Jak się tworzy rodzina, jakie jej
powinności
"Sakrament to wielki jest, a ja mówię: w
Chrystusie i w Kościele". Efez. V, 32.
W organizmie ludzkim, jak w
ogóle w łonie całej organicznej przyrody, dwie ujawniają się siły: jedna niszcząca
pierwiastki życiowe, – druga zachowawcza, naprawiająca ciosy przez pierwszą
zadane. Podobnie dzieje się w łonie społeczeństw, narodów. Na jakimkolwiek
stopniu cywilizacji one stoją, napotykamy w nich straszliwą siłę zniszczenia,
która nie oszczędza żadnej klasy ludzi, która niweczy najświętsze, najlepiej
stanowione rzeczy. Potrzeba więc, by Bóg w łonie ludzkości przeciwstawił siłę odporną,
zachowawczą, która by społeczeństwo ludzkie zachowywała z wszystkimi jego
znamionami wielkości, trwałości i świętości. Tą siłą Bożą, naprawiającą ruiny w
społeczeństwach, to rodzina, chrześcijańska rodzina. "Szkodę, mówi Skarga,
którą śmierć w ludziach czyni, gdy je z ziemi jako jabłka z drzewa zbiera,
małżeństwo nagradza". Małżeństwo, to sakrament społeczny, mający naprawiać
ruiny, jakie śmierć nagromadza w społeczeństwie chrześcijańskim – i przygotować
ród święty dzieci Bożych. Jak rodzina naturalna jest podwaliną cywilizowanych
społeczeństw, tak rodzina chrześcijańska jest podstawą wielkiej społeczności
chrześcijańskiej. Źródłem naturalnej rodziny jest małżeńskie zjednoczenie mężczyzny
z niewiastą; by zaś to zjednoczenie stało się źródłem chrześcijańskiej rodziny,
Bóg przeniósł je ze świata natury w świat łaski, podnosząc je do godności
sakramentu.
Rodzinę, chrześcijańską
przede wszystkim rodzinę, za dni naszych zburzyć usiłują ci, którzy radzi by
zniweczyć wszelki porządek społeczny, na zasadach ewangelicznych oparty. Jak
owo widmo, nakreślone genialnym ołówkiem Grotgera, zapowiadające wojnę, pożogę,
unosi się nad puszczą: tak dziś widmo straszliwe unosi się nie już tylko nad
jednym nieszczęśliwym krajem, ale wszędzie potrząsa czerwoną chustą, a głowę
strojną w krwawe wieńce podnosi ponad wszystkie Boże instytucje, wciska się do
rodzin chrześcijańskich, zatruwa w nich zgodę, rozrywa węzły, obiecując rzekome
szczęście "wolnej miłości", tej wolności, która ma małżonkom
przynieść swobodę od małżeńskiego jarzma!
Małżeństwo, w myśl ludzi
przewrotu i wolnomularzy, ma być tylko ugodą do czasu, do wypowiedzenia! Albo
się ostoi małżeństwo i rodzina chrześcijańska, albo weźmie górę kontrakt
czasowy; innymi słowy: albo zwycięży Kościół katolicki i wiara Chrystusowa, –
albo też weźmie przewagę nowoczesne pogaństwo!
Toczy się w dobie obecnej
bój śmiertelny, w którym nie masz zawieszenia broni, ani układów. W pierwszym
rzędzie idzie w tej wojnie o wiarę Chrystusową, o chrześcijańską rodzinę. Rzymianie
zachęcali się w takich stanowczych chwilach do walki za ołtarze i ogniska (pro
aris et focis); do tej walki za dni naszych zachęcają nas i nawołują
Chrystusowi Namiestnicy, jak Pius IX, Leon XIII i obecny Ojciec święty, przypominający
wiernym ów pierwowzór rodziny chrześcijańskiej: Przenajświętszą Rodzinę.
Dnia 1
stycznia 1870 r. Pius IX potwierdził Bractwo Przenajświętszej Rodziny, do
którego już wówczas tysiące rodzin chrześcijańskich należało, aby w ten sposób
stawić skuteczny opór zamachom na podstawę społecznego i religijnego porządku.
Jego następca, 20 listopada 1890 r. zatwierdził ponownie Bractwo
Przenajświętszej Rodziny, a w dwa lata później wydał osobną konstytucję: Cum
nuper nobis (20 czerwca 1892 r.), w której nadał rozliczne odpusty dla
członków Bractwa Najświętszej Rodziny, a na cały Kościół przypisał
duchowieństwu nowo ułożone Officium i Mszę św. Sanctae Familiae i
naznaczył dlań trzecią niedzielę po Trzech Królach. Panujący zaś Papież, Pius
X, wstępując na tron papieski, obrał sobie za hasło: odnowić wszystko w
Chrystusie, a szczególnie rodzinę.
W myśl więc Namiestników
Chrystusowych, by się zachęcić do obrony zagrożonej chrześcijańskiej rodziny,
przy dzisiejszej uroczystości przedstawię wam kilka uwag o rodzinie
chrześcijańskiej, a mianowicie:
1-o. Jak się tworzy
rodzina.
2-o. Jakie jej powinności.
Błogosław, o Dziewico,
Oblubienico dziewiczego Józefa i Matko Syna Bożego. Zdrowaś Maryjo.
I. Jak się tworzy rodzina
A najpierw: jak się tworzy
rodzina? jakie jej źródło? jakie jej prawa?
