to w egipskiej niewoli, to w ziemi obiecanej mieszkali; to z Jerozolimy w jasyr babiloński zawiedzeni, to znowu do miłej ojczyzny swojej powracani bywali: tak również i Kościół Chrystusowy czasem miewa pokój, czasem cierpi prześladowanie. Już w początkach Żydzi go znienawidzili, ale za to wielu pogan z wdzięcznością przyjęło. Później bałwochwalscy cesarze i urzędnicy chcieli go wygładzić z oblicza ziemi, a pomimo to dawał mu Bóg szybki wzrost i rozkrzewienie, i pociechę z tylu świętych męczenników. Zawzięli się na niego liczni heretycy i odszczepieńcy, a gdy się go do woli naszarpali i naprześladowali, gdy się już plewy od pszenicy oddzieliły, a Kościół został oczyszczony, dobry i opatrzny Pan Bóg potrafił powściągnąć rękę nieprzyjaciół, rozkazał szkodliwym wiatrom i nawałnicom, aby się uciszyły, i znowu na czas zaświeciła wiernym Jego dziatkom piękna pogoda. I w tych naszych czasach wiele ucierpiał Kościół Chrystusowy, powstali przeciw niemu przybłędy i ludzie, przez nich obałamuceni, którzy wołali publicznie: precz z Bogiem, precz z Kościołem, precz z katolicką Polską! Ale my mamy nadzieję w Panu Bogu, że się zmiłuje nad Kościołem swoim i wejrzy na nas miłosiernym okiem, wypleni bluźnierczy kąkol, którym nieprzyjaciel chce zagłuszyć Jego rolę, i poskromi serca pysznych, w swej nienawiści do Boga zuchwałych ludzi. Albowiem jeżeli dla dziesięciu sprawiedliwych gotów był przebaczyć Sodomie i Gomorze, i nam wolno mieć nadzieję, że się zmiłować raczy i nad biedną ojczyzną naszą, w której bez wątpienia nie dziesięciu mężów, ale tysiące sprawiedliwych się znajdzie. Prośmy jedno gorąco Pana Jezusa, aby i Kościoła swego i nas wierne dziatki swoje, z opieki nie wypuszczał, ale umocnić i pocieszyć łaskawie raczył, aby nieszczęsnym dał upamiętanie. Daj jeno Boże, aby się w nas znalazł ów święty zbawienny smutek, jaki On w wybranych swoich rad przemienia w wesele prawdziwe.

