POD OPIEKĄ ŚW. JÓZEFA I ŚW. MICHAŁA ARCHANIOŁA

Contemplare et contemplata aliis tradere

Veritas liberabit vos

niedziela, 29 lipca 2018

Ks. Jakub Wujek SI, Bp Władysław Krynicki - Niedziela dziesiąta po Zielonych Świątkach

Znalezione obrazy dla zapytania faryzeusz i celnik tradycja katolicka 

KRÓTKIE

NAUKI HOMILETYCZNE


na niedziele i uroczystości całego roku

WEDŁUG

Postylli Katolickiej Większej

KS. JAKUBA WUJKA SI


OPRACOWAŁ

BP WŁADYSŁAW KRYNICKI


––––––––

Niedziela dziesiąta po Zielonych Świątkach

Dwóch całkiem od siebie różnych ludzi stawia nam przed oczy dzisiejsza Ewangelia święta: jednego sprawiedliwego, ale pysznego, drugiego grzesznego, ale pokornego. Sprawiedliwość pysznego na nic się nie przydała, gdy tymczasem pokora grzesznego zjednała mu przebaczenie. Dlaczego tak jest, poznamy to z bliższego rozpatrzenia tej Ewangelii.

Co Pan Jezus zganił w modlącym się faryzeuszu? Czy posty jego, czy inne dobre uczynki? Nie, ale pyszne przechwalanie się w obliczu Boga. Cztery są rodzaje pychy. Pierwszy, gdy kto myśli, że co dobrego ma sam od siebie: Co masz, czegoś nie wziął od Boga? A jeśliżeś wziął, czemu się chlubisz, jakobyś nie wziął? (I Kor. IV, 7). Drugi, gdy kto wierzy, że wszystko dobre ma od Boga, ale mniema, że mu to Bóg daje dla godności i dla zasług Jego. Tak myśleć, jest to sprzeciwiać się słowom Pawła św., który mówi: Z łaski Bożej jestem tym, com jest (I Kor. XV, 10). Trzeci, gdy się kto chełpi, jakoby miał to, czego nie ma. Takim był ten, do którego powiedziano: Mówisz, żem jest bogaty i zbogacony, a niczego nie potrzebuję; a nie wiesz, iżeś ty nędzny i ubogi i ślepy i nagi (Apok. III, 17). Czwarty, gdy kto, gardząc innymi, chełpi się z tego, co prawdziwie posiada.


Wszystkimi pomienionymi rodzajami pychy grzeszył faryzeusz. Albowiem ufał samemu sobie, a nie Bogu, jakby nie od Boga, ale sam od siebie miał wszystko dobro swoje. Przypisywał wszystko własnym zasługom. Nie będąc sprawiedliwym, miał się za sprawiedliwego i chlubił się z uczynków swoich; a chcąc być dobrze u wszystkich widzianym, zarazem gardził innymi, posądzał ich i potępiał. Nie jestem, powiada, jako inni ludzie. Gdybyż chociaż rzekł: nie jestem, jako wielu ludzi. Bo cóż jest innego: inni ludzie, jeżeli nie to samo, co wszyscy ludzie? Jam, prawi, sprawiedliwy, a inni wszyscy grzesznicy. I czyż można to nazwać modlitwą? Przyszedł się modlić, a tymczasem siebie chwali i zamiast Bogu, sobie samemu dobre uczynki przypisuje. Nie, to nie jest modlitwa, to jest obrzydliwe Bogu samochwalstwo. Jest to ta sama pycha, która wywróciła wieżę babilońską i pomieszała języki; która poraziła Goliata, obwiesiła Amana, zatraciła Antiocha, zatopiła Faraona w odmętach Morza Czerwonego. Jest to ta sama pycha, która Nabuchodonozora do rzędu bydląt nierozumnych strąciła i Dawida, z próżności lud liczącego, o niełaskę u Boga przyprawiła. Karał ją Pan Bóg na niebie, karał w raju, karze na ziemi, karać będzie i w piekle.

