Ewangelia u Mateusza św. w rozdz. 18
Podobne jest królestwo niebieskie człowiekowi, który
chciał kłaść liczbę z sługami swoimi.
Słuchajmy wykładu tej przypowieści z
uwagą, zawiera ona prawdy pełne dla nas nauki. Ten Pan czyniący obrachunek ze
sługami swoimi, wyobraża samego Boga, który samego człowieka jako sługę swego,
czy to przez śmierć, czy też jeszcze i w ciągu życia jego przez tajemne
upomnienia, nawiedzania, natchnienia, przyniewala do obrachowania się z długów,
które zaciągnął, to jest z grzechów, które popełnił. Ten dług dziesięciu
tysięcy talentów, znaczy nieprzeliczoną liczbę grzechów, których się człowiek
dopuszcza.
A gdy począł liczbę kłaść, przywiedziono mu jednego,
który mu był winien dziesięć tysięcy talentów. A gdy nie miał skąd oddać, kazał
go Pan jego zaprzedać, i żonę jego, i dzieci, i wszystko co miał, i oddać. Ten sługa,
którego Pan tak wielkim długiem obciążonym znajduje, wyobraża każdego
grzesznika, który przez swoje przestępstwa, ciągłe powtarzanie swych grzechów,
gwałcenie przykazań Boskich, tak dalece miarkę miłosierdzia Boskiego przebiera,
iż go Pan Bóg skazuje na wieczne odrzucenie, na wyzucie ze wszelkich
najdroższych darów duchownych łaski, i tym sposobem ubliżonej chwale swojej,
wymierzoną karą, swej sprawiedliwości godną, wypłacić sobie zamierza. Wejdźmy
też w siebie samych, czyliśmy podobnego długu przed Bogiem nie zaciągnęli i na
równą karę nie zasłużyli? Obrachujmy się wcześniej póki nam Pan Bóg życia i
sposobu do pokuty użycza, gdyż później może i nie będzie dla nas czasu.
A upadłszy sługa on, prosił go, mówiąc: miej
cierpliwość nade mną, a wszystko tobie oddam. Ten sługa upokorzony i
przerażony surowym wyrokiem Pana swojego, odwołujący się z prośbą do
miłosierdzia jego, stawia nam przykład szczerej i prawdziwej pokuty, który chciejmy
naśladować. Uznaje najprzód swój dług, a i my wszedłszy w siebie samych, wyznajmy
przed Bogiem, iżeśmy licznymi i nader ciężkimi grzechami, wielki dług przed Nim
zaciągnęli. Upokarza się padając do nóg Pana swego, a i my też w upokorzeniu
ducha, w wyniszczeniu siebie samych, od samego miłosierdzia Boskiego darowanie
winy naszej oczekujmy. Prosi o czas, aby mógł wypłacić się, a i my korzystajmy
z tego, którego nam Bóg udziela dla pokutowania za grzechy nasze. Obiecuje
wypłacić się zupełnie, a i my możemy tę obietnicę uczynić, pokładając naszą
ufność w nieocenionych zasługach krwi i męki Chrystusa Pana.
A Pan zlitowawszy się nad onym sługą, wypuścił go, i
dług mu darował. Tymi słowy okazuje nam Pan Jezus wielkość miłosierdzia
Boskiego, które upokarzającemu się grzesznikowi tak łatwo darować jego przewinienia
gotowe. Pan Bóg widzi serce skruszone i upokorzone, aliści zaraz odpuszcza mu
winę, odwoływa wyrok swój sprawiedliwości, nie tylko mu czas do wypłacenia
daje, lecz oraz dług mu jego daruje, to jest gładząc winę i uwalniając od kary
wiecznej, od której sami przez się wykupić by my się nie zdołali, a co większa
i karę doczesną w miarę wielkości żalu naszego zmniejsza. Lecz cóż dalej
czytamy w przypowieści ewangelicznej:
Oto sługa on wyszedłszy, znalazł jednego z towarzyszów
swoich, który mu był winien sto groszy; i ująwszy dusił go, mówiąc: oddaj coś
winien. Zwykł często jeden człowiek być dłużnikiem drugiego,
gdyż łatwo się przytrafić może, iż jeden drugiego to słowami, to uczynkiem
przez samą urodzoną słabość i ułomność ludzką obrazi i dotknie, a to nawet i z
dopuszczenia Boskiego się niekiedy dzieje, aby sprawiedliwi i pobożni w
darowaniu uraz, zasługę przed Bogiem znaleźć mogli, i z wielkim pożytkiem dla
dusz swoich tę prośbę: i odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym
winowajcom, do Boga zanosić mogli. Lecz te długi w porównaniu z tymi, które
wobec Boga zaciągamy, są jakby kilka groszy w porównaniu z dziesięcioma
tysiącami dukatów, i mniej jeszcze niż to, gdyż ważąc ubliżenie i urazę Boską,
na szali godności i wielkości obrażonego Boga, zniewaga Boska jako grzech, nie
jest z niczym do porównania.
