Ewangelia u Marka św. w rozdz. 8
Gdy wielka rzesza była z Jezusem, a nie mieli co by
jedli, wezwawszy uczniów swoich, rzekł im: żal mi tego ludu, iż oto już trzy
dni trwają ze mną, a nie mają, co by jedli. Ten chleb cudownie rozmnożony,
o którym Ewangelia święta drugi raz wspomina, jest dzisiaj przedstawiony nam,
jako figura Najświętszego Sakramentu ołtarza, a okoliczności, które temu cudowi
towarzyszą jako nauka usposobienia w jakim się do stołu Pańskiego zbliżać
powinniśmy. Ta rzesza idąca za Jezusem na puszczę wyobraża wiernych sług
Pańskich, którzy się na tym świecie, jakby na jakiej puszczy być uważają nie
znajdując w nim nic powabnego dla siebie, i nie oczekując jak jedynie z cudownej
pomocy i miłosierdzia Boskiego, łask i darów dla siebie potrzebnych. Trwają
przy Jezusie słuchając z upodobaniem słów i nauk Jego, i nie przykrzą sobie
zostawać przy Nim, mimo głodu pociech i radości wewnętrznych, którego niekiedy
doznawać muszą, i mimo przykrości i smutków, którymi niekiedy dni ich na tej
puszczy życia doczesnego przeplatanymi bywają.
Wezwawszy uczniów swoich, rzekł im: żal mi tego ludu,
iż oto już trzy dni trwają ze mną, a nie mają co by jedli. Któż może,
widząc czułe politowanie i troskliwą pieczołowitość Zbawiciela o zapobieżenie
potrzebom ludu swojego, nie czekając by Mu je nawet przedstawił, nie czuć w
sobie wzrastającej ufności w tym Bogu miłosierdzia, który nigdy opiekuńczego
oka z stworzenia swojego nie spuszcza. Pamięta Pan Bóg o wszystkich, każe On
wschodzić słońcu nad złymi jak nad dobrymi to pewna, lecz temu zaprzeczyć nie
można, że ma w szczególnej opiece tych, którzy się do Niego przez miłość szczerą,
przez naśladowanie cnót Jego, i ścisłe wypełnienie przykazań Jego zbliżają,
którzy z Nim na puszczy, to jest w oschłości, w opuszczeniu, bez innej ponęty
jak miłość Jego trwać gotowi są. Nad takimi okazuje Pan szczególniejsze
miłosierdzie swoje, takich nigdy bez pomocy swej nie zostawuje, głodnym bez
pociechy, bez nagrody do domów swych wracać nie dozwala.
A jeśli ich rozpuszczę głodnych do domów ich, ustaną
na drodze, bo niektórzy z nich z daleka przyszli. Te słowa Pana
Jezusa głębokie mają znaczenie. Chrystus Pan przemyśliwając nad sposobami zasilenia
zgłodniałego ludu na puszczy, dla wzmocnienia go by nie ustał na drodze, nie
miał tylko tych ludzi, którzy wtedy za Nim szli na celu, lecz oraz wszystkich
prawowiernych Chrześcijan, których ta rzesza wyobrażała. Pan Jezus znając
słabość człowieka, a oraz świętość, do której go nauka Jego wznieść miała,
wiedział dobrze, że bez zasilenia go dzielnym jakim duchownym pokarmem, wnet by
ten człowiek na drodze doskonałości i zbawienia ustał, i dlatego raczył
ustanowić ten Najświętszy Sakrament ciała i krwi swojej, ten chleb cudowny,
który codziennie na ołtarzach naszych rozmnaża, i który w istocie siły duszy
naszej wzmacniać jedynie jest w stanie.
Bo niektórzy z nich z daleka przyszli. Te słowa
Chrystusa Pana, mają także wielkie znaczenie. Kogóż to Pan Jezus rozumie przez
tych, którzy z daleka przyszli, i którzy celem Jego szczególnej opieki się być
zdają? Kogo? oto grzeszników, których łaska Boska nawracając na drogę cnoty, do
Pana Jezusa przywiodła. Z daleka oni przyszli, ze ścieżek nieprawości do piekła
wiodących, na drogę żywota prowadzącą do nieba, z niewoli czarta przeszli pod
prawo wolności dzieci Boskich. Z daleka, gdyż wielki przestwór rozdziela
stan grzesznika od stanu sprawiedliwego, nigdy by świeżo do Boga nawrócony
grzesznik, na drodze zbawienia wytrwać nie zdołał, gdyby go Pan Jezus samym
sobą nie karmił i nie zasilał. Ustałby na drodze, sprzykrzyłyby mu się
ćwiczenia pobożności, walka z swymi namiętnościami, droga krzyża i umartwienia,
lecz zasilony chlebem anielskim, dojdzie szczęśliwie do zamierzonej mety.