Utworzyć rodzinę wydaje się
rzeczą prostą; jest w rzeczy samej w rodzinie coś bardzo prostego; pierwszym
jej źródłem jest serce człowieka. Ani zmysły, ani umysł, nie wytwarzają
rodziny. Zmysły, prędko rozprzęgłyby rodzinę, przy ich niestałości, przy takiej
kruchości piękna, służącego im za przynętę. Rodzina nie wyłania się z umysłu.
Cóż to umysł? Umysł to gwiazda samotna, która nie potrzebuje jednoczyć się z
drugimi; umysł jest egoistą, chce być sam. Umysł pragnie napotkać krainy
ciemne, noce zmroczne, by je rozświecić promieniami swej myśli; wszelako nie on
tworzy rodzinę. Uczony w swoim gabinecie, z tradycjami przeszłości w księgach,
z naturą, którą ma pod ręką, uczony wydaje się nie potrzebować innej rzeczy
prócz rozumu, który świeci w nim, jak pochodnia, i prócz rodzimego sobie
przedmiotu, który ścigają badawcze jego poszukiwania.
Jest w nas coś lepszego niż
zmysły, niż umysł; jest w nas coś czystszego, coś doskonalszego i udzielającego
się, co nas upodabnia do Boga, co tkwi w centrum nas samych: tym jest serce, siedziba
uczuć, czułości, przywiązania, miłości. Czułość, przywiązanie, miłość, jest
kolebką rodziny; przywiązanie, to potrzeba życia niesamotnego; przywiązanie,
miłość, to potrzeba życia w drugim, oddania się całego, by nasze życie przelało
się w drugiego. I dlaczegoż my odczuwamy tę potrzebę? Dlaczego nie możemy się
obejść bez miłowania, bez oddania się, bez wyzucia się z siebie, bez czynienia
ofiar? Dlaczego ta czara miłości, w której tyle łez i krwi się mieści, jest
człowiekowi tak drogą? Dlaczego? odpowiadam: bo tak jest w rzeczy samej, bo tak
Bóg serce człowieka ukształcił. Miłujemy tę czarę, błogosławimy jej; ktokolwiek
choć raz jeden trzymał ją i z niej pił, nie może już wyrzec się tego upojenia;
on się już oddał, umiłował, poświęcił; on zrozumiał, że serce jest życiem całym,
że można poświęcić wiele: umysł i zmysły, kiedy się miłuje.
Zauważcie atoli, że
przywiązanie, miłość, jest czymś bardzo poważnym, poważniejszym, aniżeli sobie
wyobrażacie! Przywiązanie, miłość to jedność i nierozerwalność. Kto miłuje,
miłuje jedną osobę ponad wszystkie. Kto miłuje, miłuje na zawsze.
"Ty sam i na zawsze", oto słowo, okrzyk przywiązania! Kto nie
powiedział "Ty sam i na zawsze", ten nigdy nie znał
przywiązania, ten nigdy nie miłował. Bóg sam, który się nazwał zazdrosnym, powiedział
nam wśród błyskawic na Synaju, a później wylewając krew swoją najświętszą na
Golgocie: "Ja jestem waszym Bogiem, waszym Bogiem: zazdrosnym, bo
jestem Miłością istotną, Ja żądam, by Mnie miłowano z całego serca, z całego
umysłu, z całej duszy i ze wszystkich sił, ponad wszystko, ponad siebie samego.
Ktokolwiek w ten sposób Mnie nie miłuje, ten nie jest z królestwa mojego, nie
jest z wybranych moich!". A równocześnie kiedy zastrzegał dla Siebie tę jedność
i tę nierozerwalność, które tworzą duchową rodzinę dusz, równocześnie,
lecz w drugim stopniu i poniżej Siebie, udzielał człowiekowi władzy miłowania
jednej osoby i to na zawsze.
Ludziom, którzy wielokrotnie
zdradzili swe przysięgi, którzy miłowali tak krótko i tak mało w osamotnionej
jedności, ludziom takim to, co mówię, wydaje się urojeniem. Ci atoli, którzy
chrześcijańskie otrzymali wychowanie, w których dobre uczucia nie zostały
zniszczone, wiedzą, że są przysięgi święte, których się dochowuje, których
nigdy zapominać nie wolno, które nieustanne przynoszą szczęście!
Ale czyż ta jedność i
nierozerwalność nie rodzi pewnej jednostajności, niemocy, pewnych granic?
Bynajmniej; w rodzinie jest zapewnione rozkwitanie jedności, nieustanne
odmładzanie nierozerwalności; miłość, przywiązanie małżonków, odmładza się
potomstwem. Kiedy szukając w waszych oczach tego, coście niegdyś w nich
znajdowali, oddajecie sobie szczerze świadectwo, że nie jesteście już tym, czymeście
byli, że nie jesteście już zdolnymi roztaczać czaru, jak ongi; wtedy ty, ojcze,
ty matko, rzucając spojrzenie na dziecko wasze, widzicie, jak wdzięki
piękności, czystości, niewinności, rozwijają się w nim, i podczas gdy wasze
ciało chyli się do grobu, wasza miłość odnawia się i utrwala przez owoc waszej
czystej miłości. A tak jedność nie jest jednostajną, ani nierozerwalność – miłości
grobem. Przeciwnie, jedność wasza to zraz szczepiony na kwiecie i ciągle w
nowych rozwijający się kwiatach potomstwa: Oto rodzina.
