POD OPIEKĄ ŚW. JÓZEFA I ŚW. MICHAŁA ARCHANIOŁA

Contemplare et contemplata aliis tradere

Veritas liberabit vos

wtorek, 3 lipca 2018

RYCERSTWO NIEPOKALANEJ - LIST NA LIPIEC

 

        Lipiec - poświęcony Przenajświętszej Krwi Pana Jezusa      


      

       O uległości ducha

       Dużo mówi się i rozprawia, szczególnie w naszych czasach, o wolności i niezależności. Bynajmniej nie przeczę, że pewna miara wolności należy się i jest potrzebna każdemu człowiekowi jako istocie rozumnej i obdarzonej wolną wolą; owszem, twierdzę, że to co nam mówi Pismo Święte o wolności synów Bożych, którą nas Chrystus Pan nasz obdarzył, stawszy się posłusznym aż do śmierci i przyjąwszy postać sługi, bynajmniej nie jest tylko czczym słowem, bez znaczenia i treści. Mimo to wszystko wszelka wolność musi mieć koniecznie pewne nieprzekraczalne granice, bo człowiek jest tylko stworzeniem i dlatego też z natury swojej zależny jest od Stwórcy swego. Ta nasza zależność od Pana Boga jest dwojaka:

       jedna jest nieunikniona czyli przymusowa, tj. taka, że czy kto ją uznaje, czy jej zaprzecza, czy się jej poddaje, czy też buntuje się przeciw niej, żadną miarą nie może się jej oprzeć skutecznie, ani przeciw niej własnej swojej woli przeprowadzić.

       Drugi rodzaj naszej od Pana Boga zależności nie jest przymusem, ani bezwzględną koniecznością, przeciw której nie masz rady, ale jest obowiązkiem, spod którego człowiek, jeśli chce, może się wyłamywać; każde jednak takie wyłamanie się spod tej obowiązkowej zależności, sprowadza na człowieka koniecznie nieuniknioną odpowiedzialność wobec Pana Boga. Objaśnię to kilku przykładami.


       Co do naszej nieuniknionej zależności od Pana Boga, sam Pan Jezus między innymi wspomina: "Kto z was obmyślając może przydać do wzrostu swego łokieć jeden?" I wiesz to z doświadczenia, że skoro dorosłeś do miary od Stwórcy ci naznaczonej, to choćbyś się na głowie postawił, już ani o jeden cal więcej nie urośniesz. Podobnież mówi Pismo Święte: "Postanowiono ludziom raz umrzeć", a doświadczenie codzienne potwierdza, że gdy na kogo przyjdzie ostatnia godzina, to żaden doktor ani aptekarz na to nie poradzi. Również pogoda i słota, wczesna czy późna wiosna, - różne wypadki, jak morowe powietrze, powszechny nieurodzaj, trzęsienie ziemi itp. przychodzą na ludzi niezależnie od tego czy im się to podoba czy nie podoba, a wszystko to wciąż stwierdza naszą wieloraką niemoc i naszą najzupełniejszą od Pana Boga zawisłość. To samo powiedzieć należy wogóle o wszystkim, czego nikt żadną miarą zmienić nie może. Np. jeden rodzi się w pałacu królewiczem albo możnym, inny zaś pod strzechą lub w jakimś miejskim zaułku w ubogim stanie, - jeden z wielkimi, inny z małymi zdolnościami, - ten, chociaż jest za łaską Bożą poradny, pracowity, pobożny i ze wszech miar przykładny, a jednak wszystko mu idzie jak z kamienia, innemu znów, choć mniej wart od tamtego, wszystko idzie jak z płatka, - rodzice najzacniejsi strzegli jak oka w głowie i po chrześcijańsku wychowywali swoje dzieci, a tu skutkiem iście diabelskiej roboty jakiegoś gorszyciela doczekali się z któregoś z nich zgryzoty i hańby. Te i tysiące innych zdarzeń, nieraz bardzo bolesnych, wciąż nam przypominają, żeśmy zależni, tj. że nie zawsze otrzymujemy to, czego byśmy sobie życzyli, ale często z woli czy z dopuszczenia Bożego spotyka nas to, czego nie chcemy, i że na wieki pozostanie prawdą, co już blisko trzy tysiące lat temu powiedział psalmista: "Jeśli Pan nie zbuduje domu, próżno pracowali, którzy go budują; jeśli Pan nie będzie strzegł miasta, próżno czuwa, który go strzeże".

