Sobór Florencki, dekret dla Jakobitów, 4. II 1441)
Święty Kościół Rzymski mocno wierzy, wyznaje i głosi, że nikt, kto
nie jest w Kościele katolickim, nie tylko poganie, ale i żydzi, albo
heretycy i schizmatycy, nie mogą dostąpić żywota wiecznego; lecz pójdą w
ogień wieczny ‘który zgotowany jest diabłu i aniołom jego’ (Mt 25:41),
jeżeli przed końcem życia nie będą przyłączeni do niego (Kościoła)… Nikt
też, choćby nie wiedzieć jakie dawał jałmużny, a nawet przelał krew dla
Imienia Chrystusowego, nie może być zbawiony, jeżeli nie wytrwa w łonie
i jedności Kościoła katolickiego.
Innocenty III. List Eius exemplo.
Sercem wierzymy i ustnie wyznajemy jeden Kościół, nie kościół
heretyków, lecz święty, rzymski, katolicki i apostolski, i wierzymy, że
poza nim nikt nie dostępuje zbawienia.
Grzegorz XVI. Encylika Mirari Vos
13. Teraz przejdźmy do innej przyczyny wielu nieszczęść, które wraz z
Naszym żalem dotykają Kościół to jest do indyferentyzmu, czyli
przewrotnej opinii bezbożnych, wszędzie podstępnie
rozpowszechnianej, że w każdej religii można dostąpić wiecznego
zbawienia duszy, jeśli się uczciwie i obyczajnie żyje. W tak
oczywistej sprawie, jesteście w stanie z łatwością uchronić powierzony
Wam lud od tego najbardziej zgubnego błędu. Kiedy bowiem apostoł
przestrzega, że, “jeden jest Bóg, jedna Wiara, jeden Chrzest” (Ef 4, 5),
niechże drżą z bojaźni wszyscy, którzy z jakiejkolwiek religii
spodziewają się fałszywie otwartego przystępu do błogosławionej
wieczności i niech szczerze rozważą według świadectwa Zbawiciela, że “są
przeciw Chrystusowi, bo z Chrystusem nie są, i że rozpraszają
nieszczęśliwie, bo z nim nie gromadzą” (Łk 11, 23), dlatego “niezawodnie
na wieki zaginą, jeśli katolickiej wiary wyznawać i jej całkowicie i
bez naruszenia zachowywać nie będą”. Niech posłuchają św. Hieronima,
który gdy się Kościół podzielił schizmą na trzy stronnictwa, mówi o
sobie, że jest nieugięty w postanowieniu, jeżeli ktoś chciał go
przyciągnąć na swoją stronę, mężnie wyznając: “Kto się łączy z katedrą
Piotra, jest ze mną”. Próżno by ktoś sobie schlebiał, że i on także jest
odrodzonym w wodzie chrztu świętego, bo na ten zarzut trafnie
odpowiedział św. Augustyn: “Gałązka z winnicy odcięta swój kształt
zachowuje, ale cóż jej po kształcie jeżeli nie czerpie życia z
korzenia?”.
Pius IX. Encyklika Quanto conficiamur moerore.
Ci, którzy trwają w niepokonalnej niewiedzy względem najświętszej
naszej religii, a którzy – pilnie zachowując prawo naturalne i jego
nakazy, przez Boga wpisane w sercach wszystkich ludzi, i trwając w
gotowości okazania Bogu posłuszeństwa – prowadzą życie uczciwe i prawe,
mogą, wskutek działającej łaski i światła Bożego, dostąpić żywota
wiecznego, ponieważ Bóg, który widzi, przenika i zna doskonale wszystkie
umysły, dusze, myśli i postawy, nie pozwoli w dobroci swej i
łaskawości, by ktoś bez dobrowolnej winy został ukarany męką wieczną.
Musimy raz jeszcze przypomnieć i odrzucić bardzo wielki błąd, ku
któremu zwrócili się w sposób pożałowania godny niektórzy katolicy:
opinię, jakoby istoty ludzkie żyjące w błędach i obce wobec prawdziwej
wiary mogły osiągnąć życie wieczne. Jest to ze wszech miar sprzeczne z
katolicką doktryną.
Leon XIII. List Testem Benevolentiae.
Nowe te poglądy, o których mowa, zależą mniej więcej na
tym, że dla łatwiejszego pociągnięcia innowierców do uznania prawdy
katolickiej, należałoby Kościołowi bardziej się zbliżyć do ludzkości
doszłej do pełnej już dojrzałości i, pozbywszy się dawnej surowości,
stać się wyrozumiałym dla aspiracji i poglądów współczesnych ludów.