Ale czyż serce wystarcza dla
wytworzenia jedności i nierozerwalności małżeńskiej? Dałby Bóg by tak było! Bo
gdyby serce samo wystarczało, szczęście rodziny byłoby zapewnione; ale tak
wielkiego szczęścia nie możecie sobie obiecywać na ziemi. Serce to wiele, ale
nie wszystko. Ono jest tak szerokie i tak głębokie, że wskutek samej swej
rozległości i głębokości, nie wystarcza do zapewnienia jedności i
nierozerwalności. Serce z jednej strony skłania się ku zmysłom, ku
namiętnościom tj. ku czemuś, co jest istotnie znikome i zmienne. Kiedy,
pomijając istotne pojęcie miłości, przychodzimy do rzeczywistości, wyznać
musimy, że nie jesteśmy zdolni powiedzieć: "Ty sam i na zawsze"
tj.: miłować z jednością i z nierozerwalnością. Niestety, dowodzić tego nie
potrzebuję. Wiemy, że społeczeństwo ludzkie, to widownia tragedii, których
początek był piękny a koniec smutny, przerażający! Dlaczego tak się dzieje?
Dlatego, że serce nasze jest małe, ciasne, ruchliwe, niestałe, ani może
wystarczać do zrealizowania ideału rodziny w stanie doskonałym tj.: rzeczywistą
jedność i nierozerwalność pewną i trwałą.
Toteż człowiek, czując swą
słabość, już w najodleglejszej starożytności wezwał na pomoc swego serca to, co
najbardziej obcym jest sercu, wezwał na swą pomoc prawo, i władzę
publiczną. Z rzeczy prywatnej, jaką jest miłość, uczynił rzecz społeczną. Z
rzeczy całkiem wewnętrznej uczynił rzecz, która by miała sankcję, obwarowanie
powagi i rzeczy publicznej. Człowiek zawarł obowiązki rodzinne w obliczu
społeczeństwa, ojczyzny; domagał się od sumienia i władzy publicznej, by jego
przysięgę pod swoją wzięły opiekę. Stąd państwo za największą poczytuje sobie
powinność, stać na straży przysięgi rodziny, przysięgi jedności i nierozerwalności,
które stanowią jej podwalinę. Nie mówię tu bowiem o wielożeństwie
niechrześcijańskich ludów.
Ale serce i prawo, miłość i
ojczyzna, dwie te rzeczy, jakkolwiek wielkie, nie wystarczają jeszcze dla
utworzenia prawdziwej rodziny. Serce jest słabe, a prawo właśnie dlatego, że
wnosi przymus we wszystko, co czyni, nie dosyć szanuje miłość, którą największą
czcią chce otoczyć. Toteż wszędzie u stóp ołtarzy i pod puklerzem
religii oblubieńcy, założyciele rodzin, przychodzą prosić o łaskę miłowania
się, o łaskę miłowania się czyściej, o łaskę miłowania się wyłącznie, o łaskę
miłowania się wytrwale i nierozerwalnie.
W młodości pewne osoby
schlebiają sobie niekiedy i sądzą, że dość posiadają wdzięków, by były miłowanymi.
Wyobrażają sobie, że nie potrzebują, by im pobłogosławiono jak Racheli i
Rebece; sądzą, że błogosławieństwo, jakie zstąpiło na Patriarchów, jest mniej
im potrzebne; że w młodych rękach dzierżą przędzę własnego szczęścia; że źródło
miłości nigdy w ich sercu nie wyschnie; sądzą, że dla miłości nie ma tych
bajecznych bogiń, Parków, z których jedna trzymała nić delikatną, a druga
nieubłagane nożyce; mniemają, że w wielkiej krainie serca i uczuć nie napotkają
ani tej nici, ani tych nożyc! Sądzą, że kiedy się ma osiemnaście lub
dwadzieścia lat, kiedy się jest otoczonym aureolą szczęścia lub przynajmniej
nadzieją szczęścia, już nic nie zagraża miłości, ani im potrzeba łaski Bożej,
czegoś nadprzyrodzonego do miłowania, a przynajmniej do wzajemnego znoszenia
się, tym bardziej, gdy się miłowało aż do szału. Niestety! nie potrzeba czekać
długo, trzydziestu np., lub czterdziestu lat, by się pozbyć tej iluzji; jeden
nieraz rok, jeden dzień, jedna chwila, wystarcza do zburzenia całego miłości
gmachu!
Toteż Chrystus Pan, by
zapewnić trwałą jedność i nierozerwalność w rodzinie, do nadziemskich,
sakramentalnych wyżyn podniósł umowę małżeńską. Gdzie zachodzi Sakrament tam
szerokim strumieniem spływa i błogosławieństwo Boże.
Jakie skutki wytwarza ten
wielki w Chrystusie i w Kościele sakrament małżeństwa? Łaska sakramentalna uświęcając
doskonalej duszę małżonków, udoskonala ich miłość. Mówiliśmy przed
chwilą, jak krucha, jak wiotką i zmienną jest miłość przyrodzona! Atoli łaska
sakramentu nadaje jej trwałość granitu, chroni od rozczarowań,
które lata w zacisze domowe wnoszą. Łaska ta czyni miłość cierpliwą, dodaje
hartu, siły do opierania się zwycięsko życiowym burzom. Łaska czyni miłość wierną,
zamykającą oczy i serce na inne świętokradzko narzucające się przedmioty. Ta
łaska zadzierzga coraz silniej i ściślej święty i nierozerwalny węzeł
małżeństwa sakramentu. O! jak często nierozerwalność małżeńska wymaga heroizmu!
