Ewangelia u Mateusza św. w rozdz. 22
Podobne jest królestwo
niebieskie człowiekowi Królowi, który sprawił gody małżeńskie synowi swojemu. Ta przypowieść pełna jest tajemnic, i zawiera w
sobie wielkie dla nas nauki; słuchajmyż z uwagą jej rozbioru. Ten król
sprawiający gody małżeńskie, znaczy samego Boga Ojca, któren cudownym i
niepojętym sposobem Syna swojego a Zbawiciela naszego Jezusa Chrystusa z naturą
ludzką złączył i niejako z nią zaślubił. Nie obrał Pan Bóg natury anielskiej
lecz ludzką lubo mniej doskonałą, a to dlatego, iż ludzie tej poprawy i
uświątobliwienia swej skażonej grzechem natury wielce potrzebowali, a w tym
jaśnieje nieskończona i niepojęta dobroć i miłość Boska ku człowiekowi, która
go do tak wielkiej ofiary skłonić i zniewolić zdołała. Lecz nie dosyć na tym,
iż Pan Jezus wcielić się i na ziemię zejść chciał, stawszy się już człowiekiem,
chciał jeszcze poślubić sobie Kościół święty, a oraz łączyć się ściśle przez
wiarę i miłość z duszami wiernych swoich, przybierać je jakby niejako za
oblubienice swoje, przyozdabiając je we wszelkie cnoty i przymioty, przyzwoite
oblubienicom Boskim. O, do jakże wielkiej godności wynosi Chrystus Pan dusze
wiernych swoich, kto ją pojąć i zrozumieć jest w stanie, ten nie może jak tylko
nad wszelkie zaszczyty i godności światowe więcej i usilniej jej pragnąć.
I posłał sługi swoje
wzywać zaproszonych na gody, a nie chcieli przyjść. Na tej uczcie częstują zaproszonych gości trzema
szczególniej niebieskimi i duchownymi pokarmy. Nauką i prawidłami Jezusa
Chrystusa, które oświecają i posilają umysł i pojęcie. Przepisami i radami
ewangelicznymi, w wypełnieniu których wola nasza znajduje zadowolenie i
przyjemność niewymowną. Sakramentami, które dają życie i zasilenie, skutki
szczególniej właściwe Sakramentowi Ciała i Krwi Pańskiej, w którym przyjmujemy
do serc naszych samegoż oblubieńca Jezusa Chrystusa, któren zawiera w sobie
wszelkie uczucia i rozkoszy niebieskich. Na tę ucztę zapraszani wszyscy bywamy
to przez kaznodziei wysłanych w poselstwo ku nam dla pociągania nas do służby
Bożej, to przez tajemne i wewnętrzne natchnienia Boskie, to na koniec innymi
sposoby, których Pan używa dla zbliżenia nas ku sobie. Szczęśliwy kto się na
nią ochotnie i bez odwłoki udaje i jej słodyczy i rozkosze cenić umie.
I posłał sługi swoje
wzywać zaproszonych na gody, a nie chcieli przyjść. Znowu posłał insze sługi,
mówiąc: powiedzcie zaproszonym, otom obiad mój nagotował, i wszystko gotowo,
pójdźcie na gody. A oni zaniedbali i odeszli, jeden do wsi swojej, a drugi do
kupiectwa swego; a inni pojmawszy sługi jego i zelżywszy je pobili. A
usłyszawszy król, rozgniewał się i posławszy wojska swe, wytracił onych
mężobójców i miasto ich spalił. To
ciągłe i powtarzane wzywanie króla gości na gody przez sługi swoje, ten upór i
niechęć ich w udaniu się na ich zaprosiny, i złość z jaką się ze sługami do
nich wysłanymi obchodzą, cała ta historia zastosowana jest do ludu żydowskiego,
któren zapraszany od Boga, to przez Patriarchów, to przez Proroków, to przez
innych świętych Pańskich, nieprzełamany w swym uporze, jednych słuchać nie
chciał, z drugimi się źle obszedł, a niektórych na koniec i pozabijał, a tak
przez swoją złość i upór na tak straszliwą karę, na odrzucenie Boskie zasłużył.
Lecz co większa, zawiera oraz ta historia wielką dla nas naukę i przestrogę,
abyśmy korzystając z nieszczęsnego ich przykładu, ich uporu i niedbalstwa w
przyjmowaniu zaprosin Boskich się strzegli, gdyż zawiniwszy jak oni, równie
byśmy karani byli. Trzy szczególniej rzeczy stoją po większej części na
przeszkodzie ludziom ku zbawieniu, te są: przywiązanie zbyteczne do bogactw,
dostatków i dóbr ziemskich, aż do czynienia sobie z nich bożyszczów, zanadto
wielkie starania i zabiegi, o zapobieżenie potrzebom doczesnym ciała, aż do
zapomnienia o duszy, i zamiłowania rozkoszy i uciech światowych, aż do
czynienia serca niezdolnym do zakosztowania pociech i rozkoszy niebieskich.