Wielu sądzi, że to się winno stosować nie tylko do karności do życia,
lecz także i do nauczań wchodzących w skład skarbu wiary. Sądzą bowiem,
że byłoby na dobre, w celu pociągnięcia opornych zamilczeć o niektórych
prawdach jakoby mniejszej wagi, a przynajmniej na tyle je uszczuplić,
żeby nie zachowały znaczenia, jakie im stale Kościół przypisywał.
Nie trzeba też sądzić, że wolne jest od winy owo przemilczenie, które
radzą zastosować do niektórych zasad nauki katolickiej, aby je zakryć
cieniem zapomnienia. […] Niech więc nikt się nie kusi, z jakiej bądź
racji, coś zamilczeć albo ująć z nauki przez Boga podanej, kto by to
uczynił, raczej by chciał katolików rozłączyć z Kościołem zamiast
rozłączonych do Kościoła pociągnąć. Niech więc wrócą do Kościoła,
niczego bardziej nie pragniemy, wszyscy, którzy błądzą w dali od
Owczarni Chrystusa, lecz nie inną drogą, niż ta, którą im sam Chrystus
wskazał.
Stronnicy bowiem nowinek sądzą, że należy wprowadzić do Kościoła
pewną swobodę, polegającą na tym, że po ograniczeniu praw i czujności
władzy, wolno by było każdemu w wiernych działać swobodniej, zgodnie z
własnym zapatrywaniem.
Prawie wszędzie pomieszanie samowoli z wolnością, popęd do mówienia i
omawiania wszystkiego, możność sądzenia o wszystkim i łatwość głoszenia
drukiem wszelkich poglądów, zalewają umysły takim mrokiem, że dzisiaj
właśnie, bardziej niż dawniej, korzyść jest i potrzeba uciekania się do
urzędu nauczającego, celem ustrzeżenia od błędu sumienia i postępowania.
św. Pius X. List Notre Charge Apostolique
Doktryna zaś katolicka uczy, że pierwszy obowiązek miłości nie
polega na tolerancji błędnych przekonań, choćby najbardziej szczerych,
ani na obojętności teoretycznej czy praktycznej dla błędu lub występku, w
którym widzimy pogrążonych braci naszych, lecz na gorliwości o ich
podniesienie umysłowe i moralne, nie mniej jak o ich dobrobyt
materialny. Ta sama doktryna katolicka uczy nas również, że źródło
miłości bliźniego znajduje się w miłości Boga, wspólnego Ojca i
wspólnego celu całej rodziny ludzkiej i w miłości Chrystusa, którego
jesteśmy członkami, tak że wspomożenie nieszczęśliwego jest to
wyświadczenie przysługi samemu Chrystusowi. Wszelka inna miłość jest złudzeniem lub uczuciem jałowym i przemijającym.
Pius XI. Encyklika Mortalium Animos.
…urządzają, zjazdy, zebrania i odczyty z nieprzeciętnym udziałem
słuchaczy i zapraszają na nie dla omówienia tej sprawy wszystkich, bez
różnicy, pogan wszystkich odcieni, jak i chrześcijan, ba, nawet tych,
którzy – niestety – odpadli od Chrystusa, lub też uporczywie
przeciwstawiają się Jego Boskiej naturze i posłannictwu. Katolicy nie
mogą żadnym paktowaniem pochwalić takich usiłowań, ponieważ one polegają
na błędnym zapatrywaniu, że wszystkie religie są mniej lub więcej dobre
i chwalebne, o ile, że one w równy sposób, chociaż w różnej formie,
ujawniają i wyrażają nasz przyrodzony zmysł, który nas pociąga do Boga i
do wiernego uznania Jego panowania. Wyznawcy tej idei nie tylko są w
błędzie i łudzą się, lecz odstępują również od prawdziwej wiary,
wypaczając jej pojęcie i wpadając krok po kroku w naturalizm i ateizm. Z
tego jasno wynika, że od religii przez Boga nam objawionej, odstępuje
zupełnie ten, ktokolwiek podobne idee i usiłowania popiera.
Nie którzy tym łatwiej dają się uwieść złudnym pozorom słuszności,
gdy chodzi o popieranie jedności wszystkich chrześcijan. Czyż nie jest
rzeczą słuszną – wciąż się to powtarza, – ba – nawet obowiązkiem, by
wszyscy, którzy wyznają imię Chrystusa, zaprzestali wzajemnych oskarżeń i
raz przecież połączyli się we wspólnej miłości? Gdyż, któżby się
ośmielił powiedzieć, że miłuje Chrystusa, jeśli wedle sił swoich nie
stara się urzeczywistnić życzenia Chrystusa, który prosi Ojca, by Jego
uczniowie byli “jedno” (“unum”)?. A czyż ten sam Chrystus nie chciał, by
Jego uczniów poznawano po tym, że się wzajemnie miłują i aby tym
różnili się od innych: “In hoc cognoscent omnes, quia discipuli mei
estis, si dilectionem habueritis ad invicem” (Po tym poznają wszyscy, że
jesteście moimi uczniami, jeżeli będziecie się wzajemnie miłowali”)?.