Zła tedy była modlitwa faryzeusza, i to nie tylko dla braku pokory, dla nadmiernej pychy i samochwalstwa, lecz i dla zuchwałej postawy jego. Albowiem stojąc, modli się, wstydzi się poklęknąć i w tym okazuje wyniosłą myśl swoją i harde serce. Pokorny człowiek i w samej zewnętrznej postawie rad się uniża, zwłaszcza przed Panem Bogiem. Salomon, najpotężniejszy i najsławniejszy z królów żydowskich, nie wstydził się wobec wszystkiego ludu poklęknąć i modlić się do Boga. Daniel trzykroć na dzień padał na kolana dla uczczenia Stwórcy. Mojżesz, gdy się modlił, padał na oblicze swoje. To samo czynił Pan Jezus w Ogrójcu. Jan święty Apostoł w objawieniu widział nie tylko dwudziestu czterech starców, ale i wszystkich aniołów w niebie padających na twarze przed stolicą Bożą. W Księdze Hioba napisano (rozdz. XXVI), że i same filary niebieskie drżą przed Panem Bogiem, a wszelkie stworzenie zdumiewa się przed Majestatem Jego. A ten hardy faryzeusz, nędzny człowiek, liche stworzenie, wyciągnąwszy szyję i podniósłszy głowę, śmie w takiej postawie stawać na rozmowę z Najwyższym Panem! Niestety, nie on sam wstydzi się na modlitwie poklęknąć, ma też pomiędzy chrześcijanami katolikami sporo naśladowców. O nierozumie ludzki! Przed człowiekiem śmiertelnym, który jakąkolwiek władzę ma nad nimi, dosyć się nakłaniać i nauniżać nie mogą, a przed najwyższym Majestatem wstyd ich na kolana upaść!

Przypatrzmy się jeszcze, jaką była modlitwa jawnogrzesznika i dlaczego się tak bardzo Panu Bogu podobała. Oto dla pokory, albowiem pochodziła z serca skruszonego. Napisano jest, że modlitwa człowieka pokornego obłoki przebija (Ekli. XXXV, 21) i że serca skruszonego i upokorzonego Bóg nie odrzuci i nim nie wzgardzi. Tę zaś pokorę swoją celnik okazał w tym naprzód, że stanął z daleka, uznając się być grzesznikiem, który daleko odstąpił od Ojca i Stwórcy swojego. Wspomniał sobie, że grzechy nasze czynią przegrodę między Bogiem i nami, że daleko jest od grzesznych zbawienie, ponieważ oni porzucili Pana i Dobrodzieja swego. Lecz chociaż stał z daleka, ale się sercem i skruchą i pokorą do Boga przybliżał. On ci wprawdzie z daleka stał, ale nań Pan Bóg patrzał z bliska! Wysoki jest Pan, ale jednak na pokornych ma oko łaskawe, a ludzi wyniosłych omija. Bliski jest tym, którzy mają serce skruszone i zbawi pokornych w duchu.

Po wtóre, celnik nie śmiał oczu podnieść do nieba, a chociaż, jako i faryzeusz stojąc, modlił się, to przecież postawa jego uniżoną była. Nie chciał podnieść oczu swoich, które przedtem z wielką pożądliwością przypatrywały się marnym rzeczom doczesnym i w nich swe zamiłowanie pokładały; nie śmiał podnieść oczu do nieba, gdzie osobliwie przebywa Najwyższy Majestat, grzechami jego obrażony; nie śmiał spojrzeć w niebo, ponieważ tak niewdzięcznie wzgardził Panem niebios, przestępując świętą wolę i przykazania Boże; nie śmiał patrzeć na niebo, do którego utracił już wszelkie prawo. Taka pokora, gdy człowiek uznaje stan swój, obrzydza swe grzechy, osądza i potępia siebie, jest znakiem prawdziwej pokuty i przebaczenia. Albowiem jeśli grzesznik sam siebie prawdziwie osądzi i potępi, tedy go Pan Bóg ani sądzić ani potępić nie zechce, ponieważ On dwakroć jednej rzeczy nie sądzi.