Co zaś działo się z Apostołami, co się dzieje i do końca świata dziać będzie z Kościołem Chrystusowym, to się również po dziś dzień na każdym wiernym Pańskim okazuje. Każdy z nas przejść musi przez ogień utrapienia, a choć czasem bywa pocieszony od Boga, to przecież tu na świecie nie może mieć zupełnego wesela, aż dokonawszy swego biegu, weźmie zgotowaną koronę wiecznej zapłaty w niebie. Wyjaśnia to Zbawiciel na przykładzie rodzącej niewiasty, której radość i nadzieja pomieszana jest z bojaźnią, ponieważ nie wie, czy szczęśliwie dziecię na świat wyda, a rozumie, iż się bardzo nacierpieć musi. Pobudza się jednak do otuchy pamięcią, iż droga boleści wspólna jest wszystkim niewiastom rodzącym, że te boleści niedługo trwać mają, że potem będzie miała wielką pociechę z dziecięcia swego i że owe przykrości są początkiem wesela. Coś podobnego bywa w życiu każdego chrześcijanina katolika, w którego sercu Duch Święty złożył nasienie wiary prawdziwej. Spodziewa się on nieba i radości wiecznej przez zasługi Chrystusowe, lecz zarazem doznaje obawy, czy wytrwa wiernie do końca przy Bogu. A nadto tyloma wewnętrznymi i zewnętrznymi utrapieniami bywa w życiu uciśniony, iż nieraz żyć mu ciężko i rozumie, że w tym wszystkim sam tylko Pan Bóg może go poratować. Z drugiej strony widzi, że świat, to jest nieprzyjaciele Boży, opływają w pomyślność; wszystko do czego się wezmą, wiedzie im się nadspodziewanie, podczas gdy on nigdy z kłopotów wybrnąć nie może. Jednak nie upada na duchu, albowiem po pierwsze, pamięta, że nie ma innej drogi do nieba, jedno ta, która prowadzi przez krzyż i udręczenie, a którą w ślad za Chrystusem i Apostołami wszyscy Święci i wybrani Boży weszli do chwały nieśmiertelnego żywota. I owszem, kogo Pan Bóg więcej umiłował, tym nań większe troski, frasunki, kłopoty i boleści dopuszczał. Kto był sprawiedliwszy nad Abrahama? Kto przyjemniejszy Bogu nad Jakuba? Kto niewinniejszy nad Józefa? Kto pokorniejszy nad Mojżesza? Kto nabożniejszy nad Dawida? Kto świętszy nad Eliasza? Kto prostszy nad Joba? Kto miłosierniejszy nad Tobiasza? Która niewiasta skromniejsza nad Zuzannę? Na koniec, kto w większej łasce u Boga nad Najświętszą Matkę Zbawiciela? A jednak wszyscy wiele ucierpieli na tym świecie. Abraham był ciężko kuszony, Jakub musiał się tułać, i z życiem uciekać, Józef od braci sprzedany i od niewiasty niewinnie spotwarzony, długi czas przebył w więzieniu. Mojżesz od Faraona i od Żydów był prześladowany. Dawid od Saula i nawet od własnych synów był utrapiony. Eliasz na pustynię musiał uciekać przed złośliwą królową. Job na mieniu, na dziatkach i na własnym ciele został dotknięty. Tobiasz ubóstwem i ślepotą nawiedzony, Zuzanna od przewrotnych starców oskarżona, Najświętsza Panna na duszy mieczem boleści przeszyta. A co mówić o Apostołach i innych wiernych wyznawcach Chrystusowych? Nie my przeto sami doznajemy krzyżów i utrapień, ale i ci wszyscy, którzy się kiedy Bogu podobali. – Po wtóre, cieszyć nas ma myśl, iż wszystkie uciski tego żywota krótko trwają, co i Pan Jezus w tej Ewangelii wyraził słowem: maluczko, to jest na małą chwilkę. Także i Piotr św. mówi, iż potrzeba nam trochę teraz zasmucić się w rozmaitych pokusach (I Piotr. I, 6). I Jan św. Apostoł nazywa ten czas ostateczną godziną (I Jan. II, 18). Boć zaprawdę żywot nasz do wieczności przyrównany, jest jako mgnienie oka. – Po trzecie, cieszyć nas ma i to, że po cierpliwym utrapieniu czeka sługi Boże pewne i wiekuiste wesele, obiecane przez Pana Jezusa w dzisiejszej Ewangelii: Znowu ujrzę was, a będzie się radowało serce wasze, a radości waszej nikt wam nie odbierze. Tym zaś większe to wesele będzie, im tu większe poprzedzi utrapienie; dusza bowiem w utrapieniu, jako złoto w ogniu, próbuje się i oczyszcza. I dlatego Jakub św. upomina, abyśmy to sobie za wszelką radość poczytali, gdy na nas Pan Bóg pokusy dopuści (Jak. I, 2). Dlatego jeszcze woła Paweł św.: Błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec miłosierdzia, a Bóg wszelkiej pociechy, który nas cieszy we wszelakim utrapieniu naszym (II Kor. I, 3). Więc chrześcijaninie katoliku, żyj po Bożemu i bądź zawsze gotów na zawołanie Sędziego-Boga: maluczko bowiem, a koniec życia nastanie. Jeśli zaś tymczasem co na cię przypadnie, znoś mężnie i cierpliwie krzyże i dolegliwości, pomnąc, iż przez nie droga do błogosławionego, a wiecznego wesela, którego racz nam Panie Boże udzielić.

–––––––––––


Krótkie nauki homiletyczne na niedziele i uroczystości całego roku według Postyli Katolickiej Większej Ks. Jakóba Wujka opracował Ks. Władysław Krynicki. Włocławek. Nakładem Księgarni Powszechnej. 1912, ss. 148-152.