(Żył około roku Pańskiego 1252)
Święty Piotr, jeden z pierwszych Męczenników z zakonu Ojców
Dominikanów, urodził się w Weronie, mieście włoskim, około roku
Pańskiego 1205. Rodzice jego należeli do herezji katarów i manichejczyków,
której członkowie pod pozorem wyznawania czystej wiary chrześcijańskiej
oddawali się największym niecnotom i żyli w okrutnej niezgodzie z
świętym Kościołem katolickim. Mimo, że byli wyznawcami sekty, posyłali
utalentowanego chłopca do szkoły katolickiej, w tej myśli, że dziecko
nie odniesie głębszego wrażenia z nauk katolickich i że nauka domowa
później zatrze wszystko, co by oni uważali za niezgodne z własnymi
przekonaniami. Zawiedli się ogromnie, gdyż Piotr z wielkim upodobaniem
przykładał się do nauk i do nabożeństwa katolickiego. Daremne były potem
usiłowania rodziców, aby mu wpoić inne przekonania.
Mając lat szesnaście udał się Piotr na uniwersytet do Bolonii i
zamieszkał u krewnych, którzy tak samo jak jego rodzice byli
heretykami. Ci, wiedząc że nic szkodliwszego dla wiary jak życie
wyuzdane, wystawiali go na wszelkie pokusy cielesne, ale jego święty
Anioł Stróż dopomógł mu do ich przezwyciężenia, tak jak dopomógł owym
trzem niewinnym młodzieńcom w piecu ognistym w Babilonie. Utrwalony w
łasce Bożej, mając obawę przed słabością własnego ciała, uprosił
świętego Dominika, który podówczas zadziwiał świat cnotami, aby go
przyjął do zakonu, jaki niedawno był założył. Złożywszy śluby zakonne,
umartwiał ciało najsurowszą pokutą i zaparciem się siebie, poszcząc i
bezsennie spędzając noce na bezustannej modlitwie, tak, że wkrótce stał
się wzorem wszystkich zakonników.
Zostawszy kapłanem, starał się usilnie o gruntowne poznanie
Pisma Świętego, po czym jako misjonarz przebiegł większą część Włoch.
Kazał tak przekonywująco, że nawracał tysiące grzeszników i zbłąkanych.
Sława jego stawała się coraz głośniejszą, gdy wtem zaszedł wypadek,
który go zmusił do przerwania działalności misjonarskiej.
Bóg obdarzył go nadzwyczajną łaską; wierny swemu przyrzeczeniu wyrażonemu w tych słowach: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą“ (Mat.
5, 8), często Piotr miał objawienia Jezusa i Matki Boskiej, z którymi
rozmowy toczył o sprawach dotyczących zbawienia. Tak samo zdarzyło się i
w klasztorze w Como, gdzie święty Piotr przebywał.
Pewnego razu jeden z braci zakonnych, słysząc w celi świętego
Piotra kilka głosów, zaciekawiony zajrzał do niej i spostrzegł postać
kobiecą. Pełen gniewu pobiegł do przeora i obwinił świętego Piotra, że
nie stosuje się do ścisłych zakazów zakonu i nawet w swej celi
potajemnie przyjmuje niewiasty. Na to obwinienie wezwano Piotra przed
zgromadzenie zakonników. Piotr z wielkiej pokory nie chciał wyjawić
łaski Nieba, jakiej dostępował, i dlatego zamiast się bronić, padł na
ziemię, wołając: "Któż z was jest bez grzechu i któż by nie potrzebował, aby mu przebaczono!"
Przeor wziął te słowa za przyznanie się do winy i skazał go na
więzienie w klasztorze w Ankonie. Piotr w milczeniu poddał się tej karze
i cierpliwie znosił udrękę więzienia, jedynie w cichej modlitwie żaląc
się Ojcu Niebieskiemu na swe boleści.
Pewnej nocy, kiedy klęcząc przed Krzyżem Świętym wzdychał: "O
najsłodszy Jezu! Czy nie wiesz, że jestem niewinny, czy nie odpowiesz
za mnie, który z miłości ku Tobie milczałem? Czym zasłużyłem na te
cierpienia?", Ukrzyżowany skłonił ku niemu głowę i rzekł: "A
czymże Ja zawiniłem, iż Mnie na Krzyżu przybito? Ucz się cierpliwości
przez rozpamiętywanie Moich Boleści, z którymi swoich porównać nie
możesz!" Zawstydzony tymi słowy Pana Jezusa, a zarazem
pokrzepiony na duchu, prosił Go Piotr o jeszcze większe cierpienia.