Boleści tego węzła nieraz dorównują torturom męczeństwa! A jednak podobnego
heroizmu my codziennie naocznymi jesteśmy świadkami. Otóż jest to owoc łaski
sakramentalnej. Ta łaska przede wszystkim uświęca małżonków, ich duszy i ciału
daje siłę nadziemską do życia cnotliwego. Ale pamiętajcie, że małżeństwo jest
sakramentem żyjących; nie udziela on pierwszej łaski: łaski
usprawiedliwienia, – tylko przysparza łaski poświęcającej. Potrzeba zatem, by
ten sakrament zastał już łaskę uświęcającą w duszy zaszczepioną. Wolność od
grzechu śmiertelnego tak jest konieczną do godnego przyjęcia małżeństwa, że gdy
tego niedostaje, oblubieńcy nie tylko nie przyjmują łaski sakramentu, ale
złowieszczego na przyszłość dopuszczają się świętokradztwa. Na oczyszczonych z
grzechu małżonków Duch Święty zstępuje, podobnie jak na Maryję, by to, co się z
rodziny chrześcijańskiej zrodzi, było święte i nazwane synem Bożym: to cel
główny chrześcijańskiego małżeństwa, chrześcijańskiej rodziny. Ma ona rodzić
nie tylko dla ziemskiej ojczyzny synów jej godnych, ale i dla niebieskiej, –
godnych jej dziedziców.
Przejdźmy teraz do wykazania
powinności chrześcijańskiej rodziny.
II. Powinności chrześcijańskiej rodziny
Już w poprzednich uwagach,
kiedy była mowa o tworzeniu się rodziny, potrąciliśmy o główne i najistotniejsze
powinności chrześcijańskiej rodziny, jakimi są jedność i nierozerwalność
węzła małżeńskiego. Postawmy teraz te powinności w pełniejszym świetle.
Podnieśmy wzrok wiary naszej wyżej i przypatrzmy się dwom pierwowzorom rodziny
chrześcijańskiej, jakimi są: Chrystus i Trójca Przenajświętsza; w
nich powinności rodziny we wspaniałych przedstawiają się rysach, które rodzina
chrześcijańska wcielać, odtwarzać w sobie winna. Dlaczego wielki Apostoł nazwał
małżeństwo "wielkim Sakramentem w Chrystusie i w Kościele"? Bo
Kościół daje nam pełne wyjaśnienie, czym rodzina chrześcijańska być winna.
Jak Słowo Przedwieczne, Syn
Boży, nierozerwalnym złączył się węzłem z ludzką naturą, a przez nią z
Kościołem; jak zespolony z człowieczeństwem stanowi jedną osobę w dwóch naturach,
tak was, łaską sakramentalną złączonych, nic już rozdzielać nie powinno. Bóg
wcielony niewysłowienie miłuje swój Kościół i wy chrześcijańscy małżonkowie
podobnie miłować się winniście. Jezus poświęcił się i poświęca nieustannie za
oblubienicę – Kościół swój i wy w ustawicznym żyć winniście poświęcaniu się
wzajemnym.
Szczęśliwa rodzina, która
Boski ten wzór jak najdoskonalej w pożycie małżeńskie wcielać usiłuje! Taka
tylko rodzina iści w sobie myśl Bożą, Chrystusową, w małżeństwie wyrażoną; taka
tylko rodzina piętrzące się w naszych oczach społeczne ruiny naprawiać zdolna;
taka tylko rodzina szczytnemu swemu zadaniu sprostać potrafi!
Drugim chrześcijańskiej rodziny
typem, w myśl Kościoła, jest Trójca Przenajświętsza. Wnętrzne życie Boga
w jedności natury i w różności osób, to modła, ale i powinność rodziny na
ziemi.
O jaka doskonała, jak ścisła
i niezmienna jedność łączy Boskie Osoby Trójcy Przebłogosławionej! Nie ma
tam różnicy, cienia przeciwieństwa; ta sama myśl, to samo chcenie, ta sama
miłość, kojarzy Boskie Osoby. I rodziny chrześcijańskiej główną podstawą jest
zjednoczenie; zjednoczenie, to pierwsza potrzeba, to pierwsza powinność!
Ta jedność, to zjednoczenie
obowiązuje najpierw małżonków do wspólnego pożycia, do wiernego
strzeżenia domowego ogniska; obowiązuje następnie do wspólnego dźwigania
ciężarów życia, do ponoszenia ofiar, do podzielania wspólnych boleści.
Nareszcie, z tego zjednoczenia wykwita jedność w zarządzie domowego
ogniska. Do rodziny bowiem stosuje się to słowo Chrystusowe: "Wszelkie
królestwo przeciw sobie rozdzielone, będzie spustoszone" (2). Rozdźwięk, niezgoda pomiędzy ojcem a matką nie uchodzi
spostrzegawczego oka dziecięcia, przez co rodzice tracą na powadze wobec
dzieci.
Miłość niewysłowiona, łącząca trzy
Boskie Osoby, powinna dalej znaleźć żywy odwzór w chrześcijańskiej rodzinie.