       Mówi nasze przysłowie: "Głową muru nie przebijesz", a w tych krótkich słowach dwie bardzo ważne zawiera nauki. Najpierw, że co niemożliwe, to trudno o to się kusić i daremna tego pożądać; dzieci tylko nierozumne domagają się gwiazdki z nieba, - chociaż bywają i stare, a mimo to zawsze nierozumne dzieci, którym zachciewa się rzeczy niemożliwych, jak np. majątku bez pracy, lub zbawienia mimo że nic dla niego nie czynią. Druga nauka, w tym przysłowiu zawarta polega na tym, że co inaczej być nie może, z tym trzeba się pogodzić. Zamiast narzekać na swoją dolę, innym zazdrościć i tym samym psuć sobie serce do Boga i do ludzi, bierz po chrześcijańsku krzyż swój na siebie, i idź za Panem Jezusem, który nie z przymusu, ale z dobrej woli, dla naszego przykładu i dla naszej pociechy dźwigał krzyż ubóstwa i niedostatku, krzyż boleści, urągania, potwarzy i prześladowania, krzyż wreszcie rzeczywisty, na którym najniewinniej miał zawisnąć i umrzeć. Czego odmienić nie możesz, to przyjm z ręki Bożej w duchu zawisłości od Niego i ze szczerym poddaniem się pod rządy Opatrzności Bożej, cierp i znoś co trzeba, a zarazem ufaj w Panu Bogu, że co niemożliwe jest u ludzi, możliwe jest u Pana Boga i że On albo odmieni dolę twoją, albo cię w niej pocieszy.

       Drugą granicę naszej wolności stanowi obowiązek w ścisłym tego słowa znaczeniu, a więc w sumieniu nas obowiązujący, który jeden tylko Pan Bóg na nas ludzi nałożyć może. Czyni to zaś albo sam bezpośrednio, jak np. dając przykazania i objawienia swoje, albo pośrednio przez ludzi, którym dał zwierzchność nad nami, według tego co naucza święty Paweł: "Wszelka dusza niechaj będzie poddana wyższym zwierzchnościom; albowiem nie masz zwierzchności jedno od Boga, a które są, od Boga są postanowione; przeto kto się sprzeciwia zwierzchności, sprzeciwia się postanowieniu Bożemu".

       Jest wreszcie trzeci rodzaj obowiązków, więcej powiedziałbym osobistych, bo wynikających jakby z dobrowolnego układu między Panem Bogiem a człowiekiem, jak to się dzieje przy ślubach, przy wyborze pewnego stanu, stanowiska, zawodu, urzędu itp. Obowiązki ta krępują naszą niezależność nie do tego stopnia, żebyśmy nie mogli wykroczyć przeciw nim, ale, że nie wolno nam tego pod grozą, splamienia naszego sumienia i ściągnięcia na siebie odpowiedzialności, - mniejsza przed ludźmi, ale przede wszystkim przed Bogiem i Panem naszym wszechmocnym i nieskończonym.

       Niestety, jak wielu jest ludzi, którzy nie chcą się poddać nawet nieuniknionej konieczności, ale wciąż buntują się przeciw niej i szemrają, którzy we wszystkim w czym mogą, jak im się podoba lub zachciewa wyłamują się spod zależności od Boga, zwierzchności i własnego sumienia, już to dla pożądliwości oczu, to znaczy dla nabycia lub nie utracenia miłego grosza, już to dla pożądliwości ciała, tj. dla użycia lichej, znikomej rozkoszy, już to dla uniknienia lada cierpienia i przykrości, już to dla pychy żywota, czyli dla zdobycia powodzenia i wywyższenia ziemskiego, lub dla uniknienia lada upokorzenia i zawstydzenia... śmiało odważają się na przekroczenie przykazań Bożych i ludzkich, i na lekceważenie swoich, by też najświętszych, a nawet zaprzysiężonych obowiązków!