I ująwszy, dusił go, mówiąc: oddaj coś winien. A upadłszy
towarzysz jego, prosił go, mówiąc: miej cierpliwość nade mną, a oddam ci
wszystko. A on nie chciał, ale szedł i wsadził go do więzienia ażeby oddał dług. Uważmy sobie
jaką wielką złość i niesprawiedliwość popełnił ten niegodziwy sługa, któren w
chwili gdy takiego miłosierdzia od Pana swojego doznał, ze współtowarzyszem
swoim proszącym go tymi samymi słowy, których on sam dla przebłagania Pana
swojego użył tak źle i okrutnie się obszedł, i tak srogą nad nim zemstę wywarł.
Lecz czując serca nasze oburzone sprawiedliwym gniewem ku niemu, wejdźmy też w
nas samych i zapytajmy się serc naszych, czyliśmy sobie kiedy podobnie nie
postąpili i z nieprzyjaciółmi naszymi równie się nie obeszli, nie pomni na to,
iż nam Pan Bóg tyle razy grzechy nasze odpuścić i dług nasz darować raczył. Nie
unieśliśmy się nigdy na współtowarzyszów gniewem aż do wywarcia zemsty, to
słowy, to uczynki, a niekiedy i chęcią wyrządzenia im wielkiej, najsroższej im
krzywdy? Ach, biada nam jeżeli się winnymi tego występku być czujemy, gdyż nas
za to kara niechybna czeka; według wyroku samegoż Jezusa Chrystusa: ukarze was Ojciec
mój niebieski jeśli nie odpuścicie każdy bratu swemu z serc waszych. Lecz
uważmy sobie jeszcze i to jako ten sługa nie w obliczu Pana swojego, lecz
daleko odeń odszedłszy tę złość swoją na współtowarzyszu swoim wywrzeć się
odważył, a stąd uczmy się jak niebezpieczno jest dla nas tracić z pamięci myśl
o obecności Boskiej, który każdy krok nasz uważa, myśli przenika, słowa słyszy,
uczynki sądzi, i przedsięweźmy odtąd tak żywo pamiętać na wszechwidzialność
Boską, abyśmy się nigdy nie dopuścili żadnego uczynku bez pomyślenia o tym, iż
Bóg na nas patrzy.
A ujrzawszy towarzysze jego co się działo, zasmucili
się bardzo. Zasmucają się dotychczas sprawiedliwi i pobożni,
widząc złe obejście się jednych z drugimi, gdyż nie mogą ich serca jak tylko
czuć boleść, widząc krzywdę, którą człowiek samemu sobie przez zemstę wyrządza,
i obrazę Boską, która stąd wynika. I przyszli i powiedzieli Panu wszystko co
się było stało. Same złe uczynki nasze oskarżają nas przed Bogiem, i
podżegają sprawiedliwy gniew Pański przeciwko nam.
Tedy zawołał go Pan jego, i rzekł mu: sługo niecnotliwy,
wszystek dług odpuściłem ci, iżeś mię prosił, izali tedy i ty nie powinieneś
się był zmiłować nad towarzyszem twoim, jakom się ja zmiłował nad tobą. Tedy zawołał
go Pan jego: Zdarza się niekiedy, iż Pan Bóg dla wielkich przekroczeń
przyspiesza czas powołania przed sąd sprawiedliwości swojej, wielkiego
grzesznika. A ta uwaga powinna nam być przestrogą, abyśmy zawsze na tę ostatnią
godzinę śmierci naszej pamiętali, nie będąc pewni kiedy nastąpi.
I rozgniewawszy się Pan jego, podał go katom, ażby mu
oddał wszystek dług. Kazał go Pan oddać w ręce katów, gdyż taką wzgardą i
takim gniewem zapala serce Boskie niewdzięczność grzesznika, który odebrawszy
odpuszczenie grzechów swoich od Boga równie łaskawie odpuścić bliźnim swoim nie
chce, iż to Boga do wydania nań surowego wyroku potępienia wiecznego zniewala.
A Pan Jezus zakończa tymi słowy tę swoją przypowieść:
Tak i Ojciec mój niebieski uczyni wam, jeśli nie
odpuścicie każdy bratu swemu z serc waszych. Tak wielka jest miłość Boska ku
ludziom, iż Pan chce, żąda i nakazuje, abyśmy się wszyscy zobopólnie kochali, a
co nas do tego najsilniej przywieść powinno, są te cztery mocne powody. Najprzód,
iż to jest rozkaz samego Boga, iż sobie wszyscy jesteśmy braćmi, iż każdy z nas
potrzebuje odpuszczenia od brata swojego za swe ułomności, iż sam Ojciec
niebieski nam tak wielkie zaciągnione grzechami długi nasze odpuszcza i daruje,
a na koniec surowość kary Boskiej, jeżeli tego rozkazu nie wypełnimy.
Pamiętajmy dobrze na to, i starajmy się wyprzątać z serc naszych wszelkie
uczucia zemsty, niechęci, nienawiści, gdyż modląc się do Boga tymi słowy: i
odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom, a mając
serce rozjątrzone gniewem, sami na siebie zemstę Boską przywołujemy, i gniew Jego
przeciwko sobie oburzamy.
–––––––––––
Krótki wykład świętych
Ewangelij na Niedziele i Święta całego roku. Z włoskiego X. Piotra Ximenes
na polskie przełożony. Tom II. Stanisławów 1848, ss. 92-97.