Bóg opierając rodzinę na jedności, przelał w nią coś z nieskończonej swojej
miłości. Ta miłość, jak w życiu Trójcy Przenajświętszej, powinna potrójne nosić
znamię: wyłączności, życzliwości i heroicznej siły. Miłość
ma tu być wyłączna. Biada i hańba tym, którzy zdradzają miłość w
rodzinie! Wprawdzie wzajemna małżonków miłość nie zamyka serca ich dla dobrej i
słodkiej przyjaźni. Ale miłość ma jedno tylko imię w ognisku domowym, zowie się
niepodzielnością, nie mogąca się drugim udzielać. Miłość ma być życzliwą,
lubującą się we wzajemnych przymiotach, pobłażliwą, cierpliwą dla wzajemnych
swych słabości. Miłość silna posunięta aż do heroizmu. Życie rodziny
jest przesycone boleściami, burzami, przytłoczone nieraz miażdżącymi ciężarami.
Oto pole szerokie dla miłości rozkwitającej w nieustannych heroizmach. O,
jeżeli miłość samolubna osiedli się i opanuje ognisko domowe, wtedy smutek,
boleść i rozbieżność serc, zapanują w rodzinie ku jej udręczeniu i zgubie!
Jest w Trójcy
Przenajświętszej pewien hierarchiczny ład. Nie iżby wśród Boskich Osób możliwe
było pewne podleganie, niższość; ale jest w Niej pewien porządek. Ojciec-Bóg
jest początkiem. On rodzi umysłem Syna. Bóg-Syn jest posłany. Oto
porządek, hierarchia. Nie wprowadza to nierówności Boskich Osób; ale kiedy jedna
posyła drugą, kiedy Ojciec posyła Syna a Ojciec i Syn posyłają Ducha Świętego,
pojmujemy te Boskie Osoby jako pierwowzory hierarchii w rodzinie.
Ojciec dzierży tu powagę
głowy, króla, przewodnika, podpory. Jest on przedstawicielem Boga w trudnym
zadaniu rządzenia domem. Skoro idea chrześcijańska poświęcenia i ofiary jest
przewodnią myślą małżeństwa – to w pierwszym rzędzie mąż musi być jej
przedstawicielem, głową. Mąż ma być poświęcenia modłą. Związany pierścieniem
miłości wzajemnej, który był niegdyś niewolnictwa znamieniem, ma być wzorem
posłuszeństwa Bogu i sumiennego pełnienia obowiązków. On ma być w domu jak
słońce, około którego wszystko się obraca, do którego się stosuje i przykład
zeń bierze. Tak, gdy setnik ewangeliczny uwierzył w Chrystusa, wtedy poszedł za
nim i uwierzył dom jego cały. On ma być murem obronnym i tarczą obronną swojej
rodziny przed wszystkimi troskami ziemskimi, bo gdy trwoga przypadła na
Przenajświętszą Rodzinę, anioł przestrzegł Józefa, aby radził w tej potrzebie i
do ucieczki się sposobił.
Jak mąż ma być słońcem, tak
niewiasta ma być księżycem na rodzinnym niebie; księżyc od słońca zależny – ona
od męża. Księżyc rozwidnia zmrok nocny, ona łagodnym swym światłem oświecać
winna widnokrąg rodziny, gdy noc nieszczęścia słońce przysłoni. Pokój i cisza
ma płynąć od niej; jej ręce i serce ku Bogu wzniesione niebiańskie szerzyć
winny błogosławieństwa.
Matka jest poddaną zarazem i
królową, potęgą pośredniczącą. Dziecko winno być szanowane, ale i w karbach
uległości trzymane. Nie trzeba nadużywać jego słabości, ani ulegać jego
tyranii....
Przypatrzmy się teraz pierwowzorowi
rodziny, Trójcy Przenajświętszej, działającej na zewnątrz.
Jak wielkim przedstawia się nam
Bóg w swej twórczej mocy! W akcie twórczym ujawnia się Jego potęga przedziwna,
Jego mądrość najwyższa, Jego dobroć i miłość bezinteresowna.
Otóż akt twórczy w
rodzinie podobne nosi znamiona.
Jest to czyn straszliwej
potęgi, jakby przedłużenie Potęgi Stwórcy, zatem czyn uszlachetniony i
uświęcony. Bóg, uświęcając go, wyraził na nim Boskie odbicie. Jeżeli człowiek
poniża go sromotnymi namiętnościami, tedy bezcześci on jeden z
najchwalebniejszych swych przymiotów i zdać będzie musiał ścisły rachunek z
tych świętokradzkich skalań!
Jest to dalej akt
mądrości, rozumu, albo raczej akt wiary w rzeczy nadprzyrodzone. Bóg w
stworzeniu wytknął sobie cel święty i wzniosły: otóż dla celu godnego Boga i
siebie samego winien człowiek rozprowadzać na zewnątrz życie, którego Bóg
uczynił go powiernikiem.
Nareszcie, jest to akt bezinteresownej
miłości. O! tutaj przede wszystkim Bóg podaje się rodzinie za modłę. Kiedy
Bóg wyprowadzał z nicestwa stworzenia, miał na oku jedynie ich uszczęśliwienie.