Strzeżmy się tych wielkich trzech przeszkód ku zbawieniu, a bądźmy bardzo
uważnymi i starannymi w przyjmowaniu tajemnych zachęt i zaprosin Boskich do
siebie, przez święte myśli, zbawienne natchnienia, przez nauki, kazania, gdyż
Pan Bóg oburzony niewdzięcznością serca naszego gotów nam wzgardzoną swą łaskę
odjąć, i innemu wdzięczniejszemu sercu ją przenieść. Gdyż jakiż dalszy opis
historii w dzisiejszej Ewangelii świętej czytamy? Oto ten:
Tedy król rzekł sługom
swoim: godyć są gotowe, lecz zaproszeni nie byli godnymi. A przeto idźcie na rozstajnie
dróg, a którychkolwiek najdziecie, wezwijcie na gody. I poszedłszy słudzy jego
na drogi, zebrali wszystkich, których naleźli, złych i dobrych, i napełnione są
gody siedzącymi. "Godyć są
gotowe, lecz zaproszeni nie byli godnymi", te słowa Pana Jezusa stosują
się znowu do ludu żydowskiego, jego to Pan Bóg powoływał najprzód do siebie,
nazywał go ludem wybranym, jego za cel swych łask i dobrodziejstw wybrał, lecz
widząc go niegodnym tych względów, niewdzięcznym i nieporuszonym w swym uporze,
w swej złości, niechcącym uznać za Syna Boskiego Jezusa Chrystusa im
przyobiecanego Mesjasza, odrzucił go Pan, a chcąc w miłosierdziu swoim widzieć
napełnionym dom swój, wysłał sług swoich, to jest Apostołów na cztery strony
świata do pogan, do dzikich i niewiernych narodów, i ich na miejsce żydów do
prawdziwej wiary powołał, i na gody swoje zaprosił; "i napełnione są gody
siedzącymi". Lecz cóż stąd za wniosek czynić mamy, czyli ten iż wszyscy
Chrześcijanie bez względu na ich złe i niegodziwe sprawy dla samego ich
nazwiska Chrześcijan zbawieni będą? nie, słuchajmy końca tej przypowieści,
zawiera ona w sobie strachem przerażające prawdy i objaśni nas w tym względzie.
A wszedłszy król, aby
oglądał siedzących, ujrzał tam człowieka nieodzianego szatą godową, i rzekł mu:
przyjacielu, jakeś tu wszedł, nie mając szaty godowej? a on zamilkł. Tedy rzekł
król sługom: związawszy ręce i nogi jego, wrzućcie go w ciemności zewnętrzne.
Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.
Ten król przychodzący odwiedzać na godach zasiadających, znaczy samego Boga,
któren przy skończeniu świata wszystkie narody przejrzeć, pod sąd ich swój
podciągnąć, i z spraw ich rachunek zdawać im kazać przyjdzie. Człowiek nieodziany
szatą godową, znaczy każdego, którego dusza szatą niebieską, miłości Boskiej,
sprawiedliwości i świątobliwości życia przyodzianą nie będzie, i któren przez
to prawa znajdować się w niebie mieć nie będzie. My Chrześcijanie żyjący w
prawdziwej wierzy katolickiej rzymskiej, jesteśmy w istocie tymi, szczególniej
jak inni zaproszonymi gośćmi na gody króla niebieskiego. Jesteśmy prawdziwymi
dziećmi Boskimi, mamy prawo zasiadać do stołu Pańskiego, lecz nie dosyć to na
tym, urodzić się w tej świętej jedynie do zbawienia wiodącej wierze, nosić na
sobie nazwisko Chrześcijanina dla osiągnienia zbawienia wiecznego; kto w
świętej katolickiej wierze żyje, a wyznaje ją tylko powierzchownie, i w sercu
jak poganin myśli i jak poganin działa, ten przy końcu życia swojego lub przy
ostatnim sądzie stawiony przed króla, wyzuty z tej szaty godowej miłości
Boskiej i sprawiedliwości, usłyszy niechybnie z ust Jego ten straszny i
przerażający wyrok: przyjacielu, jakoś tu wszedł, nie mając szaty godowej,
zwiążcie ręce i nogi jego i wrzućcie go w ciemności zewnętrzne. Zastanówmy
się jeszcze nad tym jako ten król w tak wielkiej liczbie jednego zoczyć, i że
źle przybranym był spostrzec potrafił, stąd znowu nauka dla nas, jako się nikt
przed Bogiem ukryć nie zdoła, i każdy między tylu milionami według Boskiej
sprawiedliwości osądzonym będzie. Rozważajmy dobrze te prawdy, a starajmy się
póki żyjemy utkać sobie tę świętą sukienkę cnoty i sprawiedliwości, w której
jedynie śmiało przed Bogiem stawić się będziemy mogli, starając się codziennie
choć jeden dobry uczynek uczynić, choć w jednym się złym przezwyciężyć, choć
jedną cnotę wykonać.
Albowiem wiele jest
wezwanych, lecz mało wybranych. Tymi
to przerażającymi słowy zakończa się dzisiejsza Ewangelia. Niechajże nam będą
przestrogą, aby ostrożni w naszym postępowaniu nie szliśmy za mnogą liczbą
ludzi według ciała żyjących, do zdań światowych lgnących, wygodne i pieszczone
życie prowadzących, lecz raczej do tej małej liczby, tych od świata
wzgardzonych i wyśmianych ludzi, którzy pobożnością i świątobliwością życia
surowość moralności ewangelicznej dowodzą, i złym i rozwolnionym obyczajom tego
wieku przyganiać się zdają należeć chcieli, gdyż tym sposobem i do małej liczby
wybranych Pańskich niechybnie policzeni zostaniemy.
–––––––––––
Krótki
wykład świętych Ewangelij na Niedziele i Święta całego roku. Z włoskiego X.
Piotra Ximenes na polskie przełożony. Tom II. Stanisławów 1848, ss. 84-89.