“Oby – tak dodają – wszyscy chrześcijanie byli “jednio”! Mieliby
przecież większą możność przeciwstawiać się zarazie bezbożności, która z
dnia na dzień coraz to bardziej się rozprzestrzenia i coraz to szersze
zatacza kręgi i gotowa obezwładnić Ewangelię”. W ten i podobny sposób
rozwodzą się ci, których nazywają wszechchrześcijanami (panchristiani). A
nie chodzi tu tylko o niezliczone i odosobnione grupy. Przeciwnie,
powstały całe związki i rozgałęzione stowarzyszenia, którymi zazwyczaj
kierują niekatolicy, chociaż różne wiary wyznający. Poczynania te
ożywione są takim zapałem, że zyskują niejednokrotnie licznych
zwolenników i pod swym sztandarem zgrupowały nawet potężny zastęp
katolików, których zwabiła nadzieja unii, pojednania chrześcijaństwa, co
przecież zgodne jest z życzeniem Świętej Matki, Kościoła, który wszak
niczego bardziej nie pragnie, jak tego, by odwołać swe zbłąkane dzieci i
sprowadzić je z powrotem do swego grona. W tych nęcących i zwodniczych
słowach tkwi jednak złowrogi błąd, który głęboko rozsadza fundamenty
wiary katolickiej.
Mówią, że należy więc dawne sprawy sporne i różnice zdań, które po
dziś dzień są kością niezgody wśród rodzin chrześcijańskich, pozostawić
na boku, z innych zaś nauk ulepić i przedłożyć wspólna regułę wiary,
której wyznawanie zbratałoby wszystkich i przez co wszyscy czuliby się
braćmi. Rozmaite zaś Kościoły i wspólnoty po połączeniu się w ogólny
związek miałyby możność przeciwstawić się poważnie i skutecznie naporowi
niewiary.
…ani Stolica Apostolska nie może uczestniczyć w ich zjazdach,
ani też wolno wiernym zabierać głosu lub wspomagać podobne poczynania.
Gdyby to uczynili, przywiązaliby wagę do fałszywej religii
chrześcijańskiej, różniącej się całkowicie od jedynego Kościoła
Chrystusa. Czyż możemy pozwolić na to – a byłoby to, rzeczą niesłuszną i
niesprawiedliwą, by prawda, a mianowicie prawda przez Boga objawiona,
stała się przedmiotem układów?
Co się zaś tyczy artykułów wiary, to bezwarunkowo nie dozwolona jest
różnica, która chciano zaprowadzić między tzw. zasadniczymi a nie
zasadniczymi punktami wiary, jak gdyby pierwsze z nich musiały być
uznane przez wszystkich, natomiast te drugie mogłyby pozostać do
swobodnego uznania wiernych
Jasną rzeczą więc jest, Czcigodni Bracia, dlaczego Stolica Apostolska
swym wiernym nigdy nie pozwalała, by brali udział w zjazdach
niekatolickich. Pracy nad jednością chrześcijan nie wolno popierać
inaczej, jak tylko działaniem w tym duchu, by odszczepieńcy powrócili na
łono jedynego, prawdziwego Kościoła Chrystusowego, od którego kiedyś,
niestety, odpadli. Powtarzamy, by powrócili do jednego Kościoła
Chrystusa, który jest wszystkim widomy i po wsze czasy, z woli Swego
Założyciela, pozostanie takim, jakim go On dla zbawienia wszystkich
ludzi ustanowił. Mistyczna Oblubienica Chrystusa przez całe wieki
pozostała bez zmazy i nigdy też zmazy doznać nie może.
Skoro to mistyczne ciało Chrystusa, Kościół, jedno jest, spojone i
złączone jak ciało fizyczne, bardzo niedorzecznym człowiekiem okazałby
się ten, kto by chciał twierdzić, że ciało mistyczne Chrystusa może się
składać z odrębnych, od siebie oddzielonych członków.
Instrukcja Kongregacji Świętego Oficjum De motione oecumenica (O ruchu ekumenicznym) z 1949 r.
Należy więc przedstawić i wykładać całą i nieuszczuploną doktrynę
katolicką. Żadną miarą nie wolno pomijać milczeniem czy owijać w
wieloznaczne słówka tego, co wiara katolicka mówi o prawdziwej naturze i
drodze usprawiedliwienia, o strukturze Kościoła, o prymacie jurysdykcji
biskupa rzymskiego, wreszcie o jedynej prawdziwej jedności przez powrót
dysydentów do jednego prawdziwego Kościoła Chrystusa (deque unica vera
unione per reditum dissidentium ad unam veram Christi Ecclesiam).