Stworzył świat, wiedząc, że w nim stworzy dla siebie boleści, zniewagi bez
liczby i miary..., a dla Syna swojego wcielonego przysporzy łez, i mąk
najokropniejszych! Otóż podobnie ojciec i matka wobec potomstwa, którym się
otaczają, muszą rozbrat uczynić z samolubstwem i przygotować się heroicznie do
trudów i cierpień, jakie ich twórcza płodność im gotuje. O! jakąż hańbą
napiętnujemy nie już proste samolubstwo, ale tę pożądliwość zwierzęcą, która z
rzeczy świętej, uświęconej, chce wyciągnąć same tylko rozkosze, z pominięciem
wyższego, twórczego celu, jakim jest potomstwo! O zaiste! podły taki nędznik
nie tylko obniża swą godność i chwałę, płynącą z upodobnienia się do Boga
Twórcy, ale on pada niżej zwierzęcia! O nim nie można już powiedzieć z
Psalmistą: "przyrównany jest do zwierząt nierozumnych"! O nie!
on się więcej bezcześci, hańbi, on pada niżej istot bezrozumnych!
Czym więc jest w zamiarach
Stwórcy rodzina? Rodzina to przede wszystkim życie. Kiedy Bóg, pierwszy
Rodzic i jedyne Źródło życia, wydobył świat z nicestwa, – pełność swego życia
przelał tylko w człowieka, w rodzinę. "Teraz człowiecze, istoto żyjąca,
rozumna i potężna jak Ojciec twój, ty również wywołasz życie, wydobędziesz je
aktem twej myśli, aktem twej woli, aktem twej miłości! Ty będziesz ojcem,
matką, jak Ja jestem Ojcem, i biorąc w twe błogosławione ręce wyszłą z ciebie
rodzinę, widzieć będziesz duszę twoją w duszy twoich dzieci, a podnosząc twe
oczy i dziatki twoje aż do tronu mojego, modlić się będziesz wzniosłym ojcostwa
i macierzyństwa głosem!".
Rodzina, a nie człowiek sam
jest tutaj życiem. Potrzeba rodziny, by ta siła twórcza, zaczerpnięta z Boga,
przejawiała się i rozlewała w ludzkości. Ale pamiętajcie, chrześcijańscy
rodzice, że jak grzech pierworodny z życiem przelał się na nas: tak i wasze złe
nałogi, wasze skłonności z życiem przelewają się na dziatwę waszą!
Rodzina jest życiem, atoli
życie ciała, jakkolwiek potężne i zadziwiające, nie jest całym życiem; jest to
małe tylko życie. Jest inne życie prócz cielesnego, wielkie życie duszy; a tego
życia powiernicą i narzędziem jest rodzina przez wychowanie. I tutaj
przyświeca wam znowu Trójca Przebłogosławiona w dziele odkupienia. Bóg
zbawia tych, co stwarza. O, z jaką cierpliwością wyczekuje swych synów
grzesznych! Jakim heroizmem ich odkupuje! Jakie skarby łask i chwały zgotował
dla dzieci swoich przez dzieło odkupienia, spełnione przez Syna Bożego, przez
dzieło uświęcenia przez Ducha Świętego! Oto wasz Wzór i modła w dziele
wychowania dziatek waszych. Nie aniołki jawią się w domu waszym, ale dzieci
Adama, – latorośle rasy zepsutej! Dusza dziecięcia rodzi się z władzami
bezwładnymi, uśpionymi; potrzeba, by ręka ojca, by troskliwość matki, tu się
wmieszały, by dusza obojga udzielała się dziecięciu. Cóż to wychowanie? Jest to
rozwinięcie w duszy światłości, prawości, szlachetności. Światłość,
prawość, szlachetność, wszystko to jest w dziecku utajone, przygrzebane, – wszystko
to dobry lub zły może wziąć obrót. Ojciec i matka pokierują najpierw dziecko na
drogę prawą, i zanim dziecię otrzyma pełność rozwoju, jak drzewko młode
podnosić je będą ku niebu. Rodzina to wychowanie.
Dalej rodzina to praca.
Któżby z nas dopełnił wytrwale i odważnie wielkiego prawa pracy, gdybyśmy nie
mieli, mówię my, – bo my mamy rodzinę duchową, jak wy rodzinę ziemską,
doczesną; gdybyśmy nie mieli komu przekazać owocu naszej pracy, gdyby dni i
wysiłki nasze były tylko ograniczone do dni naszych. O, jak mało potrzebuje
człowiek dla siebie samego, dla swego istnienia! Ale ponieważ rodzina stoi nam
zawsze przed oczyma, my nie nużymy się w pracy, pewni, że oddajemy na wdzięczną
lichwę wszystkie poty, wszystkie łzy i jęki nasze. Wiemy, że są dusze, które to
wszystko zbierać będą; wiemy, że nic z naszych prac nie jest stracone, i że
kiedy z ziemskiej znikniemy widowni, będą jeszcze dusze czułe na wspomnienie
pracy ich rodziców, którym błogosławić nie przestaną. O! gdyby niejeden ojciec
i matka pamiętali, że ich powinnością jest przekazać potomności owoce swych
prac, nie żyliby nad stan, nie marnowaliby mienia, wielkim może trudem przez
przodków zdobytego!
Wielka Trójcy
Przenajświętszej Rodzina niewysłowioną, nieskończoną promienieje chwałą: oto
chrześcijańska rodzina również wielką jaśnieje chwałą. Rodzina to chwała.