       Zatem wolność naszą ograniczają te dwa słowa: tego nie mogę i tego mi nie wolno. Owo nie mogę krępuje jednych mniej, innych więcej, w odwrotnym stosunku do tego, im więcej czy mniej darów od Pana Boga otrzymali, tak, że np. człowiek bogaty, wykształcony, zdolny, na wysokim stanowisku itd. może więcej niż ubogi, prostak, małych zdolności, na podrzędnym stanowisku itd. Z tego jednak bynajmniej nie wynika, jakoby możnym tego świata więcej było wolno niż maluczkim. Całkiem przeciwnie, bo Mądrość Odwieczna naucza: "Mały otrzyma miłosierdzie, ale mocarze mocne męki cierpieć będą", a przed mocarzami osobno jeszcze wymienia tych, co nie podlegają zwierzchności, ale sami innym mogą rozkazywać, i mówić o nich: "Najsroższy sąd będzie tym, którzy są przełożeni". Mimo to jednak ludziom wciąż się zdaje, że cokolwiek kto może, to mu i wolno, a to zaślepienie jest tak powszechne, że Pismo Święte mieni być szczęśliwym i wyjątkowo wielkiej chwały godnym tego, który mógł zgrzeszyć, a nie zgrzeszył, źle czynić, a nie uczynił. Sami też widzimy, jak powszechnie ludzie za tą możnością i połączoną z nią rzekomą wolnością uganiają, jedni drugim jej zazdroszczą, wojują o nią i kłócą się. Widzimy na własne oczy, jak żądza wolności niczym nie skrępowanej i nie ograniczonej sprawia, że dzieci i podrostki hardo sprzeciwiają się rodzicom i aby się spod ich władzy wyzwolić, uciekają z domu rodzicielskiego, - jak uczniowie po szkołach i warsztatach wyłamują się spod władzy swoich nauczycieli i majstrów; słudzy panów swoich, poddani urzędników, wierni swoich biskupów i kapłanów słuchać nie chcą i każde ich upomnienie, a tym więcej karcenie poczytują za nieusprawiedliwiony zamach na swoją wolność i niezawisłość.

       Gdzieniegdzie doszło już do tego, że ludzie przewrotni otwarcie głoszą hasło: "Nie chcemy nad sobą ni Boga, ni pana"; jakby wróciły czasy Jeremiaszowe, kiedy Pan Bóg przez proroka wypominał ludowi swemu: "Złamałeś jarzmo Moje, rozerwałeś związki moje i mówiłeś: Nie będę służył". Na czym się to skończy? - tu na ziemi i tam po śmierci, w wieczności ?...

       Nie masz innej rady, jeno potrzeba całym sercem powrócić do zasad i obyczajów chrześcijańskich. Główną zaś i najważniejszą zasadą chrześcijańską jest ta, że człowiek stworzony jest przez Pana Boga, a zatem do Niego należy i od Niego zależy. Tej prawdy zasadniczej nikt i nic nie zmieni; choćby wszystkie parlamenty ją skasowały i tysiące wieców ludowych i nieludowych jednomyślnie przeciw niej protestowało: "Niebo i ziemia przeminie, a prawda Pańska trwa na wieki". Pokochaj tę prawdę, bo o niej szczególnie mówi Pan Jezus: "Poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi". Pokochaj również tę swoją zależność od Pana Boga, pokochaj tę świętą służbę Bożą, o której słusznie mówi Kościół Święty: "Bogu służyć, to znaczy królować". W szczególności: "Boga się bój, a strzeż przykazania Jego; bo to jest wszelki człowiek; czcij ojca i matkę", a szanuj wszelką władzę duchowną i świecką, "bo kto się sprzeciwia zwierzchności, sprzeciwia się postanowieniu Bożemu; którzy się sprzeciwiają, ci potępienia sobie nabywają". Wreszcie sumiennie spełniaj swoje osobiste obowiązki, to znaczy: czym jesteś, tym bądź jak się należy; jesteś ojcem, bądź dobrym ojcem, - jesteś urzędnikiem, kupcem, rzemieślnikiem, rolnikiem, panem, sługą - rób co do ciebie należy, bo i tym masz służyć i wysługiwać się Panu Bogu. To wszystko zaś czyń o ile możności z zamiłowaniem, nie tylko z potrzeby, "nie tylko dla gniewu, ale też dla sumienia, nie na oko służąc, jakoby ludziom się podobając, ale jako słudzy Chrystusowi, czyniąc wolę Bożą z serca; z dobrą wolą służąc, jako Panu, a nie ludziom". Oto, na czym polega duch uległości prawdziwie chrześcijański. O tego ducha uległości prośmy dla siebie i drugich w tym miesiącu.

      

Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku, Katowice/Mikołów 1937 r.