POD OPIEKĄ ŚW. JÓZEFA I ŚW. MICHAŁA ARCHANIOŁA

Contemplare et contemplata aliis tradere

Veritas liberabit vos

środa, 4 maja 2016

DZIEŃ CZWARTY. UŚWIĘCENIE SERCA MARYI

 
1. Jej łasce boskiej wierność

    Kiedy podróżny chce w jednym dniu najdłuższą odbyć drogę, potrzeba 1) iżby zawczasu wyjechał i doskonale znał drogę; 2) iżby ciągle jechał i nie miał w drodze przeszkody; 3) iżby prędko jechał, jak tylko może być najszybciej. Maryja w jednym dniu, bo to życie na ziemi krótkim jest jako dzień, chciała dojść, dobiec do najwyższej doskonałości. Czy do celu, w tych trzech powyżej wskazanych warunkach, doszła? Tak jest, bo:

    I. Maryja, jak tylko być może najwcześniej, bo prawie od chwili swojego poczęcia, zaczęła Bogu służyć. Odtąd, łaska Boska, której P. Bóg udzielił, nie była w Niej próżną; łaską Boską zaczęła pracować, jak mówi św. Tomasz, poczęła się uświęcać własną swoją zasługą, to jest przez swą wierność łasce Boskiej. Lecz, żeby miała przed Bogiem zasługę, czyż używała już wtenczas rozumu? Tak jest; Maryja w łonie matki swej zostając, otrzymała łaskę poświęcającą a równocześnie, doskonałe używanie rozumu z wielkim światłem Boskim, odpowiednim łasce, którą Ją Pan Bóg ubogacił. Możemy przeto wierzyć, iż w chwili połączenia Jej pięknej duszy z ciałem przeczystym, oświeconą była mądrością Boską, żeby mogła dobrze poznać prawdy odwieczne, piękność cnót, a nade wszystko nieskończoną dobroć Boga i obowiązek wszystkich, żeby Boga kochali. Szczególniejszą też ku Panu swemu zapłonęła wdzięcznością za nieocenione dary, którymi Jej serce przyozdobił, a ponad wszystkie stworzenia wyniósł, zachowując Ją od grzechu pierworodnego, udzielając Jej pełność łaski i przeznaczając Ją na matkę wcielonego Słowa i królową świata całego.

    II. W podróży kto czasu nie szanuje i ma przeszkody, powoli jedzie; lecz Maryja wdzięcznością dla Boga przepełniona, ani chwilki jednej nie traci, zaraz bierze się do dzieła uświęcenia swej duszy i korzystania z bogatego skarbu łaski Boskiej, który P. Bóg w Jej sercu złożył. Całym sercem ukochała dobroć Boską, podobać się Bogu było celem i zadaniem Jej życia i tak w tej doskonałej miłości Boskiej przetrwała całe dziewięć miesięcy od swego poczęcia aż do narodzenia i od narodzenia przez całe życie na ziemi, coraz ściślej z Bogiem się łączyła. Od grzechu pierworodnego wolna, tym samem przeszkody żadnej nie miała, przywiązania do ziemi, roztargnienia, ponęty zmysłowej, tego wszystkiego, co by mogło udoskonaleniu się w miłości Boskiej przeszkadzać, nie znała; wszystkie Jej zmysły w harmonii doskonałej były z błogosławionym sercem i wraz z nim podnosiły się do Pana.

    III. Przypuściwszy, iż ktoś zawczasu z domu wyjedzie i przeszkody w drodze nie napotka, to i tak jeszcze z tego nie wynika, żeby dużo ujechał, bo może powoli jechać! Serce Maryi inaczej od wszelkiej przeszkody swobodne i nigdzie się nie zatrzymując, bez przestanku uskrzydlone było do Boga, kochało i rosło w miłości Boskiej. Dlatego można ją porównać do jaworu wywyższonego nad wodą na ulicach. Podobną była Maryja do jaworu; bo zawsze rosła w cnoty, skrapiana potokiem łask Boskich. Można ją także porównać do winnicy, gdyż winna latorośl ciągle rośnie. Podobnie serce Maryi zawsze podnosiło się i rosło w doskonałości, podobne do winnej latorośli w całym swym rozkwicie, zawsze z Bogiem zjednoczone.