Tylko niektórzy rzadcy ludzie, rozproszeni na szerokim świecie, są w możności
osobistą zdobyć chwałę i własną wielkością przygłuszyć wspomnienia przodków
swoich. Dla ogółu atoli chwałę łagodną i spokojną stanowi tradycja uczciwości,
przechowanej w łonie rodziny. Naszą chwałą jest to nieprzerwane dziedzictwo
krwi nieskalanej; – naszą chwałą jest nasz ojciec, nasza matka, nasz dziad,
nasza babka, których cnoty my potomkowie niby pryzmaty żywe w sobie skupiamy i
rozpromieniamy.
W Trójcy Przenajświętszej
jest radość, wesele niepojęte, niewysłowione. Otóż chrześcijańska rodzina, to
radość i wesele. Wiemy, że gdzie indziej, prawdziwe, szczere wesele,
niestety, jest rzadkie. Napotkamy je chyba w tym małym, ścisłym kółku, które
nazywamy rodziną – ogniskiem domowym. Kiedy człowiek widzi twarze przyjazne,
oczy go szukające, ręce ściskające, serce miłujące, – wtedy doznaje prawdziwego
szczęścia, o ile i ono w życiu ziemskim naszym udziałem stać się może. W domu
Nazaretańskim wśród trudów i cierpień zawsze niebiańska panowała radość:
podobnie w domu rodzinnym, szczerze chrześcijańskim, panuje radość, której
żadne zewnętrzne burze zniszczyć nie są zdolne.
Cóż to więc rodzina
chrześcijańska? Jest to życie, wychowanie, praca, chwała,
wesele. Rodzina to odwzór Trójcy Przenajświętszej w Jej wnętrznym i zewnętrznym
życiu.
Toteż Boski nasz Zbawiciel
chcąc odrodzić świat, a potrzebując do tego ludzi pełnych poświęcenia, którzy by
się wyrzekli przyjemności rodzinnych, – Chrystus w swym sercu Ojca i Przyjaciela
postawił sobie pytanie: "Jeśli moich apostołów, w ścisłym czy dalszym
znaczeniu, jeśli moich męczenników i dziewice pozbawię rodziny, cóż im w zamian
za to pozostawię? Siebie? Boga Ojca mojego? Ducha Świętego? Tak jest, to wielka
Rodzina wszystkim wspólna, powszechna, wiekuista; wszelako nie jest Ona jeszcze
widzialną. Czyż ja, miłujący ich mogę, «pozostawić ich sierotami»? Czyż mogę
ich pozostawić bez rodziny, kiedym zażądał od nich z niej ofiary?". A
wtedy, w wzniosłym jakby politowaniu, powiedział im to wielkie, przez wieki
iszczące się słowo: "Ktokolwiek opuści ojca swego, matkę, braci i
siostry swoje dla mnie, wszystko to w inny powetuje sobie sposób lub w
duchowej odnajdzie to rodzinie". Co nam Zbawiciel obiecał, to nam też dał.
To utworzenie rodziny duchowej, to słowo przeciwne naturze, ale tak zgodne z
wyższą, niebiańską naturą; to słowo Jezusowe spełniło się i spełnia nieustannie
mimo wszelkie przeszkody, zapory! W nas iści się wspaniała Jego obietnica, że
my, co się zrzekamy rodzin ziemskich, my w rodzinie naszej duchowej, już
stokroć więcej nawet w tym życiu otrzymaliśmy, niżeliśmy dla Chrystusa opuścili.
* * *
Wyjaśniłem wam ten wielki,
cudowny utwór Boży, jakim jest rodzina. Widzieliśmy, że nie zmysły, nie umysł
ludzki, lecz serce czynną odgrywa rolę w utworzeniu rodziny; że z miłości
wykwitają dwa istotne małżeństwa znamiona: Jedność i nierozerwalność
związku małżeńskiego. Węzły tego związku uświęcił i więcej zacieśnił wielki
Sakrament Małżeństwa.
Następnie zastanawialiśmy
się nad powinnościami chrześcijańskiej rodziny. Syn Boży zjednoczony z naturą
ludzką, miłujący swój Kościół, z którym nierozłącznie się zespolił, stawił się
za wzór miłości i zjednoczenia trwałego chrześcijańskich małżonków.
Wpatrywaliśmy się dalej w drugi wielki pierwowzór rodziny, w Trójcę Przenajświętszą.
W Jej wnętrznym życiu i w działaniu Jej na zewnątrz, rodzina chrześcijańska ma
najdoskonalszą modłę swych świętych powinności. W ten sposób pojęta rodzina
przedstawia się nam jako podstawowe dzieło, na którym opiera się społeczeństwo
zarówno jak Kościół Chrystusowy.
Nic więc dziwnego, że ludzie
przewrotu i wrogowie Kościoła chcieliby zburzyć to cudne Boże dzieło – chrześcijańską
rodzinę.
Kiedy Bóg zesłał klęskę
pomoru na Egipt i anioł śmierci zabijał w każdym domu pierworodnego syna, drzwi
domów izraelskich pomijał dlatego, że były pomazane krwią baranka wielkanocnego.
Otóż dopóki drzwi naszych domów znaczone będą znakiem krzyża świętego, godłem
wiary, miłości, cierpienia, poświęcenia i ofiary, ale i symbolem
zmartwychwstania, dopóty widmo społecznego rozkładu i zguby nie potrafi zatruć
ducha przyszłego naszego pokolenia. Niechaj więc każdy dom polski,
chrześcijański będzie podobny do Nazareckiego domku; niech w nim, jak ongi w
szczęsnych ojczyzny naszych czasach, mieszka Jezus, Maryja i Józef, obrońca
Kościoła; niech w nim zatknięty będzie krzyż, który zawsze w górę wskazuje i nigdy
kierunku nie zmienia, choć poczernieje od nawałnic i wichrów; ale niech nigdy
nie będzie nad domem naszym zatknięta chorągiewka, która za każdym najlżejszym
nawet wiatru powiewem się obraca.