Stało się inaczej, albowiem Pan Bóg dał świadectwo jego niewinności,
wskutek czego natychmiast go uwolniono i wezwano do klasztoru, gdzie go
przyjęto z największą czcią.
Teraz oddał się Piotr na nowo działalności misyjnej. W
kościołach, w których miewał kazania, brakło zwykle miejsca, tak, że
często musiał kazać pod gołym niebem. Z osady do osady wiódł go lud
jakby w procesji, całował jego ręce i suknie, błagał go o
błogosławieństwo i przynosił mu chorych, aby ich uzdrowił. W ten sposób
sława jego pobożności i cnót szerzyła się coraz dalej.
Nie mogli tego znieść heretycy, postanowili przeto zgubić go.
Jeden z nich rzekł: "Widzicie, jak nam Piotr szkodzi, ciągnąc do siebie
lud fałszywymi cudami! Musimy zniweczyć tę wiarę w jego cuda. Mam plan
gotowy: udam, że jestem chory i poproszę, aby mnie uzdrowił.
Pobłogosławi mnie tedy, a ja powiem, iż w tej chwili ozdrowiałem; lud
rozraduje się tym cudem, po czym ja dopiero wyjawię, iż nigdy chory nie
byłem, a wy mi to poświadczycie; cud jego okaże się czystym oszustwem, a
wtedy lud dawniejsze jego cuda uzna za oszukaństwo". Plan ów spodobał
się wszystkim heretykom. Wnioskodawca wziął szczudła, przywlókł się na
nich przed Piotra i pełen obłudy zawołał: "Święty ojcze, jestem bardzo
chory! Uzdrów mnie, tak jak innych uzdrawiałeś!"
Piotr natchniony Duchem Świętym odrzekł: "Jeśli
jesteś istotnie chory, to uproszę Pana mego Jezusa, aby cię uzdrowił;
jeśli wszakże jesteś zdrów, to niechaj na ciebie ku zbawieniu twej duszy
ześle istotną chorobę!" Oszust w tej samej chwili upadł
na ziemię, dręczony gwałtowną febrą. Krewni zanieśli go do domu,
przywołali lekarzy, znosili lekarstwa, ale nic mu nie pomagało, aż
wreszcie lekarze oświadczyli, że musi umierać. Wtedy żałując za swój
niegodziwy czyn, otwarcie przyznał się do zamierzonego oszustwa,
poprosił Piotra do siebie, wyrzekł się herezji, a Święty znów w jednej
chwili uzdrowił go swoją modlitwą.
W roku 1234 za wielkie zasługi dla Kościoła mianował papież
świętego Piotra generalnym inkwizytorem Mediolanu. Miał Piotr czuwać nad
czystością Wiary, heretyków miał oddawać pod sąd, który by ich karał,
podejrzanych o herezję miał wyklinać z Kościoła, a gdyby się nie
pogodzili z Kościołem Świętym w ciągu roku, to mieli być uważani za
otwartych heretyków i stosownie karani. Urząd ten sprawował Piotr z
zadziwiającą mądrością i głęboką nauką. Często oświadczał heretykom, że
się rzuci w płomienie, jeśli oni to samo uczynią, ażeby zbadać, po
czyjej stronie jest prawda Boska, ale zatwardziali przeciwnicy Kościoła,
zamiast się poddać próbie, stawali się jeszcze zaciętszymi, a w końcu
sprzysięgli się na życie Piotra. Święty znał ich zamiary i w jednym z
kazań rzekł publicznie: "Wiem o tym, że heretycy wielką sumę
pieniędzy ofiarowali tym, którzy mnie zabiją, ale niechże wiedzą, że
mnie uczynią najszczęśliwszym, jeśli mi dadzą sposobność umrzeć za
Wiarę; o tę łaskę zawsze gorąco Boga prosiłem. Nieprzyjaciele moi są w
błędzie, jeśli sądzą, że się ode mnie uwolnią, albowiem po śmierci
jeszcze silniej im się dawać będę we znaki, niż za życia!"
W dwa tygodnie później istotnie napadli go zbójcy nasadzeni
przez heretyków, na drodze pomiędzy Como a Mediolanem. Jeden z nich,
nazwiskiem Karinus, uderzył go dwukrotnie siekierą w głowę i ogłuszył, a
towarzysza jego, brata Dominika, przebił puginałem. Święty Piotr, zrazu
ogłuszony uderzeniem siekiery, powstał po chwili, ukląkł i zaczął
głośno odmawiać Apostolskie wyznanie Wiary. Równocześnie umoczył palec w
ranie i własną krwią wypisał na ziemi słowa: "Wierzę w Boga Ojca". Po chwili pchnięcie sztyletem zadane przez zbójcę przysporzyło Niebu jednego Męczennika.