I odpowiedzieli Mu uczniowie Jego: skądże ich będzie
mógł kto tu na puszczy nakarmić chlebem?
Jeżeli naganna jest nieufność Apostołów,
którzy mimo tylu dowodów wszechmocności Jezusa Chrystusa jeszcze o niej wątpić
mogli, niemniej ona jest nią i w nas, którzy będąc równie świadkami codziennych
cudów miłosierdzia Boskiego nad ludźmi, nie raz o nim wątpić zdajemy się. Gdybyśmy
się przy roztropnym działaniu, więcej na opatrzność Boską spuszczali, i lepiej
by nam się działo, i spokojniejszymi byśmy byli.
I spytał ich: wiele chleba macie? którzy rzekli: siedmioro.
I rozkazał rzeszy usiąść na ziemi. Cóż znaczy ten rozkaz Chrystusa Pana, aby rzesza
siedząc ten cudowny chleb jadła? Oto znaczy, iż aby mieć prawo do częstszego
przystępowania do Najświętszego Sakramentu ciała i krwi Pańskiej należy być w
stanie łaski, w trwałym przedsięwzięciu unikania grzechu, a służenia Bogu, w
zebraniu ducha, myśląc ile możności ciągle o Panu Bogu, i odnosząc do Niego
wszystkie sprawy i czynności nasze, być niejako ustalonym w dobrych zamiarach
swoich, być wezwyczajonym w cnotach od Boga nam zaleconych, nie mieć
przywiązania do żadnego grzechu, w któren by się często wpadało.
A wziąwszy siedmioro chleba, dzięki czyniąc, łamał, i
dawał uczniom swoim, aby przed nie kładli, i kładli przed rzeszą. Jako Pan Jezus
błogosławieństwem swoim ten chleb dzisiaj rozmnożyć raczył, tak też i przy
ostatniej wieczerzy swojej, dzięki czyniąc i błogosławiąc chleb w ciało i krew
swoją Przenajświętszą przemienił, i jemu rozmnażania się na naszych ołtarzach
moc nadał. Lecz dlaczego Pan Jezus uczniów swoich do uczestnictwa tego cudu
przypuszcza, i chce, aby chleb w ich ręku się rozmnażał? któż nie widzi, iż
przez to swoje rozporządzenie, chciał nam dać poznać, iż kapłanów za szafarzy
swych łask i Sakramentów przybierał, i że ich rękom udzielać raczył dzielności
rozmnażać chleb cudowny, chleb Aniołów? Jako wtenczas podawali Apostołowie
chleb cudownie rozmnożony rzeszy, tak i teraz rękami kapłanów, chlebem
anielskim nakarmieni bywamy.
I jedli, i najedli się. Cóż może
lepiej nasycić serce człowieka, i pragnienia jego zaspokoić, jeżeli nie ten
chleb cudowny, który Boga w sobie mieści. Dla Boga stworzeni jesteśmy, Bóg
jeden prawdziwe szczęście nasze stanowić może, w Nim go jedynie, w miłości Jego
znaleźć możemy. Nasze serce jest tak wielkie w swych żądaniach, iż go i świat
cały, i nic prócz Boga zaspokoić nie zdoła.
I zebrali co było ułomków siedem koszów. A było tych
co jedli, około czterech tysięcy. Zebrali starannie ułomki cudownie rozmnożonego chleba,
jako i dotąd ułomki Hostii świętych na ołtarzach naszych przechowywane bywają.
Ach, zbierajmy pilnie ułomki łask Boskich, nie rozprószajmy z nich ani jednej
okruszyny, pamiętajmy na to, iż nam kiedyś z każdej dobrej myśli, z każdego
natchnienia, z każdego poruszenia łaski, usłyszanej zbawiennej nauki, ścisły
przed Bogiem rachunek zdać przyjdzie. Każda łaska od Boga na dusze nasze
spadająca, jest jakby kropla krwi Chrystusa Pana, gdyż nie ma z nich żadnej,
którą by nam Zbawiciel, zasługą krwi i męki swojej nie wysłużył. Rozpraszać je,
nie korzystać z nich jest więc niejako, jakby deptać i znieważać
Przenajświętszą krew samego Chrystusa Pana.
–––––––––––
Krótki wykład świętych
Ewangelij na Niedziele i Święta całego roku. Z włoskiego X. Piotra Ximenes
na polskie przełożony. Tom II. Stanisławów 1848, ss. 28-31.