O nie! nie zaleje, ani
zagasi domowego ogniska fala rewolucji, socjalizmu, wolnomularstwa, dopóki stać
będzie na straży ojciec z czynu katolik; dopóki przede wszystkim pilnować go
będzie matka katolicka; dopóki przy domowym ognisku strzec będzie znicza
miłości Bożej i ojczyzny kapłanka tego świętego ognia, na wskroś pobożna matka.
Doświadczoną jest rzeczą że od kiedy przez Matkę Syna Bożego nowy rodzaj ludzki
powstał, wy, niewiasty chrześcijańskie, stoicie na straży cnoty; w was jest
nadzieja narodu i Kościoła. Dźwigajcież więc ducha dziatek waszych ku narodowym
i ewangelicznym ideałom; krzepcie ich ramiona do pracy katolickiej i narodowej;
podnoście ich serca ku wielkim celom katolickiego i narodowego życia, a
dopełnicie opatrznościowego waszego zadania; przyczynicie się do odrodzenia
ojczyzny, do rozkwitu życia katolickiego wśród narodu naszego, na wskroś ongi
katolickiego; zapewnicie zbawienie swoje przez zbawienie dziatek i otoczenia
waszego. Amen.
Ks. Józef Stanisław Adamski SI
–––––––––––
Kazania na uroczystości i święta Niepokalanej Dziewicy Bogarodzicy, napisał Ks. Józef Stanisław Adamski T. J., Tom I. Warszawa. Wydawnictwo Księgarni Nakładowej M. Szczepkowskiego, Nowogrodzka 23. 1908, ss. 67-78. (a)
(Pisownię
i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pozwolenie
Władzy Duchownej:
Cum
opus, cui titulus: Kazania na uroczystości i święta Niepokalanej Dziewicy Bogarodzicy,
a P. Josepho Stanislao Adamski nostrae Societatis sacerdote compositum aliqui
eiusdem Societatis revisores, quibus id commissum fuit, recognoverint et in
lucem edi posse probaverint; facultatem concedimus, ut typis mandetur, si ita
iis, ad quos pertinet, videbitur.
In quorum fidem has litteras manu nostra
subscriptas et sigillo Societatis nostrae munitas dedimus.
Neo-Sandeciae 26 aprilis, 1907.
Adalbertus Maria Baudiss S. J.
Praep. Prov.
L. S.
N. 6379.
APPROBATUR
Varsoviae die 18 Decembris 1907 anni
Officialis – Generalis – Episcopus Suffraganeus
Varsaviensis
† C. Ruszkiewicz,
Secretarius Al. Sękowski.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przypisy:
(1) Uwaga. Nauka ta
może służyć przy ślubie.
(2)
Łk. XI, 17.
(a)
Por. 1) Ks. Józef Stanisław Adamski SI, a) Niepokalane
zwierciadło skalanej ludzkości. (Kazanie na uroczystość Niepokalanego Poczęcia). b) Królowanie Maryi nad światem i nad mocami
ciemności. (Kazanie na uroczystość Wniebowzięcia Matki najświętszej). c) Łaska Boża czyli podniesienie człowieka do
porządku nadprzyrodzonego. d) Tajemnice w Religii.
e) Stanowisko papieży w Kościele
Chrystusowym. f) Kilka uwag o sumieniu i wykład psalmu
"Miserere".
2) O. Artur Vermeersch SI, Katechizm małżeństwa
chrześcijańskiego według encykliki "Casti connubii".
3) Praca zbiorowa Profesorów Uniwersytetu Lubelskiego, Małżeństwo w świetle nauki katolickiej.
4) Ks. Profesor Franciszek Spirago, Nauka o Sakramencie Małżeństwa.
5) Ks. Piotr Skarga SI, a) Kazania na niedziele i święta
całego roku. b) Nauki o Sakramentach Chrztu, Bierzmowania,
Pokuty, Ostatniego Pomazania, Kapłaństwa i Małżeństwa. c) Nauki o Przenajświętszym
Sakramencie. d) Przy ślubie małżeńskim namowa kapłańska do
oblubieńców. e) Żywoty Świętych Starego i Nowego Zakonu na
każdy dzień przez cały rok.
6) Ks. Kazimierz Naskręcki, a) Credo.
Krótkie nauki o prawdach wiary katolickiej.
b) Dekalog. Krótkie Nauki o Przykazaniach. c) Życie nadprzyrodzone. Krótkie nauki o
Sakramentach świętych i modlitwie.
d) Istotny cel małżeństwa. e) Małżeństwa mieszane. f) Rozwody. g) Grzechy przeciwko wierze.
7) Kard. Jan Puzyna, Książę Biskup Krakowski, List pasterski o godności i powołaniu rodziny
chrześcijańskiej.
8) List pasterski Najdostojniejszego Episkopatu Polski, O ducha chrześcijańskiego w
Polsce.
9) Ks. Józef Stagraczyński, Nauki katechizmowe o prawdach Wiary
i obyczajów katolickiego Kościoła.