Święty Piotr zakończył żywot doczesny w roku 1252, mając lat 46.
Na grobie jego działy się tak liczne cuda, że papież Innocenty
IV już w rok później przyjął go w poczet Świętych. Skutkiem jego
przyczynienia się liczni heretycy powrócili na łono prawowitego Kościoła
Świętego, a wielu znakomitych mężów prosiło o przyjęcie do Zakonu
Świętego Dominika. Nawet sam zabójca świętego Piotra, Karinus, został
zakonnikiem w klasztorze w Turli i ciężko za zbrodnię pokutował. W ten
sposób zemścił się święty Piotr na swych mordercach, spełniając zarazem dane za życia przyrzeczenie.
Nauka moralna
Jak żyjemy, tak umieramy. Święty Piotr, będąc jeszcze
chłopcem, zapytany przez wuja: "Czegoś się w szkole nauczył?"
odpowiedział: "Wierzę w Boga Ojca wszechmocnego, Stworzyciela Nieba i ziemi", i wygłosił zaraz cały Skład Apostolski. Kiedy wuj surowo mu zakazał powtarzać te słowa, odpowiedział śmiało: "Wierzę w Boga Ojca..." Przy śmierci ostatnie jego słowa były: "Wierzę w Boga Ojca..." - Można więc o nim wraz z Pismem Świętym powiedzieć, że żył z Wiary.
Naśladuj gorliwie świętego Piotra i stale ożywiaj w sobie
Wiarę świętą, zastanawiając się co dzień nad jakimś artykułem Wiary, tak
jakbyś go słyszał od samego Jezusa Chrystusa. Jeżeli np. idziesz na
Mszę Świętą, to rozpamiętywaj sobie: "Wierzę w Jezusa Chrystusa, który się narodził z Maryi Panny, umęczon pod Ponckim Piłatem, ukrzyżowan, umarł i pogrzebion"; jeśli rano się obudzisz, to rozważ: Jezus, wstąpiwszy w Niebo, "siedzi po prawicy Ojca"; jeśli idziesz na przechadzkę i napawasz się pięknym jakim widokiem, to mów sobie: "Wierzę w Boga Ojca wszechmogącego, Stworzyciela Nieba i ziemi"; gdy wieczorem kończysz pracę, mów: "Skąd przyjdzie sądzić żywych i umarłych"; gdy idziesz do spowiedzi, mów: "Wierzę w Ducha Świętego, w grzechów odpuszczenie",
w bogate skutkami swymi łaski świętego Sakramentu Pokuty. Gdy oko twoje
spostrzeże zbytkowne życie ludzi młodych albo bogatszych, a ciebie
także chęć zbytku ogarnie, to wspomnij sobie: "Wierzę w ciała zmartwychwstanie i żywot wieczny", oraz "W słodycz Ciała i Krwi Pańskiej", które bierzesz do ust w Sakramencie Komunii Świętej.
Tymi codziennymi rozmyślaniami i pilnymi ćwiczeniami wywalczy
sobie twój umysł, przy niezachwianej wierze, drogę z ciemności usiłowań i
zmysłowości doczesnej do światła objawienia Boskiego, tak, że oko twoje
zobaczy, ucho twoje usłyszy, a serce uczuje to, czego nie uczuje żaden z
ludzi, którzy wiary nie mają, chociażby byli jak najrozumniejsi.
Korzystaj zatem pilnie z podanych sposobów ożywiania Wiary w sobie i wzbogacania umysłu swego i przy każdej okazji rozważaj pilnie artykuły Wiary i idź za zachętą, jaką one wywołają w twej wolnej woli.
Modlitwa
Wszechmogący Panie i Boże mój, spraw łaskawie, prosimy Cię, abyśmy stale trzymali się Wiary św., głoszonej przez świętego Piotra, Męczennika Twojego, który za jej rozszerzanie stał się godnym otrzymania palmy męczeńskiej. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i na ziemi, po wszystkie wieki wieków. Amen.
św. Piotr, Męczennik
urodzony dla świata 1205 roku,
urodzony dla nieba 1253 roku,
kanonizowany 1253 roku,
wspomnienie 29 kwietnia
Za: Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937r.