Po trzecie, celnik okazuje, że jest godzien karania i karze sam siebie, bijąc się w piersi swoje. Własne sumienie, własne serce jego skarży nań, gryzie go, katuje, bo z serca, jak powiedział Zbawiciel, pochodzą myśli złe, mężobójstwa, cudzołóstwa, nieczystości, kradzieże, fałszywe świadectwa, bluźnierstwa, które kalają i plugawią człowieka. Bił się tedy w piersi swoje, nie iżby one więcej zgrzeszyły i bardziej były winne, niż reszta członków, ale iż się w piersiach tai serce, będące źródłem złego i jakby zakałem, z którego płynie wszystko, co szpeci i plugawi człowieka. I to jest trzeci warunek prawdziwej pokuty, aby grzesznik nie tylko uznawał i potępiał swe grzechy, lecz aby też karał sam siebie, umartwiając złe pożądliwości, trapiąc ciało swe, poddając je pod posłuszeństwo ducha; nie pobłażając więcej swym namiętnościom i nie dopuszczając do serca myśli niepobożnych. Powiedziano jest w Psalmie siedemdziesiątym drugim, że dobry jest Pan Bóg ludziom prostego serca. Bywa tedy serce krzywe i twarde! Takie serce trzeba i złamać i skruszyć, aby mogło być naprostowane. Ty go naprostować nie możesz, ale je złam, a Pan niech je naprostuje. A jak je złamiesz, jak je skruszysz? Oto karceniem grzechów, co właśnie biciem się w piersi oznaczasz.

Po czwarte, celnik nikogo nie posądza, jedno samego siebie, na nikogo nie skarży, jedno na siebie. Nie mówi, jak faryzeusz, że są gorsi od niego; ma sam co z sobą czynić, brzydzi się złością swoją, choć nie rozpacza, nie traci nadziei, ale wyznaje grzechy i pokornie prosi odpuszczenia, mówiąc: Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu. Krótka to modlitwa, ale bardzo mocna, albowiem tyle znaczy, jak gdyby rzekł: O wszechmogący a miłosierny Panie, Boże wszelkiej pociechy, Tyś raczył rzec przez proroka, iż nie pragniesz śmierci grzesznika, jedno aby się nawrócił, a żył. W tym tedy wielkim a nieprzebranym miłosierdziu Twoim mając nadzieję, ślę pokorne prośby przed obliczność Twoją. Znam ci ja, miły Panie, grzechy moje, znam wielkie nieprawości moje. Zgrzeszyłem nad liczbę piasku morskiego i rozmnożyły się złości moje aż do wysokości niebios. Przepuść miły Panie, przepuść, a bądź miłościw mnie, stworzeniu Twemu; nie odrzucaj nędznego grzesznika, całym sercem pragnącego grzech porzucić i powrócić do łaski Twojej.

Oto masz pokorę i spowiedź i uniżoną prośbę jawnogrzesznika, dla której mu Pan Bóg chętnie przebacza. Albowiem lepsza jest, jak mówi Augustyn św., pokorna spowiedź ze złych uczynków, aniżeli pyszna chluba z dobrych; lepszy grzesznik pokorny, aniżeli sprawiedliwy pyszny. Upokorzony grzesznik już nie jest grzesznikiem, a sprawiedliwy, co się wynosi, już nie jest sprawiedliwym. Lepsza tedy spowiedź i wyznanie grzechów, aniżeli wyliczanie zasług. I dlatego celnik poszedł do domu usprawiedliwiony i w oczach Boga nad faryzeusza przeniesiony. Strzeż się więc pychy, chrześcijaninie katoliku, strzeż się samochwalstwa i wynoszenia siebie nad bliźnich i pamiętaj na wyrok Zbawiciela, że ktokolwiek się wywyższa, będzie uniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony.

–––––––––––


Krótkie nauki homiletyczne na niedziele i uroczystości całego roku według Postyli Katolickiej Większej Ks. Jakóba Wujka opracował Ks. Władysław Krynicki. Włocławek. Nakładem Księgarni Powszechnej. 1912, ss. 235-239.