    Któż na świecie kiedykolwiek lepiej żył od Bogarodzicy? kto lepiej umiał życiem swoim kierować? Czymże jest życie nasze w porównaniu do Jej życia? Ach! gdybyśmy umieli ocenić wartość czasu jak Maryja, tego skarbu, który jest tylko na ziemi! w piekle potępieni nieustannie wołają: Ach! gdybym miał godzinę! ale tej godziny nie będzie nigdy. W niebie smutku żadnego nie ma, ale gdyby błogosławieni mogli się smucić, to z pewnością żałowaliby czasu, który na ziemi stracili; bo nie tracąc czasu, byliby mogli na większą zarobić chwałę. Dlatego to mędrzec pański napomina nas, abyśmy Panu służyli, zanim słońce dla nas zajdzie. Wystawmy sobie rozpacz podróżnego, który pomylił drogę, a zaskoczyła go noc i nie może znaleźć wyjścia! W takim stanie będzie dusza człowieka w godzinę śmierci, który czasu dobrze używać nie umiał. Godzina śmierci nocą będzie dla niego. Sumienie przypominać mu będzie wszystkie łaski i sposobne okoliczności, z których dla zbawienia swej duszy skorzystać nie chciał. "O głupi - zawoła on wtenczas na siebie - o głupi ze mnie człowiek, tyłeś zmarnował czasu, tylu pogardziłeś łaskami, życie swoje sprzedałeś piekłu!". Próżne będą te narzekania; godzina czasu wieczności już wybiła.

Przykłady

    Myślą przebiegnijmy nasze życie. Kiedyż zaczęliśmy Bogu służyć? Jak długo byliśmy Bogu wiernymi? Czyżeśmy długie lata nie żyli w grzechach? Czyśmy się starali pracą naszą podobać Bogu? Jeśli odliczymy lata dziecinne, czas na spoczynek przeznaczony, godziny zabawy i próżnowania i te długie lata w nienawiści ku Bogu strawione, cóż zostanie dla Zbawiciela, który nas taką miłością ukochał? Ach! rachujmy... Czyż po tym obrachunku możemy się nazywać sługami Bożymi? Czyż mamy prawo do nagrody obiecanej tym, którzy cały dzień życia swojego poświęcili Bogu? Porównajmy życie nasze do życia np. św. Alfonsa, twórcy myśli wzniosłych w tej książeczce. Żył on lat 91. Szaty niewinności na chrzcie św. otrzymanej nie pokalał nigdy. Ślubował sobie, że czasu nigdy nie zmarnuje i za przyczyną Maryi, do której miał szczególniejsze nabożeństwo, ślubu tego dochował. Prawdziwym będąc sługą Maryi, codziennie modlił się przed Jej ołtarzem. Soboty pościł o chlebie i wodzie, do świąt uroczystych odprawiał nowenny i przygotowywał się do nich umartwieniem. Codziennie koronkę odmawiał, a kiedy słyszał, iż bije godzina, mówił jedne Zdrowaś Maryja. Gdzie mógł i kiedy mógł, wszędzie i zawsze, wielbił dobroć i miłosierdzie Królowej nieba i ziemi. Nagradzał też Pan Bóg tę jego ku Maryi pobożność niewyczerpanymi łaskami. Naśladujmy św. Alfonsa, a i dla nas cześć oddana Maryi będzie łask Boskich źródłem.

Modlitwa

    O moja droga Matko! dziękuję Ci za to wszystko dobre, coś mnie nieszczęśliwemu uczyniła, który zasłużyłem na piekło. Z iluż to niebezpieczeństw wybawiłaś mnie, potężna Królowo! jak obfite światło i jak wielkie miłosierdzie za Twoją przyczyną Bóg mi dał! Cóżem Ci takiego uczynił dobrego, albo czymże Cię tak uczciłem, żeś na mnie tyle zlała dobrodziejstw! Dobroć tylko Twoja to zrobiła. Ach! gdybym dla Ciebie krew swoją wylał i życie ofiarował, jeszcze by to nic nie było za to wszystko, coś mi uczyniła: boś mnie od śmierci wiecznej wybawiła, boś mi, jak mocno wierzę, łaskę Boską odzyskać pomogła - więc wszystko Tobie zawdzięczam.

    O moja najukochańsza dobrodziejko! nędznikiem jestem, więc niczym innym odwdzięczyć się nie mogę, jedno uwielbieniem i miłością dla Ciebie na zawsze! nie gardź hołdem biednego grzesznika uniesionego miłością za Twoją dobroć! Jeśli serce moje niegodne jest ciebie kochać, gdyż splamione jest uczuciami ziemskimi, to od Ciebie zależy odmienić je; wyproś łaskę, żeby się odmieniło; serce moje zjednocz z Bogiem a tak ściśle, żeby się nigdy od miłości Bożej nie odłączyło. Chcesz, żebym kochał Boga - wyproś to dla mnie. Przemożną przyczyną swoją to zrób, żebym kochał Boga, żebym kochał na wieki, a niczego już więcej nie pragnę. Amen. 

 Niepokalane Serce Maryi według św. Alfonsa czyli rozmyślania na miesiąc Maryi. Nakładem Księży Misyonarzy w Krakowie na Kleparzu, 1914 r., s. 20-25.